0:000:00

0:00

Jako historyk mogę powiedzieć z absolutną pewnością - najpierw są fakty, później interpretacje. W dezinformacji jest dokładnie odwrotnie. Najpierw przedstawiana jest interpretacja, a fakty są dobierane do tezy.
Minister powinien światło tej mądrości skierować na własną działalność.
"Dezinformacja i jej przeciwdziałanie",16 listopada 2016
Kariera ministra to produkcja dokumentów, które spełniają sformułowaną przez niego definicję dezinformacji.

  • W czerwcu 1992 roku Antoni Macierewicz miał dostarczyć Sejmowi listę agentów UB i SB. Dostarczył listę osób ewidencjonowanych jako współpracownicy Urzędu Bezpieczeństwa i Służb Bezpieczeństwa PRL, bez weryfikacji powtarzając dezinformację z akt komunistycznych służb. W efekcie lista okazała się szkodliwą bzdurą - jedną z najgłośniejszych była sprawa pomówienia marszałka Sejmu, Wiesława Chrzanowskiego.
  • W 2007 roku Antoni Macierewicz stworzył raport z likwidacji WSI. Odszkodowania i przeprosiny dla osób oskarżonych w dokumencie kosztowały budżet MON blisko milion złotych.
  • Od 2010 do 2015 roku dzisiejszy minister kierował pracami zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, którego głównym zadaniem jest przekonywanie, że na pokładzie Tu-154M doszło do wybuchu - choć nie ma żadnych dowodów, potwierdzających tę tezę.

Można też przypomnieć, że kilka tygodni temu minister - powtarzając informacje rosyjskiego trolla internetowego - ogłosił, że Francja za pośrednictwem Egiptu sprzedała Rosji za dolara okręty desantowe Mistral.

Nie trzeba jednak cofać się w przeszłość, aby pokazać przykłady twierdzeń, które są dezinformacją z wypowiedzi ministra Macierewicza. Jego wystąpienie na panelu poświęconemu dezinformacji zawiera fantastyczny przykład.

Przeczytaj także:

Dezinformacja na dezinformacji

Trzeba przywołać doświadczenie związane z tragedią smoleńską. Doprowadzono do stworzenia fikcyjnego obrazu przebiegu wydarzeń. (...) Mówię o strukturze. To nie przesądza o rzeczywistym przebiegu wydarzeń.
Bez wiedzy o rzeczywistości nie da się orzec o fikcyjności opisu zdarzeń.
"Dezinformacja i jej przeciwdziałania",16 listopada 2016

Antoni Macierewicz nawet na konferencji poświęconej dezinformacji nie umiał powstrzymać się przed mówieniem o swojej teorii wydarzeń w Smoleńsku. Popadł przy tym w sprzeczność - najpierw ogłosił, że w Rosji powstał zafałszowany obraz przebiegu katastrofy, który później był powtarzany przez agenturę wpływu w Polsce.

Potem dodał jednak, że jego wypowiedź nie przesądza o przebiegu zdarzeń. A to po pierwsze nieprawda, a po drugie - dezinformacja.

Nie można orzec o prawdziwości lub fałszywości jakiejś tezy, jeśli wie się, jakie są fakty - a to właśnie w swojej wypowiedzi zrobił Antoni Macierewicz. Jeżeli Antoni Macierewicz twierdzi, że stworzono zafałszowany obraz, to musi znać obraz prawdziwy. I odwrotnie - jeżeli mówi, że nie przesądza o faktycznym przebiegu zdarzeń, to nie może orzec o fałszywości tego lub innego opisu, a jedynie o tym, że wnioskowanie dedukcyjne w tym sformułowaniu jest błędne.

;

Udostępnij:

Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze