„Chcemy rozpocząć poważną dyskusję na temat systemu podatkowego na dwa lata przed wyborami, bo wiemy, że trzeba o tym dyskutować, trzeba szukać wszelkich niejasności” – mówił Włodzimierz Czarzasty podczas gospodarczego kongresu Nowej Lewicy, która przedstawiła swoje pomysły na podatki, zmniejszenie rat kredytów, wsparcie samorządów i walkę z drożyzną. „Po Morawieckim zostanie za to chaos w systemie podatkowym. Nauczyciele, pielęgniarki, mundurowi, rodzice samodzielnie wychowujący dzieci, wszyscy dostali po kieszeni. Tyle zostało z zapowiedzi nowych, sprawiedliwych podatków” – kontynuował Czarzasty.
Co znalazło się w propozycjach Lewicy?
Progresywne podatki
Pierwszym punktem są „sprawiedliwe podatki”, czyli proporcjonalne do dochodów. Nowa Lewica proponuje, żeby osoby zarabiające do 3 tysięcy zł brutto nie płaciły podatków – a nie, jak obecnie, 17 proc. Przy 6 tys. brutto stawka ma wynosić 10 proc., przy 8 tys. – 12,5 proc. Przy zarobkach powyżej 12 tys. brutto obecnie podatek wynosi 32 proc. Nowa Lewica proponuje 16 proc. Najwyższym podatkiem byłyby objęte najbogatsze osoby, zarabiające powyżej 50 tys. zł miesięcznie – miałby wynieść 40 proc. (czyli o 8 proc. więcej niż dziś).
Na stronie Lewicy zamieszczono kalkulator proponowanego systemu.
„110 000 zł – tyle zarabia Daniel Obajtek tylko z tytułu bycia prezesem Orlenu. Płaci jedynie 32 proc, tyle, co klasa średnia. Nowa Lewica proponuje 40 procent. Obajtek nawet tego nie zauważy u siebie w kieszeni” – mówił Robert Biedroń. Wyliczał także, że jeśli dyrektor firmy logistycznej zarabia 12 800 brutto i zapłaciłby proponowany przez Lewicę podatek w wysokości 17 proc. (a nie 32), rocznie w kieszeni zostałoby mu dodatkowe 586 zł.
Progresja podatkowa – jak pisał na łamach OKO.press Tomasz Markiewka – ma na celu przede wszystkim obniżanie nierówności społecznych. Nie chodzi o to, żeby wszyscy równali w dół. Nie chodzi również o to, by uniemożliwić zwiększanie dochodów. „Rzecz po prostu w zmniejszeniu dystansu między poszczególnymi grupami społecznymi” – pisał Markiewka.
Podczas kongresu wyliczano: osób zarabiających powyżej 15 tys. zł miesięcznie jest jedynie 4 proc. 6-15 tysięcy zarabia 30 proc. społeczeństwa. Najwięcej osób dostaje co miesiąc mniej niż 6 tys. zł brutto – aż 66 proc. Polaków.
Propozycja Nowej Lewicy zakłada likwidację progów podatkowych, ale też ulg — wszystkich. „Państwo umawia się w ten sposób z podatnikiem, że ten zapłaci o wiele niższy podatek niż obecnie, ale ustalona stawka będzie ostateczna. Obecny katalog ulg nie tylko znacznie zmniejsza wpływy podatkowe, ale również jest jedną z przyczyn rosnącego skomplikowania systemu. Prosty system z jednej strony przywróci rządowi wiele narzędzi prowadzenia polityki podatkowej, ale również zmniejszy możliwość unikania opodatkowania za pomocą tzw. optymalizacji podatkowej” – piszą autorzy propozycji.
Zmiany w CIT
Kolejnym punktem gospodarczego planu Nowej Lewicy są zmiany w rozliczaniu CIT. Obecnie większość przedsiębiorstw płaci 19 proc. CIT. Mniejsze firmy płacą 9 proc. – jeśli wartość przychodu ze sprzedaży brutto lub przychody inne niż z zysków kapitałowych nie przekroczyły w poprzednim roku podatkowym kwoty 2 mln euro. Niższy CIT przysługuje również firmom rozpoczynającym działalność, w pierwszym roku podatkowym.
Lewica proponuje, żeby najmniejsze przedsiębiorstwa, czyli takie, których dochód w skali roku wynosi do 45 tys. zł, były objęte skalą 0-9 proc. CIT. Duże firmy, z przychodem od 9 mln zł (czyli ok. 2 mln euro) do 500 mln zł, płaciłyby podatek o wysokości 9-27 proc. (w zależności od wysokości przychodu). Największe przedsiębiorstwa płaciłyby 27 proc. CIT.
Niższy VAT
Drożyzna – to słowo przewijało się podczas kongresu Nowej Lewicy wielokrotnie. „Drożyzny w swojej kieszeni nie zauważa Obajtek i Morawiecki, ale miliony emerytów i rodzin. Oni, kiedy przychodzi im zapłacić za zakupy, widzą szalejącą drożyznę. Rok temu dochody państwa wzrosły o 30 mld zł z podatku VAT, dlatego że rosły ceny. Morawiecki i cały jego rząd zarobili na naszej biedzie. Zarobili na tym, że ceny rosną” – mówił Robert Biedroń.
Dlatego Lewica proponuje obniżenie VAT-u z 23 proc. na 15. Jedynie w sześciu państwach Unii Europejskiej główna stawka VAT jest wyższa niż w Polsce – na Węgrzech, w Szwecji, Danii, Finlandii, Chorwacji i Grecji.
Na potrzebę obniżenia VAT wskazywała od dawna część ekonomistów, wyjaśniając, że jest to podatek, który najbardziej obciąża niezamożnych.
„Podatki pośrednie działają jak cep, obciążają każdego dzień po dniu, godzina po godzinie, idzie się do sklepu i płaci podatek. Niby to sprawiedliwe, bo każdy tyle samo zapłaci. Tyle że osoby mniej zamożne w sklepach co miesiąc zostawiają wszystko. Im większą część dochodów ktoś musi wydawać na życie, tym bardziej te podatki go obciążają” – mówiła w wywiadzie dla gazeta.pl profesor Hanna Kuzińska, ekonomistka z Akademii Leona Koźmińskiego.
W ramach tarczy antyinflacyjnej rząd zdjął VAT z produktów pierwszej potrzeby – m.in. mięsa, wyrobów mleczarskich czy pieczywa. Do 5 proc. ograniczono VAT na energię elektryczną i cieplną, a do 8 proc. – na benzynę i olej napędowy. Jest to rozwiązanie jedynie tymczasowe, a niższy VAT ma obowiązywać do końca lipca 2022. W wakacje ceny pójdą w górę, a debata o obniżeniu VAT-u – tego możemy być pewni – powróci.
Lewica chce obniżać VAT stopniowo, co roku o jeden punkt procentowy. Warto przypomnieć, że stawka 23 proc. VAT została wprowadzona w 2011 roku przez rząd Donalda Tuska i miała obowiązywać zaledwie trzy (!) lata.
Kredyty, samorządy i edukacja
Lewica zwraca również uwagę na rosnące raty kredytów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
„Proponujemy okiełznanie kredytów bankowych. Proponujemy specjalny dodatek, wsparcie na te trudne czasy, do kredytów mieszkaniowych. To średnio dla każdej rodziny ok. 300 zł miesięcznie. Państwo i rząd na to stać” – mówił Biedroń.
Istotnym punktem kongresu było również finansowanie samorządów. „Proponujemy, aby rząd zrekompensował samorządom każdą złotówkę, ale nie poprzez dotacje, bo one nie trafiają do każdego samorządu. Trzeba zwiększyć udział samorządów w dochodzie z wpływu PIT, z 50 proc. do 70 proc.” – mówiła Jolanta Banach. Jak zaznaczała, dziura w budżecie samorządowym to brak pieniędzy na edukację, transport, pomoc społeczną czy mieszkalnictwo. Podkreśliła również, że pomoc rządowa nie powinna polegać na programach i dotacjach, a na stałym wsparciu.
Zgodnie z pomysłem Nowej Lewicy, zwiększenie udziału jednostek samorządu terytorialnego w podatku dochodowym od osób fizycznych wyglądałoby następująco:
1) z 39,34 proc. do 53,80 proc. dla gmin;
2) z 10,25 proc. do 14,02 proc. dla powiatów;
3) z 1,60 proc. do 2,19 proc. dla województw.
Lewica proponuje także, żeby nauczyciele byli opłacani z budżetu państwa – a nie, jak obecnie, przez samorządy. „Samorządy już dopłacają do oświaty. To nie tylko pozwoli oszczędzić pieniądze samorządom, ale również pozwoli na równe wynagrodzenia nauczycieli, niezależnie od miejscowości” – mówiła podczas kongresu Jolanta Banach.
Wiceszefowa Nowej Lewicy Beata Maciejewska mówiła z kolei o przejrzystości konkursów na członków zarządów spółek Skarbu Państwa. W ocenie Lewicy – kandydaci powinni być przesłuchiwani pod względem kompetencji przed specjalną sejmową komisją. Miałoby to dotyczyć kluczowych spółek, takich jak np. Orlen czy PGNiG. Maciejewska zaznaczała również, że istotne jest wyrównywanie szans dla kompetentnych kobiet. „Chcemy, aby wszędzie tam, gdzie są co najmniej 3 osoby w danym organie, 2/3 było reprezentowane przez jedną płeć” – mówiła.
Koniec śmieciówek
Przedstawiciele najmłodszego pokolenia Lewicy w swoich przemówieniach skupili się na umowach śmieciowych, fikcyjnym samozatrudnieniu i darmowych stażach. „Pracuję od szesnastego roku życia – od zawsze na śmieciówkach” – opowiadała ze sceny Zuzanna Piwowar z Federacji Młodych Socjaldemokratów. „Najwięcej przepracowałam w sektorze kultury. Moje doświadczenie na tym rynku to przede wszystkim praca projektowa, zawsze rozliczana w oparciu o umowę zlecenie lub dzieło.
Często zastanawiam się, co będzie, jak już skończę studia i zostanę na rynku pracy. Czy dalej będę pracować jako prekarna pracownica, która nie ma stałego zatrudnienia i żyje od śmieciówki do śmieciówki?
Bez poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji, zabezpieczenia. Jestem przekonana, że wielu dwudziestolatków może zadawać sobie to samo pytanie. I to nie jest tylko i wyłącznie problem umów śmieciowych, a całego rynku pracy” – mówiła. Zaznaczyła także, że umowa o pracę nie powinna być dobrem luksusowym.
„Młodego pracownika w Polsce obowiązują 3 podstawowe zasady. Nie chorujesz, nie odpoczywasz, nie narzekasz” – podkreślał Łukasz Michnik, działacz Lewicy z Olsztyna. „Mam dość państwa z kartonu, w którym wszystko jest fikcją. Mam dość państwa, które sprawia, że marzeniem mojego pokolenia jest wzięcie kredytu. I mam dość ciągłej, wyniszczającej niepewności”.
No i znowu dylemat – o ile filozoficznie jest mi (przynajmniej w sferze finansow i gospodarki) dosc po drodze z lewica, bo popieram i zmniejszanie nierownosci oraz zasady pomocniczosci panstwa i solidarnosci spolecznej – to proponowane zmiany uwazam za przeciwskuteczne, zeby nie napisac glupie i szkodliwe.
Po pierwsze glownym problemem finansow publicznych w PL nie sa stawki PIT (choc oczywiscie nadaja sie one znakomicie do grania pod publiczke przez wszystkie strony sporu- dla unikniecia watpliwosci jestem za progresywnymi stawkami PIT) a ZUS, tak, ten sam ZUS o ktorego reformie glosno milczy KAZDE powazniejsze (czyli takie, ktore ma szanse na dostanie sie do Sejmu) ugrupowanie polityczne, bojac sie – z pkt. widzenia walczacego o glosy kandydata slusznie – tej najwiekszej grupy wyborcow i tak sie ta fikcja/patologia bedzie dalej toczyc as pier…. z wielkim hukiem.
Po drugie chcac rozwiazac problem smieciowek, czy zatrudniania na czarno nalezy doprowadzic do sytuacji, w ktorej placenie do reki nie bedzie dla pracodawcy tak atrakcyjne (oczywiscie zupelnie tego nie da sie wyeliminowac) jak obecnie, gdzie pokrycie pracownikowi wyplaty z wlasnego zysku po opodatkowaniu kosztuje pracodawce mniej niz zaplacenie mu kwoty brutto – nawet po wpisaniu jej w koszty. Abberacja.
Po trzecie 27% CIT – od duzych firm – pomyslodawcy chca przeniesc Polske z 4 najnizszej pod wzgl stopy CIT panstwa w UE na czwarte najwyzsze, jest w tym pewna elegancka symetria, ale czy pomyslodawcy zdaja sobie sprawe z tego, ze to wlasnie duze multinarodowe konglomeraty maja najwieksze mozliwosci i motywacje do stosowania zdobyczy inzynierii podatkowej, czyli transferowania zyskow/kosztow? Kto powstrzyma np. Jeronimo Martins (ci od Biedronki, swoja droga platnik najwyzszego, wyrazanego w pln – CIT wsrod spolek, ktorych udzialowcem nie jest Skarb Panstwa) od wytransferowania swoich zyskow na np. Wegry (CIT 9%)? I prosze nie pisac Urzad Skarbowy, poniewaz polskie instytucje kontroli i nadzoru (niezaleznie od dzialu) sa zenujaco slabe niezaleznie od sektora, ktory maja nadzorowac.
Takie jest moje zdanie w tej sprawie, a ponad to uwazam, ze VAT nalezy uproscic i ujednolicic, a system emerytalny tez.
Co lewica proponuje,to my wiemy od czasów terroru rewolucji francuskiej,ludobójstwa zydobolszewii w Rosji,Meksyku i Hiszpanii.Narodowego socjalizmu w Niemczech.Terroru w Chinach,Kambodzy,Korei i dziesiątkach innych miejsc.Gdyby policzyć skrupulatnie to będzie samych zgładzonych ze 200 milionów,nie licząc innych szykan.Niestety pamięć ludzka jest zbyt krotka.
I to jest karwa Lewica?!
"jeśli dyrektor firmy logistycznej zarabia 12 800 brutto i zapłaciłby proponowany przez Lewicę podatek w wysokości 17 proc. (a nie 32), rocznie w kieszeni zostałoby mu dodatkowe 586 zł"
Proszę podać jeden kraj w świecie gdzie lewica dobrze rządziła, nie było problemów finansowych? Nie liczę Chin bo tam inna specyfika, inna mentalność. Jako ciekawostka. W Ameryce jak wiadomo są dwie liczące się partie, Republikanie kojarzeni z prawicą i Demokraci z lewicą. Wszystkie stany rządzone przez demokratów mają problemy finansowe, zadłużenie, ogólny bałagan a stany rządzone przez Republikanów są na plusie, względny porządek. Czy to przypadek a że tak jest łatwo samemu sprawdzić?
Zacznijmy od Skandynawii, Bundesrepubliki albo UK (gdzie prawdziwy boom zaczął się dopiero od rządów Blaira). Osobiście najbardziej przekonuje mnie Skandynawia. Tyle, że w Polsce nikt, a zwłaszcza nie lewica) nie ma pojęcia jak takie rządy wyglądają. Liniowy "gminny" PIT od 30-37% dla wszystkich (wyższe podatki w….biednych gminach), który powoduje, że samorządy są samowystarczające i nie żebrzą w stolicy o wsparcie. Podatek państwowy 20% tylko dla zarabiających powyżej 222000PLN/rocznie. VAT na poziomie 25% (polska lewica najwyraźniej nie wie, że VAT nie obciąża towaru ale jedynie tkz. wartość dodaną). Bardzo niski CIT wspierający firmy nastawione na innowacje i inwestycje. Finanse państwowe na plusie, znakomita infrastruktua dla wszystkich. Oczywiście taka "lewicowość" z mottem alla skall göra för sig (każdy musi na siebie zapracować) w Polsce by nigdy nie przeszła.
>W Ameryce jak wiadomo są dwie liczące się partie,
>Republikanie kojarzeni z prawicą i Demokraci z lewicą.
>Wszystkie stany rządzone przez demokratów mają problemy
>finansowe, zadłużenie, ogólny bałagan a stany rządzone przez
>Republikanów są na plusie, względny porządek.
>Czy to przypadek a że tak jest łatwo samemu sprawdzić?
Rzeczywiście, sprawdzić łatwo i ja to zrobiłem. W dzisiejszych US
pieniądze są na obu wybrzeżach (NY, California) i w Illinois (Chicago). Czyli tam gdzie Demokraci. Republikanie to interior, czyli bieda i zacofanie niewyobrażalne w Europie. Biden organizuje specjalne pieniądze na poprawę infrastruktury bo ta się nie zmieniła od lat 60' ubiegłego wieku. I jeszcze jedno. Demokraci to lewica? Republikanie to prawica? Do Kennedy'ego prawica to byli…demokraci (a przy okazji najgorsi rasiści z Ku-Klux Klanu) a Republikanie byli partią "równości i postępu". To republikanie znieśli niewolnictwo i wymusili na Południu prawa obywatelskie dla czarnych przy ogromnych protestach rządzących tam….demokratów . To republikańska północ walczyła z….demokratycznym południem. Ale o czym tu mowa? Najłatwiej samemu stwierdzić jaki to świetny przykład dla Polski – kraj z opieką lekarską tylko dla naprawdę bogatych (albo żołnierzy i państwowych aparatczyków), zrójnowanych miast z podatkami katastralnymi nie do wyobrażenia w Polsce i codziennych strzelanin, w których trup ściele się gęsto. Dziki Zachód w Polsce??? Ja mówię NIE…..bo byłem tam (latami) i dokładnie sprawdziłem.
Dużo lepszy program niż Platformy Konfederacko-szurskiej
Obniżka podatków z VAT i podwyżka wydatków państwa, dr filozofii jako ekspert podatkowy no i jeszcze równość w płacach nauczycieli (czyli wfista w SP na wsi powinien zarabiać tyle co chemik w LO w dużym mieście)…parodyści po prostu.
Chciałbym tylko zauważyć, że progresywny system podatkowy to zwyczajna kara za swoja zaradność i pracowitość. Przy podatku liniowym przecież więcej oddaje do budżetu ten kto zarabia więcej. Natomiast według mnie dobrym rozwiązaniem było by to zrobili Szwajcarzy w referendum. Mianowicie pensja dyrektorów i prezesów w firmach niezależnie czy państwowych czy prywatnych powinna być powiązana z najniższą pensją w firmie i niech zarabiają ile chcą ale wówczas przysłowiowa pani sprzątająca też zarobi w zależności od kondycji finansowej firmy. Natomiast kwota wolna od podatku powinna być degresywna. Największa dla najmniej zarabiający i całkowicie powinna znikać dla tych najbogatszych. Natomiast emeryci powinni być całkowicie zwolnieni z podatku. Oni już raz go zapłacili. Poza tym najważniejsze jest uproszczenie całego systemu.
Nie powielajmy mitu, że wysokie zarobki są efektem wyłącznie zaradności i pracowitości danego człowieka. Zamiast patrzeć na progresywny system podatkowy jak na karę, ujrzyjmy w nim rekompensatę dla reszty społeczeństwa za stworzenie możliwości dobrego zarobkowania. Nikt nie żyje (i nie bogaci się) w próżni.
Zasługą Kowalskiego jest to, że urodził się w dużym mieście, w wykształconej rodzinie; że nie jest z mniejszości narodowej; że jest zdrowym mężczyzną (a nie np. niepełnosprawną ruchowo kobietą); że jego rodzice dbali o jego edukację; że rodzina dofinansowała mu założenie firmy; że podatnicy sfinansowali mu studia? To są różne rzeczy, które dostał od losu / państwa (czyli podatników). Wiele innych osób tych wszystkich rzeczy nie dostało. Teraz spłaca to w podatkach. Progresja podatkowa to nie jest "okradanie przedsiębiorczych" – to jest "wyrównanie" tego, że jedni dostają od losu więcej, inni mniej.
W jaki sposób społeczeństwo stworzyło mi warunki? Za prywatną szkołę, korki i przygotowanie do matury płacili moi rodzice, często odejmując sobie od ust, harując na dwa etaty, bo rodziną byliśmy biedną, rodzice mają wykształcanie zawodowe. Moje koleżanki szły na politologię, na której zajmowały się imprezami, ja w międzyczasie wkuwałam, zarywałam noce i zaczynałam staż. Po studiach robiłam po 12 godzin dziennie, opłacałam z własnej kieszeni bardzo drogie szkolenia. To jest komedia, wmawianie mi, że jestem komukolwiek poza własnymi rodzicami winna. Nic nie jestem winna społeczeństwu, bo ono nic mi nie dało. Moi rodzice odprowadzali uczciwie podatki, więc za darmo też niczego nie było. Nie jestem też odpowiedzialna za to, że ktoś polazł na politologię i filmoznawstwo, a teraz ma misję, wyrwać mi jak najwięcej z kieszeni.
Prywatne szkoły (o uprawnieniach szkół publicznych) dostają takie samo dofinansowanie na ucznia jak państwowe, czesne to wisienka na torcie.
Dwa etaty to 16 h/dzien nie licząc dojazdów, kto odbierał cię z tej prywatnej szkoły?
Świstak w przerwie między zawijaniem sreberek?
Nawet gdyby obiecywali po 100 milionów dla każdego jak kiedyś, nie zagłosuję na nich – poparli bezkarność dla lekarzy i żądali powszechnych przymusowych szczepień. To marksizm odrobinę jedynie ucywilizowany.
Jeśli przymus szczepienia jest dla ciebie marksizmem, to chyba faktycznie nie jesteś targetem lewicy.