0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Zrzut ekranu z portalu heute.atZrzut ekranu z porta...

Nazwisko tegorocznego laureata literackiej Nagrody Nobla László Krasznahorkaiego pojawiało się w przewidywaniach. Akademia Noblowska w uzasadnieniu werdyktu uzasadniła, że przyznaje nagrodę „za przekonujące i wizjonerskie dzieło, które w obliczu apokaliptycznego terroru potwierdza siłę sztuki”.

László Krasznahorkai komentował na wieść o nagrodzie: „Jestem głęboko rad, przede wszystkim dlatego, że ta nagroda dowodzi, że literatura istnieje sama w sobie, poza rozmaitymi pozaliterackimi oczekiwaniami, i że wciąż jest czytana. Tym, którzy książki czytają, daje pewną nadzieję, że piękno, szlachetność i wzniosłość wciąż istnieją same w sobie. Może dać nadzieję nawet tym, w których życie ledwo się tli”.

Ten węgierski powieściopisarz pisarz i scenarzysta był wymieniany w gronie faworytów na równi z chińską pisarką Can Xue. Obok pojawiały się też nazwiska wymieniane od lat: Salman Rushdie, Haruki Murakami, Thomas Pynchon.

Drugi raz w historii tej nagrody, po ​​Imre Kertészu, to Węgry stają na podium.

W Polsce ukazały się do tej pory jego trzy książki „Szatańskie tango”, „Melancholia sprzeciwu” i „Wojna i wojna”. Wszystkie w tłumaczeniu Elżbiety Sobolewskiej.

Wędrowiec po świecie

Tegoroczny laureat więcej czasu w swoim życiu przebywał jednak poza granicami swojego kraju. Urodził się w 1954 w małym węgierskim miasteczku Gyuala. Pochodził z prawniczej rodziny i wszystko wskazywało na to, że on również pójdzie w ich ślady. W 1987 wyjechał na stypendium do Berlina Zachodniego i tam rozpoczęła się jego wędrówka po całym świecie. Upadek komunizmu to równocześnie czas, gdy László Krasznahorkai zmienia miejsca zamieszkania: Niemcy, Węgry, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, ale też Japonia i Chiny. Do Azji wielokrotnie wraca.

Podczas pisania „Wojny i wojny” zwiedził dużą część Europy. Przy tworzeniu tej książki pomógł mu amerykański pisarz Allen Ginsberg, u którego mieszkał w Nowym Jorku i który udzielał mu rad podczas pisania.

W 1990 roku po raz pierwszy pojawił się na dłuższy czas w Azji Wschodniej. Wspomnienia z Mongolii oraz Chin pojawiają się w książkach „Az urgai fogoly” oraz „Rombolás és bánat az Ég alatt”. Od tego czasu wielokrotnie wracał do Chin. W 1996, 2000 i 2005 roku spędził po pół roku w Japonii, w Kioto. Równocześnie zostaje zauważony przez wybitnych intelektualistów tamtych czasów, takich jak Susan Sontag czy W.G. Sebald.

Otrzymał wiele nagród i odznaczeń, między innymi najważniejszą nagrodę państwową Węgier, Nagrodę Kossutha. Został członkiem Digitális Irodalmi Akadémia.

W 2008 roku jako wizytujący profesor był gościem Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego. W 2010 roku otrzymał w Berlinie Nagrodę Brücke Berlin. W 2014 roku zdobył American Award za całokształt twórczości, a w 2019 roku Nagrodę National Book Award w kategorii najlepszego tłumaczenia, którą przygotowała Ottilie Mulzet.

Books of Hungarian writer Laszlo Krasznahorkai, the winner of the 2025 Nobel Prize in Literature, are on display at the Swedish Academy in Stockholm, Sweden, on October 9, 2025. (Photo by Jonathan Nackstrand / AFP)
Książki László Krasznahorkai, laureata literackiej Nagrody Nobla za 2025 rok, wystawione w siedzibie Akademii Noblowskiej w Sztokholmie, 10 października 2025. Fot. Jonathan Nackstrand/AFP

W listopadzie 2010 roku László Krasznahorkai był gościem 2. Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada w Krakowie.

Wybór László Krasznahorkaiego – w moim przekonaniu – obrazuje rozumienie literatury jako narzędzia do dostarczania czytelnikom i czytelniczkom narracji, która pomoże w konfrontacji ze współczesnym światem. Słowa mają moc oswajania rzeczywistości, ale równocześnie postmodernistyczna proza Krasznahorkaiego rozbraja ukryte w niej miny. Do takich min niewątpliwie należą iluzja i szukanie fałszywych wspomagaczy.

Przeczytaj także:

Szatańskie tango

„Szatańskie tango” jest jego pierwszą książką, po której wydaniu w 1985 roku zaczął zawodowo zajmować się pisaniem. Dostajemy w niej opowieść o małej wspólnocie wegetującej w jakiejś nieokreślonej rzeczywistości, gdzieś na południowym wschodzie Węgier.

Członkowie tej wspólnoty są ludźmi przegranymi i zepchniętymi na margines życia, wykluczonymi z głównego jego nurtu. Cały czas pada deszcz, a równocześnie wszelkie ustalone poczucia sensu w takich okolicznościach przestają mieć rację bytu. I wtedy zjawia się On. Mistrz. Guru. Postać, która ma być remedium na wszelkie bolączki tamtego świata.

Tajemniczy włóczęga Irimias, pod którego postać możemy podstawić dowolnego wybawiciela obecnego w naszej rzeczywistości, doskonale widzi, że rozpadający się świat rozpaczliwie potrzebuje nadziei, której może się uchwycić. I szybko zaczyna tę nadzieję uosabiać. A ponieważ każde szukanie wybawienia w świecie zewnętrznym jest iluzją, tak i powieściowy Mojżesz musi się okazać oszustem.

To opowieść o tym, jak ludzie potrzebują trzymać się nawet najbardziej absurdalnych kłamstw, jeśli tylko na chwilę przyniosą im one ulgę.

„Szatańskie tango” zyskało sławę również dzięki ponad siedmiogodzinnemu filmowi Beli Tarra. To przyjaciel autora, który od 1985 kręci filmy niemal wyłącznie na podstawie jego książek. W ten sposób powstała też „Harmonia Werckmeistera”. Pracowali również razem przy ostatnim filmie Tarra „Koniu turyńskim”, a autor pomagał reżyserowi w każdej istotnej kwestii.

Taka jest cała twórczość László Krasznahorkaiego – do bólu demaskuje fałszywe źródła siły. Podobnie skonstruowana jest „Melancholia”. Opisane w niej w miasteczko przypomina komunistyczne Węgry, ale mogłoby istnieć gdziekolwiek. Podmiejskim pociągiem wraca do domu kobieta. Naprzeciwko niej siada mocno podchmielony mężczyzna, który najpierw zaczepia ją, a potem uderza jakąś inną kobietę. Pasażerowie zachowują się, jakby nic się nie stało.

Tegoroczna literacka Nagroda Nobla jest głosem ostrzeżenia: przeglądnijmy nasze lęki i beznadzieje w świecie Krasznahorkaiego i zobaczmy, czy sami nie wierzymy w jakiś fałszywych proroków. Jeśli tak, to spotka nas to, co bohaterów węgierskiego prozaika, czyli katastrofa i pogubienie w poczuciu chaosu.

Ocalenie przynieść może świadomość tego, w czym tkwimy, a do niej z kolei możemy się dostać za pomocą literatury i sztuki.

;
Na zdjęciu Małgorzata Majewska
Małgorzata Majewska

Językoznawczyni, wykładowczyni Uniwersytetu Jagiellońskiego, badaczka komunikacji w relacjach i autorka książek o języku. Od ponad dwudziestu lat zajmuje się analizą tego, jak słowa ujawniają emocje, budują więź lub prowadzą do konfliktów. W swojej pracy naukowej i dydaktycznej przyglądała się m.in. terapiom rodzin i komunikacji w związkach. Jest autorką książek „Mówię, więc jestem” oraz „Zacznij mówić własnym głosem”, poświęconych językowi uzależnienia i współuzależnienia. Prowadzi również kanał YouTube „Między zdaniami”, w którym w przystępny sposób opowiada o psychologicznych aspektach języka.

Komentarze