0:00
0:00

0:00

Na polskich uczelniach studiuje już ponad 35 tysięcy Ukraińców. To 5 tysięcy więcej niż dwa lata temu i ok. 12 tys. więcej niż w 2015. Ta wzrostowa tendencja to dla nas dobra wiadomość.

Ukraińcy są potrzebni, bo w Polsce brakuje rąk do pracy i nie chodzi tylko o niewykwalifikowanych pracowników sezonowych. Coraz bardziej potrzeba nam również wykwalifikowanych pracowników, najlepiej takich, którzy znają język, procedury i warunki pracy w swoim zawodzie i chcą zostać w Polsce. A tych najlepiej werbować wprost z polskich uczelni.

Wiedzą o tym pracodawcy, wie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, często również władze lokalne przyłączają się do promocji polskich uniwersytetów za granicą.

W rządzie PiS wciąż obowiązuje jednak anachroniczna i sprzeczna z faktami narracja o imigrantach, co skutecznie zamyka drogę do jakiejkolwiek spójnej polityki migracyjnej.

"Brak spójności działań rządu w tej kwestii jest w ostatnim czasie dodatkowo wzmacniane przez kwestie ideologiczne, publicznie podnoszone przez przedstawicieli rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość, którzy postrzegają imigrantów jako potencjalne zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa publicznego, co ma konsekwencje dla procesu wypracowywania wszechstronnej rządowej strategii dotyczącej migracji" - czytamy w opublikowanym niedawno raporcie Instytutu Spraw Publicznych.

Spójna polityka migracyjna? Lepszy "pragmatyczny" chaos

Niż demograficzny oraz duża emigracja z Polski spowodowały, że uczelnie (szczególnie prywatne) cierpią na deficyt studentów. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wspólnie z uczelniami stara się więc zagranicznych studentów przyciągać. Kampanie „Study in Poland” i „Ready, Study, Go! Poland!” promują Polskę jako atrakcyjny kraj migracji edukacyjnej. Podczas konferencji "Studenci Zagraniczni w Polsce" minister Gowin zapewniał, że: „Nie ma innego kierunku niż umiędzynarodowienie. Alternatywą jest stagnacja, która oznaczałaby regres".

Nijak ma się to jednak do deklaracji ministra spraw wewnętrznych i administracji. Brudziński, który do dziś woli mylić imigrantów z uchodźcami, obecność cudzoziemców w Polsce uważa za problem.

PiS ma też duże trudności z przyznaniem się do przyjmowania imigrantów, bo nie współgra to z ich politycznymi deklaracjami. Efekt? Brak spójnej i wszechstronnej strategii dotyczącej migracji. W 2017 obecny rząd zawiesił, a potem unieważnił dokument "Polityka migracyjna Polski".

Jakub Skiba, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, uzasadniał to "pragmatyczne stanowisko" odejściem od "ujęcia ideologicznego". „Naszym zdaniem podejście ideologiczne, które opiera się na wizji multi-kulturowości i szerokiej absorpcji migracyjnej, jest błędne”.

Zostawiając na boku prawicowe mity o polityce "multi-kulti", deklaracja wiceministra jest właśnie czysto ideologiczna.

Pragmatyzm wymaga bowiem przyciągania imigrantów. Co roku wzrasta liczba nieobsadzonych miejsc pracy, a w roku 2030 pracodawcy będą mieli problemy z obsadzeniem co piątego stanowiska, bo będzie tylko 16 mln z 20 mln potrzebnych pracowników.

Zgodnie z danymi opublikowanymi w Monitorze Rynku Pracy, populacja Polski powoli się kurczy, a w dodatku na skutek emigracji straciliśmy więcej ludności aktywnej zawodowo, niż napłynęło do nas z zagranicy.

Poważnym problemem jest też współczynnik osób aktywnych zawodowo i brak długoterminowej polityki aktywizacji zawodowej. Szacuje się, że 10 pracujących Polaków zaspokaja potrzeby życiowe 13 osób, które nie pracują (w tym dzieci).

Przeczytaj także:

W obawie przed oskarżeniem o promowanie znienawidzonego multi-kulturalizmu rząd przyjmuje więc imigrantów, ale po cichu i niekonsekwentnie. Od czasu unieważnienia dokumentu, nie ustanowiono żadnej nowej ogólnonarodowej strategii migracyjnej.

Złudna bliskość kulturowa

Z raportu wynika, że w Polsce brakuje również skutecznego programu integracji migrantów, zarówno na poziomie krajowym, jak i regionalnym czy lokalnym. Szkoleń wprowadzających nie ma albo ich dostępność jest bardzo ograniczona.

Odbija się to na wynikach przeprowadzonych przez ISP ankiet, które pokazują, że części studentów i absolwentów ukraińskiego pochodzenia brakuje płynnej znajomości języka polskiego w swojej dziedzinie, niezbędnej na rynku pracy.

"Niski priorytet nadany kwestii integracji przejawia się nie tylko zawieszeniem prac nad polityką integracyjną, ale także zredukowaniem finansowania dla sektora pozarządowego w tych obszarach".

A to według autorów raportu błąd, bo

"przekonanie o bliskości kulturowej może tak naprawdę być dość mylące pod tym względem i pozostawiać wielu ukraińskich studentów bez porządnej znajomości języka polskiego, co w konsekwencji spycha ich margines polskiego społeczeństwa i uniemożliwia im rozwinięcie satysfakcjonującej kariery zawodowej w Polsce".

Ukraińcy napotykają też problemy na etapie ubiegania się o wizę lub kartę stałego pobytu. Najpierw muszą złożyć wniosek o wizę studencką na Ukrainie, a następnie mają obowiązek ubiegania się o pozwolenie na pobyt czasowy w urzędzie wojewódzkim w Polsce.

Problem w tym, że w momencie ubiegania się o zezwolenie na pobyt, studenci muszą mieć na rachunku całą kwotę odpowiadającą sumie środków na opłacenie studiów oraz na pokrycie kosztów utrzymania przez 15 miesięcy (co najmniej 543 złote/125 euro na miesiąc) oraz pokrycie kosztów powrotu na Ukrainę (od 200 złotych/50 euro do 2,5 tysiąca złotych/583 euro). Wykazanie stałego dochodu lub comiesięcznego wsparcia od rodziców nic tu nie pomoże.

W raporcie wspomina się też o przypadkach, kiedy studenci musieli wrócić na Ukrainę, a później nie mogli wrócić do Polski na egzamin poprawkowy, bo konsulat nie chciał wydać im wizy studenckiej, która wydawana jest tylko studentom pierwszego roku. Student, który nie zaliczy pełnego roku studiów może nie dostać kolejnego pozwolenia na pobyt, bo podczas rozpatrywania wniosku oceniane są jego postępy w nauce.

Proces z legalizacją pobytu mają szczególnie studenci prywatnych uczelni. W raporcie wspomina się o przypadkach, w których legalizacja pobytu była tak uciążliwa, że przesądzała o rezygnacji ze studiów w Polsce.

Dziesiątki tysięcy Kart Polaka

W zupełnie innej sytuacji są posiadacze Karty Polaka. Mogą oni uzyskać długoterminową wizę lub kartę stałego pobytu, prawo do legalnego zatrudnienia, korzystać z bezpłatnego dostępu do polskiej edukacji oraz ubiegać się o państwowe stypendium.

Posiadacz Karty Polaka, który osiedli się w Polsce, po upływie roku może też uzyskać polskie obywatelstwo, a przez pierwsze dziewięć miesięcy w Polsce przysługuje mu pomoc finansowa.

Nic dziwnego, że bardzo wielu cudzoziemców stara się o Kartę. W 2015 roku wydano ich 13,3 tys., a dwa lata później już 15,5 tys.

Żeby dostać Kartę trzeba udowodnić polskie pochodzenie (lub przedstawić zaświadczenie o aktywnej działalności na rzecz Polski z organizacji polonijnej) oraz odbyć rozmowę z konsulem, który sprawdzi znajomość języka, historii Polski i zwyczajów.

Wyrabianie Karty nie jest jednak proste. Urzędy nie radzą sobie z obsługą zgłoszeń - sprawy ciągną się nawet pół roku, proces jest chaotyczny, w niektórych urzędach praktycznie niemożliwy. Szybko pojawili się więc oszuści, którzy korzystają z braku odpowiedniego sprzętu do wykrywania sfałszowanych dokumentów. Za sfabrykowane dowody na polskość można zapłacić nawet 1,5 tys. dolarów.

Dlaczego Polska?

Młodzi Ukraińcy wybierają Polskę przede wszystkim ze względu na niższe koszty życia i studiów oraz lepsze perspektywy znalezienia pracy.

Nawet jeśli zagranicznym studentom nie przysługuje prawo do bezpłatnego studiowania w Polsce, czesne i tak jest stosunkowo niskie (2–6 tysięcy euro za rok), w porównaniu z uczelniami w Europie Zachodniej.

Z raportu wynika też, że niewielu Ukraińskich studentów jest zainteresowanych powrotem na Ukrainę po zdobyciu dyplomu. Co nie znaczy jeszcze, że zostaną w Polsce.

Studenci, którzy planują zostać w Polsce jako główny powód podają perspektywę wyższych zarobków niż na Ukrainie (24 proc.) oraz lepszych warunków życia (22 proc.) i lepszych możliwości zatrudnienia w zawodzie (17 proc.).

W jaki sposób zachęcić ukraińskich studentów do studiowania w Polsce? Większość respondentów uważała, że najskuteczniej zadziała oferta stypendialna oraz pomoc w uzyskaniu zatrudnienia. Dla studentów istotne było też zapewnienie porad w sprawach prawnych.

Sam ISP rekomenduje opracowanie systemu wsparcia finansowego nakierowanego na konkretne kierunki studiów, wybrane zgodnie z potrzebami pracodawców.

Mówi też o potrzebie koordynacji między instytucjami publicznymi odpowiedzialnymi za edukację, migrację i rynek pracy oraz uczelniami, bo wciąż "brakuje jasnych powiązań między planami w dziedzinie edukacji a potrzebami na rynku pracy i mechanizmami służącymi zminimalizowaniu obecnych i przyszłych deficytów siły roboczej".

Wnioski z raportu są też optymistyczne - 81 proc. badanych jest zadowolona z pobytu i ze studiów w Polsce. Trzeba jednak dbać o to, żeby Polska była atrakcyjnym miejscem do studiowania i do budowania kariery zawodowej, bo nie jesteśmy jedynym krajem Unii Europejskiej, który potrzebuje wykwalifikowanych pracowników i może się okazać, że Ukraińscy absolwenci, w ślad za Polskimi, wyjadą do państw oferujących atrakcyjniejsze warunki.

;
Na zdjęciu Marta K. Nowak
Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze