Wilki budzą emocje. I nic w tym dziwnego: to duże, inteligentne i silne drapieżniki. Długi czas były w Polsce nieobecne, bo w po II wojnie światowej tępiono je bezlitoścnie. W 1998 roku objęto je ścisłą ochroną, która trwa do dziś. Dzięki temu gatunek się odbudował i jest w Polsce w świetnej kondycji.
Niestety, wilki budzą też strach. Zapewne w jakimś stopniu jest to echo dawnych, bardzo atawistycznych lęków przed tymi zwierzętami. Ale dużo gorsze jest to, że na tym strachu – trzeba to napisać wprost – żerują media.
Przeglądając tytuły prasowe z ostatnich tygodni można ulec złudzeniu, że mamy do czynienia z jakimś zbiorowym atakiem wilków na Polki i Polaków.
Część z tych doniesień mówi o realnych konfliktach, jednak informacje podane są w tonie niezdrowej sensacji. W medialnej zupie znajdujemy też przekłamania i bezpodstawne sianie paniki. Mam niepokojące przeczucie, że dla wilków w Polsce może się to skończyć fatalnie.
Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – w jego ramach od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.
Atak w „samym Szczecinku”. Serio?
Cztery dni temu w „Temacie Szczecineckim” ukazał się artykuł pod krzykliwym tytułem: „Szok. Wilki zaatakowały w samym Szczecinku!”. Tekst ilustruje zdjęcie groźnie łypiącego na czytelnika żółtymi ślepiami wilka na zamazanym zdjęciu częściowo skonsumowanej łani. „W samym Szczecinku” brzmi tak, jakby stało się to dosłownie na rynku głównym.

W środku czytamy, że wilki dopadły łanię (czyli samicę jelenia) za torami przy stacji Szczecinek Chyże. „Dosłownie tuż pod oknami właściciela domu przy ul. Kaszubskiej” – pisze autor newsa.
Jednak wystarczy jeden rzut oka na Google Maps, by zrozumieć, że twierdzenie, iż stacja Szczecinek-Chyże znajduje się „w samym Szczecinku” to nadużycie. Na zdjęciu satelitarnym widać wyraźnie, że ul. Kaszubska na odcinku dochodzącym do stacji Szczecinek-Chyże jest na samej granicy miasta.

Za stacją i za torami jest obwodnica Szczecinka a zaraz za nią obszerne tereny zielone, głównie podmokłe łąki i trzęsawiska, które sięgają aż do Jeziora Wielimie. To mogą być tereny łowieckie wilczej grupy, i nic w tym dziwnego. Niczym dziwnym nie jest też zaganianie przez wilki swoich ofiar na przeszkody, bo to ich strategia łowiecka. Mieszkańcy żyjący poza dużymi miastami wiedzą, że wilkom zdarza się zagonić ofiarę aż pod samą wieś.
Dziwne jest tutaj, co najwyżej, używanie budzącego sensacyjne skojarzenia słowa „atak” w kontekście zupełnie naturalnej dla wilków czynności, jaką jest polowanie na jeleniowate.
Pomijam już to, że nie wiadomo, czy te wilki tam tę łanię upolowały, czy np. znalazły potrąconą. Wersja z psem odganiającym całą grupę od posiłku też brzmi dość naciąganie, bo to raczej psy boją się wilków, a nie na odwrót.
Zresztą sam „świadek” nie widział wilków , a jedynie ich „ślady”. To też stawia sprawę pod znakiem zapytania, bo odciski wilczych łap łatwo pomylić z psimi (choć w artykule napisano, że weterynarz ślady po zębach na ciele łani zidentyfikował jako wilcze).
Tak czy inaczej, okazuje się, że „atak wilków w samym Szczecinku” to fejk. Ale w momencie, gdy piszę te słowa, artykuł jest najpopularniejszy na portalu.
„Atak” na pilarzy na Podkarpaciu
Na początku miesiąca doszło do incydentu z wilkami i pilarzami nieopodal Brzozowa na Podkarpaciu. Zaczęło się od komunikatu PAP z 2 marca „Dwóch pilarzy zostało zaatakowanych przez wilki. Bronili się przez kilkanaście minut”. Cytowano w nim prokuratora Marcina Bobolę z Prokuratury Rejonowej w Brzozowie, który miał rozmawiać z jednym z zaatakowanych mężczyzn.
„Według jego relacji dwa wilki zaatakowały go od przodu, a trzeci od tyłu. Na pomoc ruszył mu kolega. Mężczyźni włączyli piły spalinowe i odganiali się nimi od wilków. Całe zajście miało trwać kilkanaście minut. Zwierzęta, jak opowiadał jeden z mężczyzn, cały czas warczały, a całe zajście było naprawdę niebezpieczne” – mówił prokurator. Dodał, że prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie.
News błyskawicznie rozpowszechniał się w internecie, a na różnych portalach komunikat PAP otrzymał „atrakcyjną” oprawę – niżej dwa przykłady:


Już dzień później, 3 marca, co podał portal „naTemat”, okazało się, że prokurator Bobola nie był upoważniony do tego, by się wypowiadać dla mediów, a brzozowska prokuratura rejonowa żadnego postępowania nie prowadzi. A sam Bobola jest myśliwym, co ustalili internauci.
Tego samego dnia na portalu „eSanok” pojawiła się rozmowa z pilarzami. Mężczyźni na nagraniu początkowo mówili, że zostali zaatakowani przez dwa wilki, a trzeci jedynie przyglądał się z ok. 30 m.
Ale z analizy treści wywiadu wynika tylko tyle, że dwa wilki podeszły bardzo blisko (ok. 8 i 3 m), warczały i chodziły w pobliżu pilarzy.
Wydawały się raczej nie reagować na włączone pilarki, którymi mężczyźni próbowali odganiać, choć odsuwały się, gdy drwale szli w ich kierunku. Zresztą w pewnym momencie wywiadu jeden z mężczyzn mówi, że „wydawało się”, że wilki próbują ich zaatakować. To jednak nic nie zmieniło – funkcjonowała już wersja o ataku wilków. Niżej cały zapis rozmowy z drwalami.
W międzyczasie błyskawicznie, bo 5 marca, zapadła ustna decyzja o odstrzale wydana przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i już w sobotę 6 marca dwa wilki były martwe. Z odstrzału trzeciego zrezygnowano.
Tego samego dnia ukazało się oficjalne stanowisko Polskiego Związku Łowieckiego, w którym – powołując się na rzekomy atak na pilarzy – Łowczy Krajowy Paweł Lisiak wezwał do przywrócenia polowań na wilki.
Warczały, ale nie atakowały
Głosy ekspertów pojawiły się dość późno i już raczej nie mogły się przebić przez narrację o wilczej agresji. Sekcja zabitych osobników wykazała, że były to młode, 10-miesięczne samice. Obydwie były niedożywione.
Dr hab. Sabina Pierużek-Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” w rozmowie z rzeszowską „Wyborczą” z 8 marca kwestionowała tezę o ataku. Mówiła, że młode wilki są ciekawskie, a ich warczenie nie oznaczało zapowiedzi ataku na pilarzy.
„Wilki pokazują zęby w postawie agresywnej, a także defensywnej, gdy się boją. To wygląda trochę inaczej, ale zwykłemu człowiekowi trudno to rozróżnić” – mówiła badaczka. Nie zakwestionowała samej decyzji o odstrzale, choć powiedziała, że może powinna zostać była poprzedzona bardziej wnikliwym rozpoznaniem.
Narrację o wilczym ataku podważał też dr hab. Krzysztof Schmidt z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.
„Mogły warczeć, owszem. Ale jeśli wilki warczą, to raczej nie szykują się do ataku. Polujące wilki nie warczą, biegną za ofiarą, a samo warczenie jest raczej oznaką niepewności, próbą odstraszenia” – mówił naukowiec.
Dodał, że brak strachu przed pilarkami mógł wynikać po prostu z tego, że w tamtym rejonie jest dużo cięć i zwierzęta się do warkotu przyzwyczaiły. „Dźwięk piły mógł im się wręcz kojarzyć nie z niebezpieczeństwem, a z pokarmem. Robotnicy po ścinkach zostawiają część gałęzi i w to miejsce przychodzą ssaki, które się tym odżywiają, przede wszystkim jelenie. Poza tym po ludziach mogą zostać resztki spożywcze. Więc wilki mogą kojarzyć miejsce pracy robotników leśnych z pokarmem” – wyjaśniał.
O wilku bez złych emocji
Opisałem jedynie dwa przypadki przeinaczania przez media faktów dotyczących wilków i zdarzeń z nimi związanymi. Ale w internecie można ich znaleźć więcej, jak choćby relację o rzekomym ataku wilka na myśliwego niedaleko Szczecinka, która przewinęła się przez różne media. We wrześniu 2018 roku krytycznie opisała ją „Wyborcza”, przy pomocy ekspertów wskazując na kolejne warstwy absurdu myśliwskiej opowieści.
Na koniec smutna refleksja pisana z punktu widzenia dziennikarza zajmującego się tematyką ochrony przyrody: media bardzo często zawodzą, gdy piszą o wilkach. Bezkrytycznie rozpowszechniają niesprawdzone doniesienia, zwykłe fejki, a nawet kreują medialne fakty.
Nie chodzi o to, by nie informować o konfliktach z wilkami, bo przecież tym zwierzętom zdarza się zagryzać psy czy atakować zwierzęta hodowlane. Chodzi tylko o to, by o wilkach pisać i opowiadać merytorycznie, odwołując się do głosów eksperckich, bez podsycania złych emocji.
Wilki w Polsce udało się uratować przed zagładą i miejmy nadzieję, że już na zawsze będą częścią polskiej przyrody. A rzetelne media powinny im w tym pomóc, a nie to utrudniać.
Dlaczego Polacy nie lubią wilków? Mowa tu o ludziach, którzy bez większej refleksji zabijali nawet bałtyckie foki, gdyż dali sobie wmówić, "że oni tu byli pierwsi", a "foki zjadają im ryby". Nie dziwi nic.
A co się od tych dawnych czasów, kiedy tę lęki powstały, zmieniło? Czy wilki przestały być dla człowieka tak samo groźne? Skarlały do rozmiarów chomika? Czy może ludzie chodzą opancerzeni (jakaś kosmiczna technologia) i ze strzelbami gotowymi do strzału?
Bezpieczniej mieszkamy, większość z nas nie ma zwierząt hodowlanych, ale nadal w konfrontacji z atakującym wilkiem nie mamy szans. Może na okrzyk „Jurszo” by odpuścił?
To nie są żadne „konflikty” red. Jurszo – to są ataki groźnego drapieżnika. Proszę nie używać w celach propagandowych jakieś mylącej nowomowy.
Mi wilk nie jest do szczęścia potrzebny, podobnie jak koronawirus czy tyranozaurus. Wyobrażam sobie szalonego biologa, który zachwyca się pięknem wirusa widzianego pod mikroskopem i wygłasza peany na temat jego pożyteczności, bo eliminuje stare i słabe osobniki zwiększając szanse naszego gatunku na przeżycie.
Nie płakałbym po wilku, tak jak nie płaczę po tyranozaurusie ani po wirusie ospy czy dżumie choć to też przyroda. Z dwóch opcji – wilk czy myśliwy – wolałbym, żeby to myśliwy zabijał sarnę, a nie wilki. Po pierwsze – to bardziej humanitarne pozbawienie życia. Po drugie – to my byśmy jedli pyszną i zdrową sarninę, a nie wilki.
W imię czego mamy ryzykować zdrowie i życie własne oraz naszych dzieci, aby chronić wilki? Jakie moralne lub racjonale argumenty za tym stoją? Oprócz „mody na wilki”.
Czy oglądanie filmów na YT, jak lwy bestialsko mordują np. bawoła to też podziwianie "surowego" piękna przyrody?
Tak, wilki przestały być tak samo groźne ze względu na nas sposób życia, mieszkania i zagospodarowania, czy też wręcz podporządkowania sobie naszego otoczenia. Sarnina nie jest dla wilków, tylko dla ludzi ciekawe… Z dwóch opcji – Adam Patrzyk czy wilk – wybieram wilka.
Wybierasz wilka zamiast mnie. No właśnie o to mi chodzi. Pewno w życiu wilków w lesie nie spotkałaś – pytanie czy byśmy rozmawiali – ale siedząc wygodnie w mieście wybierasz niebezpieczne zwierzę zamiast bezpieczeństwa człowieka. Wyłącznie w imię modnej ideologii. Ja wybieram Czerwonego Kapturka.
Owszem, wilk jest ci do szczęścia potrzebny, nawet jeśli o tym nie wiesz. Kiedyś już w USA dokonano na dużym terenie masowego odstrzału wilków i pum, bo uznano, że zabijają zbyt wiele jeleniowatych. Skutek był taki, że populacja jeleniowatych gwałtownie się rozrosła i ogołociła teren z roślinności. Brakowało traw, liści i gałązek dla roślinożerców i trzeba było przewozić drapieżniki z innych terenów.
Duże drapieżniki stanowią ważny składnik ekosystemu. On opiera się na wzajemnych zależnościach i nie da się z niego wyjąć jednego klocka bez szkody dla całości.
A poza tym jestem przekonana, że za antywilczą nagonkę odpowiadają myśliwi, którzy próbują w ten sposób urobić opinię publiczną i zbudować poparcie dla zniesienia lub ograniczenia ochrony wilka. Chodzi im o jedno: zaspokojenie swojej psychopatycznej chęci zabijania.
W PRL nie było wilków i nie ginęły z tego powodu lasy. W wielu krajach europejskich ich nie ma i nic złego się nie dzieje. USA to inna sprawa ze względu na wielkość obszaru.
Nie mam nic wspólnego z myśliwymi, ale nie uważam, żeby wszyscy byli psychopatami. Odwalają pożyteczną robotę zamiast wilków z większym pożytkiem dla ludzi.
"w konfrontacji z atakującym wilkiem nie mamy szans" – owszem, tylko że na przestrzeni ostatnich stu lat na świecie zanotowano dosłownie kilka ataków wilka na człowieka. Logika podobna jak z wycinaniem drzew atakujących samochody.
Np. w PRL wilki nie atakowały ludzi, bo je wytępiono. Teraz wilków jest dużo. Jak jutro zaatakują kogoś, to będzie kilka plus jeden. Logika wielkich liczb.
Mylisz, drogi kolego, współwystępowanie faktów z wynikaniem. Wilki nie mogą rzeczywiście atakować, jak ich nie ma, ale rzecz w tym, że to nie jest powód braku ataków. Tam, gdzie są, (czyli w większości strefy umiarkowanej i subpolarnej na całym świecie) również się ich nie notuje.
Co za bzdury wytworzone prze chory umysł. Mamy rozumieć, że za każdym rogiem czai się wataha wilków i czeka żeby nas zaatakować i zjeść. Polak potrafi zabijać wszystko co żyje w jego otoczeniu bo to zagrożenie.
Twój wpis, to tylko zbiór opinii, popartych gruntowna niewiedzą. Niespecjalnie mnie to dziwi. Poza tym postrzegasz zwierzęta jak gdyby każdy z gatunków żył w kompletnym oderwaniu od ekosystemu. Nie wiem czy chodziłeś do szkoły podstawowej, ale to jest elementarna wiedza. Nie wiem czy naprawdę można się chwalić aż taka ignorancją bez poczucia obciachu ? Nowy człowiek, nowego porządku w Polsce ? Wilki nie zagrażają twoim dzieciom, ani tobie, ty im zagrażasz. To człowiek naruszył równowagę w świecie do którego uzurpuje sobie prawo, za sprawą takich idiotycznych opinii. Piszesz jakbyśmy podróżowali powozami przez puszczę pieszo. Czytam o drapieżnikach wielkości psa, z reguły unikających ludzi, a mam wrażenie że o wilkołakach.
Fajny sposób dyskutowania – "Nie wiem czy chodziłeś do szkoły podstawowej?". "Nie wiem czy naprawdę można się chwalić aż taka ignorancją bez poczucia obciachu ?". "idiotyczne opinie"
A może to właśnie ja próbuję myśleć samodzielnie, zamiast myśleć stadnie i powtarzać wyświechtane frazesy.
Człowiek "narusza równowagę" samym swoim istnieniem. Cała nasza cywilizacja to "naruszenie równowagi". Chodząc do szkoły podstawowej naruszamy równowagę i pisząc na laptopie, też to robimy. Drapieżnik wielkości pasa polujący stadnie i rzucający się do gardła to potencjalne zagrożenie. Dość niekomfortowo będę się czuł biegając po lesie, jeśli się w nim pojawi.
Prawda jest taka, że dopóki jesteśmy ludźmi, las jest dla nas, a nie sam dla siebie. Dbamy o niego po to, abyśmy mieli czym oddychać i gdzie pójść na spacer, a nie dlatego, że jest wartością samą w sobie. To byłby jakiś śmieszny antyhumanizm.
Już po napisaniu komentarza obejrzałem wywiad z pilarzami. Nie rozwiał moich wątpliwości. Tym bardziej jestem zszokowany, jak możecie publikować takie artykuły. Wyobrażam sobie siebie podczas biegu w lesie lub matkę z dzieckiem na spacerze. Jest bardzo prawdopodobne, że któregoś dnia dojdzie z powodu wilków do jakieś tragedii. Wtedy oświecony redaktor napisze, że to nie wina zwierzęcia, że pewno ludzie je zdeprawowali, że było głodne, że taka jego natura.
Kocham przyrodę, ale po pewnej racjonalnej selekcji – nie sadzę w ogrodzie barszczu Sosnowskiego, ani nie hoduję w nim żmii zygzakowatej. Mamy jakąś skalę wartości. Na jej szczycie stoi dobro człowieka. Przyroda ma dla człowieka tylko o tyle wartość, o ile do tego dobra się przyczynia (lub przynajmniej mu nie zagraża), choć należy to bardzo "głęboko" rozumieć. Wbrew pozorom nie jest wartością sama w sobie. Stawianie przyrody na szczycie wartości przypomina religię i typowe dla religii dostrzeganie tylko dobrej strony.
Dlaczego nikt nie dyskutuje o górach? Powinniśmy je wyrównać, na płasko!
Pamiętacie lawinę w Białym Jarze? Wyobrażam sobie siebie podczas biegu w górach, albo matkę z dzieckiem na spacerze. Jest bardzo prawdopodobne, że któregoś dnia dojdzie z powodu lawin do jakiejs tragedii. Wtedy oświecony redaktor napisze, że to nie wina gór.
Kocham przyrodę, ale po pewnej racjonalnej selekcji. Mamy jakąś skalę wartości. Na jej szczycie stoi dobro człowieka. Przyroda ma dla człowieka tylko o tyle wartość, o ile do tego dobra się przyczynia. Wbrew pozorom nie jest wartością sama w sobie.
Lubię chodzić po górach. A lawiny stanowią bardzo realne zagrożenie np. w Alpach. Całe sztaby ludzi pracują, aby to zagrożenie zmniejszyć. Wznosi się specjalne zabezpieczenia, a nie czeka aż kogoś zabiją.
Każdą rzecz można sprowadzić do absurdu – to żaden argument, tylko wygłup.
Aha, czyli jednak "wznosi sie specjalne zabezpieczenia"? I "pracuje, zeby to zagrozenie zmniejszyc"? Z innego komentarza dowiedzialem sie, ze wiesza sie ostrzezenia… To zaskakujace, wydawalo mi sie, ze nalezy je wyrownac…
(…)Wyobrażam sobie siebie podczas biegu w górach, albo matkę z dzieckiem na spacerze. Jest bardzo prawdopodobne, że któregoś dnia dojdzie z powodu lawin do jakiejs tragedii. Wtedy oświecony redaktor napisze, że to nie wina gór.(…)
Tu problem jest inny… na wiatach wiszą ostrzeżenia przed lawinami i zakazy wstępu z tego zagrożenia wynikające niezależnie od okoliczności, a zatem ludzie to ignorują.
Odwrotnie 🙂 W górach jest mniej wypadków, niż na płaskim terenie. Powinniśmy wszędzie zrobić góry. A z Brazylii powinniśmy zrobić Luksemburg, bo w Brazylii umarło na Covid ok. 400x więcej ludzi niż w Luksemburgu.
Mylisz się szanowny. Człowiek to jeden z bytów żyjących na Ziemi i korzystający z jej zasobów. Na świecie są już państwa w których np. jezioro otrzymuje osobowość prawną. Czas dominacji człowieka skończył się.
"Przyroda ma dla człowieka tylko o tyle wartość, o ile do tego dobra się przyczynia. Wbrew pozorom nie jest wartością sama w sobie." Nie, wbrew pozorom wielu wciąż tkwiących mentalnie nawet nie w XX a w XIX wieku, JEST wartością sama w sobie. Istnieje od milionów lat, bez pomocy i wkładu człowieka, który nie był i nie jest jej do niczego potrzebny. Można sobie oczywiście dorobić ideologię, twierdząc, że Bóg stworzył wszystko jednak dla człowieka i inaczej nie ma to żadnego sensu. Abstrahując od tego, że jest to kwestia wyłącznie wiary, takie założenie ma swój specyficzny sens – rzeczywiście człowiek jest jedyną istotą potrafiącą całą resztę świata zbadać, opisać, zrozumieć ( a przynajmniej próbować), a także się nią zachwycić – ale również na bezprecedensową skalę niszczyć, z czym mamy niestety teraz do czynienia. Głoszenie zatęchłych tez o użyteczności przyrody tylko pod warunkiem, że służy ona człowiekowi nigdy nie było prawdziwe – ale w obecnych czasach szalejącej konsumpcji i do tego, szczególnie (ale niestety nie tylko) w Polsce, wybitnie anty-ekologicznej mentalności rządzących, również wyjątkowo szkodliwe i niebezpieczne.
c.d. Jeżeli w konkretnym przypadku, jak np. wilka, może zaistnieć realny konflikt z człowiekiem (czego nikt nie może wykluczyć i chyba nie wyklucza w sposób absolutny), to będzie on WYŁĄCZNIE wynikiem stanu do jakiego doprowadziliśmy środowisko naturalne (obecnie coraz bardziej już takie tylko z nazwy), przekształcając, cywilizując i fragmentując je do takiego stopnia, że w dużym (przynajmniej jak na Europę) kraju kilka tysięcy tych drapieżników nie jest w stanie (czy raczej ewentualnie nie będzie w przyszłości bo dowodów konkretnych na razie nie ma) znaleźć dogodnych warunków bytowania i (naturalnej) bazy pokarmowej. Nie zmienia to faktu, że twierdzenie, iż myśliwy spełnia rolę selekcyjną w przyrodzie lepiej niż drapieżnik jest kuriozalne i żałosne. Jedynym bowiem argumentem (logicznym i etycznym) za utrzymaniem w dzisiejszych czasach polowań na ssaki (bo już na ptaki nie ma żadnych) jest właśnie konieczność ograniczania niektórych ich populacji wobec braku (wytępienia) naturalnych drapieżników – i tylko do ich powrotu/przywrócenia naturze. Nie wyklucza to oczywiście polowań natychmiast i całkowicie – a także konieczności odstrzału drapieżników gdy zachodzi w konkretnych przypadkach konflikt (najczęściej prowokowany przez człowieka – oprócz wcześniej wspomnianych ogólnych przekształceń krajobrazu to np. nęcenie wilków do zdjęć czy nie zabezpieczanie pastwisk) – ale właściwa świadomość naszej roli w przyrodzie jest tu kluczowa. Rozumiana opacznie i cynicznie prowadzi i będzie prowadzić do nadużyć i dalszej dewastacji pod byle pretekstem w wielu innych przypadkach (już wcale nie kontrowersyjnych), gdzie to człowiek niestety jest ewidentnym intruzem i agresorem – bezpośrednim (fizycznym), bądź poprzez swoje oddziaływanie na różne aspekty natury.
Może powinniśmy się wynieść z tej planety i zostawić ja przyrodzie. Niech sobie się swobodnie rozwija bo jest wartością samą w sobie istniejącą od milionów lat?
To że ktoś się zastanawia, czy tolerowanie dużego drapieżnika ma sens, to jeszcze nie oznacza, że ma mentalność cynicznego dewastatora przyrody. To jest normalne, że staramy się z niej wyeliminować pewne gatunki – np. pchły, pluskwy, komary (opryski), szkodniki drzew, szczury, grzechotniki itp. A jakby wilk był bardziej agresywny to co? Poświęcalibyśmy życie dla zachowania przyrody? A tak na marginesie to jestem ateistą.
Nie, nie powinniśmy – bo też jesteśmy jej częścią. Operowanie skrajnościami jest bardzo słabe i przeciwskuteczne. "A jakby wilk był bardziej agresywny to co?" – przecież napisałem już wyżej. I ani słowa o poświęcaniu życia ludzkiego dla przyrody. Cały problem w tym, że na razie dzieje się odwrotnie (i nie chodzi tu o wilka bynajmniej, który jest kroplą w morzu).
(…)Dwóch pilarzy zostało zaatakowanych przez wilki. Bronili się przez kilkanaście minut(…)
A mnie dwóch członków rodziny raczyło opowieściami mrożącymi krew żyłach ze sobą w roli głównej jak to się broniło przed… sforą psów spuszczanych nocami z łańcucha.
Sfingowane nagranie z ataku (sorry: konfliktu) watahy wilków na psy. Winne są psy, bo się nie zamknęły na noc w domu. Miłośnicy zwierząt protestują przeciwko oczernianiu wilków.
https://www.youtube.com/watch?v=2s_iTg2ifXY
Coś dla miłośników zwierząt i przyrody – dooglądajcie do końca
https://www.youtube.com/watch?v=JgMM–sbpqA
No i cóż tam w tym końcu za sensacja – jednak były to wilki! Tak, jest ekspansja gatunku, również w Sudetach, co stwarza niewątpliwie nowe wyzwania dla hodowców owiec. Zjawisko instynktu zabijania większej liczby ofiar (później nie konsumowanych) jest znane, także np. z wizyt w kurnikach kuny czy lisa. Nie rozumiem tylko jak miałoby to szokować "miłośników zwierząt i przyrody"?… Wszelkie "okrucieństwo" obecne w naturze (nawet gdyby nie używać cudzysłowu) to (mikro)kropla w morzu tego co czyni jej na różne sposoby od dawna, ale przede wszystkim w ostatnich dziesięcioleciach, człowiek.
Szanowny Panie Marcinie Wroc, Pan nie rozumie? Czy nie chce zrozumieć?
Wilki stają się groźne. Powstają konflikty. I trzeba je rozwiązać.
Zaklinanie rzeczywistości nic nie da. Trzeba realnie spojrzeć na rodzący się problem.
Wydaje mi się, że wahadło się odchyla.
Zielony ekstremizm nie jest prawdą objawioną.
Szanowny Panie Łowczynowski, chcę rozumieć i rozumiem. Proszę przeczytać w związku z tym i to co napisałem wcześniej (wyżej) i o co mi w tym chodziło (co krytykowałem) a potem przypisywać mi poglądy, których nie mam. W którym miejscu twierdzę, że ewidentnie nie ma (i nie może być w przyszłości) konfliktu z wilkami i że należy ryzykować w związku z tym życie ludzi? Zarzucasz mi jakiś ekstremizm a sam wyrastasz tu jak grzyb po deszczu ile razy pojawia się wątek polowań, w roli adwokata strzelania (niezależnie czy jego obiekt zagraża komukolwiek czy nie), nigdy poza tym nic innego nie komentując (nie wnikam już czy to źle czy dobrze, stwierdzam tylko fakt). Nie twierdzę, że nie ma ekstremistów broniących przyrody w sposób, który przynosić może więcej szkód niż korzyści ale potrafię to dobrze zauważyć. A jeśli nadal się jednak nie zgadzamy, to nie znaczy że co najmniej jeden z nas musi być od razu ekstremistą.
Czy eksperci dadzą gwarancję na to, że jakby te dwie młode, niedożywione samice zamiast pilarzy spotkały matkę z trzylatkiem na spacerze, albo samotnego biegacza bez głośnych narzędzi, to nie zaatakowałby? Jeżeli tak, to faktycznie niepotrzebna panika. Ale jeżeli jest szansa, że spróbowałby zaatakować takich ludzi, to nie ma się co dziwić, że ludzie się boją.
W punkt. Sentencja tego wszystkiego o czym inni gadają godzinami. Pani Moniki dziękuję za tą wypowiedź.
"Pocieszająca" wypowiedź eksperta:
Dr hab. Krzysztof Schmidt: Przypadki śmiertelnego ataku wilka na człowieka są bardzo, bardzo rzadkie. W całej Europie od końca II wojny światowej zdarzyło się to tylko cztery razy. Wszystkie miały miejsce w północnej Hiszpanii, gdzie doszło do bardzo szczególnego zbiegu okoliczności. Po pierwsze, wilkom brakowało naturalnych ofiar. Żyły w środowisku antropogenicznym i odżywiały się śmieciami na wysypiskach albo polowały na zwierzęta domowe. A wreszcie zostawiano tam bez opieki kilkuletnie dzieci. Wszystkie cztery ataki wilków na człowieka dotyczyły właśnie małych samotnych dzieci. Gdyby o nie zadbano, to nic groźnego by się nie wydarzyło.
Nie rozumiem intencji artykułu. To ma być coś w stylu "Polacy nic się nie stało"? Czy może jest to obrona przed presją społeczną i medialną nagonką? Proszę o odpowiedź.
Bardzo zastanawiający jest co innego. Ten apel o merytoryczność.
Panie Red. Jurszo śledzę Pana poczynania na łamach Oka i wiem jak do tej pory "walczył" Pan o przyrodę. Do czego się Pan posuwał. Emocje, nagonka, manipulacja, ostre i jednoznaczne stwierdzenia oraz nieugiętość wobec "faktów". W imię wyższego celu.
A dziś, po serii zdarzeń z wilkami i ostrej reakcji ludzi w tej sprawie, nagle Pan zmiękł. Ciekawe?
Czyżby Pan poczuł na własnych plecach ten sam bat, którym Pan władalł? Dobrze się Pan czuję?
Nie szkoda mi Pana. Choć jako człowieka Pana szanuję.
I mam wielką nadzieję, że to Pana czegoś nauczyć.
Będzie Pan wyważony w opiniach. Jako autor, całkiem porządnego medium, zacznie Pan starać się być obiektywny. I zrozumie, że są ludzie, którzy mają inne zdanie. Którzy mają inne poglądy. A demokracja polega na tym, że godzi białe z czarnym i tworzy szare. Z którego każdy jest zadowolony lub niezadowolony. Trzeba tego bronić jak OKA w głowie.
Szanujmy się a może ten świat stanie się lepszy.
"Ale dużo gorsze jest to, że na tym strachu – trzeba to napisać wprost – żerują media. (…)
W medialnej zupie znajdujemy też przekłamania i bezpodstawne sianie paniki." – brawo Panie Jurszo, to wypisz wymaluj pisanie o pandemii COVID. Pan to dostrzegl w odniesieniu do artykulow i wzmianek nt. wilkow a ja to zjawiko dostrzegam od samego poczatku epidemii a pozniej pandemii SARS-CoV-2.
A o samym "problemie" z wilkami: jestem goracym przeciwnikiem jakichkolwiek polowan i usmiercania zwierzat w imie zle pojetej koegzystencji czlowieka z natura. To czlowiek wchodzi w srodowisko dziko zyjacych zwierzat a nie odwrotnie. Argumety w stylu, odstrzelmy wilki bo zjedza dziecko razem z wozkiem na spacerze mnie nie przekonuja, teraz to sa wilki a za chwile bedzie nawolywanie do odstrzalu losi bo niszcza samochody i ludzie na nich zabijaja w kolizjach. Wystrzelajmy ptaki drapiezne bo atakuja kury wolnobiegajace…
Adam patrzyk jesteś poprostu żałosnym człowiekiem. Od kiedy to przyroda jest dla ludzi i nie jest wartością sama w sobie? Odkąd powiedział ci tak ksiądz w kościele, "rozmnażajcie się i czyńcie sobie ziemię poddaną", natura tej planety istnieje od 4 mld lat, niezmiennie trwa ponieważ nadarzyly się tu warunki do rozwoju życia. Istnienie człowieka na tej planecie to chwila. Jak można być tak żałośnie egocentrycznym żeby myśleć że ta wyjątkowa planeta istnieje dla człowieka. Ziemia przeżyła już wiele wielkich wymierań i to teraz w antropocenie również przetrwa, będzie się regenerować milion lat a może 100 milionów ale przetrwa, natomiast człowiek już nie. To od zawsze była kwestia nie czy ziemia przeżyje ale czy człowiek na niej przeżyje, ponieważ jest w stanie na niej istnieć tylko w warunkach w jakich wyewoluował.
Las jest laem i taki istnieje we wrzechświecie jeśli istnieją składniki z których się składa i nie istnieje po to żebyś Ty miał gdzie iść na spacer albo na polowanie. Przyroda nie jest okrutna jest naturalna to jest najlepsze określenie, rządzi się swoimi prawami i nie podlega pod ludzkie wymysły.Bioróżnorodnosc jest nie zbędna dla istnienia środowiska na tej planecie i nie można eliminować żadnych gatunków bez konsekwencji. Wilki polują i żyją tak jak powinny, nigdy nie zabierają więcej niż potrzebują tak jak każde inne stworzenie oprócz człowieka. Myśliwi zabijają po to żeby zabijać dla własnej przyjemności i nie po to po wtóre żebyś Ty jadł sarninę której jeść nie musisz w przeciwieństwie do wilków. Mysliwi od dawna chcą uchylić zakaz strzelania do wilków żeby urozmaicić swoje polowania, żeby móc zabić dużego drapieżnika których jest mało w Polskiej przyrodzie.
Wytłumaczyli ci ze nie istnieje żadne realne zagrożenie i że sprawą manipulują i wyobrzymiaja ją media, ty dalej piszesz ze czujesz się zagrożony. Przeczytałeś w ogóle ten artykuł? Przeczytałeś że nie doszło do żadnego ataku na pilarzy, że wilki nie warczą kiedy atakują i ci ludzie nie byli realnie zagrożeni. Nie mówiąc już o tym że człowiek istnieje w przyrodzie i z niej wyrasta, nawet jeśli zdarzyły by się ataki to jest to normalne zjawisko takie samo jak powódź, lawina czy pożar. Gro oskarżeń pod adresem wilków to nie ataki ani nawet spotkania ludzi z wilkami tylko ataki na psy.
Jeśli ktoś trzyma takie zwierzę na zewnątrz lub je wypuszcza, mieszkając w pobliżu siedlisk dzikich zwierząt musi liczyć się z tym że pies zostanie zabity, poprostu takie jest środowisko tej planety,czego jak czego ale psów ludziom nie zabraknie, nie można niszczyć całego gatunku dla zwierząt które nie powinny nawet istniec na tej planecie, (psy to wytwór ludzki). O czym wy ludzie w ogóle piszecie, autor artykułu wyjaśnia wam że sprawa to medialne granie na emocjach, że nie było takich zdarzeń lub były przeinaczone, wymyślone fakty a wy dalej piszecie ze się czujecie zagrożeni. Przecież to tylko świadczy o waszej głupocie i o tym że dajecie sobą manipulować. Żadne wilki nie napadają na dzieci w lesie, wy piszecie jakby tak było.Mysle że jesteś niezbyt wykształconym ale mającym niezwykle wielkie mniemalnie o sobie człowiekiem który bardzo musi zaznaczyć (ilość twoich wpisów świadczy o tym że nie masz chyba za bardzo co robić) swoje głupie i błędne myślenie. Człowiek nie jest ważniejszy od żadnego gatunku na tej planecie i ty jako polski chłopek roztropek nie jesteś niczym niezwykłym i niestety to boli ale w skali wrzechswiata jesteś śmiesznym szkodnikiem. Zaznaczę ze nie będę Ci odpisywać więc sobie daruj, nie warto poświęcać komuś takiemu jak ty więcej czasu. Jesteś pewien że dojdzie do tragedii, komentuj stan faktyczny a nie wymyślaj i przewiduj bo ekspertem nie jesteś. Wilków jest mało i występują nadal bardzo rzadko, ataki na zwierzęta są normalne i trudno zebu nie były. Boisz się to chodź do parku nie do lasu. To nie jest poważny problem tylko rozdmuchany problem, myśliwych których już łapy świerzbią żeby strzelać.Takim zakutym łbom jak ty nic już nie pomoże. Na szczęście umrzesz rozłożysz się a ta planeta będzie trwać dalej jak długo słońce będzie świecić.