0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plfot. Jakub Wlodek / ...

To może zaskakiwać. W końcu od kilkunastu miesięcy kolejne kraje albo same zrezygnowały z zakupu gazu, albo zostały odcięte od możliwości przyjmowania całości zakontraktowanych dostaw rurociągami. Osobnym przypadkiem są Niemcy. Rosjanie zakręcali kurek Berlinowi stopniowo, a przepływy do tego kraju zupełnie ustały po dwóch wybuchach, które uszkodziły gazociąg Nord Stream. W ten sposób w listopadzie 2022 udział Rosji w dostawach do gazu do krajów UE spadł do 12,5 proc. Jeszcze trzy lata temu uzależnione od Kremla koncerny miały ponad 50-procentowy udział w unijnym imporcie. Mimo to kraje UE nadal kupują zarówno gaz LNG, jak i LPG pochodzący z Rosji.

Gazowce z Rosji w portach zachodu Europy

Gaz LNG nie jest objęty antyrosyjskimi sankcjami i może przypływać przystosowanymi do tego statkami do gazoportów. Jak pokazują dane Eurostatu, od początku wojny w Ukrainie docierał on przede wszystkim do krajów zachodu Europy. Trudno wskazywać, by Rosja dzięki temu mogła odbudować swoją pozycję na europejskim rynku. Udział LNG z Rosji w całkowitym imporcie gazu ziemnego największy był w Hiszpanii i Francji i wynosił odpowiednio 4,35 oraz 5,55 proc. LNG z Rosji importowały też Belgia (udział w imporcie - 2,35 proc.) oraz Holandia (3,15 proc.).

To niewielkie liczby, które przekładają się jednak na całkiem poważne kwoty. W swoim opracowaniu przedstawiło je Forum Energii. W 2022 roku za rosyjskie LNG kraje Unii Europejskiej zapłaciły 16 mld euro. Najwięcej wydały Hiszpania i Francja - odpowiednio 6 i 4 mld euro.

"Argumentem za importem LNG z Rosji dotychczas był deficyt gazu, jaki mógł grozić Europie zimą 2022/23" – twierdzi autor analizy Maciej Zaniewicz. "Wraz z nadejściem wiosny przy relatywnie wysokim zapełnieniu magazynów gazu, ceny gazu spadły do zaledwie 40 euro za megawatogodzinę (ok. 350 euro za megawatogodzinę w szczycie kryzysu), co odzwierciedla pozytywne nastroje rynkowe. Jest to zatem dobry czas, by podjąć działania na rzecz uszczelnienia sankcji".

Francuzi nadal inwestują w rosyjskie LNG

Wcześniej o rosyjskich sukcesach na rynku skroplonego i dostarczanego drogą morską gazu mówił rosyjski wicepremier Aleksandr Nowak. Jak informował, największym producentem tego paliwa był Jamał LNG. W przedsiębiorstwie 20-procentowe udziały ma francuski Total. "LNG był jedynym rosyjskim paliwem, którego dostawy do Europy wzrosły w 2022 roku" – komentowali te doniesienia analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich. "W konsekwencji zwiększyło się znaczenie gazu skroplonego w eksporcie Rosji (LNG stanowił 25 proc. całości rosyjskiego gazu dostarczonego do UE) i w unijnym imporcie (ok. 20% importu LNG przez Unię ogółem)".

Według OSW ambitne rosyjskie plany dotyczące eksportu LNG nie mają szansy powodzenia, nawet w przypadku zwiększenia dostaw gazu w tej formie do Chin. "Według obecnego scenariusza bazowego eksport LNG w 2023 roku ma wynieść prawie 31 mln ton, w 2024 – 35,7 mln ton, podczas gdy wcześniej przewidywano, że będzie to ponad 50 mln ton" – piszą w swoim opracowaniu przedstawiciele Ośrodka.

Polska wciąż kupuje rosyjski autogaz. Swojego prawie nie mamy

Do Polski nie docierają już żadne transporty ze skroplonym LNG, choć w poprzednich latach sprowadzaliśmy go sporo. Nie znaczy to jednak, że całkowicie zrezygnowaliśmy ze sprowadzania gazu z tego kierunku. Rosja wciąż może liczyć zyski z kontaktów z polskimi firmami branży energetycznej w miliardach złotych. Tyle płacimy za LPG, czyli gaz używany między innymi do napełniania butli używanych w niektórych kuchenkach czy do napędzania przystosowanych do tego samochodów. Polska była w 2022 rokiem największym odbiorcą rosyjskich dostaw LPG i zapłaciła za nie ponad 3 miliardy złotych. Kwota ta stanowi większość rosyjskiego zarobku za ten gaz w całej UE. Druga na liście największych importerów tego paliwa Łotwa wydała na jego zakup niemal siedmiokrotnie mniej. Z czego to wynika?

"Przede wszystkim cechą wyróżniającą polski rynek LPG jest dominująca rola autogazu" – zauważa Zaniewicz. "Około trzech czwartych płynnego gazu wykorzystywana jest przez samochody. Należy przy tym zaznaczyć, że są to pojazdy mogące zamiennie wykorzystywać benzynę, co wpływa pozytywnie na odporność polskiej gospodarki na zakłócenia w dostawach LPG z Rosji. Sektory bez możliwości substytucji LPG benzyną mogłyby w takim scenariuszu zostać zaopatrzone dzięki krajowej produkcji i importowi z innych kierunków".

Importerzy paliw, w tym przede wszystkim Orlen, przez ostatnich 12 miesięcy wielokrotnie zapewniali o poszukiwaniu alternatywnych do Rosji kierunków, z których do Polski docierać będą surowce energetyczne. Daniel Obajtek niedawno chwalił się całkowitym wyeliminowaniem rosyjskiego LNG z polskiego rynku. Nie sprowadza go już należące do Orlenu Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Rosja nie dostarcza nam już też ani ropy, ani produkowanych z niej paliw. W lutym Rosjanie zerwali ostatni kontrakt podpisany z Orlenem, wcześniej kontrolujący większość polskiego rynku koncern intensywnie poszukiwał innych kierunków importu. W debacie o ich zróżnicowaniu nie pojawiał się jednak wątek autogazu – jak się okazuje, niezwykle istotny.

Orlen kupuje LPG z Rosji? Nie, ale...

Popyt na autogaz napędzają przede wszystkim jego niskie ceny. Pod koniec marca za LPG zapłacimy 3,10 do 3,18 zł, a więc ponad dwukrotnie mniej niż w przypadku innych dostępnych na stacjach paliw. Pod względem popularności samochodów na gaz Polska jest światowym ewenementem. W rankingach krajów o największej liczbie takich pojazdów wyprzedza nas jedynie Turcja. Po naszych drogach jeździ ponad 2,6 mln aut napędzanych LPG, choć ich popularność w ostatnich miesiącach spada.

"Aby zaspokoić zapotrzebowanie na LPG, Polska skazana jest na import. Krajowe rafinerie nie dysponują wystarczającymi mocami produkcyjnymi oraz nie ma perspektyw na znaczące zwiększenie wydobycia ze złóż. W rezultacie jedynie 16 proc. konsumpcji tego paliwa w Polsce jest zaspokajane krajową produkcją, co jest najgorszym wynikiem spośród wszystkich paliw płynnych (w porównaniu do benzyny i oleju napędowego)" – zauważa Zaniewicz.

Zapytaliśmy przedstawicieli Orlenu o to, czy stacje koncernu sprzedają LPG z Rosji. Usłyszeliśmy, że potentat rynku paliw nie kupuje gazu z tego kierunku – a przynajmniej nie robi tego bezpośrednio u rosyjskich firm. "LPG sprzedawane przez koncern, którego udział w krajowym rynku tego paliwa wynosi ok. 30 proc., pochodzi przede wszystkim z produkcji w rafineriach Grupy ORLEN w Polsce i na Litwie (ok. 45 proc.) oraz własnego importu z krajów Europy Zachodniej (ok. 40 proc.). Pozostała część oferowanego paliwa jest kupowana od innych firm w Polsce" – poinformowało nas biuro prasowe koncernu.

Skąd "inne firmy" biorą autogaz? Tego już się nie dowiedzieliśmy. Przy wysokim poziomie importu z Rosji na polskim rynku można jednak przypuszczać, że i na Orlenie dostaniemy LPG sprowadzone z tego kraju.

"Okres przejściowy" dla LPG z Rosji, czy twarda interwencja w rynek?

Odpowiedzialne za rynek surowców energetycznych ministerstwo klimatu twierdzi, że bez rosyjskiego LPG na razie nie damy sobie rady. Na wszystko potrzeba czasu przekonują przedstawiciele resortu kierowanego przez Annę Moskwę na łamach Business Insidera: "W przypadku LPG należy wskazać, iż mamy jako Polska techniczne możliwości zastąpienia części importu z Rosji dostawami z innych kierunków — chodzi tu przede wszystkim o drogę morską. Spółki sygnalizowały jednak, iż potrzebowałyby okresu przejściowego na organizację nowych kierunków dostaw w przypadku wprowadzenia sankcji na LPG na poziomie UE" – podawało ministerstwo klimatu. Przeczy to słowom Anny Moskwy z lutego. Wtedy zapewniała, że w Polsce "nie ma już żadnego gazu ani węgla z Rosji".

W Polsce nie ma już żadnego gazu z Rosji.
Polska nie sprowadza gazu ziemnego rurociągami i skroplonego LNG drogą morską. Import gazu LPG jednak kwitnie.
wypowiedź w trakcie konferencji prasowej,15 lutego 2023

Zdaniem Macieja Zaniewicza rządzący powinni interweniować na rynku, który musi liczyć się z wprowadzeniem embargo na LPG z Rosji. "Polska dysponuje trzema terminalami morskimi LPG o łącznych zdolnościach przeładunkowych wynoszących niespełna 1 mln ton rocznie. Przy rocznym imporcie rzędu 2,1 mln ton, całkowite zastąpienie dostaw koleją ze wschodu importem morskim jest niemożliwe. Z tego względu, choć obserwowana jest na przestrzeni ostatnich lat tendencja do odchodzenia od rosyjskiego LPG, jest to proces bardzo powolny. Bez interwencji politycznej dominująca pozycja Rosji na polskim rynku gazu płynnego pozostanie niezagrożona" – wskazuje ekspert Forum Energii.

Zaniewicz proponuje też ogólnounijny zakaz importu rosyjskiego LNG. Możliwe, że kraje wspólnoty zmierzają do takiego rozwiązania. Według agencji Bloomberga UE ma ułatwić blokowanie rosyjskich dostaw skroplonego gazu do Wspólnoty. Chodziłoby o umożliwienie blokowania wstępu rosyjskich gazowców do europejskich portów, nawet w przypadku obowiązywania aktualnych kontraktów. Będzie to jednak wymagało dyskusji na forum unijnych liderów.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze