Ministerstwo Sprawiedliwości chce podać do sądu prawników z Krakowa, którzy krytykowali zmiany w kodeksie karnym. Zarzuca im kłamstwo o nowych karach za łapówki. "Ministerstwo godzi w wolność badań naukowych" - odpowiadają krakowscy karniści. "Ta reakcja niebezpiecznie wykracza poza standardy państwa demokratycznego" - pisze Helsińska Fundacja Praw Człowieka
"Ministerstwo Sprawiedliwości pozwie za kłamstwo profesorów i doktorantów krakowskiego uniwersytetu do sądu, w obronie swojego dobrego imienia, w obronie polskiego wymiaru sprawiedliwości, a także w obronie renomy samego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Są bowiem granice krytyki i politycznych sporów, których przekraczać nie wolno" - czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie Ministerstwa w sobotę 15 czerwca 2019.
Zdaniem Ministerstwa granice te przekroczyli prawnicy z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego w opinii o zmianach w kodeksie karnym opublikowanej 9 czerwca. Wytykali w niej rządowi rażące błędy w projekcie i niekonstytucyjny tryb procedowania. Nie przeszkodziło to Sejmowi zdominowanemu przez PiS przyjąć go w czwartek 13 czerwca i skierować do podpisu prezydenta.
Ale choć ekspertyza KIPK liczy 110 stron i dowodzi, że nowy kodeks może zachwiać polskim porządkiem prawnym, Ministerstwo dopatrzyło się kłamstwa w zaledwie jednym punkcie. Tym dotyczącym kar za korupcję w państwowych spółkach.
„Dwóch profesorów i pięciu doktorantów krakowskiego uniwersytetu napisało, że nowe przepisy dotyczące łapownictwa nie będą miały zastosowania do szefów największych strategicznych spółek z udziałem Skarbu Państwa, wymieniając jako przykład prezesa Orlenu, co w efekcie doprowadzić miałoby do jego bezkarności za korupcję. Ta opinia jest nieprawdziwa. Jest kłamstwem” - pisze Ministerstwo i zapowiada, że poda prawników do sądu.
„Z niedowierzaniem przyjmujemy, iż opinie naukowe sformułowane w ekspertyzie do procedowanych w Parlamencie zmian w prawie karnym mają stać się podstawą pozwu wniesionego przez Ministerstwo Sprawiedliwości” - odpowiadają w oświadczeniu krakowscy karniści.
„Reakcja [Ministerstwa - red.] niebezpiecznie wykracza poza standardy państwa demokratycznego” - pisze Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Autorami kontestowanej opinii są dr hab. Agnieszka Barczak-Oplustil, dr Wojciech Górowski, dr Mikołaj Małecki, dr Witold Zontek, dr hab. prof. UJ Włodzimierz Wróbel i dr Mikołaj Iwański z Katedry Prawa Karnego UJ oraz dr Szymon Tarapata z Katedry Prawa Karnego Materialnego UWr.
Na ich ekspertyzę w ostatnich tygodniach powoływała się obszernie prasa (w tym OKO.press), a podczas sejmowej debaty w czwartek 13 czerwca politycy opozycji. Borys Budka z PO odniósł się wprost do zmian w przepisach dotyczących łapówek:
„Wyciągacie spod odpowiedzialności za łapownictwo w sektorze publicznym waszych własnych prezesów. […] Jeżeli przyjmiecie tę poprawkę, to wasz kolega, np. prezes PKN Orlen, nie będzie podlegał odpowiedzialności karnej za to przestępstwo” – ostrzegał Budka.
Zmian próbował bronić wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł:
„Wszyscy ci, o których pan wspomniał, są karani na podstawie art. 296, a więc proszę o krytycyzm w czytaniu fake newsów. Art. 296 a, który jest w kodeksie karnym, przewiduje, że kto pełniąc funkcję kierowniczą w jednostce organizacyjnej prowadzącej działalność gospodarczą podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5, jeżeli popełnia zachowania wskazane w tym artykule” - mówił.
Ten sam argument znalazł się w komunikacie o planowanym procesie przeciwko prawnikom z Krakowa. Autorzy komunikatu dodają w nim, że prezes spółki, w której Skarb Państwa ma więcej niż połowę udziałów, za korupcję – w myśl art. 228 par. 1 – „trafi za kraty na 8 lat".
Zdaniem członków KIPK są to jednak argumenty nietrafione.
Sprawa dotyczy zmian w definicji „osoby sprawującej funkcję publiczną”, opisanej w art. 115 § 19 k.k.
Ministerstwo w rządowym projekcie nowelizacji z 14 maja zaproponowało poszerzenie jej m.in. „o członków zarządu, rady nadzorczej lub komisji rewizyjnej [...], prezesów, dyrektorów [...] w przedsiębiorstwach państwowych oraz spółkach handlowych z udziałem Skarbu Państwa, samorządu terytorialnego lub państwowej osoby prawnej".
Definicja ta ma znaczenie dla przepisów z art. 228 i 229 k.k. Dotyczą one kar za łapownictwo dla osób sprawujących taką funkcję. Kary te projekt Ministerstwa miał zaostrzyć - m.in. podniesiono górną granicę z 12 do 15 lat więzienia, wprowadzono odrębną kategorię zagrożoną karą do 20 lat więzienia.
Prawnicy krytykowali jednak, że nowy art. 115 § 19 nie precyzuje, jak duży udział Skarbu Państwa czyni z osoby zarządzającej przedsiębiorstwem „osobę sprawującą funkcję publiczną". Teoretycznie mógłby być to nawet ułamek procenta. Błąd próbowali naprawić senatorowie, doprecyzowując, że powinno być to ponad 50 proc. kapitału zakładowego albo liczby akcji.
W kwestionowanej przez Ministerstwo opinii prawnicy z KIPK zauważyli, że posłużenie się tylko i wyłącznie takim kryterium jest błędne. Bo ze zbyt szerokiej definicji zrobiono zbyt wąską. Senacka poprawka wyłącza spod teoretycznie zaostrzanych przepisów wielu prezesów i dyrektorów kluczowych spółek, w tym KGHM Polska Miedź, PKN Orlen, Tauron czy PZU. W nich udziały państwa wynoszą poniżej 50 proc.
„W myśl poprawki wprowadzonej w Senacie prezes zarządu PKN Orlen S.A. nie mógłby więc odpowiadać karnie za łapownictwo w sektorze publicznym, podczas gdy odpowiedzialności takiej podlegać będzie przykładowo prezes spółki komunalnej, zajmującej się wywozem nieczystości w małej gminie wiejskiej” - napisali w opinii krakowscy prawnicy.
Lista spółek z udziałem Skarbu Państwa dostępna jest na stronie KPRM. Wyniki można filtrować.
Wiceminister Warchoł i autorzy komunikatu Ministerstwa uspokajają, że do prezesów spółek o mniejszościowym udziale Skarbu Państwa można zastosować art. 296 a kodeksu. Dotyczy on korupcji poza sektorem publicznym, za którą grozi maksymalnie 5 lat więzienia. Przepisy te od dawna stosuje się w oskarżeniach o łapówkarstwo.
Ale po senackich poprawkach korupcja w spółkach pokroju Orlenu, Taurona czy KGHM nie będzie korupcją w sektorze publicznym. A za taką grożą ostrzejsze kary na podstawie art. 228 k.k. - do 8 lat więzienia za podstawowy typ przestępstwa.
Po rządowych zmianach za przyjęcie łapówki w sektorze publicznym o „znacznej” wartości ma grozić do 15 lat więzienia. Za łapówkę „wielką” nawet 20 lat.
Takich ostrzejszych kar uniknie więc, w razie przyjęcia łapówki, np. prezes PKN Orlen. Będzie jak dotąd odpowiadał z art. 296 a, trudno więc mówić w jego przypadku o „zaostrzeniu kar".
„Poprawki Senatu powodują, że przepisy dotyczące przestępstw łapownictwa/korupcji w sektorze publicznym nie będą miały zastosowania do osób zarządzających największymi, strategicznymi spółkami handlowymi z udziałem Skarbu Państwa, co może doprowadzić do ich bezkarności za niektóre czyny korupcyjne w sektorze publicznym” - napisali członkowie KIPK.
Nie napisali natomiast, że zmiany w kodeksie karnym prowadzą do bezkarności za czyny korupcyjne w ogóle, co zarzuca im Ministerstwo.
„Ze zdumieniem odebraliśmy komunikat zamieszczony na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości: »Ministerstwo Sprawiedliwości pozywa profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego za kłamstwo« opublikowany 15 czerwca 2019 r. na stronie internetowej” - piszą w odpowiedzi prawnicy z KIPK.
"Z niedowierzaniem przyjmujemy, iż opinie naukowe sformułowane w ekspertyzie do procedowanych w Parlamencie zmian w prawie karnym mają stać się podstawą pozwu wniesionego przez Ministerstwo Sprawiedliwości"
- dodają.
„Bezprecedensowe działania Ministerstwa, podjęte jeszcze przed podpisaniem opiniowanej ustawy przez Prezydenta RP, godzą w wolność prowadzenia badań naukowych, ingerują w wolność wypowiedzi i wyrażania opinii oraz zagrażają standardom debaty o tworzeniu prawa w Rzeczypospolitej Polskiej".
„Z przykrością odbieramy również fakt, iż tezy opinii dotyczące wykładni nowelizowanych przepisów bezpodstawnie określone zostały przez autorów komunikatu mianem »kłamstwa« (»kłamstwo«, »kłamią«, »jest kłamstwem«, »skłamali«). Ubolewamy, że ekspertyza środowiska naukowego mogła spotkać się z tego typu reakcją urzędu państwowego, godzącą w dobra osobiste autorów ekspertyzy” - podkreślają w komunikacie.
W sobotę po południu krytyczne oświadczenie opublikowała także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
„Helsińska Fundacja Praw Człowieka stanowczo protestuje przeciwko zapowiedzi Ministerstwa Sprawiedliwości pozwania pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego za nieprawdziwe, według Ministerstwa, stwierdzenia zawarte w opinii do projektu zmian Kodeksu karnego i innych ustaw” - piszą eksperci HFPC.
Zdaniem HFPC pozew stanowić będzie „bezprecedensowe naruszenie prawa do swobody działalności naukowej oraz swobody wypowiedzi". Fundacja podkreśla, że "mógłby także wywołać efekt mrożący, uniemożliwiając w przyszłości debatę publiczną na temat aktów prawnych o istotnym publicznym znaczeniu".
Eksperci dodają także, że
"opiniowanie aktów prawnych, a zwłaszcza zmian w Kodeksie karnym, wobec niepowołania Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, jest nie tylko prawem, ale i moralnym obowiązkiem środowisk naukowych".
„Reakcja w postaci skierowania przez Ministerstwo Sprawiedliwości pozwu przeciw autorom krytycznej opinii projektu legislacyjnego niebezpiecznie wykracza poza standardy państwa demokratycznego” - ubolewają członkowie HFPC.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze