Kiedy tydzień temu zagraniczne media poinformowały o eksplozji na torach w Polsce, pod ich postami na Facebooku pojawiły się komentarze z niemal identycznym przekazem, choć w różnych językach. We wszystkich podważano odpowiedzialność Rosji za sabotaż i obwiniano Ukrainę
Przeanalizowaliśmy komentarze pod wpisami o sabotażu na torach kolejowych w Polsce, które zamieściło sześć zagranicznych mediów. Choć internetowa debata toczyła się w różnych państwach, a udział w niej brali nawet Afrykanie, wszędzie dominowała ta sama narracja. Można ją ująć w jednym zdaniu: „Zaraz powiedzą, że to Rosja, ale nikt im nie uwierzy, bo i tak wiadomo, że zrobili to Ukraińcy”.
Komentujący masowo wyśmiewali informację, że dywersji dokonano na zlecenie Rosji. Obwiniali natomiast Ukrainę, a chwilami także polskie władze. Wielokrotnie posłużyli się też tym samym porównaniem – do wysadzenia gazociągów Nord Stream 1 i 2.
Powtarzalność przekazu, masowa liczba komentarzy, podobieństwo fraz i używanych argumentów mimo odległości geograficznej „użytkowników” wskazuje, że mamy do czynienia ze skoordynowaną operacją informacyjną, realizowaną na rzecz Rosji.
To właśnie Rosja korzysta na takim ustawieniu debaty publicznej na temat eksplozji w Polsce. Do tej masowej operacji prawdopodobnie włączono pracujące dla Kremla agencje z państw afrykańskich, a być może także narzędzia AI.
17 listopada polskie władze poinformowały o eksplozji ładunku wybuchowego na linii kolejowej Warszawa-Dorohusk. Od razu pojawiła się wersja, że mógł to być rosyjski sabotaż. W kolejnych dniach została ona oficjalnie potwierdzona. Sprawa była na tyle poważna, że informowały o niej i polskie, i światowe media.
W polskiej infosferze niemal natychmiast pojawiło się dużo komentarzy, wyśmiewających fakt, iż za sabotażem stoi Rosja i przekierowujących odpowiedzialność na Ukrainę. Jak się jednak okazuje, bardzo podobny przekaz dominował w sieciowej dyskusji o zdarzeniu nie tylko w Polsce. Na to zaskakujące podobieństwo zwrócił nam uwagę internauta.
Aby to sprawdzić, przeanalizowaliśmy komentarze pod informacyjnymi wpisami, zamieszczonymi na Facebooku przez pięć europejskich mediów i jedną agencję amerykańską. Były to wpisy: niemieckich mediów Bild i DW News, brytyjskiego The Guardian, włoskiej agencji prasowej ANSA, amerykańskiej agencji AP oraz francuskiego France24.
„Wiadomo, zaraz powiedzą, że to Rosja” – obok porozumiewawcze uśmieszki. „Jak z Nord Stream? Wtedy Polacy byli całkiem pewni, że to Rosjanie”. „Czyli Rosja jest winna, a Ukraińcy są sprawcami, ale logicznie pracują dla KGB hahahahahahahaha”. „O rany… Polska za każdym razem oskarża Rosję, a potem okazuje się, że to nie była Rosja. Powoli robi się to nudne…”.
„Ta, jasne, powiedzą, że to Putin”. „Obwinią Rosję”. „Jutro będą twierdzić, że mają »dowody«, że to był rosyjski atak” – i seria uśmieszków. „Bez względu na to, co się stanie, to będzie Putin!”. „Naprawdę myślicie, że ludzie w to wierzą?”. „Ci sami Rosjanie, co wysadzili Nord Stream?”. „Cholera, dzisiaj pada w środkowych Niemczech, to też była Rosja”.
„Jak zwykle. Potem odkryją, że to byli Ukraińcy”. „To była Ukraina”. „Patrzcie na Ukraińców. To oni zniszczyli rurociąg”. „Ukraińska fałszywa flaga” (chodzi o tzw. operację false flag, czyli ukrywanie prawdziwego sprawcy przez podszywanie się pod kogoś innego – przyp. aut.). „Raczej operacja fałszywej flagi Zełeńskiego i jego kohorty w Kijowie”.
To autentyczne komentarze, zamieszczone pod sześcioma analizowanymi postami zagranicznymi. Mogłabym ich wypisać znacznie więcej. Powtarzają się frazy, skojarzenia, metody wyśmiewania i podważania ustaleń polskich służb.
Choć teoretycznie pochodzą od osób żyjących bardzo daleko od siebie, są niemal identyczne.
Gdyby uznać, że są to opinie prawdziwych użytkowników sieci, musielibyśmy uznać również, że Europejczycy i Amerykanie aktywni na Facebooku są na ten temat w ogromnej części jednomyślni. Ba, jednomyślni są nawet komentujący Afrykańczycy, ponieważ zwłaszcza pod postem France24 sekcję komentarzy zdominowały konta należące do pochodzących z państw Afryki użytkowników.
Jednak w rzeczywistości taka jednomyślność jest nie do osiągnięcia. Co więc naprawdę wydarzyło się w sieci? Zanim to wyjaśnię, przyjrzyjmy się komentującym w ten sposób użytkownikom.
„Rosja oczywiście. Kto jeszcze!” – ten komentarz Cambella Finnie pod postem The Guardian wzbogaca prześmiewcza emotikonka. Cambell mieszka w Szkocji, a na facebookowym koncie często udostępnia prorosyjskie materiały. Ale są tu też inne wpisy, które pozwalają przypuszczać, że mamy do czynienia z autentycznym użytkownikiem sieci.
Cambell prawdopodobnie należy do grupy Europejczyków, którzy popierają Rosję. Takich samych jak na przykład polscy zwolennicy Konfederacji Korony Polskiej (która już oficjalnie stwierdziła, że zależy jej na „normalizacji” stosunków z Rosją) czy osoby ze środowisk antysystemowych, silnie zinfiltrowanych przez aktywistów prorosyjskich.
Osoby z tych grup, prawdziwi użytkownicy sieci, również intensywnie komentowały analizowane posty, podbijając prorosyjską narrację.
To akurat nie zaskakuje. Ale już duża aktywność użytkowników z Afryki jest zastanawiająca.
„Powiedzą, że to Rosja, wiadomo” – bardzo podobnie do Cambella ze Szkocji komentował sabotaż w Polsce Amadou Bagayoko z afrykańskiego państwa Mali. W języku francuskim komentował post zamieszczony przez France24. Amadou ma na swoim koncie dużo wpisów i zdjęć, głównie zwierząt hodowanych przez niego lub jego bliskich. Poza tym udostępnia materiały dotyczące polityki, w tym takie, które wspierają Putina. W jednym z nich znajduję specyficzne określenie – „Putin Wielki”.
„Obwinią Rosję” – to z kolei komentarz Beli Ali Zongo. Nie wiadomo, skąd pochodzi Beli, bo całe jego konto jest zablokowane tak, by było widoczne tylko dla znajomych. Można sprawdzić jedynie to, że pierwotnie konto nazywało się Mike Ben, a nie Beli Ali Zongo. Tego samego zdania – że obwinią Rosję, choć wcale nie jest winna – są również: Senegalczyk Poullo Almamy YayaGend, De Kaloum z Gwinei i El Darno, który podaje, że mieszka w Paryżu.
Niektórzy komentujący rozwijają te podstawową myśl. Użytkownik Papillon Bleu z Republiki Środkowoafrykańskiej najwyraźniej całkiem nieźle zna sytuację w Polsce w ogóle w Europie, skoro pod postem France24 stwierdził: „To polscy rolnicy protestujący przeciwko inwazji ukraińskich produktów na Polskę”. Z kolei Eugene Maxime Ndewe z Kamerunu napisała „Skorumpowani przywódcy UE nie słuchają swoich ludzi, oto co się dzieje”.
Bardzo podobne wpisy znajduję pod postem niemieckiego Bilda. Tobias Pfeifer po niemiecku skomentował: „O rany… Polska za każdym razem oskarża Rosję, a potem okazuje się, że to nie była Rosja. Powoli robi się to nudne…”. Nie wiadomo, kim jest Pfeifer, ani nawet czy w ogóle istnieje, bo jego konto jest zupełnie puste, nie ma nawet zdjęcia profilowego.
Inny komentujący, Benjamin Sordi, co prawda ma zdjęcie profilowe, ale reszta konta jest dostępna tylko dla znajomych. Benjamin porównuje sytuację w Polsce do wysadzenia rurociągu Nord Stream.
„Jak kiedyś Nord Stream? Wtedy Polacy byli całkiem pewni, że to Rosjanie” – napisał.
Chodzi o wysadzenie rurociągu niemiecko-rosyjskiego we wrześniu 2022 roku. Długo nie było wiadomo, kto to zrobił. Pojawiały się teorie, że to rosyjski sabotaż, ale były wątpliwe, ponieważ zniszczenie akurat tego rurociągu było stratą dla Rosji. W końcu okazało się, że zrobił to Ukrainiec. Ten fakt służy teraz w sieci do podważania rosyjskiego autorstwa innych akcji sabotażowych i dywersyjnych.
W analizowanych komentarzach pod zagranicznymi postami odnajduję dziesiątki takich porównań. Są to bardzo podobne do siebie stwierdzenia, wiążące polski sabotaż z wysadzeniem Nord Stream, tyle że w różnych językach. Oto kilka przykładów:
Wszystkie te komentarze chronią Rosję przed odpowiedzialnością za sabotaż zagrażający ludzkiemu życiu, zrealizowany w państwie NATO, niezaangażowanym bezpośrednio w trwający konflikt militarny. A także ustawiają sieciową narrację korzystnie dla Rosji, a niekorzystnie dla Ukrainy. Wyraźnie widać, kto na takim ukierunkowaniu publicznej debaty zyskuje.
Natomiast takie cechy jak powtarzalność przekazu, masowa liczba komentarzy, podobieństwo fraz i używanych argumentów mimo odległości geograficznej „użytkowników” wskazuje, że mamy do czynienia ze skoordynowaną operacją informacyjną.
Zestawiając jedno z drugim widać, że był to prawdopodobnie kolejny element rosyjskiej wojny kognitywnej z Zachodem.
Przypomnę, że jej celem jest wpływanie na sposób myślenia ludzi. W tym przypadku: nastawianie obywateli państw zachodnich negatywnie do Ukrainy, realizowanie rosyjskich celów, a także osłabianie europejskiej wspólnoty.
Ale widać również, że Rosja w ramach tej wojny stosuje coraz bardziej zróżnicowane narzędzia. Jeszcze kilka lat temu powiedzieliśmy po prostu, że operację zrealizowały boty (czyli automatyczne konta) sterowane przez którąś z rosyjskich agencji. Dziś obraz działań propagandowych i dezinformacyjnych jest bardziej skomplikowany, a przez to trudniejszy do wyśledzenia i sklasyfikowania.
Przede wszystkim nieprzypadkowy był udział w tej europejskiej dyskusji mieszkańców państw afrykańskich. Rosja, wraz z budowaniem swoich wpływów w Afryce, tworzy tam struktury służące do rozpowszechniania rosyjskiej propagandy i dezinformacji. Kilka lat temu Afryką zajmował się głównie Jewgienij Prigożin i jego „wagnerowcy”, czyli żołnierze z prywatnych jednostek wojskowych.
Po śmierci tego rosyjskiego oligarchy Kreml oddelegował do działań w Afryce Wiktora Łukowenko, Uzbeka, który wcześniej należał do siatki propagandowej Prigoiżna. Jak opisywał francuski Le Monde, Łukowenko podróżuje po Afryce. Preferuje kraje niestabilne politycznie i między innymi tam tworzy struktury odpowiedzialne za rozpowszechnianie korzystnych dla Rosji przekazów. W niektórych państwach takimi strukturami zarządzają lokalni politycy.
Łukowenko jeździ po Afryce jako oficjalny reprezentant African Initative – „rosyjskiej agencji informacyjnej”.
Z prezentacji agencji w sieci można się dowiedzieć, że African Initiative przekazuje „prawdę o stosunkach rosyjsko-afrykańskich, historii, gospodarce, konfliktach i biznesie na kontynencie”.
Jej prawdziwą działalność opisał jednak amerykański Departament Stanu w lutym 2024: „African Initiative rekrutuje afrykańskich dziennikarzy, blogerów i członków lokalnej społeczności, aby wspierać i nagłaśniać działania organizacji mające na celu wzmocnienie wizerunku Rosji i oczernianie innych krajów”.
African Initative prawdopodobnie nawiązuje współpracę z lokalnymi agencjami marketingowymi i freelancerami oraz płaci im za zamieszczanie korzystnych dla Rosji wpisów w sieci. A także wykorzystuje w tym celu narzędzia oparte na sztucznej inteligencji. W czerwcu 2025 roku francuska agencja rządowa Viginum zajmująca się zwalczaniem dezinformacji, wykryła prorosyjską operację internetową, wymierzoną w osoby francuskojęzyczne w Afryce.
W ramach tej operacji na platformach społecznościowych rozpowszechniano fałszywe grafiki, filmy i teksty, generowane przez AI.
Według francuskiego Viginum Afrika Initiative jest w stanie prowadzić operacje dezinformacyjne w pięciu językach.
O wykorzystywaniu AI przez Rosję do masowego rozpowszechniania dezinformacji służby kilku europejskich państw, Kanadyjskie Centrum Bezpieczeństwa i amerykańskie FBI ostrzegały już w połowie 2024 roku. Komunikat dotyczący programu Meliorator (bo taką nazwę nosi to narzędzie) można znaleźć także na stronie polskiego rządu.
„Podmioty stowarzyszone z RT (dawniej Russia Today), rosyjską organizacją medialną sponsorowaną przez państwo, wykorzystały Meliorator – tajny pakiet oprogramowania wzbogacony o sztuczną inteligencję (AI) – do tworzenia fikcyjnych kont internetowych, reprezentujących różne narodowości, w celu publikowania treści na platformie X (dawniej Twitter)” – poinformowano w tym ostrzeżeniu. I dalej:
„Za pomocą tego narzędzia podmioty stowarzyszone z RT rozpowszechniały dezinformację w wielu krajach, w tym w Stanach Zjednoczonych, Polsce, Niemczech, Holandii, Hiszpanii, Ukrainie i Izraelu.
Chociaż narzędzie zostało zidentyfikowane tylko na platformie X, analiza Melioratora przeprowadzona przez organizacje autorskie wskazała, że twórcy zamierzają rozszerzyć jego funkcjonalność na inne platformy mediów społecznościowych”.
To narzędzie jest w stanie tworzyć nowe konta użytkowników na platformach społecznościowych w taki sposób, że są one niemal nie do odróżnienia od kont prawdziwych użytkowników, generować treści, powielać wpisy z innych kont i utrwalać fałszywe narracje. Są to więc takie unowocześnione boty, tyle że znacznie trudniejsze do wykrycia.
Można przypuszczać, że w operacji zrealizowanej po sabotażu w Polsce użyto Melioratora lub podobnego narzędzia. Tylko sztuczna inteligencja daje możliwość tak szybkiego identyfikowania powstających na konkretny temat treści w różnych językach. A także bieżącego i skoordynowanego reagowania na nie, choćby przez tworzenie komentarzy narzucających określoną narrację, podobnych do siebie, ale nie identycznych językowo. Gdyby wpisy były identyczne, odbiorcy łatwo zorientowaliby się, że mają do czynienia z botami. Przy zróżnicowaniu fraz jest to znacznie trudniejsze.
Co ważne, do narzucenia narracji nie trzeba tysięcy komentarzy.
Najważniejsze są te, które pojawiają się w sieci w pierwszych godzinach po podaniu informacji o zdarzeniu. To one kształtują sposób myślenia kolejnych użytkowników sieci. Wykorzystywany jest tu mechanizm społecznego dowodu słuszności – uproszczenia poznawczego polegającego na tym, że osoby niepewne, co myśleć o danej sprawie, podejmują decyzję na podstawie opinii innych ludzi.
Jeśli doszło do nietypowego zdarzenia, wiele osób szuka odpowiedzi na pytanie, co naprawdę miało miejsce. Gdy w takim momencie natkną się na dziesiątki wpisów sugerujących, że sabotażu dokonali Ukraińcy, a twierdzenie, że to Rosja, zasługuje na obśmianie – iluś czytających pójdzie za tą sieciową „większością” i przyjmie ten przekaz jako własny sposób myślenia.
Dołóżmy do tego komentarze od osób o poglądach antyukraińskich i prorosyjskich, które przecież także komentowały posty mediów o sabotażu w kierunku zgodnym z rosyjskimi interesami (chciałabym to jasno zaznaczyć – była to również duża grupa komentujących) – a będziemy mieli pełny obraz sieciowego oddziaływania na użytkowników platform społecznościowych.
Właśnie w taki sposób Rosja wpływa na sposób myślenia obywateli państw zachodnich. To jest faktyczna wojna hybrydowa, o której tak dużo ostatnio słyszymy: ataki militarne w Ukrainie, prowokacje, sabotaże i dywersje w państwach zachodnich i bardzo intensywne, długofalowo niszczące wspólnotę społeczną oraz kreujące prorosyjskie poglądy oddziaływanie kognitywne.
Propaganda
Świat
akcja dywersyjna
dezinformacja
dywersja
operacja dezinformacyjna
Rosja atakuje Zachód
sabotaż
sabotaż tory kolejowe
sabotaż w Polsce
wojna hybrydowa
wojna informacyjna
wojna kognitywna
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Komentarze