0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Polskie Centrum Pomocy MiędzynarodowejFot. Polskie Centrum...

Leonard Osiadło, OKO.press: Właśnie wrócił pan z terenów dotkniętych powodzią. Jak ocenia pan sytuację?

Mateusz Stojanowicz, Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej: Mówiąc szczerze, byłem załamany, jak zobaczyłem na miejscu, jak bardzo jest źle. Najtrudniej było patrzeć na Stronie Śląskie. Pochodzę spod Wrocławia i znam rejon Kotliny Kłodzkiej. Byłem w Stroniu nie raz i jak teraz tam pojechałem, to nie poznałem tego miejsca. Centrum miasta wygląda tak, jakby ktoś zrzucił na nie bombę. Część budynków jest rozwalona, rozsypana, wyrwy w drodze mają po dwa metry. Z jednego końca Stronia na drugi jechaliśmy ponad 45 minut, bo nie było żadnej przejezdnej drogi. Żeby dostać się do jednostki OSP, do której jechaliśmy ze sprzętem, przedzieraliśmy się polnymi drogami.

Jedzenia za dużo, pomp za mało

W jaki sposób PCPM pomaga powodzianom?

Nie chcieliśmy rozpraszać naszej pomocy kupowaniem niepotrzebnych rzeczy. Dlatego zaczęliśmy od skontaktowania się z jednostkami Ochotniczej Straży Pożarnej działającymi na zniszczonych przez powódź terenach. Wybraliśmy OSP, bo w praktycznie każdej miejscowości jest ochotnicza straż pożarna i to ona działa dziś na pierwszej linii frontu. Niektóre z tych jednostek straciły praktycznie cały sprzęt, bo ich remizy także zostały zalane. Pytaliśmy, czego najbardziej potrzebują. I to był strzał w dziesiątkę. Bo jak potem przyjeżdżaliśmy na miejsce z transportem, to słyszeliśmy: „Boże, tylko mamy nadzieję, że nie przyjechaliście z jedzeniem”.

Powodzianie nie potrzebują już suchego prowiantu?

Jedzenia i wody do picia jest na miejscu pod dostatkiem i wręcz nie ma go już gdzie składować. Brakuje dużego i drogiego sprzętu do osuszania budynków.

Jednostki potrzebują specjalistycznych pomp — inne służą do wypompowywania wody, inne do pompowania szlamu. Te „szlamówki” są używane do wyciągania brudnej wody ze studni, żeby można było ją oczyścić i napełnić na nowo. Jednostkom brakuje też specjalistycznych węży do tych urządzeń, agregatów prądotwórczych do ich zasilania. Spisujemy wszystkie te potrzeby i na bieżąco kupujemy.

Przeczytaj także:

Jak w praktyce wyglądają takie specjalistyczne zakupy?

Prosimy o spisanie szczegółowych danych technicznych, takich jak moc pomp czy średnica węża. Strażacy wysyłają nam też linki do konkretnych urządzeń, które chcieliby dostać. A my jeździmy z logistykami po sklepach i kompletujemy sprzęty według przesłanej specyfikacji. Niektórzy ostrzegali, żebyśmy uważali, bo w sklepach mogą być zawyżane ceny… Nic takiego nie miało miejsca. Wszyscy stają na wysokości zadania. Czasem z pilnymi prośbami dzwonimy do kierowników sklepów i hurtowni nawet o godz. 21-22. Nie dość, że załatwiamy rzeczy od ręki, to jeszcze dostajemy zniżki.

Na jakim terenie pomaga PCPM?

Do tej pory wsparliśmy głównie jednostki OSP na ziemi kłodzkiej m.in. w Stroniu Śląskim, Lądku Zdroju, Kłodzku i Trzebieszowicach. Ale zakupiony przez nas sprzęt dotarł także do mniejszych miejscowości w gminach Mieroszów, Czarny Bór czy Stare Bogaczowice. Stopniowo rozszerzamy zakres pomocy na drużyny OSP z okolicznych, niezalanych rejonów, które pomagają w usuwaniu skutków powodzi. Odezwało się do nas na przykład OSP z Wrocławia z pytaniem, czy moglibyśmy kupić i dostarczyć im motopompę. Załatwiliśmy to w dużo prostszy sposób – opłaciliśmy fakturę, a strażacy sami odebrali pompę ze sklepu we Wrocławiu. Dzięki temu czas dostarczenia sprzętu skrócił się nawet o 12 godzin. Dlatego jeśli ktoś zastanawia się, jak pomóc powodzianom, wpłata na konto organizacji pomocowej będzie bardzo dobrym wyborem.

Wpłaty dla PCPM można dokonać online lub na numer konta 18 1140 1010 0000 5228 6800 1001 z dopiskiem “Pomoc dla powodzian”.

Mapa miejscowości, do których do 23 września 2024 dotarła pomoc Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej / Grafika PCPM
Mapa miejscowości, do których do 23 września 2024 dotarła pomoc Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej / Grafika PCPM

Nie każdy jest w stanie kupić ozonator

Leonard Osiadło, OKO.press: Jak PAH pomaga powodzianom?

Helena Krajewska, Polska Akcja Humanitarna: W pierwszych dniach skupialiśmy się na udzielaniu tzw. pomocy natychmiastowej – dostarczaliśmy wodę, żywność, artykuły higieniczne, oraz narzędzia i środki czystości potrzebne do oczyszczania zalanych domów. Szybko okazało się, że artykuły pierwszej potrzeby takie jak żywność nie są już potrzebne. Poszkodowane gminy zaopatrywały się w nie same i dowoziły je bezpośrednio do mieszkańców. Powstały także huby pomocowe koordynowane przez województwa, do których taką „detaliczną” pomoc dostarczają prywatne osoby. Dlatego my postanowiliśmy skupić się na bardziej skomplikowanych i droższych potrzebach powodzian.

Czyli jakich?

Chodzi o sprzęty, które prywatnym osobom trudno jest zapewnić. Każdy może kupić szpadle czy zapas papieru toaletowego, ale już nie każdy będzie w stanie kupić agregat prądotwórczy, ozonator czy osuszacz powietrza. Dlatego pomoc PAH koncentruje się teraz na dostarczaniu powodzianom drogich sprzętów, które pomogą oczyścić oraz wysuszyć zalane domy i mieszkania. Są też rzeczy, których sami nie jesteśmy w stanie dowieźć, jak przenośne toalety czy kontenery z prysznicami. Tutaj polegamy na pomocy firm, które zaoferowały darmowy wynajem czy niższe kwoty za serwisowanie takich sprzętów.

Skąd wiecie kto, czego potrzebuje?

Pomoc Polskiej Akcji Humanitarnej zawsze opiera się na współpracy z lokalnymi partnerami. Bez względu na to, czy pomagamy ofiarom trzęsienia ziemi w Maroku, czy uchodźcom z Ukrainy, zawsze współpracujemy z organizacją obecną na co dzień w miejscu, gdzie wystąpił kryzys. Tak jest i tym razem. Jesteśmy wpięci w system pomocowy na Dolnym Śląsku, naszą partnerską organizacją jest Centrum ds. Katastrof i Klęsk Żywiołowych TRATWA z Wrocławia. To organizacja, która powstała w 1997 roku, miesiąc po “powodzi tysiąclecia” i jest mocno obecna w terenie. O tym, jakie są potrzeby, dowiadujemy się także bezpośrednio u władz lokalnych, w sztabie wojewódzkim czy u koordynatorów, często samozwańczych, działających bezpośrednio w poszkodowanych miejscowościach.

Nie jedźcie do Lądka z pierzynami

A czy potrzeby w poszczególnych miejscowościach się różnią? Czy zasadniczo wszędzie odbywa się teraz wielkie sprzątanie?

Na Dolnym Śląsku największą potrzebą jest teraz usuwanie zniszczeń, podłączanie do prądu, odkażanie studni. Ale w województwie opolskim dalej są miejsca, które wciąż są pod wodą albo woda dopiero opada i odsłania szkody. Fala powodziowa przechodzi obecnie przez pogranicze województw opolskiego i lubuskiego, gdzie wielu miejscowościom dopiero grozi zalanie albo już to się dzieje.

W każdym z tych miejsc kryzys powodziowy jest w innej fazie i co innego jest potrzebne.

W Lewinie Brzeskim czy Wronowie woda wciąż stoi w domach i na ulicach. W Stroniu Śląskim jest już sucho, ale nadal nie ma prądu i pełną parą chodzą agregaty. W Lądku-Zdroju też, ale już potrzebne są powoli sprzęty gospodarstwa domowego takie jak pralki, lodówki, kuchenki czy grzejniki. A także kołdry, ręczniki, zastawy stołowe, czyli podstawowe domowe wyposażenie, które woda dosłownie wypłukała z domów.

Czy to wezwanie, aby wyciągać z szaf pierzyny, pakować do auta i jechać do Lądka-Zdroju?

Absolutnie nie! To muszą być nowe rzeczy, w określonej liczbie, dostarczone w konkretne miejsce. To musi być skoordynowane. Nie może być tak, że punkty zbiórek utoną teraz w kołdrach. Problemem jest też to, że wiele osób jeździ z pomocą do zalanych miejscowości na własną rękę. I te wyładowane darami prywatne samochody niejednokrotnie zatykały jedyną drogę dojazdową do jakiejś miejscowości. To jest wspaniałe, że wszyscy chcą pomagać, otwierają swoje serca i portfele. Ale z logistycznego punktu widzenia takie „pospolite ruszenie” bardzo utrudnia skuteczne niesienie pomocy.

Od agregatów, przez pomoc psychologiczną po remont szkoły

To co robić, jak chce się pomóc?

W każdej z poszkodowanych gmin działają sztaby kryzysowe. Wójtowie, burmistrzowie, sołtysi ogłaszają na gminnych stronach internetowych i w social mediach, co jest w danym momencie potrzebne. I na przykład piszą wprost: „Nie przywoźcie kaloszy, to już nie jest ten moment”. We Wrocławiu, Wałbrzychu, Opolu działają huby pomocowe, można się bezpośrednio z nimi kontaktować. Można też wpłacić pieniądze na konto Polskiej Akcji Humanitarnej. Na razie jeszcze wiele rzeczy prowadzimy w trybie pomocy natychmiastowej, ale to z każdym dniem będzie się zmieniać.

Jakie będzie wyglądała pomoc PAH w najbliższych tygodniach?

Przechodzimy w kolejną fazę odpowiedzi na kryzys. Wczoraj do Wrocławia przyjechał zespół, który będzie udzielał pierwszej pomocy psychologicznej. To mobilna grupa, która będzie przemieszczała się od lokalizacji do lokalizacji. Później przejdziemy do długoterminowego wsparcia psychospołecznego, które potrwa wiele miesięcy. Przygotowujemy się także do pomocy długofalowej — planujemy wyremontować i wyposażyć zniszczone przez powódź szkoły, świetlice, przedszkola i żłobki. Zapraszamy do kontaktu firmy, które chciałyby w tym pomóc. Prosimy o wiadomość na adres [email protected] lub przez LinkedIN.

Wpłaty dla PAH można dokonać online przez stronę PAH lub Zrzutkę.pl albo na numer konta 02 2490 0005 0000 4600 8316 8772.

Adresy hubów pomocowych

Wrocław ul. Tyniecka 2 (Dolnośląskie Centrum Druku 3D) Otwarte: codziennie w godz. 7-19. Kontakt: 660 737 522

Wałbrzych ul. Villardczyków 17 Otwarte: codziennie w godz. 7-19. Kontakt: 504 797 429

Jelenia Góra ul. 1 maja 27 (Karkonoska Agencja Rozwoju Regionalnego) Otwarte: poniedziałek-piątek w godz. 10-18, soboty w godz. 10-14 Kontakt: 757 527 519

Opole ul Wrocławska 158 (Centrum Wystawienniczo Kongresowe) Kontakt: 880 760 842 lub 880 762 061

;
Na zdjęciu Leonard Osiadło
Leonard Osiadło

Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.

Komentarze