"Jesteśmy w europejskiej czołówce pod względem powierzchni lasów" - chwali Polskę minister środowiska Jan Szyszko. Ale myli się lub manipuluje. Tak naprawdę, w kwestii zalesienia jesteśmy nawet poniżej europejskiej średniej. A lesistość Polski też nie zwiększa się jakoś rewelacyjnie
W Warszawie, w dniach od 9 do 13 października, odbędzie się wspólna Sesja Komitetu do spraw Lasów i Przemysłu Drzewnego EKG ONZ oraz Europejskiej Komisji do spraw Leśnictwa FAO. Centralnym punktem obrad będzie spotkanie ministrów odpowiedzialnych za europejskie lasy pod hasłem: "Lasy, nasze wspólne dobro. Wzmacnianie zrównoważonego rozwoju w świetle Porozumienia Paryskiego". Wydarzeniem towarzyszącym będą obchody IV Europejskiego Tygodnia Leśnego.
Z tej okazji minister środowiska Jan Szyszko udzielił PAP wywiadu. A w nim powtórzył swój znany frazes:
Minister Szyszko powyższą tezą wymachuje przy różnych okazjach. Ale to propagandowy zabieg, mający budować chwałę "polskiej myśli leśnej" i "wielkości polskiego leśnictwa". A nie przekonanie oparte na merytorycznych podstawach.
Już kilka miesięcy temu na stronie kolektywu naukowego "Nauka dla Przyrody", gruntowej krytyce poddał rewelacje szefa resortu dr hab. Krzysztof Kujawa z Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN.
Potraktujmy słowa ministra dosłownie: uznajmy, że chodzi mu o tzw. nominalną powierzchnię lasów. Lasy zajmują w naszym kraju blisko 93 tys. km². Z taką powierzchnią nie jesteśmy ani w pierwszej trójce, ani w pierwszej piątce, tylko na 7. miejscu w Europie. "Czołówka"? Tylko jeśli mamy bardzo niestandardową definicję "czołówki".
Jednak naukowcy, kiedy porównują kraje i ich lasy, posługują się pojęciem tzw. lesistości. Chodzi o udział procentowy powierzchni lasów w całkowitej powierzchni danego obszaru (w tym przypadku: państwa). Dr hab. Kujawa zestawił Polskę z 28 innymi krajami europejskimi (z zestawienia wykluczył państwa o powierzchni mniejszej niż 1000 km kw.).
Okazało się, że jeśli chodzi o lesistość, to znajdujemy się zaledwie na 19. miejscu tego rankingu.
Powierzchnia lasów w Polsce to 30,2 proc. całości terytorium kraju. Najwięcej Lasów jest w Finlandii (66 proc.). "W czołówce są jeszcze Szwecja i Słowenia (ok. 62 proc.), a outsiderzy to Dania, Wielka Brytania, Irlandia i Holandia (ok. 10-15 proc.)" - pisze uczony.
Okazuje się, że polskie 30,2 proc. to mniej niż średnia arytmetyczna z 28 wylistowanych krajów, która wynosi 33,2 proc.
Według rządowych planów - konkretnie: "Krajowego programu zwiększenia lesistości" - 33 proc., a więc europejską średnią, osiągniemy dopiero w 2050 roku.
W rozmowie z PAP szef resortu środowiska powiedział też, że "lesistość Polski systematycznie się zwiększa". I to jest prawda, ponieważ powierzchnia lasów - według danych podawanych przez Lasy Państwowe - w 1945 roku wynosiła tylko 21 proc. Od końca wojny mamy więc skok o blisko 10 pkt. proc.
Ale w tym przypadku też nie za bardzo jest się czym chwalić. Dr hab. Kujawa policzył również zmiany w lesistości dla lat 1990-2015. Zrobił to dwojako:
Ani w pierwszym, ani w drugim przypadku wyniki nie są imponujące. Jeśli chodzi o (1), to Polska lokuje się na 15. miejscu: średnia zmiana lesistości w procentach wyniosła w Europie 17 proc., a w Polsce 6,2 proc. Jeśli zaś chodzi o zmianę mierzoną w punktach procentowych, to nasz kraj jest na 13 miejscu: w Europie wyniosła ona 2,1 pkt., a w Polsce 1,8 pkt.
"Niezależnie od użytego sposobu wyrażenia zmian Polska pod względem szybkości zmian w wielkości obszarów zalesionych należy do grupy państw o wyniku przeciętnym" - pisze uczony.
Z tezą, że Polska jest wyjątkowo zalesiona, rozprawiał się już w OKO.press dr Marcin Popkiewicz:
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze