Jarosław Kaczyński chce, by do prawa łowieckiego wprowadzić zakaz uczestnictwa dzieci w polowaniach. Jednak posłowie, m.in. z PiS, głosowali dziś w komisjach przeciwko temu rozwiązaniu. Losy tej i innych poprawek popieranych przez ekologów i Kaczyńskiego rozstrzygną się w czwartek
To było wyjątkowo gorące posiedzenie połączonych komisji rolnictwa i środowiska w sprawie nowelizacji Prawa łowieckiego. Emocje były tak silne, że reprezentanci Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ) Diana Piotrowska i dr Bartłomiej Popczyk, krzyczeli na posłów z oburzenia. Za co zresztą byli dyscyplinowani, łącznie z groźbą usunięcia z posiedzenia.
Trzecie czytanie ustawy w czwartek 1 marca 2018 roku. Ustawa może być przegłosowana przez Sejm już na tym posiedzeniu.
Efekt środowych obrad rozczarował organizacje broniące zwierząt zrzeszone w Koalicji "Niech Żyją!" "Dwie szczególnie ważne poprawki - zakaz udziału dzieci w polowaniach i zwiększenie odległości polowań od zabudowań mieszkalnych do 250 metrów - zostały odrzucone. Również głosami posłów PiS. "Pokazuje to siłę łowieckiego lobby w rządzącej partii" - mówi jeden z działaczy Koalicji.
"Wiadomo, że poprawki te popiera prezes PiS Jarosław Kaczyński" - podkreśla w rozmowie z OKO.press Tomasz Zdrojewski z Niech Żyją. Pisało o tym niedawno OKO.press.
Komisje odrzuciły również inne zgłaszane przez posłów propozycje, których inspiracja płynęła ze środowiska obrońców przyrody i zwierząt, m.in.:
Posłowie zaakceptowali za to - przy głośnym sprzeciwie PZŁ - inną ważną poprawkę. I choć zgłosił ją dziś PiS, to inspiracja wypłynęła ze środowisk ekologicznych. To
zakaz używania żywych zwierząt do szkolenia, prób i konkursów psów myśliwskich i ptaków łowczych.
"To była bardzo potrzebna zmiana. To dobry krok w stronę cywilizowania łowiectwa w Polsce. W przypadku szkolenia psów myśliwskich można stosować i stosuje się zwierzęce atrapy, aby uniknąć zbędnego okrucieństwa i cierpienia zwierząt" - mówi Zdrojewski.
Pozytywnie ocenia to również mec. Karolina Kuszlewicz, specjalistka w zakresie prawa ochrony zwierząt. To kolejny krok ku zmniejszaniu rozbieżności między różnymi aktami prawnymi, które regulują to, jak obchodzimy się ze zwierzętami.
"To bowiem paradoks, że nie możemy szczuć jednego psa na drugiego - na przykład podczas walk psów - a myśliwi mogą podczas prób pracy czy konkursów napuszczać swoje psy na lisy" - mówi prawniczka.
O używaniu żywych zwierząt do ćwiczenia psów myśliwskich i cierpieniu, jakie dla nich z tym się wiąże, OKO.press pisało tu:
Poprawkę zakazującą udziału dzieci w polowaniach zgłosiły dwie partie. Platforma Obywatelska chciała takiego zakazu do 16 roku życia, a Prawo i Sprawiedliwość aż do 18 roku życia.
Obecnie nie ma żadnych ograniczeń wiekowych dla dzieci biorących udział w polowaniach, więc na łowiska z dorosłymi mogą się wybierać nawet kilkulatki. Chodzi tu oczywiście o uczestnictwo bierne, bez możliwości strzelania.
Tomasz Zdrojewski z Niech Żyją! zaznacza, że dzieci podczas polowań stają się widzami - a niekiedy uczestnikami - brutalnych czynności. Widzą zastrzelenie zwierzęcia, czasem nawet oglądają jego konanie w cierpieniu i dobijanie. A także wypatroszenie, czyli rozcinanie ciała i wyciąganie wnętrzności. To wszystko ma ogromny wpływ na ich rozwój emocjonalno-psychologiczny.
"Badania wskazują, że styczność z przemocą wobec zwierząt w młodym wieku prowadzi do obniżenia wrażliwości na ich cierpienie w wieku dorosłym, ze skłonnością do użycia przemocy włącznie" - mówi Zdrojewski.
Jest on pedagogiem i działaczem na rzecz zwierząt. Podkreśla, że przeciwko udziałowi dzieci w polowaniach wypowiadają się wszystkie najważniejsze polskie organizacje zajmujące się ochroną praw dziecka i instytucje, naukowe i państwowe, które zajmują się dziećmi. W tym Rzecznik Praw Dziecka, Komitet Nauk Pedagogicznych PAN, Komitet Psychologii PAN i Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Zdrojewski zaznacza, że przeciwko udziałowi dzieci w polowaniach przemawiają nie tylko racje psychologiczne, ale również prawne.
"Dlatego chybiony jest argument tych, którzy mówią, że wprowadzenie takiego zakazu byłoby nieuzasadnioną i niedopuszczalną ingerencją w prawa rodziców do wychowania własnego dziecka zgodnie z własnym uznaniem"- mówi.
Taki argument można było również usłyszeć w środę 28 lutego na obradach połączonych komisji rolnictwa i środowiska. Zdrojewski odwołuje się do opinii prawnej prof. Tomasza Pietrzykowskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, którą przygotował ją w 2015 r. w związku z szykowaną wtedy zmianą Prawa łowieckiego.
Prawnik zwraca w niej uwagę na to, że na rodzicach ciąży obowiązek ochrony dzieci przed demoralizacją, do której przyczynić się może udział w polowaniach.
Z tego względu prawo, jakie daje rodzicom Konstytucja RP (art. 48 ust. 1) do wychowania dzieci zgodnie z własną wolą i przekonaniami "nie obejmuje działań, które w świetle ugruntowanej wiedzy wiążą się z wyrządzeniem dziecku krzywdy lub wiążą się z nią".
A to znaczy, że - wyjaśnia dalej prof. Pietrzykowski - "ochrona dobra dziecka ma charakter nadrzędny nad wolnością rodziców do wychowania go w sposób zgodny ze swoimi przekonaniami". Chodzi oczywiście o te przypadki, w których "wykonanie tej wolności zagraża wyrządzeniem szkody w fizycznej lub psychologicznej kondycji dziecka, w szczególności mogącej wywrzeć trwałe skutki dla jego dalszego rozwoju".
Z kolei Karolina Kuszlewicz, adwokatka i specjalistka w zakresie prawa ochrony zwierząt, którą OKO.press poprosiło o komentarz, wskazuje na ustawę o ochronie zwierząt, która jasno stwierdza, że uśmiercanie zwierząt kręgowych w obecności dzieci to przestępstwo.
Zastrzega, że istnieje prawny spór co do tego, czy udział dzieci w polowaniach automatycznie skazuje je na widok zabijania zwierząt. Najpewniej nie, albo nie zawsze, bo nie każde polowanie kończy się sukcesem.
"Ale każde polowanie jest nastawione na zabicie zwierzęcia - i to powinno być kluczowe. Zabierając dziecko na polowanie musimy się liczyć z tym, że będzie oglądało zabijanie" - mówi OKO.press Kuszlewicz.
Skoro tak, to - zdaniem prawniczki - odrzucenie przez posłów poprawki wprowadzającej wspomniany zakaz utrzymuje istniejący w Polsce stan prawnej niekonsekwencji i legislacyjnego dualizmu.
"Ustawodawca, zakazując w ustawie o ochronie zwierząt obecności dzieci przy zabijaniu zwierząt, wziął pod uwagę to, że chroni je przed negatywnym wpływem takiego uczestnictwa. Dlatego w ustawie Prawo łowieckie to również powinno zostać zabronione" - wyjaśnia Kuszlewicz.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze