"Jest taki podręcznik homoseksualny »Radość z seksu gejowskiego«. Ja go przeczytałem bardzo uważnie, z dość dużym obrzydzeniem" – opowiadał na antenie TVP jeden z zaproszonych ekspertów. Ta lektura przekonała go, że idee Tęczowego Piątku są szkodliwe i służą zniszczeniu społeczeństwa. Prawica zareagowała na dzień tolerancji z trwogą i fascynacją
Tęczowy Piątek to wydarzenie zainicjowane przez Kampanię Przeciw Homofobii. Tegoroczna edycja jest już trzecią w historii i do tego rekordową – udział w wydarzeniu zadeklarowało aż 211 szkół w Polsce.
Tęczowy Piątek ma daleko idące reperkusje. Kuratoria wysyłają do szkół ankiety z pytaniami, wizytatorzy przepytują dyrekcje o zgody Rad Rodziców. Ordo Iuris namawia do składania skarg oraz spotyka się z wiceminister edukacji. W ślad za politykami i katolickimi lobbystami idą prawicowe media.
Relacjonujemy ich reakcje. To podróż do świata ludzi, którzy boją się wszystkiego, co nie odpowiada katolickiemu wzorcowi seksualności. Zamykają się więc w własnym gronie, straszą siebie nawzajem (a przy okazji widzów telewizji publicznej) nadciągającym upadkiem tradycyjnej rodziny, dzielą się informacjami z pseudonaukowych lektur i filmików w internecie, dodają sobie otuchy w boju z Cywilizacją Śmierci. Nad wszystkim unosi się atmosfera grozy i fascynacji.
Media prawicy szczególnie upodobały sobie jedną szkołę – XXVII LO im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. To samo, które w piątek 26 października odwiedziło OKO.press.
Jeszcze w dniu Tęczowego Piątku na stronie niezalezna.pl pojawił się reportaż Macieja Marosza pod wiele mówiącym tytułem: "Tak »naprostowywano« dzieci przed »Tęczowym Piątkiem« w warszawskim liceum!". Marosz rzeczywiście przyszedł do szkoły – czego świadkiem było OKO.press – i rozmawiał z uczniami. To, co usłyszał i zobaczył, nie mogło go usatysfakcjonować. Cała akcja ograniczała się bowiem do wywieszenia kilku flag i rozdawania wlepek z tęczą. Tekst składa się więc głównie z sugestii, że uczniowie zostali przeszkoleni i "naprostowani" przez szkolną pedagożkę Dorotę Kalenik. Dlatego że opowiadali mu o tym, że tolerancja jest ważna. Homopropagandę reporter niezalezna.pl wykrył nie tylko w słowach uczniów, ale też w szkolnym radiowęźle:
"Na przerwie przez głośniki na korytarzach szkolnych huczała muzyka. David Bowie, ikona nie tylko artystyczna, ale także idol homoseksualistów, przecierający im szlak swoim coming-outem na początku lat 70-tych".
Oprócz tego "uczniowie zaangażowani w akcję ostentacyjnie nosili ze sobą papierowe tęczowe flagi".
Artykuł zamieszczony przez niezalezna.pl wzbudził sprzeciw uczniów i uczennic Czackiego, którzy postanowili wystosować do redakcji list otwarty.
"Uważamy, że wyżej wspomniany artykuł prasowy otwarcie godzi w dobre imię oraz wypracowany przez ponad 140 lat honor szkoły, jak i w nas, uczniów" – piszą uczennice i uczniowie. "Sugeruje on, że zostaliśmy zmanipulowani i „przeszkoleni” przez nauczycieli, jak odpowiadać na zadane nam pytania. Zostaliśmy przedstawieni w sposób niesprawiedliwy, jako osoby niezdolne do samodzielnego formułowania własnych poglądów na temat zjawisk społecznych, w tym homofobii (...).
Uważamy, że akcja, która została przeprowadzona w całości z inicjatywy uczniowskiej, była niezmiernie ważna, aby pokazać społeczeństwu, że każdej osobie należy się równy szacunek oraz wsparcie, niezależnie od wyznania, koloru skóry, sprawności fizycznej, a także orientacji seksualnej".
W piątek 26 października do budynku szkoły próbowała wejść ekipa "Wiadomości TVP". Dziennikarzy nie wpuścił portier, ponieważ w tym samym czasie odbywała się wizytacja przedstawiciela kuratorium. Scenę pokazano jednak w wieczornym wydaniu "Wiadomości" z sugestią, że ktoś chciał pozostawić w sekrecie to, co tego dnia działo się za murami szkoły.
W poniedziałek 29 października temat Tęczowego Piątku wziął na warsztat Jan Pospieszalski.
"Front cywilizacji śmierci i cywilizacji życia dotarł do polskich szkół" – rozpoczął program gospodarz "Warto rozmawiać".
Odcinek, który w całości poświęcony był niebezpieczeństwom indoktrynacji dzieci, rozpoczął się jednak od kwestii rzekomej "promocji homoseksualizmu" w Związku Harcerstwa Polskiego. Chodzi o podręcznik dla drużynowych wydany przez łódzki oddział ZHP. Przeczytać można w nim między innymi, że "osoby nieheteronormatywne mogą być członkami ZHP oraz zdobywać kolejne stopnie i funkcje". Podręcznik również porusza temat pornografii, masturbacji oraz współżycia nastolatków powyżej 15. roku życia. Zdaniem Pospieszalskiego są to rzeczy naganne, tymczasem podręcznik ich nie potępia.
Do programu zaproszono Kazimierza Przeszowskiego z Centrum Życia i Rodziny, z którym Pospieszalski ramię w ramię grillował swojego drugiego gościa – Karola Gzela, zastępcę komendanta głównego ZHP. Rozmowa toczyła się głównie wokół homopropagandy oraz niszczenia wartości rodzinnych.
Pospieszalski bardzo szczegółowo roztrząsał również kwestię masturbacji wśród harcerzy. Czy ZHP do masturbacji namawia? Czy masturbacja w krzakach jest ok? A z koleżanką czy kolegą?
Screen z platformy streamingowej może być mylący. Zdaniem prowadzącego masturbacja, pornografia i seks nastolatków nie są ok.
Harcerski segment programu zakończył się pokazem slajdów z gejowskich filmów pornograficznych, które zdaniem Pospieszalskiego pokazywano harcerzom na obozach (zdjęcia delikatnie ocenzurowano). Karol Gzel stwierdził, że o podobnym incydencie nie słyszał, ale jest to niedopuszczalne i konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec osób, które się tego dopuściły.
W dalszej kolejności na warsztat wzięto Tęczowy Piątek. Za modelowo zdeprawowaną szkołę posłużyło ponownie warszawskie liceum im. Tadeusza Czackiego. Najpierw pokazano wypowiedzi uczniów i uczennic. Wszyscy pozytywnie odnosili się do inicjatywy i opowiadali o tym, że tolerancja jest ważna. Jan Pospieszalski postanowił jednak poszukać w ich wypowiedziach drugiego dna. Przedstawił gości, którzy mieli mu w tym pomagać przez kolejne pół godziny antenowego czasu.
Do programu zaproszono Barbarę Nowak – małopolską kurator oświaty i znaną tropicielkę lewactwa; Lidię Sankowską-Grabczuk – prawicową komentatorkę, rzeczniczkę kampanii Kukiz'15 (Pospieszalski w pierwszej kolejności przedstawił ją jako "mamę"); profesora Aleksandra Nalaskowskiego – byłego dziekana Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu, obecnie publicystę m.in. wpolityce.pl; oraz doktora Olgierda Pankiewicza – prawnika.
Dopełnieniem pluralizmu mediów publicznych był publicysta i filozof Tomasz Terlikowski. Podkreślono, że większość gości posiada gromadkę dzieci.
W prawym narożniku, przy stoliku, po cywilnemu, usiadły nauczycielka liceum im. Czackiego, Barbara Dłużewska oraz Anna Kryżman, matka jednego z uczniów, ale zawodowo nauczycielka Szkoły im. Przymierza Rodzin.
Jan Pospieszalski stwierdził, że ani organizatorzy ani "inspiratorzy" akcji Tęczowy Piątek nie zgodzili się na udział w jego programie, a ich odpowiedzi nosiły znamiona "mowy nienawiści". Na poparcie swoich słów przytoczył odpowiedź jednego z działaczy LGBT, którego zaproszono do "Warto rozmawiać".
Prowadzący powiedział, że nie wie, kto to jest "domin". Wyjaśnił za to, że "BDSM" to "jakiś żargon z darkroomów".
Następnie Jan Pospieszalski zwrócił się do zebranych w studio:
"No, skoro jesteśmy we własnym gronie, w gronie ludzi, którzy nie będą ze sobą wzajemnie polemizowali, to może zastanówmy się: wobec czego stoimy?"
Więc "warto rozmawiać", ale z ludźmi, którzy się z nami z założenia zgadzają.
Jako pierwsza wypowiedziała się Barbara Dłużewska z Czackiego. Nauczycielka stwierdziła, że w szkole nie spotkała się nigdy z agresją i dyskryminacją. Dlaczego więc "promowana ma być jedna dziedzina życia"? "Zróbmy dzień chudych, grubych, nadpobudliwych" – proponowała. Dodała też, że w klasach "są dzieci wrażliwe – po szkołach katolickich, które do tej pory chronione przed takimi treściami".
Dalsza część programu należała już jednak do zgromadzonych w studio ekspertów od homoterroru. Wyjaśniono między innymi istotę tolerancji: "Wszyscy są tolerancyjni, ale jedni są zmanipulowani, a drudzy nie są zmanipulowani". Kto za tę manipulację odpowiada?
Opowiadała o tym na nagraniu Magdalena Czarnik ze Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci: "Organizacje LGBT u nas są filiami tych organizacji na Zachodzie. Stosują taktykę, której się tam nauczyli. Ich działania są wysoce manipulacyjne". Organizacje te przeprowadzają w szkołach bardzo szkodliwe warsztaty dotyczące seksualności. Czarnik ostrzegała, że spotkała się z przypadkami, gdy dzieci po takich warsztatach były zniesmaczone i deklarowały, że nigdy nie będą uprawiały seksu.
Olgierd Pankiewicz pochylił się nad prawnym aspektem organizacji Tęczowego Piątku. Kategorycznie orzekł, że w szkołach prezentowane były treści sprzeczne z programem nauczania. W których szkołach? Jakie to były treści? Co konkretnie stoi w sprzeczności z programem? Tego widzowie się nie dowiedzieli.
Okazało się, że to nie jedyny prawny problem z Tęczowym Terrorem. Przypomnijmy – zgodnie z art. 86 ustawy prawo oświatowe, do szkół mogą wejść zewnętrzni edukatorzy z materiałami wykraczającymi poza podstawę programową, gdy zgodę na to wyrazi Rada Rodziców. Zdaniem prawnika takie "demokratyczne argumenty" są nie do przyjęcia. Bowiem "Tęczowy Piątek jest nielegalny z racji treści, a nie ewentualnego braku zgody, jak mówi minister Zalewska".
Pankiewicz nie zdążył rozwinąć myśli o nielegalnych treściach, ponieważ do akcji wkroczył Tomasz Terlikowski. Publicysta i filozof zbombardował widzów serią "ciekawostek" na temat homoseksualizmu, choćby takich, że osoby homoseksualne stanowią 40 proc. zarażonych chorobami wenerycznymi, w związkach homoseksualnych występuje więcej przemocy, niż w związkach heteroseksualnych, a osoby niehetero w ogóle żyją o wiele krócej (OKO.press już kiedyś factcheckowało tezy Tomasza Terlikowskiego).
Skąd publicysta i filozof to wszystko wie? Z lektur.
"Jest taki podręcznik homoseksualny »Radość z seksu gejowskiego«. Ja go przeczytałem bardzo uważnie, z dość dużym obrzydzeniem"
– pochwalił się Terlikowski. A swoją perorę zakończył stwierdzeniem, że geje mają jednej nocy 10, 15 partnerów.
Pospieszalski podkreślał, że podziwia osoby, które zaniedbują zarabianie pieniędzy, by docierać do takich treści ("literatury przedmiotu"), do których nie są w stanie dotrzeć osoby afirmujące Tęczowe Piątki, nieświadome zniszczenia, jakie niesie ze sobą przyjęcie ideologii LGBTQ.
Obszernie cytowano prace naukowe profesora Jacka Kochanowskiego, dowodząc, że gender ma za zadanie unicestwić konstrukty płci, normy społeczne, a co za tym idzie społeczeństwo w ogóle. W tym miejscu profesor Nalaskowski wygłosił płomienną mowę w obronie szkół i ich roli w przygotowywaniu dzieci do naturalnych ról płciowych i zakładania zdrowych patriotycznych rodzin.
Na zakończenie Jan Pospieszalski zwrócił się do rzeczniczki kampanii Kukiz'15:
"Polityka seksualna i polityka queer – to jest ideologia czy polityka?"
"Zdecydowanie jest to ideologia, natomiast jest ona już w tym momencie elementem polityki"
"Co z tym zrobić?"
"Warto zadać sobie pytanie, co zrobić, żeby tego nie było. Tęczowe piątki są niezgodne z prawem, z Konstytucją" - stwierdziła kategorycznie Lidia Sankowska-Grabczuk.
Zdań odrębnych nie odnotowano.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze