26-letni rzecznik Antoniego Macierewicza będzie nadzorował jeden z największych holdingów zbrojeniowych w Europie – Polską Grupę Zbrojeniową. Jest jednak problem: Misiewicz nie odpowiada na pytania o wykształcenie, a zgodnie z prawem wyższego wykształcenia wymaga zasiadanie w radach nadzorczych oraz kierowanie gabinetem politycznym ministra
Za cykl tekstów "Afera misiewiczowa" Konrad Radecki-Mikulicz oraz Stanisław Skarżyński dostali nagrodę Grand Press 2016 w kategorii News.
Utworzona w 2013 roku, Polska Grupa Zbrojeniowa skupia ponad 60 firm zatrudniających około 17,5 tysiąca pracowników. Jej obroty sięgają ponad 5 mld złotych rocznie. Jak można przeczytać w wizytówce grupy, „jako główny partner biznesowy w procesie modernizacji polskiego wojska, stanowi ona ważny element systemu bezpieczeństwa narodowego”.
Kim jest człowiek, który z ramienia ministra obrony narodowej zasiada w radzie nadzorczej PGZ? I jakimi może pochwalić się kompetencjami, aby nadzorować jeden z największych holdingów zbrojeniowych w Europie?
Kiedy w listopadzie 2015 roku Antoni Macierewicz powoływał Misiewicza na stanowisko szefa swojego gabinetu politycznego oraz rzecznika MON, ten musiał podać źródła dochodów z ostatnich trzech lat przed zatrudnienie w ministerstwie. W oświadczeniu Misiewicza znalazły się następujące pozycje: biuro europarlamentarzystki Beaty Gosiewskiej, Prawo i Sprawiedliwość, apteka „Aronia”.
Misiewicz (rocznik ’90) swoje pierwsze polityczne kroki stawiał jeszcze w liceum. Jako 16-latek został społecznym asystentem Antoniego Macierewicza. I to właśnie dzięki obecnemu szefowi MON piął się przez kolejne szczeble partyjnej i zawodowej kariery. Doświadczenie zdobywał „na bieżąco”, ale nie można mu odmówić odwagi w podejmowaniu kolejnych wyzwań.
W 2010 roku Misiewicz wstąpił do PiS. Jako 20-latek został szefem biura parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, któremu przewodniczył Antoni Macierewicz. Był także sekretarzem biura zespołu ds. Skutków Likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Dwa lata później wszedł w skład Rady Politycznej PiS, a w 2014 roku – do władz krajowych partii. Pełnił również funkcję sekretarza PiS w okręgu piotrkowskim, z którym od lat związany jest Macierewicz.
Misiewicz ostatnich wyborów parlamentarnych raczej nie wspomina zbyt ciepło - otrzymał 1992 głosy - ale po zwycięstwie PiS jego kariera nabrała tempa. W grudniu został szefem gabinetu politycznego Macierewicza, rzecznikiem MON oraz pełnomocnikiem ministra ds. utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.
26-latek przypuścił również szturm na państwowe spółki. Od czerwca zasiada w radzie nadzorczej spółki Energa Ciepło Ostrołęka, należącej do Grupy Energa, jednej z czterech największych krajowych grup energetycznych. Od września pełni funkcję członka rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej – odpowiedni wpis do KRS nie pojawił się jeszcze w witrynie Monitora Sądowego i Gospodarczego, ale nazwisko Misiewicza widnieje już na stronie holdingu.
Misiewicz chętnie chwali się kolejnymi stanowiskami, ale konsekwentnie odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji na temat swojego wykształcenia - tej informacji nie zawiera również notka biograficzna dostępna na stronie MON.
W 2014 roku w trakcie kampanii wyborczej do rady sejmiku województwa mazowieckiego Misiewicz podawał się za studenta prawa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Rok później w kwestionariuszu rejestracyjnym do wyborów parlamentarnych napisał, że z zawodu jest „administratywistą”. Tytuł ten przysługuje absolwentom co najmniej studiów pierwszego stopnia na kierunku prawa i administracji. O innych uczelniach Misiewicz nigdzie nie wspomina.
Sekretariat UKSW odmówił OKO.press informacji na temat przebiegu studiów Misiewicza. Według internetowej bazy prac dyplomowych uczelni, od stycznia 2010 roku aż do dziś żaden Bartłomiej Misiewicz nie obronił pracy licencjackiej, magisterskiej ani doktorskiej. Wcześniej "Fakt" pytał Bartłomieja Misiewicza o wykształcenie i staż pracy - przez 14 dni Misiewicz nie odpowiedział na pytanie redakcji.
A kwestia wykształcenia Misiewicza jest kluczowa również w świetle jego ostatniej nominacji. Wyższe wykształcenie powinien posiadać zarówno jako członek rady nadzorczej, jak i szef gabinetu politycznego ministra.
Zgodnie ze statutem Polskiej Grupy Zbrojeniowej (§26.4), „Członkowie Rady Nadzorczej powinni spełniać wymogi wskazane w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 7 września 2004 roku (…)”. W rozporządzeniu (§3) czytamy natomiast: „Kandydaci na członków rad nadzorczych, z wyjątkiem kandydatów wybieranych przez pracowników, rolników i rybaków, powinni mieć ukończone studia wyższe”.
Podobnie ma się rzecz z piastowaniem stanowiska szefa gabinetu politycznego ministra. Tu kwestie formalne reguluje rozporządzenie z 15 kwietnia 2008 roku. I o ile przepisy gwarantują całkiem przyzwoite wynagrodzenie (prawie 8 tysięcy złotych miesięcznie), o tyle jasno określają wymagane kwalifikacje: wykształcenie wyższe oraz 7-letni staż pracy.
W biografii Misiewicza ciekawostką jest równieże jego zatrudnienie w aptece w podwarszawskich Łomiankach. Nie chodzi o to, co tam robił – nie jest absolwentem technikum farmaceutycznego, ukończył liceum ogólnokształcące (XII LO im. Henryka Sienkiewicza) – ale z kim tam pracował.
Właścicielką apteki jest Anna Obolewska. Jej mąż, Radosław Obolewski jest wieloletnim przewodniczącym klubu „Gazety Polskiej” w Łomiankach. A od grudnia 2015 roku – członkiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Według „Newsweeka” w PGZ od marca jest zatrudniona także siostra Bartłomieja Misiewicza.
Komentarze