Stowarzyszenie Roberta Bąkiewicza wygrywa w SN z warszawskim ratuszem. Marsz Powstania Warszawskiego będzie do 2024 roku wydarzeniem cyklicznym, czyli posiadającym uprzywilejowany status. W zeszłym roku uczestnicy nieśli baner „Stop totalitaryzmom” z przekreślonymi swastyką, sierpem i młotem, tęczą i twarzą Rafała Trzaskowskiego
Po prawie rocznej batalii sądowej środowisko Roberta Bąkiewicza wygrywa z warszawskim ratuszem w sprawie organizacji Marszu Powstania Warszawskiego. Sąd Najwyższy w postanowieniu z 20 czerwca uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego i utrzymał w mocy decyzję wojewody mazowieckiego, która przyznała imprezie narodowców status zgromadzenia cyklicznego, co gwarantuje im szczególne przywileje podczas organizacji obchodów 1 sierpnia aż do 2024 roku.
SN, a konkretnie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych stwierdziła, że od takiej decyzji zaskarżenie przysługuje tylko wnioskodawcy i tylko w sytuacji, gdy decyzja jest odmowna. Inne podmioty, w tym przypadku organ gminy, jakim jest prezydent miasta, nie mają możliwości zaskarżenia decyzji pozytywnej dla „organizatora pokojowego”.
Ówczesny wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł zdecydował 19 lipca 2022 roku, że stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości może organizować cykliczne zgromadzenie 1 sierpnia od 2022 do 2024 roku. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wniósł od tej decyzji odwołanie do Sądu Okręgowego w Warszawie 21 lipca 2022. Sąd wniosek Trzaskowskiego jednak odrzucił bez merytorycznego rozpoznania, twierdząc, że takie odwołanie przysługuje jedynie w przypadku wydania decyzji zakazującej zgromadzenia.
Kolejnego dnia, w piątek 22 lipca, stołeczny ratusz wniósł do Sądu Apelacyjnego zażalenie na postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie. We wniosku ratusz powołał się na fakt, że przepisy dotyczące zgromadzeń cyklicznych wymagają, by miały one co roku tego samego organizatora. Tymczasem według urzędników o zgodę na przemarsz co roku wnioskował kto inny. Czasem były to osoby fizyczne, czasem stowarzyszenia.
Odwołanie ratusza okazało się skuteczne – Sąd Apelacyjny zdecydował, że SO musi ponownie rozpatrzyć sprawę. Sąd Okręgowy zdecydował 25 lipca o uchyleniu decyzji wojewody mazowieckiego. Przychylił się do argumentacji ratusza, uznając, że marsz narodowców nie spełnia przesłanek z art. 26a ust.1 ustawy o zgromadzeniach, ponieważ w poprzednich latach zgłaszane były przez różnych organizatorów.
Na tę decyzję zażalenie złożyli z kolei narodowcy, których, jak donosił prorządowy portal wpolityce.pl, wsparła nawet Prokuratura Regionalna.
W piśmie prokuratorzy podnosili, że ratusz i sąd dokonali błędnej, bo nadmiernie formalnej wykładni art. 26a ustawy, co narusza konstytucyjnie chronioną wolność zgromadzeń.
Ich zdaniem „na podstawie zgromadzonych w sprawie dokumentów nie budzi wątpliwości fakt, że Robert Bąkiewicz, jak również inne osoby związane z ww. stowarzyszeniem, organizowały zgromadzenia w ramach działalności tegoż stowarzyszenia [Rot Marszu Niepodległości – przyp.], a nie w oderwaniu od niego, jako prywatne inicjatywy osoby fizycznej wskazanej w zgłoszeniu zgromadzenia”.
Zażalenie zostało oddalone przez Sąd Apelacyjny, co przypieczętowało sądową przegraną narodowców.
Na ratunek ponownie ruszył Zbigniew Ziobro, który tym razem jako Prokurator Generalny złożył skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego.
„Marsz Powstania Warszawskiego to hołd oddawany przez warszawiaków polskim bohaterom. Próba jego blokady przez Rafała Trzaskowskiego i Sąd Apelacyjny to kalanie pamięci poległych” – pisał na Twitterze.
W tym samym tonie wypowiadał się Robert Bąkiewicz, mówiąc, że działania Rafała Trzaskowskiego i ratusza „uderzają w polską pamięć, polski patriotyzm, polskiego ducha. W takim momencie uniemożliwianie zgromadzenia cyklicznego przez pana prezydenta i wspieranie go przez »kastę« sędziowską jest czymś niebywale haniebnym”.
Na profilach członków nacjonalistycznych organizacji pojawiały się wpisy twierdzące, że prezydent miasta chętnie przyłącza się do marszy LGBT+, czy marszów proaborcyjnych, ale za to nie zgadza się na upamiętnienie Powstania Warszawskiego.
Nie jest to prawdą, bo po pierwsze w mieście tego dnia odbywało się wiele wydarzeń upamiętniających powstanie. Na przykład organizowane przez Muzeum Powstania Warszawskiego (akcje w miejscach pamięci, czy wieczorny koncert piosenek powstańczych), czy obywatelski Marsz Milczenia.
Po drugie, narodowcy też nie dostali zakazu przemarszu, pomimo tego, jakie kontrowersje wzbudzają ich demonstracje.
Pomimo faktu, że SN nie rozpatrzył w tak krótkim czasie skargi Ziobry, a marsz pozostawał bez uprzywilejowanego statusu wydarzenia cyklicznego, obchody Roberta Bąkiewicza odbyły się zgodnie z planem. Narodowcy zgłosili 29 lipca wydarzenie w trybie zwykłym, a jego trasa pokrywała się z trasą z 2021 roku.
OKO.press relacjonowało wydarzenie. O godzinie 17:00, gdy zawyły syreny, uczestnicy odpalili race. Następnie puścili piosenkę „Sen o Warszawie” Czesława Niemena i skandowali „Legia!”.
W mowie otwierającej Robert Bąkiewicz stwierdził, że „Nikt nam nie wmówi, że powstańcy walczyli z nazistami”. Główną atrakcją był zaś baner „Stop totalitaryzmom” z przekreślonymi symbolami sierpa i młoda oraz swastyką, a także tęczą i wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego.
Warszawski ratusz od lat nie wydaje prewencyjnego zakazu takich zgromadzeń. Urzędnicy, nauczeni przykładem przejść poprzedniej prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz z Marszem Niepodległości, wiedzą, że decyzja taka jest niemożliwa do utrzymania w sądach.
Działanie ratusza ogranicza się zatem do interwencji w przypadku przepisów zgromadzeń cyklicznych. To wprowadzone przez PiS rozwiązania uprzywilejowujące niektóre podmioty, w sposób – zdaniem ekspertów – niekonstytucyjny.
Nadanie statusu zgromadzenia cyklicznego jakiemuś wydarzeniu oznacza, że przez cztery lata podmiot, który uzyska zgodę wojewody, ma pierwszeństwo w organizowaniu zgromadzeń na danym terenie. Władze gminy mają z kolei wtedy obowiązek zakazania innych zgromadzeń, które zostałyby zgłoszone w tym samym miejscu i czasie, a także takich, które odbywałyby się w odległości „mniejszej niż 100 metrów”.
Oznacza to nic innego niż zawłaszczenie przestrzeni – najczęściej reprezentatywnej, przez jedną grupę. W przypadki 1 sierpnia i Warszawy oznacza to, że narodowcy przejmują na kilka lat przejmują centrum miasta w godzinę „W”.
W 2020 roku z prośbą o zakazanie marszu narodowców zwrócili się do prezydenta Warszawy sami powstańcy. W liście pisali, że „część ugrupowań rocznice wydarzeń historycznych traktuje jako kolejną okazję do nawoływania do przemocy, głoszenia haseł godzących w ludzką godność, prezentowania symboli zakazanych prawem (...) Nie ulega dla nas wątpliwości, że upamiętnienie wydarzeń historycznych jest kamuflażem, który ma sprawić, że opinia publiczna odwróci wzrok. My jednak pamiętamy, co mówił Marek Edelman – odwracając wzrok stajemy się współodpowiedzialni".
Inicjatorką apelu była uczestniczka Powstania Krystyna Zachwatowicz-Wajda „Czyżyk”, a wśród sygnatariuszy znaleźli się m.in.: Anna Jakubowska „Paulinka”, Tomasz Prot „Tom”, Anna Przedpełska-Trzeciakowska „Grodzka”, Wanda Traczyk-Stawska „Pączek” i Maria Wiśniewska „Malina".
Nacjonalizm
Sądownictwo
Robert Bąkiewicz
Rafał Trzaskowski
Zbigniew Ziobro
Sąd Najwyższy
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
Marsz Powstania Warszawskiego
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze