"Nie wiedziałem, że mamy tylu reżyserów. Szkoda, że dobrych filmów na lekarstwo" – skomentował list reżyserów w obronie Agnieszki Holland Ryszard Terlecki. Innego zdania są jurorzy najważniejszych festiwali świata w Cannes, Berlinie, Sundance, Los Angeles (Oscary)... A także publiczność - rekordowe 19.8 mln widzów na polskich filmach w 2018 roku
Marszałek odniósł się na Twitterze do listu otwartego członków i pracowników Gildii Reżyserów Polskich do Jarosława Kaczyńskiego. List podpisało 71 osób, w tym Jan Komasa, Joanna Kos-Krauze, Borys Lankosz, Paweł Pawlikowski, Małgorzata Szumowska czy Krzysztof Zanussi. List oburzył m.in. publicystów portalu wPolityce. Stanisław Janecki napisał, że artyści "ulegają jakiejś zbiorowej paranoi, histerii albo hipnozie". Jacek Karnowski - zgadzając się z kolegą - wytknął członkom związku zawodowego, że stają w obronie jego honorowej przewodniczącej. A jego zdaniem powinni byli zabrać głos w sprawie wypowiedzi szefa izraelskiego MSZ o tym, że Polacy antysemityzm wyssali z mlekiem matki.
Ryszard Terlecki potraktował reżyserki i reżyserów łagodniej. Po prostu powiedział im, że nie robią dobrych filmów:
Nie wiedziałem, że mamy tylu reżyserów. Szkoda, że dobrych filmów na lekarstwo.
Terlecki dodał: "Za to ocena polskich spraw na poziomie Bolka i Lolka. Teraz czekamy na list bileterów, zaniepokojonych pozycją Polski w Europie". Zaniepokojenie różnych grup obywateli, w tym bileterów, pozycją Polski w Europie wydaje się jak najbardziej uzasadnione. Marszałek pomija jednak, że artyści wypowiedzieli się w sprawie dla nich zasadniczej: wolności.
Oczywiście Ryszard Terlecki ma prawo do własnej opinii na temat polskich filmów. Również do opinii krytycznej. Widzowie i krytycy są podzieleni nawet w ocenie nagrodzonej Oskarem "Idy" i nominowanej do trzech Oskarów "Zimnej wojny". Zakładamy jednak, że skoro marszałek zdecydował się na publiczne recenzowanie dorobku polskiej kinematografii, wie, o czym mówi i nie wydaje sądów jedynie na podstawie tytułów lub nazwisk. Przypomnijmy, że minister kultury Piotr Gliński przyznał, że polskich filmów nie ogląda, bo nie ma czasu.
OKO.press chciałoby tylko zwrócić uwagę, że ocena marszałka daleko odbiega od opinii jego rodaczek i rodaków. A także od oceny jurorów na wielu festiwalach filmowych, w tym międzynarodowych.
W 2018 roku polskie filmy obejrzało w kinach 19,8 widzów - wynika z danych PISF. To rekord. Widownia polskich filmów to 33 proc. całej widowni (59,7 mln), ale polskie produkcje to niecałe 11 proc. wszystkich filmowych premier (41 z 384).
Najwięcej osób przyciągnął "Kler" Wojciecha Smarzowskiego: ponad 5 milionów (5 183 080). To trzeci najpopularniejszy polski kinowy film po 1989 roku. W kręgach sprzyjających PiS nie ma on jednak najlepszej prasy.
Artyści należący do Gildii i podpisani pod listem stworzyli filmy tak różne, jak "Sala samobójców" i "Papusza", "Królik po berlińsku" i "Jestem Bogiem", "Córki dancingu" i "Być jak Kazimierz Deyna", "Zjednoczone stany miłości" i "Wszystko, co kocham". Członkami związku są znani międzynarodowej publiczności od lat twórcy: Jerzy Skolimowski, Krzysztof Zanussi czy Agnieszka Holland.
Werdykty jurorów nie są wyrocznią, zależą niekiedy nie tylko od wartości filmu, ale też od trendów na rynku filmowym czy promocji. A jednak liczba nagród i nominacji dla polskich filmów w ostatnich latach robi wrażenie. Przynajmniej na nas, bo na marszałku Terleckim najwyraźniej - nie.
Wymieniamy tylko przykładowe i tylko międzynarodowe nagrody dla członkiń i członków Gildii Reżyserów Polskich i tylko z ostatnich czterech lat. Nagród na festiwalach odbywających się w Polsce twórcy ci dostali bez liku.
Kasia Adamik
Jacek Borcuch
Olga Chajdas
Kinga Dębska
Magnus von Horn
Anna Jadowska
Andrzej Jakimowski
Jan Komasa
Joanna Kos-Krauze
Paweł Pawlikowski
Łukasz Ronduda
Agnieszka Smoczyńska
Małgorzata Szumowska
Tomasz Wasilewski
Dlaczego reżyserzy piszą do Kaczyńskiego? Bo na sobotniej konwencji programowej prezes PiS przywołał słowa Agnieszki Holland, honorowej przewodniczącej Gildii. Zdanie "Żeby było tak, jak było", padło na jednej z manifestacji w obronie niezależnych sądów w 2015 roku. Już w 2017 prezes PiS mówił z trybuny sejmowej: "o co naprawdę chodzi? Otóż chodzi o to i tu ktoś podpowiada, znakomicie to sformułowała Agnieszka Holland, żeby było tak, jak było kiedyś. Żeby było tak, jak było. O to właśnie chodzi".
23 lutego Kaczyński znów użył słów Agnieszki Holland, ale w jeszcze bardziej zmanipulowany sposób: "Są tacy, którzy chcą nam odebrać wolność poglądów, wolność słowa, ba - wolność sumienia, wolność religii, którzy w gruncie rzeczy zapowiadają, że w Polsce, jeśli zwyciężą, zniesiona zostanie demokracja, a ogromna część społeczeństwa o poglądach innych niż te, które oni głoszą będzie w gruncie rzeczy wyłączona z czynnej polityki. Krótko mówiąc jest o co zabiegać, ta kampania będzie rozstrzygała o tym, czy w Polsce ta równość i wolność będzie, czy też zostanie podważona.
Pani Holland powiedziała kiedyś, nie tak dawno temu te słowa, które są tak często powtarzane, żeby było, jak było. Otóż, szanowni państwo, jeśli nasi przeciwnicy wygrają, to będzie gorzej niż było. Dużo gorzej".
Podpisani pod listem reżyserzy i reżyserki nazwali słowa Kaczyńskiego "kłamliwymi". Przypominają przeszłość Holland i pokazują absurdalność zarzutów Kaczyńskiego:
"Swoją postawą i liczącą prawie pięć dekad działalnością artystyczną oraz obywatelską Agnieszka Holland wielokrotnie dawała dowody, jak bliskie są jej polska równość i polska wolność. I właśnie w imię obrony tych wartości siedziała w czasach komunizmu w więzieniu. Jak doskonale wiadomo wszystkim Polakom, podobne represje nigdy nie stały się Pańskim osobistym doświadczeniem".
Piszą też o wartościach, które sami wyznają:
"My, polscy artyści, owego spojrzenia na ojczyste problemy, zawężającego wszystko do politycznych gierek, nie podzielamy. Staramy się natomiast ‑ stawiając sobie postawę Agnieszki Holland za wzór ‑ budować Polskę demokratyczną, tolerancyjną, sprzyjającą tworzeniu polskiej wspólnoty, a nie z niej wykluczającą, wrażliwą socjalnie, zapewniającą prawa tym, którzy są w mniejszości, równe prawa dla każdego, a nade wszystko wierną przekonaniu, że wolne państwo mogą stworzyć jedynie wolni obywatele".
Szanowny Panie,
Podczas konwencji partii Prawo i Sprawiedliwość 23 lutego 2019 roku przytoczył Pan fałszywy cytat z Agnieszki Holland („Pani Holland powiedziała nie tak dawno temu: żeby było jak było”). Umieścił go Pan w manipulacyjnym kontekście, który niezgodnie z faktami sugeruje, że reżyserka dąży do ograniczenia wolności słowa, sumienia i religii w Polsce:
„Są tacy, którzy chcą nam odebrać wolność poglądów, wolność słowa, ba, wolność sumienia, wolność religii. (…) Którzy w gruncie rzeczy zapowiadają, że w Polsce, jeśli zwyciężą, zniesiona zostanie demokracja, a ogromna część społeczeństwa o poglądach innych niż te, które oni głoszą, będzie w gruncie rzeczy wyłączona z czynnej polityki. Krótko mówiąc, jest o co zabiegać. Kampania będzie rozstrzygała o tym czy w Polsce ta równość i wolność będzie czy też zostanie podważona. Pani Holland powiedziała kiedyś, nie tak dawno temu, te słowa, które są tak często powtarzane: żeby było jak było. Otóż szanowni państwo, jeśli nasi przeciwnicy wygrają, będzie gorzej niż było.”
Zwracamy uwagę i Panu, i polskiej opinii publicznej, że przytoczone powyżej słowa kreślą kłamliwy obraz rzeczywistości. Agnieszka Holland nigdy nie użyła sformułowania „żeby było jak było” w kontekście przez Pan sugerowanym, czyli rzekomo podważając polską równość i polską wolność. Swoją postawą i licząca prawie pięć dekad działalnością artystyczną oraz obywatelską Agnieszka Holland wielokrotnie dawała dowody, jak bliskie są jej polska równość i polska wolność. I właśnie w imię obrony tych wartości siedziała w czasach komunizmu w więzieniu. Jak doskonale wiadomo wszystkim Polakom, podobne represje nigdy nie stały się Pańskim osobistym doświadczeniem.
Agnieszka Holland wielokrotnie publicznie zapewniała, że nigdy nie było jej życzeniem, by wróciła przeszłość w rozumieniu tego czy innego konceptu partyjnego. Najwyraźniej jest to Pański punkt widzenia spraw ojczystych; być może nie umie Pan już ‑ jako polityk zabiegający od lat o władzę dla siebie i swoich ludzi ‑ dostrzec naszego „narodowego domu” w optyce szerszej i niepartykularnej, wolnej od doraźnego liczenia partyjnych zysków i strat. My, polscy artyści, owego spojrzenia na ojczyste problemy, zawężającego wszystko do politycznych gierek, nie podzielamy. Staramy się natomiast ‑ stawiając sobie postawę Agnieszki Holland za wzór ‑ budować Polskę demokratyczną, tolerancyjną, sprzyjającą tworzeniu polskiej wspólnoty, a nie z niej wykluczającą, wrażliwą socjalnie, zapewniającą prawa tym, którzy są w mniejszości, równe prawa dla każdego, a nade wszystko wierną przekonaniu, że wolne państwo mogą stworzyć jedynie wolni obywatele.
I dlatego właśnie dla nas, artystów polskich, oraz dla milionów rodaków, którzy pragną państwa prawa, niezależności sądów, prokuratury, instytucji kultury, samorządów oraz zgodnej z polską racją stanu polityki zagranicznej, i którzy chcą zacieśniania, a nie rozluźniania więzów z Europą oraz wzmacniania, a nie osłabiania pozycji naszej ojczyzny w świecie, Pańskie kłamliwe słowa z 23 lutego 2019 roku o Agnieszce Holland (będące kolejnym dowodem, że chce Pan sprawować w Polsce władzę, antagonizując jej obywateli oraz wykopując coraz głębsze rowy między Polakami) były bardzo bolesne.
Domagamy się zatem, by z tych niesprawiedliwych i nie mających odbicia w rzeczywistości słów o Agnieszce Holland jako rzekomej niszczycielce polskiej wolności, niezwłocznie się Pan wycofał. Jest Pan przecież posłem Rzeczpospolitej Polskiej. Nigdy dość przypomnień, że od swoich posłów naród polski ma prawo się domagać, by nie mówili nieprawdy. Również wówczas, gdy wypowiadają się nie w imieniu narodu, ale – tak jak Pan to uczynił 23 lutego 2019 roku – w imię interesów własnej formacji politycznej oraz na użytek wyborczej propagandy.
Przypominamy Panu, że kłamstwo w debacie publicznej nigdy nie jest bezgrzeszne. Że zawsze pozostawia truciznę, która niszczy narodową wspólnotę. Że uczy nienawiści, ta zaś nieuchronnie prowadzi do przemocy.
Po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wszystkie strony sceny politycznej ‑ również kierowana przez Pana formacja – mówiły zgodnie, że przelewającą się przez Polskę falę nienawiści, która zaczyna się od kłamliwych słów, trzeba koniecznie zatrzymać. Minęło zaledwie kilka tygodni, a w przemówieniu transmitowanym przez wszystkie polskie telewizje i radia, posunął się Pan do manipulacji, tworząc z fałszywych cytatów rzekomą wypowiedź jednej z najwybitniejszych reżyserek w historii polskiego kina. Tylko dlatego, że Agnieszka Holland ośmiela się głośno krytykować politykę Pańskiej partii tam, gdzie Prawo i Sprawiedliwość łamie Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, niszczy będący fundamentem demokracji trójpodział władzy oraz usiłuje zaprząc wolnego ducha polskiej kultury do jarzma obsesji światopoglądowych jednego obozu politycznego czy wręcz jednego człowieka. Naszym zdaniem Pańska wypowiedź świadczy zarówno o głębokiej pogardzie dla milionów Polaków, którzy słuchali tych słów, jak i o pogardzie dla polskich artystów oraz polskiej kultury, której Agnieszka Holland jest istotnym ogniwem. Jesteśmy zmuszeni przypomnieć Panu, że kultura to nie tylko wielowiekowe dziedzictwo, łączące nas z minionymi pokoleniami, ale przede wszystkim codzienny budulec polskiej tożsamości, znacznie silniejszy i trwalszy niż inicjowane przez Pana w ostatnich dekadach polityczne swary, oparte na niepojętej dla nas potrzebie dzielenia Polaków.
członkowie i pracownicy Gildii Reżyserów Polskich:
Katarzyna Adamik
Filip Bajon
Kasper Bajon
Barbara Białowąs
Maciej Bochniak
Jacek Borcuch
Marcin Bortkiewicz
Marek Brodzki
Ryszard Brylski
Olga Chajdas
Leszek Dawid
Kinga Dębska
Piotr Domalewski
Sławomir Fabicki
Jacek Filipiak
Dariusz Gajewski
Robert Gliński
Mariusz Grzegorzek
Magnus von Horn
Jan Hryniak
Anna Jadowska
Andrzej Jakimowski
Grzegorz Jaroszuk
Anna Kazejak
Jan Kidawa-Błoński
Katarzyna Klimkiewicz
Klara Kochańska
Jan Komasa
Bartosz Konopka
Natalia Koryncka-Gruz
Joanna Kos-Krauze
Bartosz M. Kowalski
Tadeusz Król
Marcin Krzyształowicz
Borys Lankosz
Magdalena Lankosz
Marek Lechki
Rafael Lewandowski
Magdalena Łazarkiewicz
Filip Marczewski
Paweł Maślona
Jan P. Matuszyński
Marta Minorowicz
Adrian Panek
Paweł Pawlikowski
Magdalena Piekorz
Maciej Pieprzyca
Aleksander Pietrzak
Łukasz Ronduda
Maria Sadowska
Paweł Sala
Wiesław Saniewski
Andrzej Saramonowicz
Iwona Siekierzyńska
Jerzy Skolimowski
Wojciech Smarzowski
Agnieszka Smoczyńska
Maciej Sobieszczański
Jagoda Szelc
Małgorzata Szumowska
Piotr Trzaskalski
Tomasz Wasilewski
Anna Wieczur-Bluszcz
Krzysztof Zanussi
Janusz Zaorski
Grzegorz Zariczny
Iwona Ziułkowska
Maria Zmarz-Koczanowicz
Filip Zylber
Maciej Żak
Xawery Żuławski
Marszałek Terlecki nie po raz pierwszy barwnie broni prezesa PiS. Kiedy "Gazeta Wyborcza" opublikowała nagrania z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, Terlecki powiedział: "»Gazeta Wyborcza« publikuje laurkę lidera partii, prezesa Jarosław Kaczyńskiego". Ta "laurka" szybko weszła do języka debaty publicznej. Gdy Kaczyński zapowiedział pozew przeciwko "Wyborczej", komentatorzy pytali, dlaczego pozywa za laurkę.
[wstaw_tresc kategoria="artykul" id="174576"]
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze