Lewica rozmawia z premierem Morawieckim o Funduszu Odbudowy. Liczy, że uda jej się coś, czego nie osiągnęła od 6 lat żadna partia opozycyjna: wymusi na rządzie PiS spełnienie swoich warunków. Chce też narzucić ton na opozycji - pokazać inicjatywę i sprawczość
W poniedziałek 26 kwietnia 2021 rano „trzech tenorów" Lewicy - Robert Biedroń, Włodzimierz Czarzasty i Adrian Zandberg - przedstawiło sześć warunków, jakie musi spełnić rząd, żeby Lewica zagłosowała za ratyfikacją Funduszu Odbudowy - unijnym planem, z którego Polska ma uzyskać ok. 250 miliardów zł na walkę ze skutkami pandemii. Padły też słowa, że Lewica zaprasza premiera do rozmów.
Nieoczekiwanie premier na zaproszenie odpowiedział. Do wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego z SLD zadzwonił szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk i umówił spotkanie w Sejmie we wtorek 27 kwietnia 2021 o 09:00 rano.
Lewica liczy, że uda jej się coś, czego nie osiągnęła żadna partia opozycyjna: wymusi na rządzie PiS spełnienie dodatkowych warunków przy podziale unijnych środków. To nie jedyny cel Lewicy, chce też narzucić ton na opozycji - pokazać inicjatywę, sprawczość.
„Po raz pierwszy od 6 lat premier jedzie do Sejmu" - podkreśla w rozmowie z OKO.press ważny polityk Lewicy. Posłowie z innych opozycyjnych partii odpowiadają, że to złamanie jedności opozycji i naiwność, bo ostatecznie to PiS rozegra Lewicę.
Niżej rozmowa z Magdaleną Biejat (Lewica/Razem), która uczestniczy w spotkaniu z premierem.
„Wszystkie siły polityczne powinny zrobić wszystko, dosłownie wszystko, żeby te 250 mld do Polski przyszło i zostało mądrze, pod kontrolą społeczną, podzielone. Dla nas 250 mld to jest polska racja stanu" - mówił w poniedziałek wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. A Robert Biedroń we właściwym sobie stylu stwierdził: „Te środki mają być energizerem, zastrzykiem energii".
Liderzy Lewicy zwrócili uwagę, że już dwa miesiące temu wysłali do rządu pakiet 200 postulatów. Dodali, że propozycje sformułowała na piśmie też Polska 2050 Szymona Hołowni. Zapewniali, że postulaty Lewicy powstały po konsultacjach z różnymi środowiskami, m.in. samorządowcami.
Czarzasty, Zandberg i Biedroń przestawili sześć warunków Lewicy:
Jak Lewica zamierza zagwarantować, że komitet monitorujący faktycznie będzie miał wpływ na wydawanie unijnych pieniędzy? Robert Biedroń odpowiedział dziennikarzom, że musi to być zapisane w ustawie. A jej kształt „Im wyżej [komitet] będzie umocowany, tym lepiej” - mówił Bieroń.
A jeśli PiS tych warunków nie spełni? „Nie mówimy, jak będziemy głosowali. Nie mamy pistoletu przy skroni" - stwierdził Czarzasty.
Kiedy okazało się, że w obozie rządzącym nie ma większości dla poparcia Funduszu Odbudowy (Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry zapowiedziała, że zagłosuje przeciw, ale po niedzielnym - 25 kwietnia - spotkaniu na szczycie Zjednoczonej Prawicy nie jest to już jednak takie pewne ), opozycja zobaczyła w tym szansę na pogłębienie podziałów między PiS a koalicjantami. Koalicja Obywatelska i PSL zagroziły, że nie poprą Funduszu. Inaczej Polska 2050. Partia Szymona Hołowni od początku mówiła, że unijne miliardy euro to polska racja stanu. A Lewica się podzieliła.
W niespełna 50-osobowym klubie nie było zgody, co zrobić. A spory - jak relacjonują nam politycy - były ostre. Różnice zdań widać było w niespójnych wypowiedziach w mediach. Jednak spotkanie z premierem cieszy się poparciem niemal wszystkich na Lewicy.
Jak pisaliśmy w OKO.press, opozycja postawiła obozowi rządzącemu tylko jeden wspólny warunek: Fundusz miałby być głosowany w Sejmie nie większością zwykłą, ale kwalifikowaną (dwie trzecie posłów). Poza tym nie ma jednego opozycyjnego pakietu warunków przyjęcia Funduszu.
Wszystkie opozycyjne siły domagają się jednak, by środki były wydawane pod kontrolą. Ma to zapewnić „komitet monitorujący".
„Nie negocjuje się z lwem, trzymając głowę w jego paszczy. Kaczyński chce podzielić opozycję" - mówił w poniedziałek 26 kwietnia w programie „Kropka nad i" w TVN24 Cezary Tomczyk, szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Marek Sawicki z PSL: „My nie chcemy z panem premierem paktować, ani kuglować". Spotkanie Lewicy z premierem KO i PSL uznały za zdradę i polityczną naiwność. „Lewica ogłosi, że jej postulaty zostaną spełnione, a tak naprawdę rząd zgodzi się na to, co i tak zamierzał zrobić" - uważa ważny polityk opozycji.
Co na to Lewica? „To jest obsesja. To Platforma dzieli opozycję" - odpowiada zirytowany poseł Lewicy. „Dla nich zjednoczona opozycja jest tylko wtedy, kiedy robi się to, czego chce Platforma". Dodaje: „Platforma chce postawić oporowe warunki. Takie, które PiS na pewno odrzuci. Wtedy będzie mogła zagłosować przeciwko".
„Klubu Lewicy nie było w poprzednim Sejmie, nie było Hołowni, oni [PiS] za każdym razem oszukiwali" - mówił Cezary Tomczyk.
Ale takie właśnie stawianie sprawy - PO jako starsza koleżanka, która wie, jak jest i poucza wszystkich innych - wśród polityków Lewicy wywołuje zdenerwowanie. Ich zdaniem Lewica robi coś, czego opozycji nie udało się wcześniej osiągnąć. Pokazuje, że nie będąc w rządzie, można mieć wpływ na ważne dla Polski sprawy.
„Lewica zajęła stanowisko. Jest w grze. Coś proponujemy, chcemy być sprawczy. Po raz pierwszy od 6 lat premier jedzie do Sejmu" - mówi nam poseł Lewicy.
Lewica widzi w tym spotkaniu szansę nie tylko na zabezpieczenie unijnych pieniędzy przed przejęciem ich przez PiS, ale też okazję, by poprawić własną pozycję na scenie politycznej. A od kilku miesięcy scena polityczna się zmienia - Platforma Obywatelska straciła dominującą pozycję. Zdobywa w sondażach ok. 20 proc. i coraz częściej traci pozycję lidera na rzecz Szymona Hołowni.
„Koalicja Obywatelska jest zdezorientowana. Oni tylko krzyczą »Nie, bo nie«, wyborcy nie chcą już tego słyszeć" - mówi polityk Lewicy.
Na Lewicy nikt nie wierzy, że rząd Zjednoczonej Prawicy upadnie od głosowania w sprawie Funduszu Odbudowy. „Gowin wrócił do macierzy" - podsumowuje poseł Lewicy. W związku z tym straciły sens spekulacje o rządzie technicznym z udziałem Porozumienia. Opinie o tym, czy PiS ma większość dla Funduszu, czy nie, są na Lewicy różne. Niektórzy z naszych rozmówców uważają, że Kaczyński nie uzbierał jeszcze głosów i dlatego pole do działania dla Lewicy jest spore, inni, że jest bliski większości, a Lewicą tylko się zabezpiecza.
Agata Szczęśniak, OKO.press: Czego Lewica spodziewa się po spotkaniu z premierem Morawieckim?
Magdalena Biejat, Lewica/Razem: Spodziewam się, że skoro premier Mateusz Morawiecki wyraził chęć rozmowy, to traktuje poważnie nasze postulaty i jest gotów je zaakceptować. Unijne pieniądze zapewnią Polsce ogromne wsparcie. To szansa na lepszą przyszłość dla młodych ludzi, na skuteczną walkę z kryzysem klimatycznym i gospodarczym czy dodatkową pomoc dla branż dotkniętych kryzysem związanym koronawirusem.
Dlaczego Mateusz Morawiecki spotyka się w sprawie Funduszu Odbudowy z Lewicą, a z resztą opozycji nie?
My i Polska 2050 złożyliśmy nasze propozycje oficjalnie na piśmie. Inne ugrupowania tego nie zrobiły. Dziś zaproponowaliśmy premierowi Morawieckiemu spotkanie na neutralnym gruncie w Sejmie, a on przyjął nasze zaproszenie.
Inni też zapraszali.
Najwyraźniej niewystarczająco skutecznie. Może powinni byli złożyć te propozycje?
Czemu idziecie sami? Cezary Tomczyk, szef klubu KO, powiedział w poniedziałek w TVN24, że gdyby on dostał zaproszenie od premiera Morawieckiego, to poszedłby tylko razem z resztą opozycji.
Idziemy, bo złożyliśmy nasz pakiet uwag, bo jesteśmy najbardziej proeuropejskim klubem, bo Polakom należą się te pieniądze. Nie możemy rezygnować z tak ogromnego wsparcia dla Polski tylko dlatego, że nasi koledzy z opozycji się obrażą. Zależy nam na sprawach, z którymi tam idziemy, są one dla nas kluczowe. Mówimy tu o rozwoju szpitali powiatowych, wybudowaniu dziesiątek tysięcy tanich mieszkań na wynajem czy olbrzymim wsparciu dla samorządów. Trudno mieć pretensje do klubu Lewicy, że realizuje działania zgodne z jej wartościami - solidarnością i równością społeczną.
Tomczyk mówił też, że PiS to partia oszustów i nie należy z nią rozmawiać w pojedynkę. A wspólne działanie opozycji to jedyna gwarancja, żeby zabezpieczyć realizację postulatów.
To, czy zobowiązania zostaną dotrzymane, czy nie, nie zależy od tego, kto pójdzie na spotkanie, tylko od tego, czy ustalenia pojawią się w oficjalnych dokumentach, które otrzyma potem Komisja Europejska. Musimy to mieć na papierze i to jest nasz cel. Nikt tu nikomu nie wierzy na piękne oczy. Te 30 proc. dla samorządów czy stworzenie komitetu nadzorującego to są rzeczy, które muszą zostać oficjalnie zagwarantowane. Lewica kładzie konkretne propozycje na stół i jest gotowa do poważnych rozmów. Chcemy, żeby Krajowy Plan Odbudowy był po prostu lepszy i bardziej sprawiedliwy.
Zamiast skupiać się na przepychankach międzypartyjnych, robimy wszystko, żeby te 250 mld trafiło do Polski i żeby te pieniądze zostały zainwestowane mądrze i pod społeczną kontrolą.
Krytykom waszego wtorkowego spotkania chodzi jednak nie tylko o realizację postulatów, ale też o to, że łamiecie jedność opozycji. Opozycja nie wypowiada się w sprawie Funduszu jednym głosem.
Wypowiadamy się. Wszyscy poparliśmy propozycję PSL, żeby Fundusz przegłosować większością ⅔. Nie jest tak, że na opozycji nie rozmawiamy, wręcz przeciwnie. Ale nie jesteśmy jednym ugrupowaniem, nasze propozycje programowe się różnią. Nie rozumiem tego oburzenia po stronie Koalicji Obywatelskiej. Wiadomo było, że wszyscy będziemy składać propozycje. Trudno mi zrozumieć, o co chodzi Platformie.
Na przykład o to, żeby dłużej trzymać PiS w niepewności i dzięki temu wynegocjować jeszcze lepsze zabezpieczenia wydawania środków?
PO wychodzi z założenia, że będzie w nieskończoność prowadzić gry polityczne, a Unia będzie czekała, aż ktoś udowodni, że umie bardziej przycisnąć Kaczyńskiego do muru. Tymczasem na te pieniądze czeka cała Unia i trudno oczekiwać, że Francuzi, Hiszpanie czy Holendrzy będą czekać na nas w nieskończoność.
Pierwszy plan Marshalla pozwolił Europie podnieść się po II wojnie światowej. Polsce przeszedł koło nosa i do dziś próbujemy nadgonić tę cywilizacyjną przepaść. Historia nie może się powtórzyć. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że w Polsce Fundusz przepadnie, a Unia machnie na nas ręką. Wtedy pociąg Europa nam po prostu odjedzie. A przecież przed nami stoją już kolejne cywilizacyjne wyzwania. Te fundusze oznaczają wsparcie walki z kryzysem klimatycznym, sprawiedliwą transformację energetyczną, pieniądze dla górników. Naszym zdaniem to nie czas na rytualne kłótnie, teraz trzeba zgłaszać konkretne uwagi i rozmawiać.
Może po prostu nie chcecie znaleźć się obok Platformy Obywatelskiej? Może to kalkulacja polityczna: chcecie się odróżnić?
Siadaliśmy z PO do stołu przy wielu okazjach. Sama ostatnio inicjowałam wspólną dyskusję o tym, jak wesprzeć kobiety po decyzji TK w sprawie aborcji. Jesteśmy otwarci, żeby znaleźć porozumienie. Spotykaliśmy się z resztą opozycji także w sprawie Funduszu.
Co musi się stać, żebyście uznali jutrzejsze spotkanie za sukces?
Kiedy nasze propozycje zostaną zapisane w oficjalnych dokumentach. Spodziewamy się, że to się rozstrzygnie w ciągu najbliższych dni.
A jeśli Morawiecki powie: „Ok, te pieniądze na mieszkania możemy wpisać, bo i tak to planowaliśmy, 400 mln na gastronomię i hotelarstwo - też, ale komitet monitorujący ma być inaczej skonstruowany i nie ma mowy o 30 proc. środków dla samorządów”. Czyli np. z waszych sześciu punktów zaakceptują trzy, jeden okroją, a dwa odrzucą. Co wtedy zrobicie?
Nie przepowiadam przyszłości i nie wiem, co nam powie Morawiecki. Na pewno poinformujemy o naszym stanowisku od razu po spotkaniu.
Będzie wspólna konferencja prasowa z Mateuszem Morawieckim po spotkaniu?
Nie planujemy wspólnych konferencji.
Po korytarzach sejmowych krążą plotki, że wtorkowe spotkanie to formalność, bo wszystko ustaliliście podczas dzisiejszej wizyty Michała Dworczyka w klubie Lewicy.
Byłam dziś w klubie i nie spotkałam Dworczyka. A szkoda, bo bym go zapytała, co ze szczepieniami osób z niepełnosprawnościami. To przecież jasne, że nic nie jest ustalone, dopóki nasze propozycje nie pojawią się w oficjalnym dokumencie i nie zostaną wysłane do Komisji Europejskiej.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze