Polska 2050 jest dopiero na początku drogi. Ruch będzie się kształtować i zmieniać w procesie ścierania z rzeczywistością. To próba zorganizowania polityki inaczej niż to dotychczas w Polsce robiono - pisze socjolog Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, dyrektorka instytutu Strategie2050
Rozpoczynamy w OKO.press dyskusję o polskiej opozycji: jakie powinna mieć priorytety, wizję, strategię, by w 2023 roku mieć szansę na przejęcie władzy. Głos oddajemy politykom i analitykom. Jako pierwszy publikujemy tekst Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z ruchu Polska 2050. Wkrótce kolejne teksty.
Pierwsze reakcje na Polskę 2050 były co najmniej ostrożne. Ot kolejne ugrupowanie wodzowskie, które rozbłyśnie i zgaśnie jak wiele mu podobnych: Ruch Palikota, Kukiz’15, Nowoczesna Petru czy Wiosna Biedronia. Gdy po wyborach prezydenckich okazało się, że w nazwie ugrupowania nie ma nazwiska lidera, na dodatek ruch trwa, zajmując w sondażach trzecie miejsce, komentarze skręciły w inną stronę. Pojawiły się spekulacje, iż będzie to jakaś bardziej lub mniej udana kopia Platformy Obywatelskiej
Opisywanie świata za pomocą tego, co znane, jest naturalne. Takie podejście, choć powszechne, ma jednak istotną wadę - nie pozwala dostrzec tego, co znanymi kategoriami opisać się nie da.
Tymczasem Polska 2050 nie jest ani kolejną partią wodzowską, ani też nową wersją PO. Jest innowacją polityczną.
Ten tekst jest próbą wytłumaczenia, na czym ta innowacja polega. Jest też zachętą do szerszej dyskusji o potrzebie nowych rozwiązań w polityce. O tym, czym mogłaby być wyczekiwana przez wielu sfrustrowanych stanem spraw w naszym kraju „nowa jakość” w polskim życiu publicznym.
Zacznijmy od tego, że nowość sama w sobie nie jest w polityce żadną zaletą. Co więcej, jak pokazuje doświadczenie ostatnich lat, z ugrupowaniami, które swoją atrakcyjność budują wyłącznie na byciu „nowym” jest jak z przysłowiowym kolejnym małżeństwem: oprócz wad własnych, najczęściej dziedziczy ono także niedostatki swoich poprzedników.
Ta lekcja, choć oczywista, wydaje się jednak ciągle nie do końca odrobiona. Metoda „odnowy" poprzez tzw. rebranding - podział lub połączenie, zmianę nazwy, najlepiej przez dodanie do niej przymiotnika „nowa” jest ciągle w polskiej polityce szeroko praktykowane.
Znamienne jest, że największa partia opozycyjna, która właśnie odnotowuje 20-lecie swojego istnienia, planuje stworzenie ruchu - „Nowa Solidarność”, a SLD i Wiosna zapowiadają zjednoczenie pod nazwą „Nowa Lewica”.
Tymczasem nowość rozumiana jako nowa jakość musi wnosić na scenę polityczną coś, czego dotychczas na niej nie było. Co więcej, by taka innowacja miała sens, nie może być tylko odmianą, lecz taką, która czyni politykę realnie lepszą. To zaś oznacza, że punktem wyjścia do tworzenia poważnej innowacji politycznej musi być odpowiedź na pytania:
Aż dziw bierze, jak rzadko te pytania są stawiane przez polskich polityków. Jeszcze rzadziej można usłyszeć na nie odpowiedzi.
Pierwsze hasło, które towarzyszyło powstawaniu Polski 2050 nieprzypadkowo stanowiło odpowiedź na pytanie, co ma dawać ludziom dobra polityka. Otóż musi być ona w stanie podjąć i rozwiązywać najważniejsze problemy. Efekty tej polityki powinny przynosić społeczeństwu długookresowe korzyści, odczuwalne w perspektywie kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat, a nie tylko do kolejnych wyborów.
Jasne postawienie celu to dużo. Nie daje to jednak gwarancji jego realizacji. Wola zaangażowanych ludzi i etos przywódcy jest bardzo ważny. Kluczowe są jednak dobrze zaprojektowane instytucje. Wniosek? Jeśli chcemy lepszej polityki, trzeba zaproponować nowe reguły jej funkcjonowania.
Polska 2050 taką nową formułę proponuje. Ten ruch ma być oparty na trzech filarach.
Taka struktura zakłada więc mechanizm stałej „więzi” między politykami i zaangażowanymi obywatelami. Z jednej strony ma to ułatwiać kontakt partii z realnymi problemami ludzi, z drugiej - dawać większy wpływ na sprawy kraju oddolnie działającym obywatelom. Ruch ma również bezpiecznik chroniący przed osunięciem się w polityczną bieżączkę. Ma „głowę”, która cały czas, a nie tylko przed wyborami, wypracowuje pomysły na Polskę. Jest też miejscem, które nie pozwala utknąć w utartych koleinach, prowokując do refleksji (także autorefleksji) i strategicznego myślenia.
Oczywiście przejścia członków ruchu pomiędzy filarami, będą w takiej strukturze czymś naturalnym, wręcz pożądanym. Będzie to również sposób na to, by w przyszłości do parlamentu i rządu trafiali eksperci oraz ludzie z doświadczeniem oddolnej aktywności obywatelskiej.
Czy taka konstrukcja wystarczy, by ustrzec politykę przed spłyceniem, skoncentrowaniem się na sobie samej i alienacją od obywateli? Dziś za wcześnie, by o tym przesądzić. Jedno jest pewne, jeśli aktorzy wewnątrz ruchu potrafią uszanować taki „trójpodział władzy”, jest szansa, że będą w stanie według tych samych reguł partnerstwa między obywatelami i politykami, a także profesjonalizmu, budować życie publiczne w Polsce.
Nowa polityka to także nowa formacja ideowa. Polska 2050 proponuje coś więcej niż zestaw postulatów programowych. To określony etos zajmowania się sprawami publicznymi, a także relacji między politykami i obywatelami. Kluczowy jest tu z jednej strony nacisk na profesjonalizm i wiedzę, z drugiej - na docenienie oddolnej sprawczości obywateli, wrażliwość społeczną i partnerski dialog. Ten etos znajduje zresztą odzwierciedlenie w opisanej powyżej strukturze organizacyjnej, a także w relacjach wewnątrz ruchu.
Polska 2050 to pierwsza formacja polityczna, która w swojej praktyce przeszła z ludźmi na „ty”.
Symptomatyczny jest plakat wyborczy Hołowni, na którym, jako jedynym w kampanii, nie było nazwiska kandydata tylko zwykłe „Szymon ma mój głos”. Dlatego to, co spaja ruch wykracza poza zwykły program. Można powiedzieć, że jest to jego społeczno-polityczne DNA.
Założenia programowe Polski 2050 - trudno ulokować na tradycyjnej osi lewica-prawica.
Po pierwsze dlatego, że ruch ten odwołuje się do różnych tradycji ideowych: od chrześcijańskiej demokracji, przez liberalizm w różnych wydaniach, po socjaldemokrację.
Po drugie, w wymiarze światopoglądowym Polska 2050 opowiada się za akceptacją i poszanowaniem różnic. W sumie przekaz jest następujący: takie kwestie jak aborcja, dopuszczalność małżeństw homoseksualnych, są bardzo ważne, ale musimy umieć się w nich różnić, aby móc razem budować dobro wspólne w innych obszarach. Obszarach, które zadecydują o dobrym życiu nas i kolejnych pokoleń.
Przyzwolenie na różnorodność wewnątrz ruchu, jak i poza nim ma jednak swoje jasno wyznaczone granice. Polska 2050 zakłada, że w naszym kraju potrzebne jest minimum aksjologicznej jedności, które dyskusji nie podlega. Składają się na nie takie zasady jak równość wszystkich wobec prawa i poszanowanie godności człowieka. Wynika z nich brak zgody na dyskryminację i wykluczanie przez władze publiczne jakiejkolwiek grupy społecznej.
W odróżnieniu od wielu innych ugrupowań Polska 2050 określa swój profil programowy nie przez punktowe obietnice typu wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych czy 500+, lecz przez wizję Polski jaką ruch chce budować: demokratyczną, solidarną i zieloną. To z tych założeń wypływają konkretne rozwiązania programowe.
Chodzi o demokrację dostępną dla obywateli – taką, która będzie dawała wyborcom wpływ na rzeczywistość i kontrolę nad rządzącymi. Demokrację, w której decyzje związane z codziennym życiem ludzi mają być podejmowane przez władzę „ulokowaną” najbliżej nich, a więc samorządy.
Solidarność - ma przede wszystkim chronić najsłabszych i wyrównywać szanse ludzi z różnych grup społecznych. Do tego kluczem ma być wzmocnienie usług publicznych przede wszystkim edukacji i służby zdrowia.
Wreszcie ratowanie środowiska naturalnego i przeciwdziałanie zmianie klimatycznej jest fundamentem dobrego życia i bezpieczeństwa. Ten cel wymaga przede wszystkim rozwiązania w Polsce kryzysu wodnego i problemu gospodarowania odpadami. W kwestii klimatu zaś - osiągnięcia za trzydzieści lat neutralności klimatycznej, m.in. przez odejście od stosowania paliw kopalnych w naszej energetyce.
Polska demokratyczna, solidarna i zielona może być budowana tylko w silnym, państwie. Chodzi jednak nie o państwo silne przemocą, lecz jasnymi regułami, przejrzystymi finansami, dobrym prawem i profesjonalną administracją. Państwo, które jest sprawne i szanuje pieniądze oraz pracę podatników: przedsiębiorców i pracowników.
Oczywiście, jak każda innowacja, także ta prowadzi nas częściowo w nieznane. Polska 2050 jest dopiero na początku drogi. Ruch będzie się kształtować i zmieniać w procesie kreatywnego samo-tworzenia i ścierania z rzeczywistością. Bezdyskusyjnie jego konstrukcja ideowa i instytucjonalna niesie wiele ryzyk i potencjalnych trudności.
Na pewno jednak to nie jest pomysł na więcej tego samego.
To próba zorganizowania polityki inaczej niż to dotychczas w Polsce robiono. Po to by obywatele i rządzący potrafili razem stawić czoło problemom dzisiejszego świata. Problemom na tyle innym od tych, które znaliśmy dotychczas, że starymi sposobami rozwiązać się ich już po prostu nie da.
*Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz - dyrektorka instytutu Strategie2050, z wykształcenia socjolog, z praktyki politolog, była ambasador w Moskwie, przez dwa lata prowadziła think-tank forumIdei w Fundacji Batorego
Dyrektorka instytutu Strategie2050. Pełniła funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (2012-2014) oraz ambasadora RP w Federacji Rosyjskiej (2014-2016). Po zakończeniu służby dyplomatycznej kierowała programem Otwarta Europa Fundacji im. Stefana Batorego, a następnie think tankiem Fundacji - forumIdei.
Dyrektorka instytutu Strategie2050. Pełniła funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (2012-2014) oraz ambasadora RP w Federacji Rosyjskiej (2014-2016). Po zakończeniu służby dyplomatycznej kierowała programem Otwarta Europa Fundacji im. Stefana Batorego, a następnie think tankiem Fundacji - forumIdei.
Komentarze