0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

„Zwracamy się z gorącą prośbą o ratowanie Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma, zarządzanego w sposób autorytarny, niekompetentny i szkodliwy przez dyrektor Monikę Krawczyk” – piszą pracownicy i pracownice ŻIH do ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza w liście datowanym na 24 stycznia 2024 roku.

Minister może odwołać dyrektor ŻIH, który jest formalnie instytucją kultury – tak, jak odwołał np. dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, powołanego przez PiS.

List publikujemy w całości na końcu artykułu.

Z jedną z osób, które go napisały, spotykam się w warszawskiej kawiarni. Spotkanie przypomina film szpiegowski: osoba, z którą rozmawiam, widocznie się boi. Rozmawiamy po cichu, w kącie, tak, żeby nikt nie mógł nas zobaczyć. Słyszę smutną opowieść o zastraszaniu i „zarządzaniu konfliktem”.

„Wszyscy pracujemy za pensję bliską minimalnej. Dyrektorka niszczy dział naukowy. Nakazała np. prosić o pozwolenie na wyjście do biblioteki albo do archiwum, które musimy zgłaszać z miesięcznym wyprzedzeniem. Bywa, że się nie zgadza bez podania przyczyn. Po miesiącu musimy składać szczegółowe sprawozdania”

– słyszę.

Dla każdej osoby, która kiedykolwiek miała coś wspólnego z instytutem naukowym, to trudne do wyobrażenia – biblioteka i archiwum to podstawowe miejsca pracy, a wyjście do nich trudno zaplanować z miesięcznym wyprzedzeniem.

„Pracujemy w ciągłym stresie i strachu. Dyrektor jest osobą nienaukową. W kwietniu 2021 roku podczas wystąpienia publicznego pomyliła nazwisko patrona instytutu. W innym przemówieniu potrafiła wymienić tylko Cukiermana wśród bojowników walczących w getcie” – mówi mi osoba pracująca w ŻIH.

Pracownicy: instytucja zagrożona

W czasie przygotowywania tego artykułu rozmawiałem z kilkorgiem byłych i aktualnych pracowników i pracownic ŻIH. Wszyscy mówili to samo – i prawie nikt nie chciał wypowiadać się pod nazwiskiem.

„Instytucja, która trwa od 1947 roku, jest zagrożona. Osoby z działu naukowego odeszły albo zredukowały etaty. W trybie dyscyplinarnym został zwolniony dyrektor biblioteki. Dział genealogii właściwie nie działa, została w nim jedna osoba. Tymczasem tam ludzie z całego świata poszukują informacji o swoich rodzinach” – słyszę od innej pracownicy instytutu.

ŻIH wcześniej współpracował z YIVO – Instytutem Badań Żydowskich w Nowym Jorku, najważniejszej na świecie placówce tego rodzaju, wywodzącej się zresztą z Polski (założonej w Wilnie w 1925 roku). „Teraz zamiast tego współpracujemy z Instytutem Pileckiego, pisowską placówką zajmującą się polityką historyczną” – mówi badaczka z ŻIH. „Jedyne, co funkcjonuje, to dział komunikacji, który komunikuje działania pani dyrektor”.

„Atmosfera była bardzo napięta, ludzie bardzo zdenerwowani. Nie można pracować z miesięcznym wyprzedzeniem, jeżeli się pisze, czasami trzeba po prostu iść do biblioteki czy do archiwum”

– mówi prof. Jolanta Żyndul, historyczka, która odeszła z ŻIH. Miała być redaktorką jednego z 6 tomów wielkiego przedsięwzięcia badawczego – syntezy dziejów Żydów polskich.

„W początkowej fazie brali udział przedstawiciele różnych środowisk, ale wkrótce się wycofali z tego przedsięwzięcia. Kraków się wycofał, naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego też. Nie było żadnej koncepcji wydawnictwa, każdy tom miał powstawać jakby pod egidą jednego redaktora, bez związku z innymi. Wyglądało więc, że powstanie jakiś rodzaj słownika czy encyklopedii, a nie syntezy, która jest bardzo określonym gatunkiem historycznym”

– dodaje prof. Żyndul.

Dyrektor nominowana przez Glińskiego

Dyrektor Krawczyk jest prawniczką i działaczką społeczną. Wcześniej przez kilkanaście lat kierowała Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, zajmującą się m.in. opieką nad cmentarzami żydowskimi. W styczniu 2019 roku została wybrana przewodniczącą Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich.

Na szefową ŻIH została powołana w 2020 roku przez ówczesnego wicepremiera i ministra kultury w rządzie PiS Piotra Glińskiego, wbrew rekomendacji Rady Instytutu oraz Stowarzyszenia ŻIH.

Wcześniej, w kwietniu 2019, Krawczyk konkurowała o stanowisko dyrektora Muzeum Żydów Polskich POLIN z jego współtwórcą i pierwszym szefem, prof. Dariuszem Stolą. Przepadła w konkursie: zagłosowało na nią tylko 3 z 15 członków sądu konkursowego. Prof. Stola wygrał, ale min. Gliński nie powołał go na stanowisko mimo decyzji komisji konkursowej.

„Na czele ŻIH powinien stać naukowiec i autorytet. A powołanie osoby kierującej powinno odbywać się w konsensusie z Radą i Stowarzyszeniem ŻIH. To przecież jego wielki społeczny zbiór oddany w depozyt tej rządowej instytucji. Rozwojem badań nad Zagładą i historią Żydów polskich powinna kierować osoba, która ma niekwestionowany dorobek naukowy. Nie powinno przecież chodzić o kolejne nominacje zgodnie z zasadą – mierni, bierni, ale politycznie spolegliwi? Pojawia się pytanie o motywację wicepremiera Glińskiego poza chęcią przejęcia kolejnej instytucji? Ma już na koncie wiele nietrafionych personalnych decyzji”

– komentował w grudniu 2020 roku w „Wyborczej” poseł Michał Szczerba (PO).

Długa lista zarzutów

W liście pracownicy i pracowniczki ŻIH wyliczają zarzuty wobec dyrektorki – m.in. przyjęcie do pracy na stanowisko wicedyrektora ds. naukowych dr. Łukasza Jasiny, b. rzecznika MSZ w rządzie PiS, który jest filmoznawcą. Inny z nominatów dyr. Krawczyk, piszą autorzy, miał kiedyś poprosić o kontakt do prof. Majera Bałabana – historyka, który został zamordowany przez Niemców w czasie Zagłady.

„Monika Krawczyk usiłuje kierować pracami nad naukową syntezą dziejów Żydów w Polsce w sposób niekompetentny i sprzeczny z praktyką takich przedsięwzięć. Pomimo sugestii środowiska, odmawia powołania komitetu naukowego, który objąłby merytoryczne kierownictwo projektu i który, w przypadku tego rodzaju przedsięwzięć, jest warunkiem sine qua non ich sensowności i powodzenia”

– czytamy w liście.

Według jego autorów od początku kadencji dyr. Krawczyk z ŻIH zostało zwolnionych lub zwolniło się „co najmniej 26 osób (1/3 stanu osobowego)”. Zwolniono m.in. w trybie dyscyplinarnym kierownika biblioteki ŻIH.

„Innym przejawem przemocy jest wymuszanie na autorach książek publikowanych w ŻIH, w szczególności pracownikach Instytutu, umieszczania wstępów autorstwa dyrektorki, obnażających jej niekompetencję, nielicujących z rangą naukową publikacji. Odmowa skutkuje zastraszaniem”.

Prosiliśmy o komentarz – bez skutku

Przed publikacją OKO.press zwróciło się do dyrektor Krawczyk z długą listą pytań. Niestety, mimo kilku dni oczekiwania, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

Cały list pracowników tutaj: list-pracownikow-zih

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze