Duży TIR z pomocą nie da sobie rady na wąskich i zniszczonych przez wojnę drogach. I kto to rozładuje i rozdzieli na miejscu? A pamiętacie, jak było z pomocą Ukrainie? – zastanawiają się aktywiści. Lepiej, żeby pomoc szła poprzez duże huby. Powstały one już we Wrocławiu i w Wałbrzychu, za chwilę będzie taki w Opolu
Od niedzieli 15 września trwa organizowanie akcji pomocy dla poszkodowanych przez powódź. Nie tylko rządowej. Odrodziła się oddolna sieć pomocy powstała w czasie obywatelskich protestów i przy organizowaniu pomocy dla Ukrainy.
Wniosek z tego taki, że szukając sposobu pomocy dotkniętym powodzią, warto skorzystać ze ścieżek aktywności obywatelskiej z ostatnich lat. Bo na nich będą osoby, które wiedzą, jak pomóc. Organizowali się dla Konstytucji, pomagali Ukrainie. A teraz ogarną powódź.
Jak pomóc powodzianom? Przegląd zbiórek zrobiliśmy w innym tekście.
„Tak, porozumiewamy się z samorządem, oni organizują zbiórkę”;
„Tam już nasze koleżanki zalało albo zaraz zaleje. Oczywiście, że organizujemy pomoc”;
„Mamy właśnie zooma, sprawdzamy”;
„Prezydent miasta ogłosił zbiórkę, zaraz się włączymy”;
„Czekamy na spotkanie koordynacyjne, jesteśmy gotowi”;
– tego się dowiaduję, kiedy dzwonię do znajomych organizacji i grup obywatelskich w całej Polsce.
Na godz. 12:00 w poniedziałek 16 września publiczne spotkanie koordynacyjne online zwołał Mapuj Pomoc – serwis, który powstał do koordynowania pomocy Ukrainie. „My nadal tę pomoc organizujemy, choć jej charakter się zmienia. Ale istniejący serwis łatwo przerobić tak, by służył pomocy powodzianom. Wieczorem, a na pewno jutro będą bardziej konkretne informacje, co zbierać, gdzie to wysyłać i namiary na zaufane zbiórki” – mówi Iwona Górka z Fundacji To Proste, która prowadzi serwis.
„Na pomoc zrobienia pilnego zebrania wpadliśmy w niedzielę, zawiadomienia poszły przez sieć naszych kontaktów. Oczywiście nie można się spodziewać tłumów, ale liczymy, że informacja, że tu też koordynowana jest pomoc, rozejdzie się”.
Informacja się rzeczywiście rozchodzi – w południe zbiera się online pięćdziesiąt osób, z dużych, doświadczonych organizacji, sztabów kryzysowych i organizacji działających lokalnie na Dolnym Śląsku. To, co mówią ci ostatni, stawia włosy dęba.
I wtedy zebranie zostaje zhakowane.
Atakujący wyglądają na grupę mężczyzn z zaburzeniami seksualnymi, ale atak wpisuje się w znane aktywistom i odnotowywane już wcześniej ataki hejterskie: brutalny, głupi, z wulgarnymi groźbami i charakterystycznymi z czasów protestów kobiet obelgami oraz komentarzami o Rosji.
Tamte ataki, za rządów PiS, miały cechy organizowanych kampanii. Ten mógł być tylko incydentem, ale nie musiał.
Bo hejterzy zaatakowali dokładnie to, od czego zależy odporność państwa na kryzys: zdolności do samoorganizacji obywateli.
Tyle że ta umiejętność bardzo ostatnio wzrosła taki właśnie sposób – pomagając walczącej Ukrainie, Polacy pomogli sami sobie.
Z hejterami zebrani sprawnie sobie poradzili. I zaczęło się najciekawsze i najbardziej poruszające:
„Brakuje prądu, wody i gazu”. „Łączność co chwila się rwie, wczoraj była tylko awaryjna”. „Lądek-Zdrój i Stronie Śląskie są całkowicie zniszczone”. „Ludzie na miejscu znają drogi, którymi da się dojechać na miejsce (choćby przez Czechy), ale rzecz w tym, by pomoc nie zatkała tych dróg – bo są potrzebne do akcji ratowniczej” – mówią na spotkaniu aktywiści z Dolnego Śląska i Opolszczyzny.
W kilku miejscach dramatycznie potrzebne są generatory prądu, ale to, jak je z sensem dostarczyć, muszą skoordynować władze powiatowe w najbardziej poszkodowanych regionach. To na tym poziomie musi się spiąć wiedza o tym, co jest potrzebne, z tym, kto może pomóc.
Brakuje jedzenia, środków czystości i pościeli. Ale – ponieważ cała Polska rzuciła się do zbierania wody, środków czystości i pościeli, to wody za chwilę będzie już dużo. „Potrzebujemy suchej żywności, ale nie makaronu – bo nie ma go gdzie ugotować. No, chyba że dostalibyśmy butle z gazem, ale to musiałoby być teraz. Za tydzień, kiedy wróci prąd, potrzeby będą inne”.
„Na razie wojsko w Lądku uruchamia właśnie kuchnię polową – będzie ciepłe jedzenie”.
TIRy z pomocą mogą zablokować drogi lokalne. Na miejscu nie będzie komu pomocy rozdzielić między najbardziej potrzebujących i pomoc się zmarnuje.
Dlatego – mówią zebrani na Mapuj Pomoc – ważne jest, by pomoc z północy Polski płynęła do głównych hubów pomocowych. One już powstały we Wrocławiu (stworzyło je miasto) i Wałbrzychu (stworzył je urząd marszałkowski). Za chwilę taki hub powstanie w Opolu. Sztab kryzysowy wojewody dolnośląskiego namawia, by tam przede wszystkim kierować zebraną pomoc.
„Chyba że ktoś ma konkretne namiary na miejsce z listą potrzeb – wtedy może próbować przekazywać pomoc tam”.
W najbardziej poszkodowanych miejscowościach uruchamiane są lokalne magazyny, ale to wymaga gigantycznego wysiłku. Próbują to zrobić w Lądku, Stroniu Śląskim i w Głuchołazach. Ale nie należy zarzucać ich pomocą bez ustalenia, czego potrzebują.
Na stronie Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego mają się niebawem znaleźć precyzyjne informacje, czego trzeba. Podobnie będzie w urzędzie opolskim.
Tarczyński Arena Wrocław (wjazd bramą B od al. Śląskiej, wejście W2) "zbieramy produkty dla poszkodowanych w powodzi na południu. Można także zanosić dary do Czasoprzestrzeni [chodzi o centrum kultury i inicjatyw lokalnych – przyp. red.] w dawnej zajezdni przy ul. Tramwajowej.
Czego potrzeba?
Już w weekend do Urzędu Miejskiego za pośrednictwem mediów społecznościowych zgłosiło się wiele osób, które pytały, jak mogą pomóc. Dziękujemy wszystkim za odruchy serca".
Pomagającym ewidentnie przydaje się wiedza zdobyta na początku pełnoskalowego najazdu Rosji na Ukrainę. Przedstawiciele organizacji mówią o tym wprost:
Wiele organizacji wnosi w posagu do sieci kontakty z przedsiębiorcami – wiedzą, skąd wziąć łodzie, żywność czy środki czystości, sprzęt AGD i informatyczny.
Powstaje więc oddolnie baza wiedzy o tym, kto co może i potrafi, oraz z tym, gdzie taka pomoc jest potrzebna. Dokładnie taka jak w pierwszych dniach wojny w Ukrainie.
Takich akcji jest mnóstwo. Szybko się okażę, czy na siebie nie najeżdżają i sobie nie przeszkadzają. Ale jeśli są oparte na sieci lokalnych kontaktów, to jest duża szansa, że to wszystko się uda. Do akcji ruszył po staremu KOD. „Oczywiście, że zbieramy. Sieć OSK obejmuje też dziewczyny, które już zalało, albo za chwilę zaleje” – mówi OKO.press Marta Lempart, literka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Ogólnopolski Strajk Kobiet uznał, że centrum kryzysowe zrobi w Rybniku – gdzie już współpraca organizacji pozarządowych z samorządem została wytestowana po 24 lutego 2022.
“Ważne, żeby pomoc kierować od razu tam – kupować online i dostarczać – mówi Marta Lempart: Wspieramy punkt pomocowy w Rybniku (Rybnickiej Rady Kobiet), gdzie potrzebne są: woda butelkowana, środki higieniczne, środki czystości, wszystko to, co potrzebne do sprzątania, suchy prowiant, karma dla zwierząt, pompy wody i osuszacze wilgoci, środki higieny dla kobiet: podpaski, tampony, dla dzieci: pieluchy, podkłady, chusteczki myjące, powerbanki z ładowarkami.
We Wrocławiu sytuacja – z punktu widzenia organizowania pomocy – jest trudna. Pogoda piękna, stan wody w Odrze uspokajający. Kulminacja wielkiej fali jest przewidywana dopiero w środę po południu. Ale miasto musi przygotować się teraz. I robi to, korzystając także z wiedzy zdobytej ze współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Jesteśmy już po spotkaniu z organizacjami pozarządowymi. Dzielimy się informacjami, zadaniami i wiedzą, co kto może, informacjami o wolontariacie, bankach żywności – mówi OKO.press Krzysztof Ziental, kierownik Działu ds. Partycypacji Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.
– Ruszyły do pracy centra aktywności lokalnej, zbierają informacje, kto będzie potrzebował pomocy przy ewentualnej ewakuacji. Choć ciągle zakładamy, że do tego nie dojdzie. Ale centra zbierają informacje o seniorach i osobach z niepełnosprawnościami, próbują znaleźć miejsca, gdzie mogliby powódź przeczekać. Miasto uruchomiło punkty, skąd można wziąć piasek – bo ludzie chcą się zabezpieczać sami. Już pytają, kiedy przestawić samochody z niżej położonych miejsc. Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego zbiera też informacje o wolontariuszach gotowych do pomocy, jakby co – żeby ich pracę koordynować – mówi Ziental.
Nie da się teraz powiedzieć, czy to wystarczy. A może w ogóle we Wrocławiu będzie łagodnie i te wszystkie starania okażą się przeszacowane?
Faktem jest jednak, że wszędzie, gdzie się da, uruchamiane są organizacje i aktywiści. Bo to dla ochrony państwa jest równie ważne, jak stan wałów przeciwpowodziowych i tam.
Ekologia
NGO
Policja i służby
aktywność obywatelska
kod
Ogólnopolski Strajk Kobiet
powódź
Powódź 2024
wojna w Ukrainie
Wrocław
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze