Zgodnie z kalendarzem szkolnym na rok 2019/2020 egzaminy dla uczniów klas ósmych szkoły podstawowej powinny rozpocząć się już 21 kwietnia, a matury 4 maja. W związku z przejściem w eksperymentalny tryb pracy zdalnej o ich przesunięcie lub odwołanie apelują m.in. samorządowcy, eksperci edukacyjni i Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w piśmie do Ministra Edukacji zwracał uwagę, że ogranizacja egzaminów – zebranie międzyszkolnych komisji, zgromadzenie młodzieży w budynkach – w warunkach stanu epidemii w Polsce stwarzałoby poważne zagrożenie dalszego rozprzestrzeniania koronawirusa.
„Środki ostrożności w przypadku dużych skupisk byłyby trudne do zachowania, a co więcej, ta nadzwyczajna sytuacja dodatkowo wzmogłaby stres egzaminacyjny uczniów, co mogłoby skutkować gorszymi wynikami egzaminów”
— pisał Rafał Trzaskowski.
W odpowiedzi Ministerstwo Edukacji Narodowej powtórzyło, że nie ma podstaw, by przekładać terminy egzaminów, gdyż „zawieszenie zajęć w szkołach ma potrwać do 10 kwietnia”. To linia, której od trzech tygodni twardo trzyma się Minister Edukacji Dariusz Piontkowski, pozostawiając młodzież oraz jej rodziców w niepewności.
Centralna Komisja Egzaminacyjna na polecenie MEN zorganizuje próbne egzaminy online, które mają pomóc uczniom w przygotowaniach. Jednak dyrektor CKE dr Marcin Smolik 18 marca w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” stanowczo zaprzeczył, że zdalne testy mogłyby zastąpić faktyczne egzaminy. Co rzeczywiście można zrobić?
Oceny mogą zastąpić egzaminy, wystarczy zaufać nauczycielom
Są dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze. Pierwszy, wzorem Wielkiej Brytanii zakłada, że nauczanie online potrwa do końca roku szkolnego, a testy zastąpią oceny wystawiane przez nauczycieli.
Jaka jest wada? Zarzuty uznaniowości i niesprawiedliwości. Standaryzowane testy, które są głównym narzędziem selekcji w polskim systemie edukacji, mają niwelować „ludzki” błąd w ocenianiu. Alicja Pacewicz, ekspertka edukacyjna Fundacji Szkoła z Klasą i Centrum Edukacji Obywatelskiej, uważa, że przeprowadzenie egzaminów w tej sytuacji byłoby znacznie bardziej niesprawiedliwe.
„Samo przejście w fikcyjny tryb pracy zdalnej nasila różnice między szkołami i uczniami. Jedni mają dostęp do technologii, inni nie. Część nauczycieli jest biegła w nauczaniu online, ale większość dopiero się tego uczy.
Nie mówiąc nawet o stresie, który towarzyszy zawierusze w szkołach. Wszystkie te czynniki są niezawinione, a wpływają na przygotowanie uczniów do egzaminu”.
Może warto więc zaufać osądowi pedagogów i nie narażać uczniów na niepotrzebny stres? „W Finlandii w ogóle nie ma egzaminów po szkole podstawowej. Gdy jedną z tamtejszych dyrektorek zapytano, jak można po prostu wierzyć w oceny nauczycieli, odpowiedziała:
»Nie rozumiem pytania. Czy może być bardziej obiektywna ocena, niż taka, którą wystawia człowiek, który pracuje z dzieckiem kilka lat?«”
— opowiada Alicja Pacewicz.
Jak mogłoby takie ocenianie wyglądać?
„Można albo standardowo polegać na ocenie rocznej, albo zrobić miks, biorąc pod uwagę oceny z klasy siódmej lub z pierwszego semestru klasy ósmej. Ważne, żeby uczniowie mieli jeszcze jakąś możliwość poprawy, choćby zdalnie. Albo wprowadzić dodatkowo uczniowskie portfolio, w którym ósmoklasiści mogą pokazać, czego się nauczyli, co ich szczególnie zainteresowało, jakie są ich pasje i osiągnięcia. Można by nawet wyjść poza system, który znamy i zaproponować rozmowy rekrutacyjne w szkołach średnich” — tłumaczy ekspertka.
Przesunięcie egzaminów? Przepis na udręczenie
Drugi scenariusz zakłada przesunięcie terminów egzaminów i wydłużenie roku szkolnego. Ale to przepis na kolejne tygodnie niepewności. Powrót uczniów do szkół jest ściśle związany z rozwojem zagrożenia epidemicznego w Polsce. Dziś to wróżenie z fusów. A jeśli lekcje będą trwały do końca lipca, to jak przeprowadzić rekrutację?
Problemy administracyjne i proceduralne to jedno. Ważne są też społeczne konsekwencje wydłużenia roku szkolnego. Już dziś słyszymy relacje rodziców, którzy wcielają się w asystentów edukacyjnych swoich dzieci. A nauczyciele, którzy w większości dopiero uczą się edukacji online, pracują po kilkanaście godzin dziennie. Za kilka tygodni wszyscy będą marzyć o przerwie, a nie powrocie do szkolnych sal i przygotowaniach do stresujących egzaminów.
Alicja Pacewicz uważa, że każdy scenariusz zakładający przeprowadzenie egzaminów, musi się wiązać ze świadomością, że ich wyniki będą niemiarodajne i krzywdzące dla wielu dzieci, zwłaszcza tych z uboższych rodzin.
„To gra niewarta świeczki. Stworzymy kolejną fikcję. Teraz słyszymy, że wszystkie szkoły już uczą zdalnie. A potem usłyszymy, że mimo trudności przeprowadziliśmy te egzaminy”.
Polska szkoła goła i do zmiany
„Obecna sytuacja obnaża mankamenty polskiej szkoły: nieprzygotowanie do nauczania online, skupienie na siekierze egzaminacyjnej, której podporządkowana jest cała edukacja, fiksacja na ocenianiu zamiast uczeniu się, oderwanie podstawy programowej od rzeczywistości” — wymienia ekspertka.
Co dobrego może z niej wyjść?
Alicja Pacewicz: „Już rekrutacja podwójnego rocznika do szkół średnich wymusiła na tych szkołach, które były dotąd niżej w różnych rankingach, przygotowanie ciekawej oferty edukacyjnej: profilowane klasy nastawione na pasje, a nie olimpiady. W efekcie niektóre szkoły środka przeżyły oblężenie.
I to jest bardzo dobre, bo nikt nie traci na miksowaniu uczniów z lepszymi i gorszymi wynikami edukacyjnymi, które zależą przecież też od pozycji społeczno-ekonomicznej.
Oczywiście martwię się o rodziców, którzy mieli nadzieję, że ich dziecko świetnie wypadnie na egzaminach i dostanie się do najlepszej szkoły w mieście, ale warto pomyśleć inaczej. Może o tym, w jakiej szkole mojemu dziecku będzie dobrze?
Epidemia to okazja do poważnej debaty o tym, jak poprawić system rekrutacji do szkół średnich, a przede wszystkim – jak zmodyfikować sposób oceniania i sprawdzania wiedzy oraz umiejętności uczniów, by służył prawdziwemu rozwojowi, a nie zaciętej walce o stopnie i punkty.
Warto przy okazji się zastanowić, jak radykalnie odchudzić przeładowaną podstawę programową, oderwaną od realiów współczesnego świata. Tymczasem – przynajmniej na razie – takiej rozmowy nie ma. Nauczyciele żywo dyskutują ze sobą w mediach społecznościowych, ale to nie wystarczy”.
No i co z tego? Mogą jedni nieucy zarządzać państwem, mogą też inni zap…za miskę ryżu.
Warto spojrzeć też na to, że część uczniów składała aplikacje na uczelnie zagraniczne, np. na podstawie przewidywanych procentów z matur. Co wtedy w sytuacji gdy matury zostaną odwołane?
Szkola uznana przez wyksztalconych idiotow zrodlem wiedzy. Matematyka, ortografia – brutalne miary i narzedzia szufladkowania losow, indoktrynacja pierwszym celem. Nie ma zadnego powodu na oceny oprucz chamstwa. Inteligecja nie jest cecha stala lecz zmienna trudna do okreslenia, nawet Einstein moze byc idiota. Szkola kurnik wariatow mogla by bez ocen byc narzedziem zyskania wiedzy. Wyobrazcie sobie jak pieknie bylo by kiedy kazdy czlowiek mogl zostac wszystkim co chce lekaz czy astronauta, bez ograniczenia czasu i ocen. Wazne ze udwodni umiejetnosc. Jakby zmienilo sie zycie kiedy pracodawca szukajacy na przyklad programatora nie mial prawa sie pytac o rodzicow, oceny, wiek, plec czy rozmiar skarpet a jedynym faktorem byla by poszukiwana umiejetnosc?
'Oprócz' piszemy przez 'ó' , 'byłoby' razem oraz po polsku mówimy 'czynnik' , nie ' faktor'.
Nie ma za co.
To akurat było typowe czepianie się trolla (błędów jest więcej) zamiast rzeczowego zwrócenia uwagi, że w każdym przypadku trzeba nauczyć się korzystać z używanych narzędzi. Tu widać bowiem nie tylko niechęć do poprawnej ortografii i interpunkcji, ale też do poprawnego skonfigurowania używanych programów. Tego niechlujstwa nie da zwalić się na szkołę.
Oczywiscie , wcale nie zaprzeczam. Czepianie sie ortografi w czasach programow Word jest smieszne kiedy sens moich slow jest wazniejszy. Opr"o"cz tego jezyk Polski w ostatnich 20 lat sie tak zmienil ze za 2 lata nikt nie bedzie sie dziwil uzywaniem slowa faktor, Sam sie dziwilem kiedy zaczolem z lenistwa uzywac slowa z angielskiego, niemieckiego lub francuskiego i nikt mie nawet nie poprawial. Jezyk Polski sie przez ten czas tak zmienil ze kazda pretensja(slowo nie Polskie ;)) jest zalosna.
Oczywiscie mogl bym dla kazdego z 4 jezykow w ktorych pisze uzywac odpowiedni Word, ale mam to w dudzie.
Żałosne to jest tłumaczenie trolla, dlaczego musi trollować.
Nauczka dla innych – każdorazowe prostowanie przekręceń wymaga odpowiadania akapitem wyjaśnień na każde zdanie przekłamań, czyli zbędnym rozwijaniem dyskusji nie na temat. Dlatego trolli nie wolno karmić.
Co o tym sądzę? Sądzę, że egzaminy powinny być odwołane. Jestem w 8 klasie, powinnam przygotowywać się do egzaminu i spokojnie uczyć się na bieżąco. Jak jednak jest? Uczę się prawie cały dzień, do przedmiotów, z których nie mam egzaminów! To kiedy do cholerny mam znaleźć czas na egzaminy. Nauczyciele nas ścigają. Wiem, muszą, bo tak ustalił rząd. Tylko gdzie w tym wszystkim my? Uczniowie? Mówią, że nie ma potrzeby odwołania egzaminu. A ja uważam, że tak. Jak już tak nie wierzą nauczycielom i ocenom wystawianych przez nich, to niech po prostu obliczą średnią ze świadectw z klas 4-8. Bo już naprawdę, wyląduje w psychiatryku
Ale zauważ, że jest to niesprawiedliwe, bo poziomy szkół są różne I są różni nauczyciele i tak naprawdę oceny nie odzwierciedlają naszej wiedzy
Zasadnicze pytanie dotyczy: jakie są merytoryczne przesłanki określania daty 10 czy 11 kwietnia jako końca istnieniu problemu. Ci którzy tak stawiają sprawę są ludźmi całkowicie żyjący w odrealnionym świecie, albo posłusznymi pacynkami wykonującymi karnie partyjne polecenia. Przykład Chin i chociażby pokazana epidemia w Wuhan w materiale Ewy Ewart powinien czegoś uczyć. Epidemia tam trwa, bo nie została jeszcze opanowana od początku grudnia ubiegłego roku. I ma bardzo ograniczony zakres terytorialny, przy zastosowaniu przez władze wręcz nieludzkich narzędzi walki z nią. U nas została zawleczona i w wyniku braku przezorności i stosownego do zagrożenia władz rozwleczona w parę dni po całym kraju. Nikt rozsądny nie jest w stanie nawet prognozować, kiedy to się skończy nie mówiąc o drugim kataklizmie, który powoli nas pogrąża, a mianowicie zapaści gospodarczej. Rząd nie przedstawił społeczeństwu nawet zarysu strategii walki zarówno z epidemią jak i czekającą zapaścią gospodarczą i to jest trzeci kataklizm jaki nas spotyka.
Nie ma żadnych przesłanek poza słowem prezesa. Nie ma pewnie też żadnego sensownego planu działań, wszystko to oportunizm i chwytanie nadarzających się okazji, takich jak przepchnięcie pakietu ustaw.
Tych okazji brakuje, bo wszystkie prognozy głoszą wzrost liczby zachorowań do końca kwietnia. Nawet minister Szumowski twierdził podobnie, więc został przywołany do porządku i de facto zastąpiony przez wiceminister Szczurek.
https://forsal.pl/artykuly/919939,problemy-gospodarcze-finlandii-recesja-bezrobocie-spadek-konkurecyjnosci.html
A co z maturzystami, którzy chcą studiować zza granicą? Co ze mną, która musi zapewnić wyniki maturalne do końca września by studiować w wymarzonym kraju? Odwołanie matur to by była głupota, dla wielu uczniów tragedia i zniszczenie marzeń.
Też tak uważam, bo oceny są uzależnione od nauczycieli i poziomu szkoły, matury są bardziej sprawiedliwe, bo każdy pisze taka sama
MEN brnie dlatego w tę narrację, czyli utrzymanie egzaminu ósmoklasisty i maturalnego w terminach, ponieważ ich odwołanie byłoby precedensem dla wyborów prezydenckich. Tym sposobem uczniowie stali się zakładnikami polityki z Nowogrodzkiej.
No odwołała egzaminu I zrobią konkursy świadectw, które będą bardzo niesprawiedliwe. Szkoły mają różne przedmioty, A ocena z przedmiotu zależy od nauczyciela który czasami wystawia oceny pod względem czy Cię lubi czy nie. Tak więc mogą być dwie osoby z jednej szkoły mająca słabą wiedzę Ale dostawca same szóstki, A w drugiej uczeń, który wszystko umie Ale poziom jego szkoły jest o wiele wyższe. Ja jestem aktualnie w takiej sytuacji chodziłam do dwóch różnych szkół I mam porównanie do poziomów w moim mieście. Nie przejmowalam się tym że nasz poziom jest wyższy, bo sądziłam że jak będę lepiej przygotowana do egzaminów, to wynagrodzi mi to. Każdy nam mówił od 7 klasy że mamy się uczyć d8 egzaminów, bo one zawaza na maszyn losie, A teraz co. Te egzaminy, które miały być tak sprawiedliwe mają być teraz kompletnie odwołane. Strasznie mi się to nie podoba, bo teraz dużo osób nie dostanie się do swoich wymarzonych szkół, A zamiast nich do szkół tych pójdą osoby z mierna wiedzą, które po prostu były w szkole o niskim progu. Uważam, że egzaminy powinni przełożyć Ale nie odwołać