0:000:00

0:00

"Obecnie obowiązujące przepisy nic nie dają, bo dopiero w dorosłym wieku ofiara dojrzewa do tego, by mieć odwagę, by powiedzieć to, że do takiego czynu doszło, przed sobą – a co dopiero przed innymi. Ofiary czasem mogą mówić o swojej traumie dopiero po wielu, wielu latach" – mówi posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.

Lewica złożyła w Sejmie projekt nowelizacji Kodeksu karnego, zgodnie z którym przestępstwa seksualne popełniane wobec małoletnich nie będą ulegać przedawnieniu.

Kończysz trzydziestkę? Przedawnienie

"Pokrzywdzeni od wielu lat nie mogą zrealizować swoich konstytucyjnych praw, a osoby podejrzane o popełnienie przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu oraz przeciwko wolności seksualnej nigdy nie zostały skazane mimo dowodów jednoznacznie wskazujących na winę. Problem ten pogłębia się szczególnie w przypadku współistnienia dwóch przestrzeni prawnych: prawa powszechnie obowiązującego i prawa kanonicznego" – czytamy w uzasadnieniu projektu Lewicy.

Zgodnie z obecnymi przepisami, przestępstwa seksualne wobec małoletnich do 15. roku życia przedawniają się, kiedy ofiara skończy 30. rok życia. Oznacza to, że jeśli ktoś był molestowany w dzieciństwie, to jego oprawca może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej tylko do 30. urodzin ofiary.

Przed 2014 r. sprawy te przedawniały się, kiedy ofiara kończyła 23 lata. Wydłużenie do 30. roku życia było efektem długiej kampanii Agaty Baranieckiej-Kłos, szefowej Fundacji Stop Przedawnieniu, która od lat walczy o to, co znalazło się w projekcie Lewicy – całkowitym zniesieniu przedawnienia w tego typu sprawach.

Nowelizacja zaproponowana przez Lewicę uchyla art. 101 § 4 Kodeksu karnego, który mówi o wyżej opisanym przedawnieniu po trzydziestce, a do katalogu przestępstw, których przedawnienie nie obejmuje (m.in. zbrodni przeciwko ludzkości czy zabójstwa) dodaje umyślne "przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, popełnione na szkodę małoletniego oraz przestępstwa określone w rozdziale XXV [przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności – red.], popełnione na szkodę małoletniego albo gdy treści pornograficzne obejmują udział małoletniego".

Przeczytaj także:

Jednak nawet gdyby nowelizacja Lewicy weszła w życie, będzie ona dotyczyć spraw, które się do tego momentu nie przedawniły. Oznacza to, że nawet gdyby nowe przepisy zaczęły obowiązywać, nie zmieni to sytuacji ofiar, które skończyły 30. rok życia.

"Jeśli w dniu wejścia w życie nowych przepisów przestępstwo seksualne popełnione dawno temu na szkodę małoletniego już uległo przedawnieniu, to jego karalność nie może na nowo odżyć. Sprawa jest ostatecznie zamknięta z chwilą przedawnienia się przestępstwa, a późniejsza zmiana prawa nie wskrzesza odpowiedzialności karnej sprawcy. Nowe przepisy będą odnosiły się wyłącznie do tych spraw, w których termin przedawnienia jeszcze nie upłynął" – mówi nam dr hab. Mikołaj Małecki, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"Sprawcy muszą się bać"

"My, ofiary, żyjemy z tą traumą do końca życia, ale to, kiedy jesteśmy w stanie o tym opowiadać, jest bardzo indywidualne. Ja zaczęłam o tym mówić w wieku 42 lat" – mówi nam Agata Baraniecka-Kłos, szefowa Fundacji Stop Przedawnieniu, która sama była w dzieciństwie molestowana.

"Zdarzało się, że dzwonili do nas 70-latkowie, którzy płakali w słuchawkę, bo nagle okazywało się, że jakiś zapach, miejsce albo wydarzenie przypomniało im wydarzenia sprzed lat i coś w nich pękało.

Te przestępstwa nie mogą się przedawniać. Sprawcy muszą się bać i mieć świadomość, że kara może ich dosięgnąć zawsze, nawet po wielu latach" – mówi Baraniecka-Kłos.

Chociaż zniesienie przedawnienia dotyczy spraw bez względu na to, kto był sprawcą, Lewica nie ukrywa, że nowelizacja motywowana jest przede wszystkim walką z przestępstwami seksualnymi w kościele.

Jak pisały dla nas warszawska radna i współautorka Mapy Kościelnej Pedofilii Agata Diduszko-Zyglewska oraz badaczka prof. Agnieszka Graff: "[Przedawnienie] uderza oczywiście we wszystkie ofiary sprawców przemocy seksualnej, jednak w ofiary księży szczególnie, ponieważ tylko ci sprawcy są systemowo chronieni przez instytucję, w której pracują, przez przenoszenie z jednego miejsca w drugie, co umożliwia im bezkarne działanie nawet przez kilka dekad."

Z kolei prawnicy Anna Frankowska oraz Artur Nowak, którzy zajmują się tego typu sprawami, opisali w "Gazecie Wyborczej", że ich doświadczenia z pracy z pokrzywdzonymi pokazują, że "ponad 90 proc. poszkodowanych przez duchownych gotowych jest na konfrontację z krzywdzicielami dopiero wtedy, gdy ich roszczenia cywilne i karne uległy przedawnieniu (...) Często byliśmy jednymi z pierwszych osób, jeśli nie pierwszymi, które usłyszały ich historię.

Nasi rozmówcy to zazwyczaj dorośli mężczyźni między 40. a 50. rokiem życia."

Dlaczego trwa to tak długo? Jak piszą dalej prawnicy: "Dla młodego człowieka konfrontacja ze sprawcą w sutannie oznacza konfrontację z namiestnikiem Boga, wspólnotą kościelną, do której przecież przynależy (...)".

Ofiary, dopiero gdy są uniezależnione od rodziny, lokalnej społeczności, wyjechały do innej miejscowości i "przepracowały" te dramatyczne doświadczenia, zaczynają mówić o nich głośno.

Karnista: Nowelizacja jest możliwa, ale może być zbyt radykalna

Zdaniem Małeckiego rozszerzanie wykazu przestępstw, które nie ulegają przedawnieniu, jest możliwe, jednak taka zmiana musi być proporcjonalna i celowa.

"W tym kontekście może budzić wątpliwości wyłączenie z przedawniania się wszystkich czynów opisanych w rozdziale XXV kodeksu karnego [czyli Przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności – red.], popełnionych na szkodę małoletniego. Problem polega na tym, że mogą być to bardzo zróżnicowane zachowania, od wysoce karygodnej zbrodni zgwałcenia, po tak zwane inne czynności seksualne, co jest bardzo pojemną kategorią" – mówi nam Małecki.

"Nie oznacza to, że relatywizujemy pokrzywdzenie, bo każdy czyn godzący w seksualność małoletniego zasługuje na potępienie. Jednak skoro Kodeks karny odróżnia poszczególne typy przestępstw i różnicuje sankcje, powinniśmy to uwzględniać także w ramach dyskusji o przedawnieniu. Sami projektodawcy powołują się zresztą na »wagę« poszczególnych przestępstw seksualnych, porównując je co do stopnia karygodności z innymi przestępstwami" – dodaje karnista z UJ.

Jak mówi Małecki, wątpliwości są dwojakie:

  • chodzi o aspekty czysto procesowe, gdy wraz z upływającym czasem rozmywa się możliwość udowodnienia komuś winy;
  • a po drugie chodzi też o względy humanitarne, gdy wraz z upływem czasu zmienia się sprawca czynu i może zmieniać się też stosunek do czynu samego pokrzywdzonego.

"Te powody odpadają w szczególnych wypadkach: zbrodnia jest na tyle poważna, że nie można jej nigdy wybaczyć, albo sprawca nadal jest niebezpieczny dla otoczenia, na przykład, gdy mówimy o czynach pedofilskich.

Każda sprawa jest inna, bo każdy człowiek jest inny. Generalne wyłączenie możliwości przedawnienia w odniesieniu do całej grupy przestępstw może okazać się w konkretnym przypadku zbyt radykalnym rozwiązaniem.

Może być po prostu niesprawiedliwe, czy to z uwagi na wagę czynu, czy to z uwagi na aktualną sytuację pokrzywdzonego i sprawcy oraz ich stosunek do czynu z przeszłości" – wyjaśnia karnista.

;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze