0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dibyangshu SARKAR / AFPDibyangshu SARKAR / ...

Krzysztof Katkowski, OKO.press: Piszesz w swojej książce “Stulecie nomadów. Jak wędrówki ludów zmienią świat”: nadchodzi wielki przewrót, który zmieni nas i naszą planetę.

Gaia Vince: Tak, to myśl przewodnia mojej książki. Ten wstrząs obejmuje różne powiązane ze sobą czynniki, przy czym tym głównym jest kryzys klimatyczny. Gdyż, o czym trzeba pamiętać, prócz dobrze udokumentowanych katastrof klimatycznych, takich jak ekstremalne zjawiska pogodowe, długotrwałe susze i powodzie, jesteśmy świadkami szerszej rekonfiguracji naszych krajobrazów społeczno-gospodarczych i środowiskowych.

Zmiany te nie są powodowane wyłącznie przez motywy ekonomiczne, ale są głęboko powiązane ze złożonymi interakcjami między degradacją środowiska, niedoborem zasobów i niepokojami społecznymi. Kluczowe znaczenie ma uznanie wieloaspektowego charakteru migracji klimatycznych i ich głębokich konsekwencji zarówno dla jednostek, jak i społeczeństw.

A jednak kwestie ekonomiczne często są tymi, które bezpośrednio zmuszają do migracji.

Z pewnością: kryzys klimatyczny wpływa na ceny żywności, często skłaniając ludzi w wielu zubożałych krajach do wybierania produktów gorszej jakości lub w mniejszych ilościach. Ten niedobór może eskalować do punktu, w którym ludzie nie są w stanie całkowicie pozwolić sobie na żywność, napędzając migrację i nasilając konflikty. Tendencja ta jest widoczna na przykład w miejscach takich jak Sudan i Mali, gdzie poważne susze miały niszczycielskie konsekwencje.

Migranci klimatyczni często nie zdają sobie sprawy ze swojego statusu, migrując z powodów ekonomicznych.

Wiele osób, z którymi miałam okazję rozmawiać, wyemigrowało z ośrodków wiejskich do miejskich, gdzie zamieszkują slumsy. Na wsi nie było dla nich pracy, co po bliższym przyjrzeniu się można przypisać przedłużającym się suszom, niszczycielskim powodziom lub erozji wierzchniej warstwy gleby. Osoby te zasadniczo stają się migrantami klimatycznymi, choć mogą nie identyfikować się jako takie. Termin „migrant klimatyczny” nie oddaje złożoności ich sytuacji.

Przeczytaj także:

Jakie jeszcze mogą być bezpośrednie przyczyny, w których na pierwszy rzut oka nie widać klimatycznego podłoża?

Taka migracja może być napędzana przez wiele czynników, w tym presję ekonomiczną, wstrząsy społeczne i degradację środowiska, co utrudnia jej zdefiniowanie w konwencjonalnych ramach. Zmiany klimatu zaostrzają istniejącą podatność na zagrożenia i mogą działać jako katalizator migracji, przekształcając w ten sposób ludzkie społeczeństwa i źródła utrzymania.

W nadchodzących dziesięcioleciach prawdopodobnie będziemy świadkami znaczących zmian w kierunkach migracji, z wyraźnym ich zwrotem w stronę regionów uznawanych za bardziej nadające się do zamieszkania w obliczu zmian klimatu. Europa Północna i części Ameryki Północnej staną się coraz bardziej atrakcyjnymi celami podróży ze względu na ich względną odporność na zagrożenia związane z klimatem. I odwrotnie, regiony już zmagające się z degradacją środowiska, takie jak części Afryki, Azji Południowej i Ameryki Łacińskiej mogą doświadczyć wzmożonej emigracji.

I pewnie znajdzie się ktoś, kto spróbuje na tym skorzystać...

Tak, chociażby Władimir Putin. On wie, że klimat się ociepla i że wkrótce niezamieszkane obszary Syberii staną się pożądanym celem dla wielu migrantów z globalnego Południa. Obecnie jednak, ze względu na jego ksenofobię, niemożliwe jest „przyciągnięcie” ich do Rosji. Nie zmienia to faktu, że kolejni dyktatorzy tego kraju mogą to wykorzystać.

Niektórzy mówią, że to nie jest nasza rzeczywistość, że Północ – na razie – jest „bezpieczna”.

To prawda, że skutki zmian klimatycznych na globalnym Południu są poważniejsze. Weźmy megamiasta, takie jak Bombaj czy Szanghaj. Niektóre ich dzielnice można w znacznym stopniu dostosować, aby pomieścić tam część populacji, jednak większość nieuchronnie stanie w obliczu spadku standardu życia wraz ze wzrostem temperatury. W związku z tym prawdopodobnie będziemy świadkami znacznych ruchów ludności, a ci, którzy nie będą w stanie się przenieść, będą musieli stawić czoła coraz trudniejszym warunkom życia.

Już teraz obserwujemy tragiczne konsekwencje w miejscach takich jak Bangladesz, gdzie rosnące temperatury przekraczające 40°C sprawiają, że warunki życia stają się nie do zniesienia. Pracownicy sektora rolniczego uciekają do pracy pod osłoną ciemności, ponieważ upał w ciągu dnia staje się nie do zniesienia. Szpitale są przeciążone napływem pacjentów ze schorzeniami związanymi z upałami, do tego dochodzą częste przerwy w dostawach prądu spowodowane ogromnym zapotrzebowaniem na chłodzenie. Taki stan trwa tygodniami. A gdy trwa przez kilka miesięcy, stają się już nie do zniesienia. Ludzkie ciało po prostu nie jest w stanie wytrzymać długotrwałego narażenia na tak ekstremalne warunki. Nawet najbardziej podstawowe codzienne czynności stają się żmudnymi zadaniami.

Ale osobiście doświadczyłam skutków powodzi podczas podróży po Włoszech w zeszłym roku, kiedy została zalana Emilia-Romania. Nie byłam w stanie dostać się z Turynu do Rzymu z powodu zakłóceń w ruchu pociągów. Spójrz: w Polsce panuje susza. W Europie płoną lasy. Płonie Kanada.

Północ również przechodzi już przez kryzys klimatyczny.

Piszesz też w swojej książce o klimatycznej „migracji rzeczy”. O co tu chodzi?

Jesteśmy świadkami szerszej rekonfiguracji systemów gospodarczych, sieci dystrybucji zasobów i struktur społecznych. Gospodarka przechodzi znaczącą zmianę, napędzaną koniecznością dostosowania się do szybko zmieniających się warunków środowiskowych. Wiąże się to z przepływem kapitału, zasobów i wiedzy specjalistycznej do regionów uznanych za bardziej opłacalne w obliczu wyzwań związanych z klimatem.

Koncepcja „migracji rzeczy”, którą proponuję, opiera się na założeniu, że w wyniku zmieniających się warunków środowiskowych migrują nie tylko ludzie, ale także zasoby i towary, które są kluczowe dla funkcjonowania społeczeństw.

Od produktów rolnych i źródeł wody pitnej po dostawy energii – wszystko podlega migracji, gdy regiony zmagają się ze skutkami zmian klimatu.

Ta „migracja rzeczy” podkreśla wzajemne powiązania naszego zglobalizowanego świata i potrzebę kompleksowego podejścia do adaptacji i budowania odporności.

Twoja wizja świata przypomina mi trochę świat „Diuny” – bogatą Północ, która wyzyskuje Południe, gdzie ludzie walczą o każdą kroplę wody...

Podobieństwa są uderzające, choć z pewnymi kluczowymi różnicami. Nasz świat charakteryzuje się bardziej zniuansowaną sytuacją środowiskową i społeczno-ekonomiczną. Chociaż kuszące jest wyciąganie bezpośrednich podobieństw z fikcyjnymi narracjami, nasza przyszła trajektoria pozostaje niepewna i zależy od naszej zbiorowej reakcji na wyzwania związane ze zmianami klimatu. Podczas gdy ryzyko zaostrzenia istniejących podziałów i nierówności z pewnością jest duże, istnieje również potencjał transformacyjnych zmian i adaptacji sprzyjającej włączeniu społecznemu. Przyjmując proaktywną postawę i inwestując w zrównoważony rozwój, spójność społeczną i globalną współpracę, możemy wytyczyć bardziej sprawiedliwą i odporną ścieżkę.

Co powinniśmy zrobić w pierwszej kolejności, żeby powstrzymać negatywne skutki tego kryzysu?

Najważniejsza jest dekarbonizacja, ponieważ obecna trajektoria naszego systemu żywnościowego jest niezrównoważona w obliczu coraz bardziej wrogiego klimatu. Niepowodzenie kolejnych zbiorów w wielu regionach podkreśla pilną potrzebę przeniesienia działalności rolniczej na bardziej gościnne obszary. Już widzimy dewastację tradycyjnych regionów winiarskich we Włoszech i Hiszpanii z powodu susz i gwałtownie rosnących temperatur. Z drugiej strony regiony takie jak Anglia przeżywają renesans w produkcji wina, ponieważ klimat staje się coraz bardziej sprzyjający uprawie winorośli.

Ale konieczne jest także uznanie, że ekstremalne warunki wymagają kompleksowej ponownej oceny i dostosowania naszego stylu życia. Wiąże się to nie tylko z ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych, ale także z inwestowaniem w adaptację, budowanie odporności i rozwój sprzyjający włączeniu społecznemu. Od wdrażania solidnych polityk klimatycznych i zrównoważonych praktyk zarządzania gruntami po wspieranie inicjatyw kierowanych przez społeczność i sprawiedliwą alokację zasobów – istnieje niezliczona ilość działań, które możemy podjąć, aby złagodzić skutki zmian klimatu i wspierać bardziej zrównoważoną i sprawiedliwą przyszłość dla wszystkich.

Pilność tej inwestycji i dyskursu jest niezaprzeczalna, a rozmowa powinna rozpocząć się dziesiątki lat temu. Musimy przyspieszyć te wysiłki. Każdy aspekt społeczeństwa, od systemów energetycznych po produkcję żywności, od materiałów budowlanych po odporność infrastruktury, wymaga starannego rozważenia. Musimy zająć się podstawowymi kwestiami dotyczącymi edukacji, opieki zdrowotnej i opieki społecznej, zapewniając gotowość na nadchodzące zmiany demograficzne.

Miasta muszą przejść transformację, aby wytrzymać napór ekstremalnych zjawisk pogodowych. Także narracja dotycząca migracji musi się zasadniczo zmienić, odchodząc od retoryki podsycającej strach na rzecz takiej, która uznaje potencjalne korzyści płynące z globalnej mobilności.

Zamiast postrzegać migrację wyłącznie jako obciążenie lub zagrożenie, musimy uznać jej potencjał do wzbogacenia społeczeństw i gospodarek na całym świecie.

Ten proces mogą ułatwić praktyczne środki, w szczególności poprzez ukierunkowanie na kohortę demograficzną młodych dorosłych, którzy już są w ruchu, są migrantami. Kierując ich do bezpieczniejszych regionów i zapewniając możliwości edukacji i zatrudnienia, możemy wykorzystać ich potencjał, aby mogli wnieść pozytywny wkład w nowe społeczności, jednocześnie utrzymując więzi z miejscami pochodzenia.

To proaktywne podejście oferuje bardziej realną alternatywę dla reaktywnych reakcji na katastrofy, zapewniając płynniejsze przejście zarówno dla migrantów, jak i społeczności przyjmujących. Umożliwiając jednostkom budowanie stabilnego życia w nowych środowiskach, możemy stworzyć scenariusz korzystny dla obu stron, który sprzyja odporności i solidarności w obliczu wysiedleń spowodowanych klimatem.

okładka ksiażki, czarne litery na żółtym tle
okładka ksiażki, czarne litery na żółtym tle

*Gaia Vince – pisarka, dziennikarka, popularyzatorka nauki. Autorka książek: Transcendence. How Humans Evolved through Fire, Language, Beauty, and Time; Adventures in the Anthropocene: A Journey to the Heart of the Planet We Made oraz wydanej właśnie przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej Stulecie nomadów. Jak wędrówki ludów zmienią świat. W 2015 roku była pierwszą kobietą, która zdobyła nagrodę Royal Society Science Book of the Year Prize za swoją debiutancką książkę.

Na zdjęciu: Mieszkańcy kolonii przesiedleńczej dla osób z nadmorskiej wioski Satabhaya e wschodnim stanie Orisa w Indiach, dotkniętej podnoszącym się poziomem morza, prowadzą bydło na pastwisko, 27 lutego 2024 roku.

;
Krzysztof Katkowski

publicysta, socjolog, student Kolegium MISH UW i barcelońskiego UPF. Współpracuje z OKO.press, Kulturą Liberalną i Dziennikiem Gazeta Prawna. Jego teksty ukazywały się też między innymi w Gazecie Wyborczej, Jacobinie, Guardianie, Brecha, El Salto czy CTXT.es. Współpracownik Centrum Studiów Figuracyjnych UW.

Komentarze