0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

W poniedziałek 25 marca 2019 upływał termin głosowania w referendum strajkowym. Nauczyciele odpowiadali na pytanie: „Czy wobec niespełnienia żądania dotyczącego podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, pracowników pedagogicznych i innych o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia jesteś za przeprowadzeniem strajku począwszy od 8 kwietnia?”.

Tego samego dnia odbywało się nadzwyczajne posiedzenie Rady Dialogu Społecznego, w którym udział wzięli:

  • przedstawiciele związków zawodowych: ZNP, oświatowa „Solidarność”, Forum Związków Zawodowych;
  • strona rządowa: przewodnicząca Beata Szydło, Minister Edukacji Anna Zalewska, Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbieta Rafalska, szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, wiceminister finansów Tomasz Robaczyński.

Do żadnego porozumienia nie doszło. Jak wskazywał Jan Guz z OPZZ, propozycje rządu nie korespondowały z oczekiwaniami żadnego ze związków zawodowych. Beata Szydło w imieniu rządu zaoferowała przesunięcie 5-cio procentowej podwyżki dla nauczycieli ze stycznia 2020 na wrzesień 2019. Propozycja ta była już wielokrotnie zapowiadana, choć wciąż nie jest jasne, czy wymaga to nowelizacji budżetu i czy są zabezpieczone odpowiednie środki.

"Wiadomości TVP" powiadomiły wieczorem, że do porozumienia nie doszło, bo... związki nie są nawet w stanie porozumieć się między sobą co do postulatów.

MEN działał od rana

Już agresywna kampania antystrajkowa w ostatnich tygodniach zwiastowała, że rząd może nie być gotowy na ustępstwa. Potwierdzeniem takiej postawy była też infografika, którą MEN opublikował na swoim Twitterze 25 marca rano przed samym spotkaniem.

View post on Twitter

Z informacji resortu wynika, że:

  • w 52 proc. wszystkich szkół: podstawowych, gimnazjów, ponadgimnazjalnych/ponadpodstawowych NIE przeprowadzono w ogóle referendów;
  • ten odsetek rośnie do 62 proc. dla szkół ponadgimnazjalnych/ponadpodstawowych. To by oznaczało, że na wyższych szczeblach edukacji zainteresowanie protestem było mniejsze.

Liczby te w radykalny sposób odbiegają od komunikatów ZNP. Ze wstępnych danych, które podano 25 marca 2019 po godzinie 11 wynikało, że za strajkiem opowiedziało się średnio 85-90 proc. kadry w szkołach, które weszły w spór zbiorowy z rządem. Są miejsca, w których strajkować będzie 100 proc. nauczycieli_nauczycielek. ZNP nie mówi tu o konkretnych szkołach czy przedszkolach, ale o całych miastach. Tak będzie m.in. w Rybniku czy Chorzowie. Dane ze wszystkich placówek cały czas spływają do związkowej centrali. Ostateczny termin na organizację referendum upływał do końca dnia w poniedziałek 25 marca.

Przeczytaj także:

Skąd MEN brał informacje?

Kuratoria - z polecenia MEN wysyłały do szkół wiadomości z tabelkami, które miały informować o wyniku referendów strajkowych. Podobną metodę MEN stosował w lutym 2019, by dowiedzieć się, ile szkół gotowych jest wejść w spór. Część z kadry nauczycielskiej odbierała to jako metodę zastraszenia, o czym pisaliśmy w tekście Anna „Łamistrajk” Zalewska. Rękami kuratorów sprawdza, w których szkołach nauczyciele szykują protest.

W pismach wysyłanych wtedy do szkół nie wskazywano przepisów, na podstawie których kuratorium domagało się udzieleniach takich informacji. Ministerstwo zignorowało pytania OKO.press wysyłane w tej sprawie.

Tym razem w listach do szkół kuratoria przywołały przepisy dotyczące nadzoru pedagogicznego kuratoriów nad szkołami z ustawy Prawo oświatowe (art. 55 ust. 1 pkt 1 i 2 oraz ust. 3 pkt 6 ) oraz z rozporządzenia MEN z sierpnia 2017 (§ 2 pkt 11, § 3 ust. 1 i 3). Nadzór pedagogiczny dotyczy zbierania informacji o działalności dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej szkół. Interpretacja przepisów w wykonaniu MEN i kuratoriów jest w tym wypadku zupełnie pretekstowa.

"Kuratorium oświaty nie ma kompetencji do zbierania informacji o sporach zbiorowych. Taką kompetencję ma tylko i wyłącznie Państwowa Inspekcja Pracy" - tłumaczy w rozmowie z OKO.press Magdalena Kaszulanis z ZNP.

Skąd wzięły się różnice?

Skąd zatem rozbieżności w szacunkach MEN i ZNP?

  • Jak już wyjaśniliśmy, dyrektorzy placówek nie mieli obowiązku wysyłania kuratoriom danych, nie wiadomo więc, jaki w ogóle odsetek odpowiedział na zapytanie kuratoriów. Samo zadanie pytania mogło zostać odebrane przez dyrekcję jako forma represji.
  • Z pewnością chętniej odpowiadały placówki, które nie zamierzają strajkować.
  • Referenda w szkole organizowane były od 5 do 25 marca. Kuratorium wyznaczało ostateczny termin na odpowiedź na 18 marca. Później miała ona być jedynie aktualizowana. Nie wiadomo, czy była, liczby szkół bez referendów podane przez MEN mogą być zawyżone.
  • ZNP liczy zespoły szkół jako jedną placówkę, Ministerstwo - oddzielnie, co potwierdziła w rozmowie telefonicznej z OKO.press rzeczniczka MEN. To może zmieniać
  • Informacje ZNP pochodzą od szkół, które weszły w spór zbiorowy (78 proc. wszystkich placówek). MEN podaje procent wśród wszystkich szkół.

Ta ostatnia uwaga ma ogromne znaczenie dla porównań. 15 proc. szkół, które NIE weszły w spór zbiorowy mieści się w odsetku tych, które - jak podał MEN - nie organizowały referendum. Aby uzyskać porównanie z danymi MEN o tyle należy zmniejszyć odsetek szkół, które - wg MEN - nie podjęły decyzji o strajku. Czyli z 52 proc. szkół nie zapowiadających strajku robi się 30 proc. tych, które weszły w spór zbiorowy, ale nie przeprowadziły referendum.

Jak demobilizować strajkujących

Nie wygląda na to, by rząd był gotowy na porozumienie z nauczycielami. Od kilku tygodni prowadzi brutalną kampanię antyzwiązkową. Znamienne jest, że podobne "wrzutki" do grafiki, która miała pokazać klęskę referendum strajkowego, pojawiały się już wcześniej.

W czwartek 7 marca na portalu wPolityce.pl pojawił się nagłówek: „NASZ NEWS. Większość szkół chce uczestniczyć w strajku nauczycieli? Bzdura! W spór zbiorowy weszło zaledwie 22 proc. placówek!”. Zespół wPolityce (nikt nie podpisał się pod tekstem imieniem i nazwiskiem) twierdzi, że dotarł do danych z Państwowej Inspekcji Pracy i kuratoriów. Z tekstu nie wiadomo jednak, co autorzy mieli na myśli i jakie dane właściwie podają, bo piszą, że: „w spór zbiorowy wchodzą nauczyciele danej placówki po przeprowadzeniu referendum strajkowym ze swoim pracodawcą, w tym wypadku z dyrektorem szkoły lub placówki oświatowej”.

Czyli - pomylono spór zbiorowy z referendum strajkowym. I podano jego wynik na 18 dni przed zakończeniem głosowania. A ten spisany na kolanie absurdalny news kolportował dalej portal TVP Info.

Kolejne spotkanie związków zawodowych z rządem odbędzie się 1 kwietnia.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze