0:000:00

0:00

Co wiemy po południu we wtorek 13 kwietnia?

  • Sytuacja w szpitalach wciąż jest zła.
  • Duże spadki zakażeń po świętach były raczej epizodem.
  • Do końca tygodnia dowiemy się, jak Wielkanoc wpłynęła na liczbę zakażeń.
  • To powie nam, czy możliwe jest szybkie luzowanie restrykcji.

Po gwałtownej liczbie spadku odnotowanych nowych zakażeń w poniedziałek wielkanocny 5 kwietnia i wtorek 6 kwietnia zarówno OKO.press jak i rząd ostrzegały: nie ma jeszcze najmniejszych powodów do euforii, bo spadki są spowodowane po pierwsze samymi świętami, a po drugie - to już była hipoteza - faktem, że Polacy przed Wielkanocą ignorowali objawy i rzadziej zgłaszali się do lekarzy.

Było bardzo prawdopodobne, że w kolejnym tygodniu zakażenia będą rosnąć i dowiemy się, jaki będzie epidemiczny koszt świąt.

We wtorek 13 kwietnia wiemy już, że pierwsze założenie zaczyna się sprawdzać:

  • w poniedziałek 5 kwietnia mieliśmy 9 902 nowych zakażeń, 12 kwietnia - 12 013.
  • we wtorek 6 kwietnia 8 245 nowych zakażeń - dziś, 13 kwietnia - 13 227.

Krzywa wyznaczająca 7-dniową średnią zachorowań znów zaczyna delikatnie rosnąć:

Pytanie, jak wysoko rosnąca krzywa się zatrzyma. Jeśli nie powędruje mocno w górę, możemy liczyć, że epidemiczny koszt świąt jest relatywnie niski - a wtedy pojawi się szansa na luzowanie obostrzeń. Kiedy zyskamy pewność?

Kluczowe krzywe idą w górę

Kiedy minister Niedzielski 7 kwietnia ogłaszał przedłużenie restrykcji do 18 kwietnia, mówił tak:

„Spadające zakażenia to zbyt słaby sygnał, a w szpitalach sytuacja jest wciąż trudna”.

Teraz rząd od liczby osób hospitalizowanych uzależnia przyszłe decyzje dotyczące zniesienia części restrykcji pandemicznych. Jak to wygląda w tej chwili w statystykach? Eufemistycznie mówiąc - nie najlepiej.

W szpitalach jest tylko nieznacznie mniej osób niż w chwili wypowiedzi ministra Niedzielskiego. Wtedy ta liczba wynosiła 34 691, dziś - 34 619. Co gorsza, od kilku dni bilans znów zaczyna rosnąć, co oznacza, że do szpitali trafia więcej osób niż umiera lub zdrowieje i jest z nich wypisywanych. To zły sygnał:

Również liczba pacjentów pod respiratorem, a więc w stanie ciężkim lub krytycznym, co prawda lekko się wypłaszcza, ale niestety stale rośnie. 7 kwietnia takich osób było 3 342, dziś - 3 513.

Zapas łóżek (11 107 wolnych miejsc) i respiratorów (937 dostępnych) wydaje się na obecnym etapie wystarczający, ale wciąż nie zmienia to faktu, że dynamika wzrostu w tych dwóch obszarach nie pozwala na razie na zbytni optymizm.

Majówka raczej z dużymi restrykcjami

Podstawowe pytanie, które zadaje sobie dziś wielu Polaków, dotyczy obostrzeń w długi majowy weekend. To poniekąd naturalne, że dopóki się nie zakazimy i ciężko nie zachorujemy na COVID-19, najbardziej obchodzi nas możliwość relaksu i ucieczki od pandemicznej rzeczywistości.

Czy więc w majówkę otwarte będą choćby hotele, co umożliwiłoby masowe wyjazdy na odpoczynek? OKO.press szacuje, że jest to bardzo mało prawdopodobne.

"To nie jest tak, że już dzisiaj możemy się cieszyć, że skala epidemii w Polsce spada. Jeżeli zwrócimy uwagę na obłożenie łóżek szpitalnych, na obłożenie respiratorów i skalę zgonów, to sytuacja nadal jest bardzo trudna" - mówił we wtorek dziennikarzom Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministra Zdrowia.

Miał rację.

Dziś znów odnotowaliśmy liczbę zgonów, która podczas jesiennej drugiej fali epidemii byłaby jedną z dwóch najwyższych - umarły aż 644 osoby.

I dopóki nie odnotujemy znaczących spadków chorych w stanie ciężkim lub krytycznym, nie możemy liczyć na szybką poprawę sytuacji. Powinniśmy się raczej przygotować, że w kolejnych dniach koronawirusowych śmierci może być więcej, nie mniej.

Andrusiewicz stwierdził również, że decyzje dotyczące obostrzeń po 18 kwietnia będą zapadać od jutra:

"Minister Niedzielski przedstawi rekomendację premierowi i Rządowemu Zespołowi Zarządzania Kryzysowego. Pewnie od jutra do piątku możecie się państwo spodziewać, że te rekomendacje przełożą się w decyzje" - mówił rzecznik resortu.

Co jest realne? Ewentualnie otwarcia przedszkoli i powrót do szkół dzieci z klas I-III, co sugerował minister edukacji Przemysław Czarnek. Ale nawet taka decyzja wiązałaby się z ryzykiem - bo choć nauczyciele są w większości zaszczepieni i bezpieczni, nie wyklucza to zakażania się dzieci między sobą i przenoszenia wirusa poza szkoły.

W chwili, gdy ważą się losy tego, czy stłumimy trzecią falę, byłoby to ze strony rządu zagranie w epidemiczną ruletkę.

Szczepienia kluczem do wszystkiego

Szczepienia, szczepienia i jeszcze raz szczepienia - bez nich jeszcze bardzo długo nie zaznamy spokoju. Jeśli więc Szanowna Czytelniczko i Szanowny Czytelniku nie chcecie się szczepić, zważcie, że wasza decyzja przyczyni się do tego, że męczące restrykcje i obostrzenia będą trwały dłużej, niż by mogły.

Osobną sprawą jest dostępność szczepień, ale na szczęście wygląda na to, że wciskamy przycisk "turbo" i przyspieszamy: wczoraj podano 100 336 dawek szczepionki, w kolejnych dniach w tym tygodniu możemy spodziewać się raportowania ponad 200 tys. wykonanych zastrzyków, a liczba tygodniowa znów zapewne wyniesie około miliona podanych dawek.

Do tej pory wykonaliśmy prawie 7,8 miliona szczepień, do Polski dotarło ponad 9,9 mln dawek. Rząd wciąż zabezpiecza ok. 2 mln szczepionek na poczet drugiej dawki, być może wraz z kolejnymi, regularnymi dostawami ten bufor będzie się zmniejszał, co pozwoli jeszcze przyspieszyć cały proces.

Proporcjonalnie do liczby mieszkańców wciąż szczepimy najwolniej w porównaniu do innych dużych krajów UE, ale różnice nie są wielkie i na tym etapie jeszcze nie tak bardzo istotne.

Tak jak pozbawione sensu były marcowe przechwałki rządu, że szczepimy najszybciej ze wszystkich w Unii, tak teraz nie ma - póki co - potrzeby, żeby nadmiernie łajać gabinet Mateusza Morawieckiego za zwłokę.

szczepienia na koronawirusa jako procent liczby mieszkańców kraju

Na szczepienia mogą się już rejestrować osoby urodzone w 1963 roku. Jak powiedział na konferencji prasowej szef KPRM Michał Dworczyk liczba rejestracji po chwilowej zapaści zaczyna się na szczęście zwiększać. Dostępność szczepionek wciąż zależy jednak od miejsca.

Dworczyk: "Jeżeli ktoś chce się zapisać na szczepienie na przykład w Warszawie, to może się zarejestrować nawet na dziś wieczór, bo tam jest dużo punktów szczepień, ale są miasta, gdzie wygląda to zupełnie inaczej, na przykład w Legnicy".

Szef Kancelarii Premiera poinformował również, że od 15 kwietnia ruszają punkty szczepień drive thru.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze