0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

„W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy, doskonale rozumiejąc przy tym twarde reguły politycznej gry i coraz poważniejsze zagrożenie oddania władzy w ręce politycznych bandytów z opozycji (...), podjąłem decyzję o dobrowolnym podaniu się do dymisji ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki” – napisał w czwartek 23 grudnia Łukasz Mejza, były już wiceminister sportu. Wcześniej przez wiele dni pozostawał na stanowisku, mimo kolejnych kompromitujących go faktów ujawnianych przez dziennikarzy Wirtualnej Polski.

30-letni polityk z Partii Republikańskiej Adama Bielana, wciąż pozostaje jednak posłem i członkiem koalicji Zjednoczonej Prawicy. Jeśli zrezygnowałby z mandatu, PiS miałby kłopot z większością sejmową. Mejza wykorzystuje ten argument w niemal każdej wypowiedzi. Również w czwartkowym oświadczeniu o tym nie zapomniał: „Odchodzę na swoich warunkach, z podniesionym czołem i poczuciem uczestniczenia w (jak wskazują zasięgi medialne i internetowe) największej nagonce w historii polskiej polityki, mającej na celu zniszczenie mnie w przestrzeni publicznej i zrzeczenie się przeze mnie mandatu poselskiego, a co za tym idzie doprowadzenie do sytuacji, w której patriotyczny obóz Zjednoczonej Prawicy traci większość sejmową”.

Dalej Mejza pisze o „fake newsach” i grozi dziennikarzom, których nazywa „medialnymi płatnymi zabójcami”, konsekwencjami prawnymi. Chodzi o dziennikarzy Wirtualnej Polski, którzy ujawnili informacje o biznesach prowadzonych przez byłego wiceministra sportu. Mejza doszukuje się również spisku i zauważa, że artykuły na jego temat pojawiły się po wsparciu przez Zjednoczoną Prawicę lex TVN.

Wszystkie biznesy Mejzy

Łukasz Mejza objął mandat poselski w marcu 2021 roku, po śmierci posłanki Jolanty Fedak. Startował do Sejmu w 2019 roku z list PSL w Zielonej Górze. Nie dostał jednak mandatu.

W parlamencie szybko zdradził ludowców, wszedł w układ z Adamem Bielanem, który odbudowywał zaplecze rządu po wyjściu z koalicji Porozumienia Jarosława Gowina i zaczął wspierać PiS w kolejnych głosowaniach. Do Patii Republikańskiej dołączył w październiku 2021 i niedługo później został wiceministrem w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Po tygodniu – w osobnym resorcie sportu.

Wcześniej Mejza próbował swoich sił w biznesie. W kwietniu 2020 założył firmę budowlaną Vinci Sport. Potem Vinci Eco Energy, która miała zarabiać na rynku paneli fotowoltaicznych. W maju 2021 powstało Vinci Work, która miała być agencją pracy tymczasowej.

Najbardziej kontrowersyjna jest jednak działalność paramedycznej firmy Mejzy. Pod koniec listopada Wirtualna Polska ujawniła, że Vinci NeoClinic oferowała terapie za pomocą „pluripotencjalnych komórek macierzystych”. Miały być ratunkiem dla chorych na nowotwory, stwardnienie rozsiane, chorobę Parkinsona, dzieci z porażeniem mózgowym czy osób w spektrum autyzmu. To jednak metoda wciąż badana, wokół której jest wiele znaków zapytania. Lekarze stanowczo jej odradzają. „Żaden odpowiedzialny naukowiec czy lekarz nie zaproponuje przeszczepu pluripotencjalnych komórek macierzystych” – mówiła w OKO.press dr Karolina Archacka, biolog w Zakładzie Cytologii Wydziału Biologii UW.

Przeczytaj także:

Terapia za miliony

„Byli u mnie w drugiej połowie ubiegłego roku. We czterech. Moja Hania ma dystrofię mięśniową, a pan Mejza i ci inni zaczęli tłumaczyć, że istnieje szansa na wyleczenie córki. Zrobili mi nadzieję”- mówi Patrycja z Trzcińska-Zdroju w tekście WP. Pani Patrycja musiała zebrać 1,2 mln zł na cudowną terapię, która oczywiście nie doszła do skutku.

Takich oszukanych rodziców jest znacznie więcej. Firma Mejzy obiecywała leczenie dzieci, przywracanie sprawności seniorom i ratunek dla nieuleczalnie chorych. Jej pracownicy – z samym Mejzą na czele – wyszukiwali potencjalnych pacjentów, szukając ich m.in. na portalach charytatywnych.

Cena wyjściowa „cudownej” terapii zaczynała się od 80 tys. dolarów. Leczenie miało się odbywać w Stanach Zjednoczonych, choć firma szykowała się raczej do wykorzystania kliniki w Meksyku. W grudniu dziennikarze WP poinformowali, że amerykańska odnoga paramedycznego biznesu wiceministra została zlikwidowana. Miała zajmować się transferem pieniędzy z Polski, przez USA, do Meksyku. Po wyjściu na jaw informacji o Vinci NeoClinic, Mejza zaczął grozić rodzinom chorych dzieci pozwami.

Doktorat znikąd

„Pomysł pana Mejzy i jego współpracowników nie jest zupełnie nowy, znamy go m. in. z Włoch. Tam bohaterem były inne komórki, ale mechanizm działania był dokładnie taki sam. Ta historia, określana jako metoda „Stamina” przetoczyła się przez Włochy kilka lat temu. Dokładnie ten sam scenariusz, uderzanie do rodziców chorych dzieci. Tam mniej byli eksponowani seniorzy, ale strategia była ta sama – oferta leczenia tego, co nieuleczalne” – komentowała w OKO.press dr Archacka.

Co więcej, tuż przed dymisją Mejzy okazało się, że klinika, do której chciał wysyłać pacjentów, to Hino Medical Center należąca do Michaela Hino. Na stronie internetowej kliniki widnieje informacja, że jest biologiem molekularnym. Dziennikarze WP ustalili jednak, że przed październikiem 2017 roku można było przeczytać tam o ukończeniu przez Hino Kalifornijskiego Instytutu Technologii, a także o doktoracie z biologii molekularnej w Laboratorium Biologii Molekularnej MRC w Cambridge w Anglii. Uczelnia z Wielkiej Brytanii odpowiedziała dziennikarzom, że Hino nigdy tam nie studiował. Nie ma również żadnych informacji, które by potwierdziły ukończenie studiów w Kalifornii. Michaela Hino na próżno szukać także w spisach autorów prac naukowych.

Łukasz Mejza ma też na swoim koncie biznes covidowy. Miał sprzedawać samorządom fizelinowe maseczki, bezużyteczne jako środek ochrony przez zakażeniem koronawirusem. Maseczki były przedstawiane w materiałach reklamowych jako wyrób nieistniejącej firmy. Mejza miał też pobrać 980 tysięcy unijnych dotacji rozdysponowanych przez zarząd województwa lubuskiego w czasie, gdy sam był radnym miejscowego sejmiku wojewódzkiego.

Po ujawnieniu wszystkich przekrętów Mejza ogłosił, że zawiesza swoją działalność w resorcie sportu i idzie na urlop. Choć poinformował o tym 10 grudnia, to i tak zdążył pojawić się na posiedzeniu 17 grudnia. Sejm głosował wtedy nad budżetem na 2022 rok i nad lex TVN.

Łukasz Mejza łamał prawo antykorupcyjne?

Obóz Zjednoczonej Prawicy niechętnie komentował sprawę Mejzy.

"Artykuł o Mejzie robi bardzo mocne i bardzo nieprzyjemne wrażenie. Jeśli to wszystko się potwierdzi, to zdecydowanie nie chciałbym mieć takiego kolegi w sejmowym klubie. I na tym skończmy” – mówił OKO.press jeden z polityków PiS.

Otwarcie o przyszłości wiceministra wypowiedział się wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Dopytywany przez dziennikarzy o dymisję, odpowiedział, „on już i tak nie jest w rządzie”. Na uwagę dziennikarzy, że Mejza nadal jest w rządzie i jest obecnie na urlopie, Terlecki odpowiedział: „No to po urlopie”.

W międzyczasie Wirtualna Polska poinformowała, że Łukasz Mejza mógł łamać prawo antykorupcyjne. Ustawa o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne zakazuje m.in. wiceministrom bycia członkami zarządu, rady nadzorczej i posiadania w spółkach prawa handlowego więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów przedstawiających więcej niż 10 proc. kapitału zakładowego w każdej z tych spółek.

Tymczasem Łukasz Mejza, według informacji WP, pełniąc funkcję w ministerstwie był nadal wspólnikiem dwóch spółek. W Vinci Sport posiadał jedną trzecią udziałów. Jednocześnie jest pełnym udziałowcem w Mejza Business Group, czyli wcześniejszym Vinci NeoClinic.

Kilka godzin po wysłaniu pytań przez dziennikarzy w tej sprawie Mejza złożył dymisję. Na swojej stronie internetowej pisze nadal: „Cześć! Jestem MEJZA i na co dzień zajmuję się pomaganiem”.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze