Budowanie wspólnego ruchu społecznego przez polityczkę partii Razem, ugrupowania podkreślającego swoje przywiązanie do praw człowieka, z Marcinem Horałą, który aktywnie uczestniczył w ich łamaniu podczas rządów PiS, musiało wywołać burzę. Paulina Matysiak została zawieszona w klubie i partii. Wyjaśniamy, o co chodzi w tej awanturze
Marcin Horała to poseł PiS od 2015 roku. W ostatniej kadencji rządu Mateusza Morawieckiego był sekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury i w Ministerstwie Rozwoju oraz pełnomocnikiem rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego. Paulina Matysiak to członkini Partii Razem, posłanka klubu Lewicy od 2019 roku, specjalizuje się w temacie transportu publicznego, jest wiceprzewodniczącą sejmowej Komisji Infrastruktury. Wspierała realizację CPK i komponentu kolejowego również w poprzedniej kadencji Sejmu, gdy ówczesna opozycja, w tym klub Lewicy, poddawały projekt ostrej krytyce.
Oboje w czwartek 27 czerwca opublikowali rano krótki film. Na początku nagrania Horała i Matysiak zaczepiają widzów, mówiąc, że ci pewnie zastanawiają się, co ta para robi razem, skoro jedno z nich jest feministką z lewicy, a drugie konserwatystą z prawicy. „Są takie sprawy, które potrafią nas połączyć i tymi sprawami są projekty, które będą służyły rozwojowi Polski” – mówi Paulina Matysiak. „Bo rozwój Polski nie ma barw politycznych i służy wszystkim różnych ideologii, różnych przekonań i wszyscy razem powinniśmy pracować dla rozwoju naszego kraju” – dodaje Horała.
Tymi inicjatywami wspierającymi rozwój są według polityków: CPK, elektrownie atomowe, rozbudowa portów, rozbudowa armii. Politycy ogłaszają powstanie Ruchu Społecznego „Tak dla rozwoju!”. Na stronie organizacji znaleźć można na razie tylko formularz kontaktowy, który zachęca do przesłania swoich danych i maila osoby, które popierają realizowanie wyżej wymienionych inicjatyw.
Dzień wcześniej premier Donald Tusk ogłasza, że jego rząd zbuduje CPK.
Budowanie wspólnego ruchu społecznego przez polityczkę partii Razem, ugrupowania podkreślającego swoje przywiązanie do praw człowieka, z Marcinem Horałą, który aktywnie uczestniczył w ich łamaniu podczas rządów PiS, a w opozycji promuje rasistowską nagonkę swojej partii, wygląda na polityczny mezalians.
Ruch posłanki Matysiak został natychmiast ostro skrytykowany przez polityków i polityczki Nowej Lewicy.
„Dla rozwoju to można pracować z ludźmi, którzy nie deptali polskiej demokracji i praworządności! O rozwoju to można rozmawiać, ale wewnątrz Koalicji 15 października, a nie z PiS-em! Jeśli to ma być to stawianie na samodzielność w lewicowej koalicji, to ja się definitywnie od tego odcinam. Można wybrać różne drogi, ale nigdy nie będę milczał, jak ktoś wybiera drogę współpracy z ludźmi z PiS, którzy do niedawna byli jeszcze członkami rządu Kaczyńskiego i Morawieckiego. Wstyd!” – napisał na Twitterze (X) wicepremier oraz minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
Głos w dyskusji zabrała także ministra ds. równości Katarzyna Kotula: „Świetni partnerzy do »realizacji programu Lewicy«. Od tygodni chodzicie i wmawiacie ludziom, że z NL w rządzie się podobno nie da, ale z PiS można? Ok. Nie mam pytań”.
„Założenie stowarzyszenia z panem Horałą to prywatna inicjatywa Pauliny Matysiak, podjęta wbrew woli władz Razem. Partia Razem odcina się od tego przedsięwzięcia. Władze partii nie zostały poinformowane o dzisiejszym wspólnym wystąpieniu z panem Horałą. W związku z działaniem, które oceniamy jako szkodliwe dla partii, zarząd partii kieruje wniosek do partyjnego sądu koleżeńskiego o wszczęcie procedury dyscyplinarnej”.
„Wiele można zrobić dla atencji, ale warto się zastanowić, kiedy przekroczy się granicę śmieszności” – pisze wcześniej Anna Górska, senatorka Razem.
Po godz. 13.00 Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu Lewicy w Sejmie, że Prezydium Klubu na jej wniosek podjęło decyzję o zawieszeniu Pauliny Matysiak w prawach członkini za działanie niezgodne z interesem Klubu.
Chcieliśmy poprosić Paulinę Matysiak o odniesienie się do całej sytuacji. Posłanka poprosiła o przekazanie pytań mailem, ale do czasu publikacji testu nie przesłała odpowiedzi.
W porannej rozmowie z TOK FM mówiła: „Chciałabym dożyć takiego czasu, kiedy to, że dwie osoby z różnych partii będą chciały założyć stowarzyszenie ws. konkretnego obszaru, nie będzie budziło żadnych emocji”.
„Opinii na temat samej tej inicjatywy jest bardzo dużo. Jest też bardzo dużo pozytywnych głosów i takich osób, które doceniają wychodzenie poza pewne plemienne obozy i bańki. Myślę, że na tym powinniśmy się skupiać, na temacie, obszarze działania tego stowarzyszenia (...). Dzisiaj już wielokrotnie byłam pytana, czy nie żałuję wrzucenia tego filmu, czy wrzuciłbym go jeszcze raz. Tak, staram się tak działać, żeby nie żałować tego, co robię” – tak na antenie RMF FM komentowała z kolei swoje zawieszenie.
W styczniu 2024, gdy wciąż los projektu nie był znany, powstał Parlamentarny Zespół „Tak dla rozwoju! CPK-Atom-Porty”, w którym zdecydowaną większość członków stanowią posłowie PiS i Konfederacji, ale do którego należą również Paulina Matysiak oraz Anna-Maria Żukowska.
W środę 26 czerwca obie posłanki występowały razem podczas konferencji w Sejmie. Wspólnie chwaliły decyzję rządu o kontynuacji budowy CPK.
„Są kwestie, co do których możemy się zgadzać z bardzo różnymi politykami. Ale pani Paulina Matysiak nie ogłosiła, że wspólnie z PiS-em wspierają ideę budowy CPK, tylko ogłosiła założenie ruchu społecznego, stowarzyszenia. To działanie o charakterze politycznym, które ma zupełnie inny wymiar, niż poparcie jakiegoś projektu w deklaracji, czy w głosowaniu. Przekroczyła tym samym cienką czerwoną linię, co zresztą odnotowała też jej macierzysta partia, która wszczęła postępowanie dyscyplinarne” – mówi OKO.press Anna-Maria Żukowska.
„Czułam się niezręcznie, nawet zniesmaczona, że posłanka nie poinformowała o tej inicjatywie ani mnie, choć stałam z nią wczoraj razem na konferencji, ani nawet swojej własnej partii”.
W ocenie przewodniczącej klubu to działanie, które szkodzi całej Lewicy.
„Wyborcy lewicowi są przeciwko PiS-owi, głosowali po to, żeby odsunąć PiS od władzy. Nie sądzę, żeby zrozumieli zakładanie inicjatywy z posłem PiS w sprawie inwestycji, którą i tak realizuje rząd. A w tym rządzie nie ma ani posła Horały, ani posłanki Matysiak” – dodaje.
W rozmowie z RMF FM Paulina Matysiak stwierdziła, że o swojej inicjatywie informowała wcześniej partię Razem.
„Nie usłyszałam, że będą kłopoty, ale o wewnętrznych rozmowach nie będę mówić na antenie radiowej” – dodała posłanka.
„To nie jest prawda” – mówi OKO.press senatorka Razem Anna Górska. „Rzeczywiście kilka tygodni temu dostaliśmy informację o takich zamiarach. Zorganizowaliśmy z Pauliną spotkanie, podczas którego przekonywaliśmy ją, że to zły pomysł i przekazaliśmy, że Rada Krajowa i Zarząd Krajowy nie wyrażą zgody na taki ruch. Paulina wysłuchała naszych argumentów i miała przekazać nam swoją ostateczną decyzję. Nie zrobiła tego. I nagle dzisiaj ogłosiła start stowarzyszenia. Dowiedzieliśmy się o sprawie z Twittera, jak wszyscy”.
Zdaniem Górskiej szkodliwy wizerunkowo dla partii jest nawet sam wybór personalny wspólnika posłanki Razem.
"Tak się składa, że poseł Horała jest z mojego regionu. W związku z tym osobiście uprzedzałam posłankę Matysiak, że u nas na Pomorzu to uosobienie wszystkiego, co najgorsze w PiS-ie. Latami protestowaliśmy pod jego biurem, między innymi w czasie strajków kobiet. Zresztą dla naszych wyborców z całej Polski to jest cyniczny, wyrachowany żołnierz partii. On ma swoje powody, żeby angażować się w takie inicjatywy.
Może się dzięki temu wybielić, pokazać progresywną twarz, czy choćby skłócić lewicę. W przypadku Pauliny nie widzę sensu takiego działania poza chęcią zwrócenia na siebie uwagi" – ocenia senatorka.
"Czytam dziś różne komentarze w lewicowej bańce, że nareszcie powstał ruch antypolaryzacyjny, porozumienie ponad podziałami. I uważam, że naiwne jest budowanie takich inicjatyw z ludźmi, którzy rządząc przez osiem lat z ważnych dla Lewicy i Razem postulatów zrealizowali niewiele albo prawie nic. Za to zajmowali się łamaniem praw kobiet, szczuciem na osoby LGBT i opłacaniem swoich kampanii wyborczych za publiczne pieniądze. Wiem, że są osoby, dla których sprawy rozwoju są ważniejsze, niż prawa człowieka. Jednak my zawsze walczyliśmy o jedno i drugie. Wybieranie poszczególnych części programu, które się komuś podobają, to jest prawo wyborców, ale posłanka Razem podpisuje się pod całym programem partii, którą reprezentuje i uważam, że błędem jest zawieranie takich porozumień “odcinkowych” z przedstawicielem formacji, która stoi w kontrze dla podstawowych dla nas wartości – mówi Anna Górska.
Senatorka Razem odrzuca także sugestie, że partia ugięła się pod pręgierzem opinii liberalnych komentatorów, którzy zarzucają jej partii bycie „kolaborantem PiS”.
„Byliśmy i jesteśmy odporni na zarzuty baniek tłiterowych. Wielokrotnie słyszeliśmy ”Razem z PiS-em„ i pomimo tego dalej pracowaliśmy ponad podziałami nad ważnymi sprawami. Ale te prace odbywają się w parlamencie, gdzie działają zespoły takie jak właśnie zespół »Tak dla rozwoju«. Pracujemy na komisjach, gdzie czasem z PiSem czasem z PO wprowadzamy poprawki do ustaw. Dalej będziemy popierać atom, CPK i inne ważne inwestycje rozwojowe! Sformalizowanie współpracy z posłem PiS w postaci osobnego stowarzyszenia to inny przypadek. Przecież doskonale wiemy, że dwie osoby nie mogą samodzielnie założyć stowarzyszenia. Pytaliśmy Paulinę, kto jeszcze uczestniczy w projekcie i nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Cała struktura tego przedsięwzięcia jest dla nas niejasna. Paulina Matysiak zachowała się po prostu nielojalnie wobec partii” – podsumowuje Górska.
Radykalny ruch Razem wobec Matysiak może dziwić obserwatorów, bo partia buduje w dużym stopniu swój wizerunek na sprzeciwie wobec polaryzacji i walki duopolu PO-PiS. Teoretycznie inicjatywa Pauliny Matysiak wpisywałaby się w taką narrację. Ale w szerszej perspektywie ruch posłanki stoi jednak w sprzeczności z dotychczasową logiką działania partii.
Razem nie zdecydowało się wejść do koalicyjnego rządu Donalda Tuska. Choć przedstawiciele partii uczestniczyli w negocjacjach, poinformowali jednak opinię publiczną, że nie uzyskali gwarancji w kluczowych dla siebie sprawach. Chodziło m.in. o propozycję dekryminalizacji aborcji, jeden procent PKB na publiczne budownictwo mieszkaniowe, dojście do 8 proc. PKB na publiczną ochronę zdrowia oraz przeznaczaniu 3 proc. PKB na naukę, badania i rozwój.
„Te gwarancje były dla nas kluczowe, żeby wziąć odpowiedzialność za rządzenie” – wyjaśniał wtedy lider ugrupowania Adrian Zandberg.
Innymi słowy, Razem, nie mając pewności, że uda im się w rządzie spełnić ważne dla nich postulaty, nie chciało politycznie podpisywać się pod innymi działaniami koalicji.
Po pół roku rządzenia, w związku z przeciągającymi się negocjacjami w sprawie związków partnerskich, aborcji, czy po zapowiedziach dotyczących składek zdrowotnych, w lewicowym komentariacie często podważana jest sprawczość Nowej Lewicy. Partia Razem jednak samodzielnie i świadomie pozbawiła się tej sprawczości na starcie kadencji, zostawiając sobie pozycję recenzenta poczynań rządu. Ten dualizm stał się szybko w klubie Lewicy zarzewiem konfliktu.
Partia Razem zrezygnowała ze sprawczości, czyli sformalizowanej współpracy, właśnie po to, żeby nie być kojarzoną z liberalnymi propozycjami, czy prawicowymi stanowiskami niedoszłych koalicjantów. Tymczasem posłanka Razem nawiązuje formalną współpracę z politykiem Prawa i Sprawiedliwości, które co prawda wyborcom i wyborczyniom lewicowym kojarzy się z prześladowaniem mniejszości, ale za to w kwestii inwestycji infrastrukturalnych ma obecnie, będąc w opozycji, zerową sprawczość.
Bo to rząd, do którego nie weszła Partia Razem, jest odpowiedzialny za budowanie CPK, portów i elektrowni atomowych.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze