Minister Henryk Kowalczyk, jeden z najbliższych współpracowników premier Szydło, twierdzi, że media niesłusznie nagłośniły wycinkę drzew, bo nic takiego się nie dzieje. W tym samym czasie organizacje ekologiczne zalewa powódź zgłoszeń o wycinaniu drzew i krzewów. Nowelizacja nowelizacji tego nie zatrzyma
Galopująca wycinka drzew i krzewów na prywatnych działkach od kilkunastu dni jest głównym tematem w mediach. Masowe wyrzynanie wywołała zmiana w ustawie o ochronie przyrody, która zniosła niemal wszystkie ograniczenia dotyczące usuwania roślin z posesji prywatnych. Ale wielu polityków PiS usiłuje nie dostrzegać tej masakry piłą mechaniczną.
Medialnie nagłośniono wycinkę drzew, ale zupełnie niesłusznie, dlatego że ja nie widzę akurat wzmożonej wycinki drzew.
Minister Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, jeden z najbliższych współpracowników premier Beaty Szydło ignoruje oczywiste fakty.
„Dostajemy niewiarygodnie dużo zgłoszeń o wycinkach. Dziennie dzwoni bardzo wiele osób” - mówi OKO.press Paweł Szypulski z Greenpeace.
„Były takie momenty, że dwie osoby bez przerwy odbierały niekończące się telefony. To jest taka lawina, że straciliśmy kompletnie rachubę. Dzwonią nie tylko osoby prywatne, ale też urzędnicy z pytaniem, czy mogą cokolwiek zrobić”.
Greenpeace to nie jedyna organizacja, która mówi o alarmującej liczbie kontaktów w sprawie wycinki.
„Tylko w ciągu ostatniego tygodnia otrzymaliśmy około 50 e-maili i telefonów od osób alarmujących nas o wycinkach. Skala tego jest ogromna, nigdy nie mieliśmy tylu zgłoszeń w tej sprawie”
- mówi OKO.press Grzegorz Bożek z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Ponadto, tak naprawdę nie ma możliwości oszacowania skali całego zjawiska. Zgodnie z nowymi przepisami – nie ma obowiązku zgłaszania wycinki.
Minister Kowalczyk to nie jedyny polityk PiS, który bagatelizuje skalę problemu.
„Jak popatrzymy na przypadki które media wskazywały jako wynik ustawy, to w większości okazywało się, to wynik łamania przepisów tej ustawy” - powiedział w Radiu Zet poseł Jacek Sasin.
„To nie jest tak, że ustawa spowodowała szczególne perturbacje w przyrodzie” mówi Sasin.
Polityk ma rację o tyle, że część medialnych doniesień dotyczyło przypadków, w których doszło do wycinki niezgodnej również ze znowelizowanymi przepisami. Tak było np. niedawno w Łebie, gdzie prywatny właściciel wyciął 4 hektary będącego pod ochroną lasu. Ma tam powstać hotel.
Ale Sasin nie wziął pod uwagę tego, że zmiana przepisów spowodowała zasadniczą zmianę w podejściu do ochrony drzew i krzewów. Zwracają na to uwagę organizacje ekologiczne.
Dotychczas wszystkie drzewa z zasady były pod ochroną. Trzeba było uzyskać zezwolenie na ich wycinanie. Teraz z zasady można wyciąć drzewo, poza nielicznymi wyjątkami.
Prezes PiS zaniepokojony społecznym oburzeniem zapowiedział zmiany w znowelizowanej ustawie o ochronie przyrody. "Zostanie wniesiona poprawka, która ma uniemożliwić wycinanie drzew w większych zespołach" pod inwestycje budowlane. Jednocześnie Jarosław Kaczyński bronił samej zasady nowelizacji, by właściciel działki mógł wyciąć co mu się podoba.
Zmiana zmiany ustawy ma się dokonać na posiedzeniu Sejmu w nadchodzącym tygodniu.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze