Joanna Lichocka jest przekonana, że spadająca pozycja Polski w rankingu wolności prasy to wina PO. Dlaczego? Bo zaczęła spadać po dojściu PiS do władzy! Posłanka naprawdę to powiedziała. Za czasów PiS Polska spadła na 62. miejsce na świecie, z 18 w 2015 roku
Posłanka PiS Joanna Lichocka, była dziennikarka, rozmawiała 11 stycznia 2021 w radiowej Trójce z Bartłomiejem Graczakiem. Była zachwycona, że może być w radiu, które jej partia zniszczyła – po latach nacisków politycznych ze stacji odchodzili kolejni dziennikarze. Wskutek tego Trójka przez rok straciła ponad połowę słuchaczy.
Z prawie 8 proc. słuchalności (w latach 2010-2016 było to stabilne 7-8 proc.) w fatalnym dla tego radia 2020 roku słuchalność spadła do 2,4 proc. w grudniu 2020. I to najgorszy wynik w historii stacji. O niszczeniu stacji przez PiS możecie przeczytać tutaj:
W tej atmosferze posłanka PiS przyszła do radia rozmawiać o wolności słowa i prasy. Prowadzący zapytał ją, dlaczego Polska spada w rankingach wolności prasy, zacytował ranking organizacji Reporterzy bez Granic. Posłanka znalazła winnego:
Platforma Obywatelska, mówiąc wprost. Działania totalnej opozycji, ponieważ te rankingi natychmiast się pogorszyły w momencie, gdy zaczęło rządzić Prawo i Sprawiedliwość
Na koniec posłanka dodała, że tego rankingu nie należy traktować poważnie. Swoją wypowiedzią Lichocka udowadnia, że to jej nie należy traktować poważnie.
Ale pochylimy się przez chwilę nad jej słowami, bo wolność pracy, z której Lichocka kpi, traktujemy śmiertelnie poważnie.
Posłanka PiS prezentuje porażającą i absurdalną logikę. Według Lichockiej za dramatyczne pogorszenie sytuacji niezależnych mediów w czasie rządów PiS winę ponosi Platforma i opozycja. Gdyby trzymać się tego sposobu myślenia, należałoby przypisać opozycji także np. program 500 plus. W końcu pojawił się po tym, jak PiS przyszło do władzy.
Posłanka nawet nie wysiliła się na jakieś wytłumaczenie jak działania opozycji pogorszyły wolność mediów w Polsce. Po prostu, PO i już.
Na początek wspomniany ranking. Dla porównania zestawmy pozycję naszego kraju z kilkoma innymi.
W rankingu organizacji Reporterzy bez Granic sklasyfikowane jest 180 państw. Indeks Wolności Prasy przygotowują co roku od 2002 roku. Polska już wcześniej raz zaliczyła ostry spadek - za rządów SLD.
W 2006 roku byliśmy na 58. miejscu, potem powoli odbudowywaliśmy swoją pozycję. Teraz Polska spada nieustannie od 2016 roku i jest na najgorszej pozycji w historii Indeksu. Największy spadek miał miejsce zaraz po objęciu władzy przez PiS w 2015 roku.
Warto spojrzeć na drogę, jaką przebyła Polska w porównaniu do kilku innych państw. Zanim wybory w Polsce wygrał PiS, w rankingu byliśmy na podobnej pozycji co Niemcy, w czołowej dwudziestce świata. W 2016 roku spadliśmy poniżej Francji, gdzie problemem są m.in. fizyczne ataki na dziennikarzy, ze słynnym atakiem terrorystycznym na redakcję „Charlie Hebdo” z 2015 roku na czele.
W 2020 roku spadliśmy poniżej Gruzji, która w roku 2013 była na setnym miejscu. Autorzy rankingu chwalą kraj, że tamtejsza prasa stała się pluralistyczna, ale jeszcze nie niezależna. Podkreślają także, że policyjna przemoc wobec dziennikarzy istnieje, ale jest rzadsza niż dotychczas.
Dziś Polska jest od Gruzji niżej.
Oczywiście tego rodzaju rankingi są tylko pewnym przybliżeniem. Taka jest natura zestawień, które złożone zjawiska starają się przedstawić za pomocą jednej liczby. Ale najważniejsze fakty są takie: wolność niezależnej prasy w Polsce jest zagrożona. A jej sytuacja w latach rządów PiS znacznie się pogorszyła.
Spójrzmy więc na argumenty Reporterów bez Granic za tak słabym wynikiem Polski. Gdzie jest wina Platformy?
W 2016 roku, po dramatycznym spadku Polski w rankingu z 18 na 47 miejsce, organizacja pisała o podporządkowaniu mediów publicznych i wycofaniu reklam z mediów niezależnych, takich jak „Gazeta Wyborcza”.
W 2020 roku organizacja pisze w uzasadnieniu, że w rządowej telewizji publicznej rządzi zasada mowy nienawiści, a stacje TVP zostały zamienione w rządową stację propagandową. Można dyskutować, czy TVP przed 2015 rokiem była należycie pluralistyczna. Ale to, co zrobiła z publicznym nadawcą partia obecnie rządząca, przekracza wszelkie zasady przyzwoitości i pluralizmu.
W programach informacyjnych i publicystycznych TVP chwali rząd i krytykuje opozycję, a głos mają prawie wyłącznie przedstawiciele obozu rządzącego i jego zwolenników. Nie robiła tego wcześniej ani PO, ani nikt inny z opozycji. To PiS przyporządkowało sobie TVP, a na jej czele postawiono polityka Jacka Kurskiego.
W uzasadnieniu tak fatalnego wyniku Polski w rankingu 2020 roku czytamy też, że problemem jest podporządkowanie sobie przez PiS wymiaru sprawiedliwości i nękanie wolnych mediów procesami.
Można się spodziewać, że w kolejnych rankingach nasza pozycja będzie jeszcze gorsza. „Wzmocnienie dla niezależnej prasy lokalnej jest potrzebne, dlatego chcemy znaleźć rozwiązanie, które ogranicza samorządom możliwość wydawania własnych gazetek” – mówiła w tym samym wywiadzie Lichocka.
Prowadzący wywiad Bartłomiej Graczak nie zapytał Lichockiej w jaki sposób „ograniczenie samorządom możliwości wydawania gazetek” i jednoczesne umożliwienie rządowi wpływania na najbardziej poczytne tytuły regionalne ma poprawić sytuację.
Grudniowy zakup gazet lokalnych należących do Polska Press przez Orlen nie został jeszcze w najnowszym rankingu Reporterów bez Granic uwzględniony.
„Gdyby Orlen był spółką prywatną, to mamy normalną operację w ramach strategii biznesowej. Tyle że Orlen nie jest prywatnym koncernem. To bardzo niebezpieczna okoliczność” – tak kupno Polska Press przez państwową firmę komentował dla OKO.press prof. Tadeusz Kowalski.
Ta sama posłanka Lichocka potrafi do pracy dziennikarzy odnosić się tak:
Coraz częściej w Polsce zdarzają się też fizyczne ataki na dziennikarzy. Naszą dziennikarkę Dominikę Sitnicką zaatakowano przed koncertem Jana Pietrzaka w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w czerwcu 2020.
„Byłem popychany, bity, wreszcie rzucony na ziemię” – mówił Maciek Piasecki, dziennikarz OKO.press, który 1 sierpnia 2020 roku relacjonował marsz nacjonalistów w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
"Policjanci przycisnęli nas do barierek i zaczęli bić. Dostałam pałką po nerkach dwa razy, choć byłam w żółtej kamizelce z napisem Press” – tak o ataku podczas Marszu Niepodległości w 2020 roku mówiła „Gazecie Wyborczej” dziennikarka „Newsweeka” Renata Kim.
Możemy być pewni, że w przyszłorocznym rankingu wolności prasy te zdarzenia nie poprawią pozycji Polski.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze