Impreza tęczowe disco pod Pałacem była zwołanym ad hoc wydarzeniem, by sprzeciwić się homofobicznej "Karcie Rodziny", podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Po zakończeniu wydarzenia policja zaczęła wyłapywać uczestników
Około stu młodych ludzi zebrało się wieczorem 11 czerwca na deptaku pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie, by wytańczyć i wyśpiewać swój sprzeciw wobec działań Andrzeja Dudy. Zwołali się pod hasłem "tęczowe disco pod Pałacem".
Ich protest wywołało podpisanie przez Dudę "Kartę Rodziny" - w katalogu spraw, do których zobowiązuje się w niej prezydent, jest m.in. doprowadzenie do zakazu głoszenia "ideologi LGBT" w szkołach oraz instytucjach publicznych.
Jak pisaliśmy w OKO.press, Duda wywołał w kampanii wyborczej ducha homofobii na wzór Władimira Putina: "Karta Rodziny ma być odpowiedzią na „Deklarację LGBT”, którą prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał w lutym 2019 roku. Dla prawicy to wydarzenie było kamieniem węgielnym kampanii budowanej na strachu przed „obcą ideologią”. Po tę samą strategię sięga Duda".
Ta akcja Dudy wywołała reakcję sprzeciwu, głównie młodych ludzi. Najpierw na Twitterze pod hasztagiem #dudaisoverparty, później podczas imprezy pod pałacem Prezydenckim.
Przez około 45 minut zebrani tańczyli w sprzeciwie wobec homofobii, powiewały tęczowe flagi, do zabawy przyłączali się od czasu do czasu przechodnie. Policja nie interweniowała i nie wzywała do rozejścia się.
Dopiero po zakończeniu imprezy zaczęła wyłapywać wracających do domu młodych ludzi. Według świadków funkcjonariusze koncentrowali się na tych, którzy szli pojedynczo lub w kilka osób, większe grupy pomijała.
Złapanym, często przestraszonym dzieciakom policjanci wlepiali 100 złotowe mandaty za udział w nielegalnym zgromadzeniu. Sytuację udokumentował fotoreporter OKO.press.
Na miejscu interweniowała obecna pod Pałacem posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, kilkoro z tańczących nie przyjęło mandatów.
"Dziś każda inicjatywa, która stawia na wolność i prawdziwą solidarność jest na wagę złota. Dzieciaki, które przyszły dziś pod Pałac Prezydencki zatańczyć przeciwko dyskryminacji, to nadzieja na normalną Polskę. Radosną, niewykluczającą, bezpieczną dla wszystkich. One tym tańcem pokazują świat, w jakim chcą żyć. I to, że za to są szykanowane, to jest wstyd dla państwa, dla samorządu i dla polityków" - mówi OKO.press Dziemianowicz-Bąk.
I dodaje: "Są szykanowane - bo nie da się inaczej nazwać ani tego, że warszawski ratusz nazywa ja prawicowymi trollami [chodzi o wypowiedź wiceprezydenta Warszawy Pawła Rabieja, który nazwał tęczowe disco prawicową prowokacją - red.], ani tego, że policja czai się na nie, żeby wyłapać je w drodze do domu i wlepić srogie mandaty. To ci młodzi ludzie są przyszłością - atakowanie ich albo odwracanie się do nich tyłem, bo się to komuś nie kalkuluje w sondażach, to tchórzliwa krótkowzroczność".
Więcej o interwencji policji napiszemy w OKO.press w piątek 12 czerwca.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze