0:000:00

0:00

Do tak kuriozalnej sytuacji doszło w piątek 5 kwietnia 2019. Tego dnia olsztyńscy sędziowie zebrali się z miejscowymi prawnikami, by wyrazić solidarność z sędziami, których za obronę niezależnych sądów ściga rzecznik dyscyplinarny. Takich ściganych sędziów jest już kilkunastu.

Pikietę zorganizowali m.in. lubelscy sędziowie, którzy chcieli w ten sposób wyrazić solidarność z sędzią Aliną Czubieniak z Gorzowa Wielkopolskiego, którą Izba Dyscyplinarna SN (powołał ją PiS) ukarała za to, że w orzeczeniu upomniała się o prawa niepełnosprawnego 19-latka, który nie umie pisać i czytać.

I takie pikiety solidarnościowe z sędzią Czubieniak odbyły się w czwartek przed sądami lub w sądach w Lublinie, Krakowie, Łodzi, Rzeszowie i w Bartoszycach. OKO.press pisało o tym:

Przeczytaj także:

W piątek chcieli zebrać się na podobną pikietę sędziowie z Olsztyna. Chcieli poprzeć sędzię Czubieniak, ale też wyrazić solidarność z sędzią z Olsztyna Dorotą Lutostańską. Rzecznik dyscyplinarny niedawno postawił Lutostańskiej zarzut dyscyplinarny w związku z tym, że z okazji 100 rocznicy niepodległości Polski w listopadzie ubiegłego roku, wraz z innymi sędziami zrobiła zdjęcie przed sądem w koszulce z napisem Konstytucja. OKO.press też pisało o tej sprawie.

Pikietę w obronie jej oraz sędzi Czubeniak sędziowie z Olsztyna chcieli zrobić przed Sądem Rejonowym. Są tam schody, na których można zrobić lepsze zdjęcie. Na pikietę sędziowie zaprosili też miejscowych radców prawnych i adwokatów.

Nie wiedzieli, że z tak drobnej sprawy zrobi się burza.

Policja: polecenie z góry

Gdy sędziowie zaczęli przychodzić pod sąd rejonowy zobaczyli, że stoi tam samochód policji.

Zdecydowali więc, że przeniosą się pod budynek Sądu Okręgowego, który jest w pobliżu. I tam zrobili zdjęcie. W rękach trzymali literki, które ułożyły się w hasło „Murem za Dorotą”. Trzymali też kartki z hasłem „Murem za sędzią Czubieniak”.

Wtedy podjechał pod sąd policyjny samochód. Funkcjonariusze podeszli do sędziów i zaczęli ich spisywać. Udało im się spisać kilka osób, które zresztą same się zgłosiły. Z naszych informacji wynika, że policjanci tłumaczyli się sędziom „poleceniem z góry” spisania wszystkich pod sądem. Pikieta nie trwała długo. Po zrobieniu zdjęcia sędziowie się rozeszli. Policja nie spisała wszystkich.

Incydent z policją zbulwersował nie tylko olsztyńskich sędziów i prawników, ale też sędziów w całej Polsce. Do tej pory sędziowie często robili podobne zdjęcia przed sądami, z różnych okazji i nikt na nich policji nie nasyłał.

Okazało się, że policję na sędziów nasłał Maciej Nawacki, członek nowej KRS i jednocześnie prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie z nominacji ministra Ziobry. Nawacki jest też członkiem olsztyńskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego.

A na Twitterze aktywnie broni „dobrej zmiany” w sądach. Nie wykluczone, że Nawacki mógł też doprowadzić do ścigania przez rzecznika dyscyplinarnego sędzi Doroty Lutostańskiej za koszulkę z napisem Konstytucja.

Nawacki: to było nielegalne zgromadzenie

Sędzia Nawacki w piątek na Twitterze przyznał, że to on zawiadomił policję. Przekonywał, że sędziowie zebrali się na nielegalnym zgromadzeniu i skontaktował się z policją w trosce o bezpieczeństwo sędziów, bo coś mogło im się stać na schodach sądu rejonowego. A wtedy to on jako prezes ponosiłby za to odpowiedzialność.

Pisał też na Twitterze, że legitymowanie przez policję „skutecznie wpływa na zachowanie legitymowanych”.

Tyle że sędziowie zebrali się jednak legalnie. Nawet jeśli uznać ich krótkie spotkanie za zgromadzenie, to było ono spontaniczne i nie trzeba było go zgłaszać w urzędzie miasta. A ustawa o zgromadzeniach publicznych przewiduje taki rodzaj zgromadzenia.

Sędziowie zdecydowali o pikiecie w czwartek późnym popołudniem i już nie było szans by zgłosić ją w urzędzie miasta. Nawacki na Twitterze obstaje jednak przy swoim.

Nominat Ziobry nie poprzestał jednak na nasłaniu na sędziów policji. W związku z pikietą solidarnościową interweniował on u dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Olsztynie. Rada w piątek rano rozesłała adwokatów informację, że przed sądem będzie pikieta solidarnościowa.

Po interwencji Nawackiego wysłano drugą wiadomość z informacją, że pikietę organizuje stowarzyszenie sędziów Iustitia i że w pierwszym komunikacie Rada nie zachęcała do udziału w pikiecie.

Dziekan Rady w Olsztynie – podpisał się pod drugim komunikatem - poinformował też, że to wyjaśnienie przesyła w związku z uwagami zgłoszonymi przez Nawackiego „co do charakteru tej akcji i udziału w niej Okręgowej Rady Adwokackiej w Olsztynie oraz, że ta akcja może mieć cechy zgromadzenia, na które wymagane jest zezwolenie”.

W czasie pikiety Nawacki był w Warszawie na obradach nowej, wybranej w niekonstytucyjny sposób KRS.

Sędziowie z Kętrzyna solidarni

Pikieta poparcia dla sędzi Lutostańskiej odbyła się też w piątek przed Sądem Rejonowym w Kętrzynie. Zdjęcie z hasłami „Solidarni z sędzią Dorotą Lutostańską” i „Konstytucja” zrobiło pięcioro sędziów. Ale ich gest ma duże znaczenie, bo w małych sądach trudniej jest o odwagę.

W piątek pikietę solidarnościową ze ściganymi przez rzecznika dyscyplinarnego sędziami zorganizowali też sędziowie z Bydgoszczy. W rękach trzymali kartki z hasłem: „Nie damy się zastraszyć”.

OKO.press „docenia” obywatelską postawę Macieja Nawackiego, który pilnuje, by przed sądem był porządek. By nie zbierali się tam spontanicznie sędziowie na robienie „selfie” oraz wykazuje się „wielką” troską o ich „bezpieczeństwo” na schodach.

Dlatego informujemy Macieja Nawackiego, że do podobnych „ekscesów” i groźby narażenia sędziów na wypadek oraz niebezpieczeństwo może dojść w najbliższych dniach na schodach przed innymi sądami w Polsce. Tam też sędziowie zbiorą się na pikiety solidarnościowe z sędziami ściganymi przez rzecznika dyscyplinarnego.

Zachęcamy Macieja Nawackiego do wysłania kolejnych zawiadomień na policję. Ale nie tylko na policję. Można też zawiadomić straż pożarną, wszak tłum sędziów na schodach można uznać za zagrożenie pożarowe. Bo będą „blokować” wejście do sądu, które jest też wyjściem ewakuacyjnym. Można też zawiadomić Państwową Inspekcję Pracy uznając stanie na schodach za sprzeczne z zasadami BHP. Wszak sam pan pisze, że na schodach może wydarzyć się „jakieś nieszczęście”.

By nie ułatwiać panu pracy nie podamy, w których sądach zbiorą się sędziowie. Ale zachęcamy, by uruchomił pan swoje kontakty w nowej KRS. Może pomogą też inni prezesi sądów z nominacji ministra Ziobry. Pomocni mogą też być „prawi” obywatele z Twittera, których tak Pan wychwala. Do dzieła! Ojczyzna w potrzebie.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze