0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Prowadzimy w OKO.press dyskusję o polskiej opozycji: jakie powinna mieć priorytety, wizję, strategię, by w 2023 roku mieć szansę na przejęcie władzy. Głos oddajemy politykom i analitykom.

Jako pierwszy opublikowaliśmy tekst Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z ruchu Polska 2050 "Polska 2050 nie jest partią wodzowską ani nową wersją PO. Jest innowacją polityczną".

Teraz głos oddajemy Jarosławowi Makowskiemu z think tanku PO. Dziś o 13:00 Rafał Trzaskowski wygłosi przemówienie, które ma być początkiem nowego ruchu.

Wkrótce kolejne teksty.

Platforma mimo 20 lat musi myśleć na nowo

Z Platformą Obywatelską jest trochę jak z małżeństwem po przejściach - było zauroczenie, były ciche dni, ale mimo różnych zakrętów - chcemy nadal ze sobą być.

Tak przecież jest w każdym małżeństwie. Też są kryzysy, ciche dni, a czasami trzaskanie drzwiami. Szczególnie w małżeństwie z długim stażem. A Platforma Obywatelska za kilka miesięcy będzie obchodzić 20-lecie istnienia.

Jest więc formacją, która na stałe wpisała się w rodzimy krajobraz polityczny. To stwierdzenie daje do myślenia, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, jak wiele było projektów politycznych w ostatnim czasie, które miały zastąpić „stare” formacje, a dziś albo znajdują się na śmietniku historii, albo dogorywają na obrzeżach polityki.

Nowość nie jest żadną wartością, jeśli nie przechodzi w stabilny i przewidywalny projekt - szczególnie w niepewnych czasach. Siłę partii poznaje się nie wtedy, kiedy wszystko idzie gładko i jest na fali, ale wtedy, jak przezwycięża kryzys.

Historia Platformy to czas 8 lat rządów - czas, kiedy rządy premiera Donalda Tuska mierzyły się z dwoma wyzwaniami:

  • z jednej strony z największym kryzysem gospodarczym, który rozpoczął się od upadku banku Lehman Brothers w 2008 roku, powodując załamanie gospodarcze jak świat długi i szeroki.
  • Z drugiej zaś z koniecznością, mimo trudnych warunków gospodarczych i społecznych, modernizacji Polski, jeśli chcieliśmy w ogóle myśleć o wyrwaniu naszego państwa z peryferii Europy i dołączyć do Zachodu.

Platforma obroniła Polskę przed recesją. Ale nie obeszło się bez strat. Rząd Tuska bardziej pilnował gospodarki niż poczucia Polaków, że wraz z poprawą infrastruktury podnosi się ich jakość życia.

O ile Polacy szybko przyzwyczaili się do lepszych dróg i lotnisk, o tyle nie mogli pogodzić się z tym, że „sukces Polski” jako państwa docenianego przez Europę i świat nie przekładał się na „sukces Polaków”. Rosły nasze aspiracje, a z nimi oczekiwania: większych zarobków i - co kluczowe w dobie niepewności - stabilnej pracy.

Bo sukces kraju odzwierciedla się nie tylko w międzynarodowych rankingach i pochwałach, ale też w samopoczuciu „przeciętnego Kowalskiego”. W tym, jak ocenia on swoją sytuację życiową i materialną. Platforma zbyt późno zrozumiała, że hasło „Teraz Polska” należy zastąpić hasłem „Teraz Polacy”. A to znaczy: wyższymi zarobkami, stabilną pracą i bezpieczeństwem socjalnym.

Dziś oczywiście sytuacja jest inna. Platforma znajduje się w opozycji. Jest największą jej częścią, ale chwila - wszyscy to czujemy - jest szczególna. Tę sytuację dobrze oddają słowa Abrahama Lincolna: „Dogmaty spokojnej przeszłości nie mają zastosowania w burzliwej teraźniejszości. Okazja do zmian pojawia się rzadko, musimy dać się jej ponieść. Mamy nową sytuację, więc musimy myśleć na nowo. I działać na nowo”.

Co znaczy myśleć na nowo? I działać na nowo? To zbudować państwo, na które człowiek może po prostu liczyć. Wspólnotę, która nikogo nie wyklucza. Samorząd, który rozwiązuje problemy. Politykę opartą na demokratycznych wartościach i państwie prawa.

Polacy chcą państwa, które działa

PO opowiada się za realizmem w polityce. A to dlatego, że realizm nie opiera się na wierze, iż za pomocą polityki da się zbudować raj na ziemi. Realizm podpowiada też, że kluczowe są reguły prawa i ich respektowanie.

Przestrzeganie konstytucji, a nie jej łamanie i anarchizacja prawa. Realizm mówi i to, że tylko ten, kto w małych sprawach dotrzymuje słowa, dotrzyma słowa i w tych wielkich. Dlatego nie ufam politykom, którzy snują opowieści o potędze czy kultywują socrealistyczny mit „wielkich inwestycji”, mających przynieść owoce „gdzieś i kiedyś”.

Myślę tu choćby o planach budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego za 20 lat. Ci politycy czarują nas wielkimi projektami, ale jednocześnie nie są w stanie zagwarantować maseczek dla medyków czy płynu dezynfekującego dla szkół. W ten sposób zdejmują z siebie odpowiedzialność i budują alibi, żeby nie zajmować się „tu i teraz”.

„Dziś” i „Ja” musi być dla polityki tak samo ważne, jak „jutro” i „nasze dzieci”.

Kiedy rozmawiam z ludźmi, także jako samorządowiec i aktywista miejski, to w tych opowieściach o Polsce jutra można usłyszeć jedno „wielkie” marzenie: Polacy chcą państwa, które działa. Państwo, które działa, to państwo, na które każdy z nas może liczyć.

Państwo, które działa, to państwo tworzone w kontaktach z ludźmi. Bo człowiek jest najważniejszy. Jego życie i bezpieczeństwo. Szczególnie dziś, kiedy rządzący bawią się naszym bezpieczeństwem: od zaniechania walki o czyste powietrze i ignorowanie zmian klimatycznych poczynając, poprzez zniszczenie systemu edukacji, a na bezradności wobec epidemii kończąc.

Krótko: dla Platformy to człowiek (każdy człowiek, niezależnie od wiary, światopoglądu czy orientacji seksualnej) jest drogą państwa, a nie państwo (czy też ideologia) jest drogą człowieka.

By to osiągnąć, konieczna jest zasada „samokorygowania się państwa”, gdyż to obywatel dostarcza informacji, gdzie ono nie funkcjonuje. Innymi słowy: państwo winno w takiej sytuacji działać na podobieństwo programu operacyjnego, który systematycznie musi być „update’owany”.

Analogicznie, instytucje państwa, jeśli mają budzić szacunek i respekt, muszą się nieustannie samokorygować tak, by móc skutecznie pełnić swoje kluczowe zadanie: służyć obywatelom, dbać o ich bezpieczeństwo, zapewniać dobrą edukację czy skutecznie reagować na grożące nam dziś niebezpieczeństwa.

Mądra współpraca jest lepsza niż głupia konkurencja

Celem Platformy jest odbudowanie wspólnoty. Koniec z głupimi podziałami. Tym bardziej, że po swoistym „poście od wspólnoty”, obserwujemy dziś „głód wspólnoty”.

Głód ten widać tym bardziej, im bardziej jesteśmy przez rządzących dzieleni. Im bardziej polityka przekształca się w podsycanie nienawiści. By zbudować mądrą wspólnotę, by stworzyć wielkie społeczeństwo, trzeba oprzeć się na wartościach, w które się wierzy i przy których - w porę czy nie w porę - się stoi. Dla Platformy są to solidarność, zaufanie i współpraca.

Definicja solidarności jest prosta: „jeden drugiego brzemiona noście”. To znaczy, że jeden ma być z drugim, a nie jeden przeciw drugiemu. To wzięcie odpowiedzialności za swój los, ale i los moich bliskich, sąsiada czy lokalnej wspólnoty.

Solidarność, którą ustanawiamy osią relacji między ludźmi, między obywatelem a państwem, jest kluczowa w sytuacji, w której dziś się znajdujemy: niepewności, ryzyka i zagrożenia. To szczepionka na wirusy współczesnego świata.

O ile solidarność jest osią, o tyle zaufanie jest tlenem życia społecznego. Doskonale wiemy, że tam, gdzie jest zaufanie, tworzy się kapitał ludzki. On przekłada się na szybszy rozwój. Zaufanie jest bowiem tańsze niż podejrzliwość. Wspólnoty, gdzie zaufanie jest terenem, szybciej się rozwijają, gospodarka jest stabilniejsza, a państwo daje ludziom poczucie przewidywalności i bezpieczeństwa.

I rzecz ostatnia: współpraca. Dziś potrzebujemy jej jak kleju. Jedynie współpracując ze sobą możemy nie tylko zakopać dzielące nas rowy, ale także skutecznie budować dobro wspólne. Zawsze powtarzam, i będę przekonywał do tego Platformę: tam, gdzie ludzie w sposób mądry ze sobą współpracują, wszyscy na tym zyskują. Tam, gdzie ludzie w sposób niemądry się ze sobą spierają, wszyscy na tym tracą. Mądra współpraca jest lepsze niż głupia konkurencja.

A zatem: Platforma jest partią, która myśli o Polsce z perspektywy nadziei na to, czym jako państwo mamy się stać, z uwzględnieniem wiedzy na temat tego, jakim krajem jesteśmy dziś. A to znaczy, że ideał naszego narodu i państwa nie został jeszcze urzeczywistniony – wciąż zbyt mało jest zaufania między nami, wciąż za mało solidarności i wciąż mamy deficyt współpracy.

Przez samorządy droga do innowacji

Samorządność to DNA Platformy Obywatelskiej. Nie bez powodu to dziś sól w oku partii rządzącej, która samorządy ogranicza, pozbawia środków finansowych, nakłada kolejne zadania bez wsparcia finansowego.

Jeśli jednak pada pytanie, jaki pomysł na rządzenie ma Platforma, to odpowiedź jest prosta: „Chcesz zobaczyć, jak przeprowadzić skuteczną rewitalizację, zabiorę cię do Łodzi, gdzie miastem zarządza Hanna Zdanowska. Chcesz zobaczyć, jak do współrządzenia zaprosić ruchy miejskie, realizować ich postulaty, to zapraszam cię do Poznania, gdzie miastem kieruje prezydent Jacek Jaśkowiak”.

Silna gmina, silny powiat, silne miasto to najlepsza droga do skutecznego zarządzania i sensownego, bo realizowanego najbliżej ludzi, podnoszenia jakości ich życia. Dziś, w dobie koronawirusa widać to jak na dłoni: samorządy lepiej i szybciej reagują na wyzwania cywilizacyjne - przykładem jest choćby edukacja w czasie pandemii.

Od początku samorządowcy mówili, ale rząd nie słuchał, że należy wprowadzić nauczanie hybrydowe, dbając w ten sposób o zdrowie i bezpieczeństwo nauczycieli i uczniów. Dziś, jak wszystko na to wskazuje, rząd będzie musiał przyznać rację samorządowcom.

Samorządy, ta swoista przestrzeń (samo)rządzenia, to pole, na którym nie powinniśmy bać się też eksperymentów. Powinniśmy mieć odwagę, by stosować rozmaite innowacje społeczne. Dlaczego?

Najkrócej można odpowiedzieć tak: bo Polska regionalna jest różnorodna. Inne są wyzwania na Podlasiu, Podkarpaciu, a inne na Górnym Śląsku, gdzie stoimy dziś przed wymyśleniem dla swojego regionu sprawiedliwej transformacji.

Myślenie w kategorii regionów pokazuje dwie rzeczy: po pierwsze, że miejscowe władze szybciej i skuteczniej niż rząd centralny potrafią reagować na pojawiające się wyzwania. Po drugie: eksperymenty regionalne są mniej kosztowne, mniej czasochłonne, a ich rozstrzygnięcia mogą być pouczające dla państwa. Jeśli ono będzie chciało się uczyć.

Rewitalizacja Platformy, czyli połączenie starego z nowym

Siła Platformy polega na tym, że nie jest przygodnym bytem politycznym, ale formacją, która potrafi pokonywać kryzysy. Zgodnie z zasadą: co nie zabija, to wzmacnia. Pokazała też, że potrafi rządzić - także w czasie kryzysu, przyciągając do siebie ludzi kompetentnych i profesjonalnych. Takie doświadczenie w polityce jest cenną monetą. Jest znakiem wiarygodności.

Dziś propaganda partii rządzącej stara się kwestionować tę prawdę. O ile jednak można mieć różne opinie, o tyle nie można zmienić faktów. A te dla Platformy są korzystne. Przypomnijmy więc tylko kilka spraw, które wprowadziła PO:

- jeden z najdłuższych urlopów macierzyńskich i rodzicielskich w Europie, łącznie to aż 52 tygodnie. Od 2010 roku wprowadzono też urlop ojcowski w wymiarze dwóch tygodni. W całym 2014 roku skorzystało z niego 129 tysięcy ojców.

- 6-krotnie wzrosła liczba żłobków (z 373 do 1789), a o 4,7 tys. wzrosła liczba przedszkoli. W 2007 roku było niespełna 17 tys. placówek wychowania przedszkolnego (wszystkich rodzajów). Na koniec 2014 roku działało ich już 21 661. Prawdziwa rewolucja miała miejsce na wsi, gdzie wskaźnik upowszechnienia edukacji przedszkolnej wzrósł z 23 proc. do niemal 70 proc. (!).

- w latach 2007-2015 oddano do użytku 897 kilometrów autostrad, 1180 kilometrów dróg ekspresowych i 952 kilometry obwodnic i zmodernizowanych dróg krajowych. Łączna długość wybudowanych lub przebudowanych w latach 2008-2014 dróg gminnych, powiatowych, wojewódzkich i krajowych to ponad 12 000 kilometrów. Liczba nowych obwodnic miast: 80.

- powstało lub zostało gruntownie zmodernizowanych 245 oczyszczalni ścieków. Od 2007 roku do 2015 zmodernizowano i wybudowano 3 053 kilometry sieci kanalizacji wodociągowej oraz 14 501 kilometrów sieci kanalizacji sanitarnej.

- od roku szkolnego 2008/2009 wprowadzono naukę języka obcego od pierwszej klasy podstawówki, co oznaczało, że niemal 360 tys. pierwszoklasistów mogło wcześniej rozpocząć naukę najczęściej angielskiego - tak jak w najlepszych europejskich systemach oświaty.

Nowe pokolenie

Ale siłą PO powinno być i to, że chce i potrafi się zmieniać. Dziś na czele partii stoi nowe pokolenie polityków. Borys Budka czy Rafał Trzaskowski to 40-latkowie.

Z jednej strony - nie są obciążeni sporami okrągłostołowymi, które do czerwoności rozgrzewają Kaczyńskiego czy Terleckiego, z drugiej, to politycy, którzy rozumieją doskonale wyzwania jutra - konieczność zmierzenia się z kryzysem klimatycznym, budowaniem nowej gospodarki opartej na wiedzy, czy tworzeniem polityki, w której swój twórczy udział mają mieszkańcy - dzielnicy, gminy, miasta.

Platforma, która dziś przechodzi proces rewitalizacji, co po 20 latach jest konieczne, będzie więc połączeniem doświadczenia, które jest owocem rządzenia państwem (także popełnionych błędów, z których wyciąga wnioski) oraz nowego typu polityki, budowanej w oparciu o stowarzyszenia, miejskich aktywistów czy ruchy społeczne, niebojących się politycznych oraz społecznych eksperymentów, by odważnie patrzeć w przyszłość.

To twórcze połączenie „starego” z „nowym”, które dziś w Platformie dochodzi do głosu, może sprawić, że związek z PO nie będzie tylko małżeństwem z rozsądku, ale i z odnowionej miłości. Wedle zasady, że stara miłość nie rdzewieje.

*Jarosław Makowski - filozof, publicysta, szef Instytutu Obywatelskiego, think tanku Platformy Obywatelskiej, samorządowiec, radny miasta Katowice, były radny Sejmu Śląskiego, miejski aktywista, pomysłodawca katowickiego stowarzyszenia BoMiasto, założyciel i redaktor kwartalnika „Instytut Idei”. Autor między innymi: „Wariacje Tischnerowskie” (2012), „Pobudka Kościele” (2017). Obecnie kończy pracę nad nową książką: „Kościół w czasach dobrej zmiany” (wydawnictwo Liberte!).

;

Komentarze