0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Zbigniew WoniakZbigniew Woniak

"Nareszcie możemy mówić o końcu Rzeczpospolitej Myśliwskiej. Po wielu latach pracy udało się pokonać myśliwskie lobby. Będziemy bezpieczniejsi a nasza przyroda będzie lepiej chroniona" - Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

"Zaakceptowany przez Senat kształt ustawy przyjętej przez Sejm, mimo usilnych nacisków lobby łowieckiego, pokazuje że że jako społeczeństwo obywatelskie dojrzeliśmy do fundamentalnych zmian dotyczących naszego stosunku do zwierząt" - mówi Tomasz Zdrojewski, koordynator koalicji Niech Żyją!

"Stało się to możliwe dzięki porozumieniu ponad politycznymi podziałami" - dodaje Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, wskazując na to, że za korzystnymi zmianami stali politycy różnych opcji politycznych.

Na późnym głosowaniu 15 marca, tuż po godz. 21:30, Senat przegłosował nowelizację Prawa łowieckiego. Zostały do niego wniesione dwie zmiany:

  • zakaz zasiadania w zarządzie Polskiego Związku Łowieckiego, zarządach kół łowieckich i komisjach rewizyjnych obejmuje również tajnych współpracowników aparatu bezpieczeństwa - co oznacza, że aktualnie urzędujący prezes, Lech Bloch, będzie musiał się pożegnać ze stanowiskiem, ponieważ w latach 80. był TW o pseudonimie "Kazimierz";
  • myśliwi, z racji posiadania i używania broni, zostali zobligowani do wykonywania co pięć lat badań psychologicznych i zdrowotnych - na tej poprawce szczególnie zależało stronie społecznej.

Senat - mimo zabiegów lobby myśliwych - nie odrzucił zmian przyjętych podczas głosowania 6 marca przez Sejm. Inspiracja do ich ostatecznego kształtu również płynęła ze strony społecznej.

Są wśród nich:

  • zakaz odstrzałów redukcyjnych w parkach narodowych i rezerwatach w formie polowań zbiorowych,
  • zakaz używania żywych zwierząt do szkolenia, prób sprawności i konkursów psów myśliwskich i ptaków łowczych;
  • wyłączanie własnej ziemi z obwodu łowieckiego na podstawie oświadczenia oświadczenia składanego u starosty;
  • wykreślenie zapisu o karaniu za umyślne przeszkadzanie w polowaniu;
  • zakaz udziału w polowaniach dzieci do lat 18.

Teraz nowelizacja prawa łowieckiego wraca do Sejmu. Tam dwie nowe poprawki przyjęte przez Senat zostaną poddane głosowaniu.

Było groźnie

Jeszcze do wczorajszego wieczora nie było pewne, jak potoczą się w Senacie losy noweli Prawa łowieckiego. Kiedy ustawa trafiła do drugiej izby Parlamentu, zaczęło się psucie dobrych zmian przez polujących senatorów i z myślistwem sympatyzujących.

Wniesiono m.in. poprawki znoszące zakaz szkolenia psów i ptaków myśliwskich na żywych zwierzętach. Przywrócono odrzucony przez posłów przepis mówiący o karaniu za umyślne przeszkadzanie w polowaniu. Zaproponowano również obniżenie wieku dzieci dopuszczanych do polowań z 18 do 15 lat.

Jednak ostatecznie odrzucono je wszystkie.

Najbardziej żarliwie bronili myślistwa w obecnej formie senatorowie PiS Józef Łyczak, Zdzisław Pupa i Józef Zając.

Argumenty, których używali podczas posiedzenia 14 marca częstokroć były zwyczajnie niedorzeczne. OKO.press przygotowało zestawienie najbardziej zadziwiających wypowiedzi .

Przeczytaj także:

Łyczak: "Polujemy z woli Boga"

Prym wiódł przede wszystkim senator PiS i myśliwy Józef Łyczak. Przypomniał obradującym posłom, że "większość, 99 proc. z nas to ludzie wierzący". I przypomniał ulubioną maksymę byłego ministra środowiska, Jana Szyszki:

Pan Bóg tak ten świat ukształtował, że nas, ludzi, usadził na samym wierzchołku i powiedział: czyńcie sobie ten świat poddanym. No i my musimy to robić, żeby przeżyć, żeby jakoś egzystować.
"Polujemy, bo Bóg tak chce"
Senat,14 marca 2018

Senator Łyczak bronił również udziału dzieci i młodzieży w polowaniach, przynajmniej od 16 roku życia.

Twierdził, że łowiectwo "skutecznie wprowadza w to dobro, które nas otacza, mianowicie w kontakt z przyrodą, miłość do tej przyrody, miłość do zwierząt".

Ale nie wpadł na to, że miłość do zwierząt i przyrody może wyrażać się bez użycia ołowianej amunicji, choćby przez całkowicie bezkrwawą ornitologię.

Straszył za to negatywnymi skutkami, jakie może mieć brak kontaktu z polowaniami. "Bo jeżeli tego nie robimy, proszę państwa, to oni z reguły idą w drugą stronę, czyli siadają przed komputerem, siedzą w internecie i tam dopiero mogą się napatrzeć na różne piękne rzeczy" - mówił.

A jeszcze lepszą rozrywką jest kupowanie gier dla dzieci. Wiadomo, co jest w tych grach, na czym one polegają.
"Lepsza flinta niż joystick"
Senat,14 marca 2018

Senatora Łyczaka bardzo zmartwił uchwalony przez Sejm zakaz używania żywych zwierząt do szkolenia psów myśliwskich i ptaków łowczych. "Zarówno sokolnictwo, jak i psy funkcjonują w naszym łowiectwie od setek lat i jakoś to się wszystko dobrze układało" - frasował się.

Choć nie dodał, że "nie wszystko się dobrze układało" dla ganianych bez możliwości ucieczki w zamkniętych zagrodach dzików. Albo szczutych w sztucznych norach lisów i jenotów, które czasem umierają w wyniku tego okrutnego dręczenia. Przywołał za to, szczytne jego zdaniem, źródła tych praktyk:

To nie my, nie nasze pokolenie to wymyśliło, ale wielcy władcy, nasi poprzednicy, królowie, prawda, wielkie szanowane rody w ten sposób to praktykowały i to uchodziło, i nikt się temu nie sprzeciwiał.
"Tak robili nasi królowie"
Senat,14 marca 2018

Natomiast na pytanie senatora - również z PiS - Andrzej Mioduszewskiego, czy aby przypadkiem takie szkolenia nie stoją w konflikcie z zapisami ustawy o ochronie zwierząt, która zabrania dręczenia zwierząt, z rozbrajającą szczerością odpowiedział:

Mogę odpowiedzieć tylko tak, że każde zabijanie sprawia ból, sprawia przykrość. Takie szkolenie na pewno nie jest przyjemnością. No, coś za coś. Prawda? Coś za coś. Chcemy mieć wytresowane psy [...].
"Każde zabijanie sprawia ból. Coś za coś"
Senat,14 marca 2018

Do sprawy tresury psów myśliwskich odniósł się również senator PiS Józef Zając, który powiedział, że przez 15 czy 16 lat bycia myśliwym czegoś takiego nigdy nie widział i o tym nie słyszał.

"Ktoś to wyczytał w jakiejś książce. Spodobało mu się, że to szarpie nerwy i jest emocjonalne. I teraz wszędzie są opowiadania o ćwiczeniach na żywej zwierzynie" - mówił.

Jego wypowiedź jest najlepszym dowodem na to, że myśliwi jednak powinni przechodzić co pięć lat obowiązkowe badania okulistyczne.

A jeśli senatorowi Zającowi brakuje w tym zakresie wiedzy, to może ją uzupełnić tu:

Wracając do senatora Łyczaka, to odniósł się on również do postulowanego przez organizacje ekologiczne zakazu stosowania amunicji wykonanej z ołowiu. Stanowi szczególne zagrożenie na obszarach wodno-błotnych. Opadające na dno zbiorników wodnych śruciny są połykane przez ptaki, które mylą je z kamykami, których potrzebują do trawienia. Tak dochodzi do zatruć.

Natomiast ołów w stawach rybnych, dostając się do organizmów sprzedawanych później ryb, jest już zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia. Jak się jednak okazało, senator Łyczak ma w tej sprawie odmienne zdanie:

Myślę, że ołów dostający się do środowiska na skutek działań łowieckich stanowi jakiś mikro-, minimalny procent w porównaniu z tym, co dają nam np. grzybiarze, którzy stoją z grzybami przy jakiejś ruchliwej drodze.
"Grzybiarze trują nas ołowiem"
Senat,14 marca 2018

Czyli, że na grzybach jest więcej ołowiu. "Jeżeli więc na tamtym problemie się skupimy, to Polacy na pewno będą zdrowsi" - przekonywał sugerując, że kwestia amunicji ołowianej to pseudo problem.

Myśliwska ekologia Pupy i Zająca

Innych równie oryginalnych" argumentów w dyskusji używali polujący senatorowie Zając i Pupa - obydwaj myśliwi. Pierwszy zachwalał dokarmianie zwierząt przez koła łowieckie "tonami buraków i tonami kukurydzy".

"To wszystko musi być odpowiednio rozprowadzone po terenie. To jest bardzo poważna praca. Większość moich kolegów jeździ w teren i mogę powiedzieć, że ich pracę należy zakwalifikować bardziej jako pracę ekologów niż myśliwych" - perorował.

To wyznanie jest szokujące w kontekście opracowań naukowych, które wskazują na wyjątkowo szkodliwe dla środowiska skutki dokarmiania zwierząt.

Jednym z nich są przerosty populacji zwierząt, które uniezależniają się od naturalnych czynników regulujących ich liczebność, jak np. ostre zimy. Nie wspominając już o tym, że dokarmianie sprzyja rozprzestrzenianiu się śmiertelnego dla dzików i świń domowych wirusa ASF.

Z kolei senator Pupa zachwalał zbawienne dla myśliwych skutki uprawiania łowiectwa. Bo to rzecz bardzo miła "pojechać do lasu, dokarmić zwierzynę, zobaczyć, jak wygląda stan populacji poszczególnych gatunków".

I to przyczynia się do tego, że samopoczucie takiego myśliwego, takiej osoby jest lepsze, jest kontakt z przyrodą.
"Polowania poprawiają samopoczucie myśliwym"
Senat,14 marca 2018

Senator Mioduszewski: "Tradycja nie jest dogmatem"

OKO.press byłoby jednak niesprawiedliwe, gdyby pominęło wypowiedzi tych polityków PiS, którzy wskazywali na pilną potrzebę reformy łowiectwa. Zwracali przy tym w szczególności uwagę na kwestie humanitarne. Byli to senatorowie Andrzej Mioduszewski oraz były minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

"Bardzo szanuję i cenię polską tradycję, ale tradycja sama w sobie nie jest dogmatem" - mówił senator Mioduszewski. Dodał, że powoływanie się na nią "wbrew zmianom zachodzącym w kulturze, obyczajowości, wrażliwości społecznej oraz w sferze bezpieczeństwa" to "demagogiczny frazes".

"Łowiectwo, które kiedyś było życiową potrzebą, jest dzisiaj hobby, stało się stylem życia. Hipokryzją jest więc argumentowanie, że wielowiekowa tradycja zezwala na to, by czynić to samo, co czynili nasi pradziadowie" - mówił.

Argumentował, że udział w polowaniach może zaburzać dziecięcy system wartości. "Nawet w grach komputerowych, symulujących polowania, są ograniczenia wiekowe 16+, 18+, a wy chcecie dopuszczać dzieci do polowań w realnym świecie" - mówił.

Ostro sprzeciwił się próbie wycofania zakazu szkolenia psów myśliwskich na żywych zwierzętach. "Jak twierdzi zoopsycholog i biegła sądowa w zakresie psychologii zwierząt, pani Izabela Kadłucka, podczas ćwiczeń często dochodzi do tak wielkiego stresu u lisa, że umiera on na zawał serca" - powiedział, przywołując cytat z artykułu OKO.press.

Senator Radziwiłł: "Możemy wychować dzieci bez polowań"

"Pochodzę z rodziny, która ma, można powiedzieć, sięgające niepamiętnych czasów – a jeśli chodzi o udokumentowanie, to gdzieś wieku XIV – tradycje myśliwskie, i to na skalę, którą w ogóle trudno sobie wyobrazić" - mówił senator Konstanty Radziwiłł.

"Ale też wydaje się, że czasy się po prostu trochę zmieniają. Ta tradycja to piękna tradycja, kiedy się na nią spogląda z dystansu, ale kiedy przyjrzeć się jej bliżej, to może już taka piękna przestaje być" - dodał.

Przypomniał, że w wielu krajach wprowadzono w łowiectwie wiele ograniczeń, które uczyniły polowania bardziej humanitarnymi. "Myślę, że my też stajemy przed podobnym zadaniem" - mówił.

Krytycznie odniósł się również do kwestii udziału dzieci w polowaniach. "Wydaje mi się, że spokojnie możemy wychowywać nasze dzieci bez kontaktu właśnie z tego typu tradycją czy zwyczajem.

Jeśli one jako osoby dorosłe będą chciały być myśliwymi, to zostaną myśliwymi, ale czasy, kiedy trzeba było syna przygotowywać do tego, żeby umiał wytropić zwierzynę i następnie ją zabić, naprawdę już po prostu minęły".
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze