0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof CwikKrzysztof Cwik

"Filary państwa prawa są trzy – podział władz, wolne media i niezawisły sąd. Ale jeżeli nie ma Rzecznika, to nie bardzo kto ma wskazać naruszenia pierwszego filaru, nie bardzo kto ma wskazać, czym powinny się zająć media, a zwykły obywatel nie bardzo ma szanse na interwencję i dotarcie do sądu.

Rzecznik jest jedyną szansą także dla tych, którzy spotykają się z wybiórczym stosowaniem prawa przez władze wykonawcze, co niestety stało się obecnie częste" - tłumaczy prof. Ewa Łętowska, pierwsza w Polsce RPO i b. sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

W ten sposób komentuje w OKO.press pustki na sali sejmowej podczas składania przez Adama Bodnara 11 września 2019 sprawozdania z rocznej działalności RPO (cała wypowiedź prof. Łętowskiej - dalej).

Dzień wcześniej, 10 września doroczne sprawozdanie z działalności Adam Bodnar przedstawiał w sejmowej Komisji Sprawiedliwości Praw Człowieka (całe wystąpienie tutaj).

Posłowie zadali mu wiele pytań. Głos zabrała jednak posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, która - mimo protestów posłów i posłanek opozycji - wygłosiła siedmiominutowe wystąpienie, które składało się z inwektyw, przekłamań i obraźliwych epitetów pod adresem Rzecznika. Przewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) nie reagował na hejt w wykonaniu Pawłowicz, a następnie... zamknął obrady, nie dając RPO możliwości odpowiedzi.

Przeczytaj także:

Prof. Ewa Łętowska: Wracamy do początków, jakby nie było 30 lat demokracji

Oglądałam w telewizji fragmenty transmisji z Sejmu, kiedy nocą [11 września - red.] Rzecznik Praw Obywatelskich, dr hab. Adam Bodnar składał sprawozdanie ze swej działalności w roku 2018. Sala była pusta, nie licząc grupki posłów delegowanych przez partię rządzącą i kilku osób delegowanych przez partie opozycyjne.

Wyglądało to dosyć żałośnie.

Pierwsza refleksja będzie osobista. Jako RPO w latach 1988-1992, w marcu 1992 roku zdawałam w Sejmie sprawozdanie za ostatni rok, a jednocześnie za cały okres rzecznikowania. Osób na sali było więcej niż w środę, ale tylko dlatego, że moje sprawozdanie było przerywane wyborami Hanny Gronkiewicz-Waltz na prezesa NBP, co angażowało posłów. Toczyły się też inne głosowania, sprawozdawałam niejako z doskoku. Sala była mi wyjątkowo niechętna.

Nie będę mierzyła temperatury uczyć, bo trudno byłoby się z atakami na Adama Bodnara licytować. W pewnym momencie zostałam - z trybuny sejmowej - obdarzona wdzięcznym epitetem: "Łętowska, hitlerowska morderczyni niewinnych dzieci".

I kiedy tak patrzyłam na pustą salę sejmową i przemawiającego nocą, w kompletnej ciszy Adama Bodnara, widok taki smutny... jako miłośniczce oper przypomniała mi się aria z „Trubadura” Verdiego „Tacea la notte placida” (Cicha spokojna noc). I pomyślałam jeszcze „O, rimembranza!” (O, wspomnienia!) to z kolei z „Normy” Belliniego.

Pomyślałam też, że wszystko wraca do początku, do sposobu, w jaki traktowany był Rzecznik w pierwszej kadencji. Tyle tylko, że ja byłam RPO okresu przejściowego (1988-1992), a pan Bodnar występował w Sejmie 30 lat po początku transformacji. W tym czasie instytucja rzecznika praw obywatelskich powinna była się zakorzenić w polskiej demokracji.

Kiedy niedawno RPO sprawdzał, czy aby policja nie naruszyła godności zatrzymywanego domniemanego mordercy, doszło do - jak to nazwałam - szczującego ataku na Bodnara ze strony mediów i polityków zajmujących funkcje zwłaszcza w wymiarze sprawiedliwości.

Było to niegodziwością obrażać Rzecznika jako „obrońcę zbrodniarzy, ubeków, zboczeńców”. Bo rzecznik ma wszystkich, także nielubianych społecznie, bronić przed ekscesem władzy policyjnej. Smutne, że to trzeba tłumaczyć nawet prawnikom, nawet profesorom, choć niekoniecznie prawa, albo ludziom, których los postawił na stanowiskach państwowych jako decydentów. I z mocy Konstytucji rzecznikowi się daje „nasze” pieniądze, aby zajmował się uchodźcami czy cudzoziemcami, bo wykonywanie tych kompetencji jest dla niego obowiązkowe.

Jak widać wciąż mamy kłopoty w przyjęciu podstawowej lekcji demokracji o doniosłości takich instytucji jak Rzecznik Praw Obywatelskich.

Rzecz w tym, że filary państwa prawa są trzy – podział władz, wolne media i niezawisły sąd. Ale jeżeli nie ma Rzecznika, to nie bardzo kto ma wskazać naruszenia pierwszego filaru, nie bardzo kto ma wskazać, czym powinny się zająć media, a zwykły obywatel nie bardzo ma szanse na interwencję i dotarcie do sądu. Także dla tych, którzy spotykają się z wybiórczym stosowaniem prawa przez władze wykonawcze, co niestety stało się obecnie nadmiernie częste, Rzecznik jest jedyną szansą.

Komentarze, które po tej nocnej scenie posypały się w mediach głoszą, że to despekt (obraza) dla Rzecznika Praw Obywatelskich i że on na to nie zasłużył. Nie zasłużył, to jasne. Ale myślę, że to przede wszystkim despekt dla naszej demokracji, obraza dla naszego parlamentaryzmu. Mam na myśli pustki na sali, nie tylko w ławach partii rządzącej, ale i w ławach tych wszystkich, którzy powinni słuchać i rozumieć, co Rzecznik mówi i dlaczego.

*Ewa Łętowska - profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek korespondent Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwsza rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011), członkini Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego, autorytet prawny obecna w wielu debatach publicznych.

;
Na zdjęciu Ewa Łętowska
Ewa Łętowska

Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).

Komentarze