0:00
0:00

0:00

Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP) działa przy ministrze środowiska i doradza mu w sprawach ochrony przyrody. Opiniuje projekty ustaw dotyczących przyrody i projekty obszarów ochronnych oraz okresowo ocenia jej aktualny stan. Szef resortu powołuje członków na pięcioletnią kadencję. To ludzie ze świata nauki, praktycy ochrony środowiska, przedstawiciele organizacji ekologicznych.

Poprzedni skład, powołany przez ministra Szyszkę, liczył 25 osób. Nowy, powołany przez ministra Kowalczyka - 28.

"W Radzie pozostały wszystkie osoby wybrane przez Jana Szyszko z prof. Sową [specjalista od pił i harwesterów] na czele. Kolejny dowód, iż Kowalczyk konsekwentnie kontynuuje politykę poprzedniego ministra" - napisała na Facebooku Fundacja Dzika Polska, która pierwsza podała informację.

Organizacja dodała, że w skład Rady wchodzą przedstawiciele Polskiego Związku Łowieckiego. To - jak sprawdziło OKO.press - prof. Wanda Olech-Piasecka (członkini Zarządu) i dr Bartłomiej Popczyk. A także osoby, które broniły polityki byłego ministra - jak prof. Jacek Hilszczański.

"Najbardziej zasmucający i szokujący jest fakt, że do rady powołano nieżyjącego już od ponad roku prof. dr. hab. Zygmunta Jasińskiego z SGGW.

Wygląda na to, że nikt nie pokwapił się, by skład rady został wybrany w sposób staranny i jak najlepiej spełniał swoją rolę, jaką jest opiniowanie spraw kluczowych dla polskiej ochrony przyrody".

Zdaniem Adama Bohdana z Fundacji Dzika Polska trudno w przypadku prof. Jasińskiego mówić o pomyłce, ponieważ - zgodnie z procedurami - "kandydaci do takich organów muszą wcześniej wyrazić zgodę".

Może to znaczyć, że proces wyboru Rady przebiegł z rażącą niestarannością. OKO.press zwróciło się w tej sprawie z pytaniami do resortu środowiska.

"Jedno jest pewne, z martwymi duszami czy bez, Rada będzie nadal lojalnie popierała politykę ministra, nawet najbardziej szkodliwą" - pisze Fundacja Dzika Polska.

Przeczytaj także:

Przyjaciel "Księdza Trotyla"?

Prof. Zygmunt Jasiński urodził się 27 marca 1939, zmarł 15 kwietnia 2017 roku. Przez całe życie był związany z SGGW. Tam studiował i zaczynał karierę naukową, by ostatecznie zostać kierownikiem Pracowni Hodowli Owadów Użytkowych.

"Specjalizował się w biologii rozrodu pszczół. Był jednym z pierwszych w Polsce specjalistów w dziedzinie sztucznego unasieniania matek pszczelich. Na początku lat 60. XX wieku opracował technikę sztucznego unasieniania i uczestniczył w szeregu badań nad jej doskonaleniem" - czytamy na stronie Wydziału Nauk o Zwierzętach SGGW.

To właśnie od niego ks. Tomasz Duszkiewicz miał dostać okazy gatunków chronionych: futro rysia, skórę żubra oraz skórę, czaszkę i medalion (wypchane popiersie) wilka.

Sprawa wyszła, gdy Newsweek ujawnił, że - zwany "Księdzem Trotylem" - przyjaciel Jana Szyszki, myśliwy i duszpasterz Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych posiada te trofea. Jak się okazało - nielegalnie, bo nie miał stosownego pozwolenia.

Ks. Duszkiewicz zalegalizował okazy zaledwie w ciągu jednego dnia w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Białymstoku. Tłumaczył, że mają służyć "do celów edukacyjnych", a sam dostał je od "mojego przyjaciela Zygmunta Jasińskiego".

Sprawa zwróciła uwagę Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, która zaskarżyła do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (GDOŚ) zgodę RDOŚ. GDOŚ jednak skargę oddalił. Wtedy organizacja odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten przyznał rację Pracowni. Sprawa jest w toku.

OKO.press pisało o tym tu:

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze