910 tys. Polek i Polaków żąda referendum w sprawie reformy edukacji. Sondaże pokazują, że jeśli do niego dojdzie, deforma przepadnie. Minister Anna Zalewska o tym wie, więc szuka dziury w całym: "pytanie referendalne jest zbyt ogólne". OKO.press ma propozycje, jak je skonkretyzować
Kiedy Komitet Referendalny złożył 20 kwietnia 2017 w Sejmie zebrane w ciągu dwóch miesięcy 910 tys. podpisów (znacznie więcej niż wymagane 500 tys.), minister Zalewska najpierw twierdziła, że to "polityczna robota", a potem, że już za późno na podważanie decyzji.
PiS ma jednak kłopot z prostym odrzuceniem wniosku o referendum także dlatego, że będąc w opozycji podkreślał, że należy ono do kanonu demokracji. Kiedy w listopadzie 2013 roku Sejm poprzedniej kadencji odrzucił wniosek o referendum w sprawie wieku szkolnego, Jarosław Kaczyński narzekał, że "konstytucyjnych mechanizmów demokracji, które są niewygodne dla władzy, po prostu się nie stosuje.
Trudno wyobrazić sobie sprawę bardziej nadającą się do powszechnego głosowania, niż kwestie związane z relacją rodzice - dzieci i prawem rodziców, żeby o swoich dzieciach decydować".
W tej sytuacji minister Zalewska szuka dodatkowych argumentów i wprowadza nowy wątek.
Prawnicy zastanawiają się nad pytaniem, dlatego że pytanie jest bardzo ogólne i obywatele musieliby opowiedzieć się, czy na przykład są przeciwko czteroletniemu liceum, przeciwko nowej maturze, przeciwko szkole branżowej
Zalewska chce podważyć proponowane przez Komitet Referendalny pytanie, które brzmi:
Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?
Zarzut o ogólności pytania jest wątpliwy z dwóch powodów:
Poza tym, istota referendum obywatelskiego, zwanego też głosowaniem ludowym, polega na tym, że "lud" pyta o to, co uważa za tak istotne dla państwa i społeczeństwa, że wymaga zastosowania mechanizmu demokracji bezpośredniej. Tym razem prawie milion obywateli i obywatelek uznało, że taką sprawą jest reforma edukacji. I z pewnością wiedzą, o co pytają.
Minister Zalewska zaznacza, że sprawa referendum jest w rękach Sejmu, a ona sama uszanuje wolę suwerena, bo „jest zwolenniczką wypowiedzi obywateli”. Na temat referendum obywatele jasno się wypowiedzieli w sondażach. Z sondażu IPSOS dla OKO.press (17-20 marca 2017) wynika, że na pytanie o referendum 52 proc. odpowiedziało „tak” (czyli, że są przeciw reformie), a 43 proc. - „nie”.
W innym pytaniu sondażu OKO.press daliśmy badanym do wyboru trzy opcje:
Z sondażu Kantar Millward Brown dla TVN i TVN24 (24-25 kwietnia 2017) wynika, że przeciw reformie głosowałoby 60 proc. Polek i Polaków. To może świadczyć o narastaniu sprzeciwu wobec reformy, w miarę, jak ludzie uświadamiają sobie wszystkie komplikacje i trudności, jakie niesie ona ze sobą.
Nic dziwnego, że minister Zalewska szuka nowych argumentów, które pozwoliłyby jej zdezawuować referendum.
Czy jest Pani/Pan przeciw...?
Jeżeli OKO.press miałoby coś zasugerować Sejmowi, to po pierwsze, by nie odrzucał referendum (w pełni popieramy argumenty Jarosława Kaczyńskiego z 2013 roku), a po drugie, by wprowadził drobną zmianę pytania. Chodzi o to, by zamiast stanu negatywnego (być przeciw reformie), pytanie opisywało pozytywny. Na przykład tak:
"Czy jesteś za tym, czy przeciw temu, by rząd wprowadził reformę edukacji od 1 września 2017 roku?". Uczestnicy referendum odpowiadaliby "za reformą" lub "przeciw reformie", unikając trudnej sytuacji, że bycie przeciw wymaga odpowiedzi "tak", a bycie za - odpowiedzi "nie".
Jeśli jednak minister Zalewskiej zależy na uszczegółowieniu pytań, OKO.press, proponuje do wyboru:
Prosimy panią minister o docenienie, że nie proponujemy na przykład takiego pytania:
Komentarze