„Zostaje tylko możliwość wyczekania na upływ kadencji lub wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, bo on przedłuża kadencję. Jeżeli z tego korzystać się nie chce, to każda próba zorganizowania wyborów obecnie narusza konstytucję” – mówi OKO.press Ewa Łętowska, profesor w Instytucie Nauk Prawnych PAN, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek korespondent Polskiej Akademii Umiejętności, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich w Polsce (1988-1992), sędzia NSA (1999-2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Piotr Pacewicz, Dominika Sitnicka, OKO.press: Media donoszą, że Pani Profesor wraz z grupą prawników zwróciła się do partii opozycyjnych z listem w sprawie terminu wyborów. Treści listu jednak nie ujawniono. Co się w nim znalazło?
Prof. Ewa Łętowska: Z mojej przynajmniej strony żadnego listu, zwłaszcza „do partii opozycyjnych” nie było. Nie koresponduję ani z partiami, ani z ich działaczami. Pisuję natomiast na FB krótkie notki, gdzie umieszczam rozmaite uwagi o prawie, w tym także o prawie wyborczym. Jedna z moich znajomych – profesor prawa – zainteresowała się następującym wpisem:
”Po 10 maja (wybory odwołane mocą woli politycznej dwóch szefów partii, a nie na podstawie prawa) żadna nowa ustawa dotycząca wyborów nie będzie zgodna z konstytucją. Żadna.
W konsekwencji zwycięstwo każdego (czy to obecny prezydent, czy którykolwiek z jego konkurentów) – jest naznaczone tym błędem i daje bardzo słaby mandat.
Prawidłowe z punktu widzenia konstytucyjnego byłoby tylko wyczekanie na zwolnienie urzędu (rezygnacja – stan nadzwyczajny – upływ kadencji). Raczej mało realne. W tej sytuacji udział w głosowaniu miałby charakter nie tyle konstytucyjnych wyborów, co plebiscytu. I od tego każdy musi uzależniać własną decyzję”.
Znajoma poprosiła mnie o zebranie tych moich notatek; było ich jeszcze kilka, m. in. o interpretacji 131 ust. 2 i 3 Konstytucji.
Zobacz art. 131 Konstytucji RP
Art. 131.
Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie może przejściowo sprawować urzędu, zawiadamia o tym Marszałka Sejmu, który tymczasowo przejmuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej. Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej.
Marszałek Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego Prezydenta Rzeczypospolitej, wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej w razie:
1) śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej,
2) zrzeczenia się urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej,
3) stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,
4) uznania przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego,
5) złożenia Prezydenta Rzeczypospolitej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.
Jeżeli Marszałek Sejmu nie może wykonywać obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej, obowiązki te przejmuje Marszałek Senatu.
Osoba wykonująca obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej nie może postanowić o skróceniu kadencji Sejmu.
Ten przepis mówi o tym, jakie są kompetencje marszałków Sejmu i Senatu na wypadek wakatu na stanowisku prezydenta. Otóż te kompetencje są podzielone. W sytuacjach wyliczonych w ust. 2 działa Marszałek Sejmu. Ale te sytuacje nie obejmują wszystkich przyczyn wakatu. Wtedy zgodnie z systematyką art. 131 Konstytucji, na mocy zasady generalnej z ust. 3, działać ma Marszałek Senatu.
Zatem zebrałam te notatki i dałam mojej znajomej. Zresztą nie jestem tu tak bardzo oryginalna. O kwestiach związanych z art. 131 Konstytucji wypowiadał się też dawny Prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień.
Co oznacza używane przez Panią hasło “kto nabrudził, ten niech sprząta”?
W maju 2020 wkroczyliśmy w nowe stadium procesu pogarszania standardów praworządności.
To erozja wolnych wyborów, fundamentu demokracji. Nie jestem skłonna do używania wielkich słów, ale to jest naprawdę skandal.
Doprowadziły do tego wielokrotne, chaotyczne i pospieszne zmiany w prawie wyborczym, naruszające zasady konstytucyjne. Głosowanie w wyborach prezydenta, wyznaczone na 10 maja, odwołano na trzy dni przed wyznaczonym terminem. Odbyło się to z pominięciem jakiejkolwiek prawnej procedury. Zadecydowała deklaracja dwóch partyjnych liderów rządzącej koalicji. Liderzy partyjni oczywiście mogą uzgodnić działania swoich formacji.
Ale nie wolno z samej deklaracji politycznej czynić aktu prawnego. A tak się stało. Miały to wszystko ulegitymizować PKW i SN, przekształcając polityczną deklarację i niekonstytucyjną decyzję polityczną – w „zwykłe wybory”. Tyle, że byłyby one nieważne, wadliwe.
Mimo politycznego oczekiwania PKW nie ulegitymizowała sytuacji, poprzez kwalifikowanie jej jako „nieważnych wyborów”.
PKW nie uznało wyborów za nieważne, a jedynie stwierdziła, że „nie było możliwości głosowania na kandydatów”.
Całe szczęście PKW nie dała się wciągnąć w tę polityczną, legitymizacyjną grę. I tym samym oszczędzono też Sądowi Najwyższemu konieczności oceniania tego pasztetu politycznego.
Teraz za legitymizację tego, co się stało wzięła się legislatywa. Sejm uchwalił ustawę (teraz jest ona w Senacie). Przecież ona ma przykryć tę żenująca kuchnię wyborczą. Chyba jest tu
jakaś niezdrowa namiętność do „legitymizacyjnego ubabrania” całego otoczenia.
Konstytucja daje możliwość organizacji wyborów niejako „vivente rege”, w czasie kadencji prezydenta. Ale to już minęło, bo terminy przeszły bezpowrotnie.
Dlatego zostaje tylko możliwość wyczekania na upływ kadencji lub – ewentualnie – wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, bo on przedłuża kadencję. Jeżeli z tego korzystać się nie chce, to każda próba zorganizowania wyborów obecnie narusza konstytucję.
Patrząc na to z perspektywy politycznej:
rządząca większość ma oczywiście interes w legitymizacji skandalu wyborczego. Ale opozycja? Ale obywatele nastawieni praworządnie? Wpakowano nas w diabelską alternatywę, zrobili to politycy. Nam się wmawia, że „nie ma wyjścia”. Jest – niech oni to sprzątają, niech oni biorą odpowiedzialność za ten bałagan. Niech oni świecą oczami.
Jeżeli oponenci polityczni chcą za to brać odpowiedzialność, to ich problem, ale dlaczego dawać temu jeszcze legitymizację? Rozumiem że ci, którzy nabroili chcą legitymizacji, bo im potrzebna. Ale ja bym zostawiła szwindel w pełnej krasie jego paskudnej nagości.
Część prawników akceptuje analogię zastosowaną przez PKW i związane z nią wybory w terminie czerwcowym lub lipcowym, argumentując, że w obecnej sytuacji nie ma już dobrego i zgodnego z prawem wyjścia. Co Pani Profesor sądzi o takim “pragmatycznym podejściu”?
To pragmatyzm z góry zakładający, że w Konstytucji jest luka. A jej nie ma: albo wybory vivente rege, albo stan nadzwyczajny, albo sytuacja z art. 131 ust. 2 i ust 3 Konstytucji. Ja czytałam jeszcze o pomysłach zmiany Konstytucji. Bo niektórzy cierpiąc na dysonans poznawczy chcą tłuc termometr pokazujący gorączkę…..
Dla mnie to wszystko nie tyle wyraz pragmatyzmu tylko nihilizmu konstytucyjnego. Albo niewiarygodnej naiwności.
Czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, rozpatrując protesty wyborcze, może uznać wybory w czerwcu i lipcu za nieważne? Jakie byłyby kluczowe argumenty w takich protestach?
Dla mnie to oczywiste. Raczej bym się zdziwiła, gdyby tego nie uczyniono. W końcu w tej Izbie SN są prawnicy, którym nie ośmielę się zarzucić nieznajomości konstytucji. No, ale może ja jestem naiwnie staromodna.
Przy czym podkreślam: ta wadliwość działa w obie strony, niezależnie od tego, kto wygra wybory. A argumenty? Proszę, wymieniam:
- Niedochowany kalendarz wyborczy z art. 128 ust. 2 (wybory w czasie kadencji powinny się odbyć najpóźniej 75. dnia przed jej końcem);
- Naruszenie zasady równości wyborów (kandydaci „nowi” i „ze starego kalendarza”; nierówność możliwości prowadzenia kampanii kandydatów w porównaniu z ustępującym prezydentem; nierówność dotycząca wyborów krajowych i zagranicznych w obecnych warunkach);
- brak możliwości prowadzenia akcji wyborczej z powodu ograniczeń wynikających ze stanu epidemii;
- chaotyczne i wielokrotne zmiany prawa wyborczego w ostatnim półroczu;
- ograniczenie kompetencji PKW,
- niedopracowane i niegwarantujące zachowania tajemnicy wybory korespondencyjne . To tylko najważniejsze kwestie.
Politycy PiS (w tym prezydent) straszą, że po 6 sierpnia czeka nas chaos i bezkrólewie, jeśli do tego czasu nie wybierzemy prezydenta. Czy rzeczywiście opróżnienie urzędu wiązałoby się z jakimiś trudnościami konstytucyjnymi, szczególnie uciążliwymi w czasie pandemii?
Ta pandemia to u nas już służy jako straszak do przepychania w kolejnych tarczach różnych pomysłów legislacyjnych, które normalnie by nie przeszły: że przypomnę zezwolenie na użycie paralizatorów w więzieniach (jakby sprawy Stachowiaka mało było), wspomniane już ograniczenia kompetencji PKW (co to miało wspólnego z pandemią?), wprowadzania nieproporcjonalnych ograniczeń wolności (zwracał na to trafnie uwagę RPO Adam Bodnar).
A co do kwestii głównej: Stan „bezprezydencia” niczym szczególnym w czasach pandemii nie grozi. I tak operatywnie rządzi Minister Zdrowia ze swoimi rozporządzeniami, policja i sanepid, a działanie za prezydenta na wypadek „bezprezydencia” jest kompetencyjnie wyczerpująco określone w art. 131 ust. 2 i 3. Wiadomo, kto ma przejąć jego obowiązki.
Nie no, takiej pokręconej argumentacji jeszcze nie czytałem. Że Grodzki ma pełnić obowiązki prezydenta/ A fuj, wszystko tylko nie to. STOP łapówkarzom!
A ksiundz, któremu Kaczafi polecił dać w łapę 50 tysi? O samym Kaczafim też nie wspominasz.
Ten ksiądz tylko wymysł Birgfellnera bez ŻADNYCH dowodów. No chyba,że faktury 'wystawione' na pirackim sofcie i amatorsko – bez żadnych szczegółów na miliony złotych sa wiarygodne?
No popatrz! Takie wredne kłamstwa (choć wielu w nie uwierzyło), a Kaczyński nie pozwie oszczercę. Jeszcze daje takiemu Giertychowi napluć na siebie.
Zabawny jesteś myśląc, że kogoś tu nabierzesz na tak prymitywne kłamstwa.
powinieneś sf pisać.
Argumentów jak widzę zabrakło? stąd wniosek że Pani Profesor ma rację…
Bochaterze! Uprzejmie donoszę, że lepiej być pomawianym o łapówkarstwo niż być załganym PiSim trollem. Bo z zarzutów o łapówkarstwo można się oczyścić…
Kaczyński-polityk wybitny, wydymał was wszystkich. A twoje aj, waj wydobywające się z pod spłowiałej kipy ,to niczym jęki kastrowanego knura.
Nie sądzę, aby litera Konstytucji była tak święta jak litera Pisma Świętego. Już Arystoteles pisał:
„Jeśli więc ustawodawca orzeka o czymś ogólnie, a zdarzy się wypadek, który nie podpada pod to orzeczenie, to słuszną jest rzeczą by tam, gdzie ustawodawca coś opuścił i przez sformułowanie ogólne popełnił błąd, uzupełnić ten brak, orzekając tak, jakby ustawodawca sam orzekł, gdyby był przy tym obecny, i jakby sam postanowił był, gdyby z góry znał dany wypadek (…) I to właśnie jest istotą prawości, że jest korekturą prawa, tam gdzie ono niedomaga na skutek ogólnego sformułowania.”
Panie Ferdek, znowu panu logika szwankuje. Albo kolejny raz czytanie ze zrozumieniem. Przecież profesor wyraźnie wskazuje, że w tym przypadku żadnej luki ("wypadek, który nie podpada pod to orzeczenie") w Konstytucji nie ma. Wskazuje ona bowiem precyzyjnie kierunki działania w okolicznościach, jakie mamy
Myślę, że bardziej czerep mu szwankuje.
Gdybyż sprawa luk w prawie była taka łatwa! Jest na ten temat wiele opracowań ale Arystotelesem bym się tu nie podpierał: nawet w tym cytacie jest warunek "gdzie ustawodawca coś opuścił i przez sformułowanie ogólne popełnił błąd". Po pierwsze nie ma podstaw aby twierdzic, że "opuscił" lub, że popełnił błąd przez ogólne sformułowanie. Ale nawet gdyby chodzilo o jakiś błąd lub opuszczenie. Kto ma ocenić to? I oto jesteśmy w kropce. Okazuje się, że Łętowska ma rację. Oceny dokonywać będzie teraz ten, komu zależeć będzie na wygranej dudy, czyli jego ninaci, bo jego dalsza prezydentura odwlecze a nawet uniemozliwi odkręcenie niekonstytucyjnych zmian. Niezależność sędziowska została naruszona szeregiem zmian po 2017 r. To co się dzieje to efekt rządzenia przemocą i chaosem. Polska po latach rządów PiS będzie zniszczona i podatna na wstrząsy. Arystoteles tu już nie pomoże obawiam się.
A najlepszą ilustracją efektów takiego rządzenia jest stadnina w Janowie podlaskim.
HeroOf Justice ; czy to prawda istoto, że i tobie też dawano łapówki? Tak mówią na mieście! Czyżby nareszcie nadszedł czas aby i Tobie dobrali się skóry?
Przeczytałem, przemyślałem i wiem. Nie będę jak ten pies labrador, który nocnemu włamywaczowi przynosi w zębach latarkę. Pani prof Łętowska jednoznacznie ocenia, że wybory w standardzie PiS są sprzeczne z Konstytucją. Uważam, że to kolejny krok PiS w niszczeniu demokracji w Polsce i dążeniu do… tego chyba sam kaczor nie wie czego. Nie wezmę w tym udziału. Nawet kosztem następnej kadencji PAD-alca. Mam nadzieję, że głupota, arogancja i chamka pewność siebie doprowadzą do tego, że mafia PiS+Krk popełni błąd nie do wybaczenia nawet przez obecnych jej kibiców. Być może istnieje bardziej filozoficzna odpowiedź. Zacofanie Polaków osiągnęło poziom nieodwracalny w dającym się przewidzieć okresie. Polacy, jako samodzielny naród nie wnoszą nic pozytywnego do historii. Wszelkie próby dołączenia do współczesnej cywilizacji kończą się gorszącymi awanturami. Po co więc je wspierać i marnować kolejne lata?
Nadchodzi czas, gdy Polska będzie Winkelridem narodów Europy. UE zgnije doszczętnie, a nowym hegemonem europejskim stanie się Polska:
„Kiedy Rosja zacznie się rozpadać, Polacy pierwsi będą przeć na wschód (…) Kiedy Polska umocni swą pozycję, kraje karpackie też zaczną rozszerzać swoje wpływy na wschód (…) europejski porządek przesunie się na wschód, do Europy Wschodniej mocno powiązanej ze Stanami Zjednoczonymi. Do roku 2040 układ sił w Europie przesunie się na wschód (…) Europa Wschodnia z całą pewnością prześcignie Europę Zachodnią pod względem dynamiki” (Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek Mocarstwo nad Wisłą? (AMF, Warszawa 2009) – autor G. Friedman, dyrektor Instytutu Stratfora w USA).
To już nie Chrystusem narodów? Ok, niech będzie. Grunt że zawsze czymś szczególnym, podziwianym z zapartym tchem przez innych.
@Krzysztof Składanowski
U made my day 🤣
W punkt sarkazm 😉
Na czym polega "mocne powiązanie" Polski z USA? Proroctwa o rozpadzie Rosji i umocnieniu Polski to z kostek kurczaków i gęsiego g… zbieranego lewa ręka o północy?
Ktoś się za dużo naczytał "objawień fatimskich"
Te wspaniały, żona tak ci mówi?
Ma w tym interes.
JUŻ TAKI WIZJONER BYŁ I POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO I UPOKORZYŁ NARÓD, SZCZĘŚCIE ZE ODRODZONY JEST DEMOKRATYCZNY
Pani Profesor rzetelnie oceniła obecną sytuację. Wywołana przez PiS sraczka legislacyjna stworzyła taki bałagan że jedynym prawidłowym i słusznym postępowaniem jest ponowne rozpoczęcie całej procedury. Straszenie "bezkrólewiem" jest zwykłym łgarstwem. Konstytucja szczegółowo określa kto powinien w tej sytuacji sprawować prezydenckie obowiązki. Czas najwyższy szanować Konstytucję a nie tańczyć pod dyktando zramolałego nieodpowiedzialnego dziadygi.
Ta trzęsąca się stojąca nad grobem starucha, zapomniała jak legitymizowała jako rzecznik praw obywatelskich w latach 80 ubiegłegom wieku szwindle czerwonych.
Jestem fanem Pani Profesor ale nie oznacza to, że muszę zgadzać się z jej wszystkimi argumentami. Po pierwsze Prof. Łętowska przyjmuje 2 błędne założenia:
– po pierwsze, zakłada że w Polsce istnieje jakiś obowiązujący system prawny,
– po drugie, błędnie łudzi się nadzieją, że można jeszcze poczekać.
Aby cokolwiek naprawiać, najpierw trzeba przejąć władzę.
Czekać? Na co? Żydokomuna zawsze stawiała na rozwiązania rewolucyjne, czyli na mordobicie. Do boju towarzyszu, tak jak twoi przodkowie.
Pani profesor mam do pani pytanie! Na podstawie jakiej znanej pani konstytucji powstały te dywagacje?! Bo o ile mi wiadomo jest pani „specjalistką” od trzech konstytucji?!😳
To, że brak prezydenta nie jest żadnym konstytucyjnym ani funkcjonalnym problemem było wiadomo od zawsze. W 2010 też pojawił się wakat i Komorowski pełnił tę funkcję. Świat się przez to nie zawalił.
Z praktycznego punktu widzenia najwyżej stoki w Alpach miałyby jednego klienta mniej.
No i dowiedzieliśmy się z tych wywodów przypominających monolog starszej cioci, której się słucha z grzeczności, że powstały nowe źródła prawa jak „wpis na FB”i „notatka przekazana znajomej”. W normalnych warunkach, można by to olać, ale w tym chorym państwie, gdzie wojna plemienna osiąga niebotyczne rozmiary znajdą się tacy, którzy te głupoty będą brali na serio. Na przyklad pan marszałkissimus.
Czytam większość komentarzy i nie wierzę, że można mieć takie problemy z rozumieniem tekstu pisanego… No, chyba że rozumienie świata jest uwarunkowane ideologią, czego wyznawcom pisslamu odmówić nie można. Wszak tradycje nie tak dawno przecież minionego ustroju, w tej części społeczeństwa są całkiem żywe. No i nikt im przecież nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe – wódz najwyższy(?!) sam dał tę wskazówkę. Cieszcie się i brykajcie postkomusze duszyczki, bo czasu nie zostało wam wcale tak wiele…
Nie wszystkie argumenty Pani Profesor są przekonujące. Nie sądzę, żeby twórcy Konstytucji chcieli przekazać uprawnienia Prezydenta Marszałkowi Senatu w innych sytuacjach niż te, w których Konstytucja przewiduje czasowe zastępstwo Marszałka Sejmu. Chodziło raczej o te przypadki, które Konstytucja wymienia, a jednocześnie Marszałek Sejmu pełnić tych obowiązków nie może z powodu niemożliwych do przewidzenia i tym samym szczegółowego opisania okoliczności faktycznych – np. jest w stanie śpiączki farmakologicznej z powodu ciężkiego przebiegu Covid`19.
Jedyną konstytucyjną drogą przywrócenia porządku ustrojowego byłoby złożenie urzędu przez obecnego Prezydenta. Wszystkie inne rozwiązania opierają się na zasadzie wnioskowania per analogiam, a więc szukania przepisów, które określają sytuacje najbardziej zbliżone do sytuacji, z którą mamy do czynienia. I tu rzeczywiście najsensowniejszym rozwiązaniem, nie tylko z prawnego punktu widzenia, byłoby doczekanie do końca kadencji Prezydenta, przejęcie jego uprawnień przez Marszałka Sejmu (właśnie na drodze analogii do art 131.), a nastepnie wyznaczenie terminu wyborów, które powinny się odbyć w ciągu 60 dni od daty ich ogłoszenia. W praktyce pole manewru jest bardzo ograniczone, ponieważ termin pierwszej czynności wyborczej (rejestracja komistetu wyborczego) kończy się w 55 dniu przed datą wyborów. Oczywiście nowa ustawa daje możliwość kształtowania kalendarza wyborczego przez Pania Marszałek, ale z prawem i demokracją to już niewiele ma wspólnego.
I jeszcze zagwozdka konstytucyjna. Załóżmy, że Pan Prezydent Duda przegrywa czerwcowo-lipcowe wybory, a następnie jeszcze przed końcem swojej kadencji, składa urząd. Zgodnie z Konstytucją Marszałek Sejmu musi w takiej sytuacji w ciągu 14 dni ogłosić termin nowych wyborów. A przecież Prezydent został już wybrany. Tyle, że takiej sytuacji Konstytucja nie przewidziała. Czy w takim razie Marszałek Sejmu powinna się kierować logika czy prawem? Pomijam oczywiście partyjny interes, ponieważ wówczas wybór jest oczywisty.
Prof. Ewa Letowska reprezentuje prawdziwą elitę III RP i należy szanować jej punkt widzenia.
Prawdą jest także, że w PiS także znajdują się prawnicy x którzych w tej sytuacji powinna cechować pokora.
Rezygnacja PAD ze stanowiska była już rozważania ale wówczas Prezydent wykazał się wybitną aktywnością wskazujaca na to, że w tym przypadku nie będzie subordynowanym a powierzone mu obowiązki sumiennie będzie wykonywał do końca swojej kadencji.
Wariant wybory prezydenckie po upływie kadencji jest naturalny. Dwa powody przemawiają za takim rozwiązaniem : czas na przygotowanie kolejnej kampanii, v kierowanie państwem przez Marszałka Sejmu – a więc osobę podporządkowana Prezesowi PiS, weryfikacja kandydatów – udział w wyborach na koszt partii /bloku wyborczego.
Obecna ocena sytuacji sprowadza się do niezadowolenia z listy kandydatów PKW, tak twierdzi ulica.
Przegraną w wyborach do sejmu załatwił Kamysz ze swoją partią.
Mam nadzieję, a wiadomo, że opozycja się obudzi, zacznie myśleć i liczyć.
-Może tak się im podoba.