0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Pawel GlogowskiPawel Glogowski

Dramatyczne sceny rozegrały się 19 października 2017 roku na Wilczej Trybie. Trwał tam najdłuższy, trzytygodniowy protest przeciwko wycince w Puszczy Białowieskiej. Tego wieczora został brutalnie spacyfikowany przez Straż Leśną.

"Była tam Niemka, której ręka była przez tubę przymocowana do beczki z cementem. Brutalnie, nie zważając na jej protesty, kilku strażników siłą wyrwało jej dłoń z zaczepu.

To tak, jakby siłą wyrwać komuś rękę z kajdanek. Trwało to minutę, a ona potwornie darła się z bólu. W końcu straciła przytomność. Rzucono ją na ziemię i leżała tam dobre pół godziny"

- mówi OKO.press Jacek Kusz, fotograf, laureat nagrody Grand Press Photo 2017 za zdjęcia protestów w Puszczy Białowieskiej, aktywista Obozu dla Puszczy. Wspomina, że prosił komendanta Straży Leśnej, by mógł udzielić dziewczynie pierwszej pomocy, bo jest po Uniwersytecie Medycznym i dobrze się na tym zna. Nie pozwolił mu.

"W końcu wyprosiliśmy, by przykryto ją folią aluminiową i wezwano karetkę. Kilka dni później zobaczyłem tę dziewczynę jak wyjeżdża do Niemiec. Widziałem, że nadal ma niedowład ręki" - mówi Kusz.

"Nieuzasadniona przemoc ze strony Straży Leśnej była podczas protestów w Puszczy Białowieskiej normą" - dodaje.

Bezkarni strażnicy

Tymczasem strażnicy leśni nie są ścigani za przekroczenie obowiązków. A przecież tym było nieuprawnione użycie siły wobec protestujących przeciw wycince Puszczy Białowieskiej. Dlaczego? Bo za nadużycie uprawnień mogą odpowiadać tylko funkcjonariusze publiczni. A strażnicy leśni nimi nie są - mimo że korzystają z przysługującej funkcjonariuszom ochrony prawnej.

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar w swoim wystąpieniu do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry z 20 sierpnia 2018 roku argumentował, że strażnicy leśni powinni otrzymać status funkcjonariuszy publicznych. Ten jednak 4 października 2018 roku uznał, że zmiana przepisów w tym względzie „nie wydaje się ani racjonalna, ani uzasadniono potrzebami polityki karnej".

"To, że Strażnicy Leśni nie odpowiadają tak, jak funkcjonariusze publiczni prowadzi do właśnie takich sytuacji, z jakimi mieliśmy do czynienia w Puszczy Białowieskiej podczas protestów. Mogą cię uderzyć, wykręcać ręce, ryzykować urazy twojego ciała - i pozostać bezkarnymi",

ocenia Jacek Kusz.

Na to również w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę Bodnar: "Obywatel jest zatem represjonowany za czyny przeciw strażnikowi, nie ma zaś ochrony w razie jego przestępstwa wobec siebie". To zaś "w konsekwencji prowadzi do sytuacji obrażającej poczucie słuszności i sprawiedliwości".

Przeczytaj także:

Biuro RPO: "Rzecznik nadal uważa, że to zasadny postulat"

Strażnicy leśni posiadają uprawnienia zbliżone do tych, które mają - będący funkcjonariuszami publicznymi - policjanci. Zgodnie z ustawą o lasach mogą m.in. legitymować podejrzanych, nakładać mandaty karne, prowadzić dochodzenia, wszczynać postępowania. A także stosować środki przymusu bezpośredniego. W tym - używać broni palnej.

Ochrona prawna, jaka im przysługuje w prawie karnym, tylko nieznacznie różni się od tej, którą cieszą się policjanci. Ogranicza się tylko do wykonywania przez strażnika leśnego czynności służbowych. Jest więc węższa, bo policjant pozostaje chroniony również wtedy, gdy - przykładowo - zostanie napadnięty czy znieważony w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.

Pomimo tych ewidentnych zbieżności, Ziobro nie chce zrównać strażników leśnych z policjantami w ich statusie.

"Oczywiście minister sprawiedliwości ma prawo nie zgadzać się z postulatem Rzecznika Praw Obywatelskich, by strażnikom leśnym nadać status funkcjonariuszy publicznych. Natomiast Rzecznik nadal uważa - szczególnie w kontekście tego, co działo się w 2017 r. podczas protestów w Puszczy Białowieskiej - że jest to postulat zasadny" - mówi OKO.press Łukasz Starzewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

"Ze społecznego punktu widzenia jest to rozwiązanie korzystne, bo chroni obywateli przed nadużyciami Straży Leśnej. Ale jest ono również korzystne dla samych strażników leśnych, ponieważ status funkcjonariusza publicznego nie tylko obarcza ich większą odpowiedzialnością, ale również daje większą ochronę prawną" - dodaje.

"Mój kręgosłup trzeszczał"

Wspomnienia przemocy Straży Leśnej są wciąż żywe wśród uczestników protestów w Puszczy Białowieskiej.

"Podczas jednej z blokad, gdy ściągano mnie z harvestera, strażnicy zawiesili mnie na rękach wykręconych do tyłu. Ból był potworny. Jak już mnie zdjęli i znieśli na bok, to mi ze złości rękę wykręcili jeszcze raz, bym popamiętał",

mówi Kusz.

Próbowano mu również dwukrotnie wyrwać aparat fotograficzny, jednak bezskutecznie. Innym razem, również podczas ściągania z harvestera, uderzono go otwartą dłonią w twarz.

Adam Bohdan z Obozu dla Puszczy i Fundacji Dzika Polska w rozmowie z OKO.press mówi, że podczas protestów strażnicy ściągali aktywistów z dużych wysokości bez asekuracji, i nie posiadając do tego uprawnień. Do odcinania protestujących od maszyn strażnicy używali noży, którymi kaleczyli im ręce. Protestujących siłą wywlekano z obszarów objętych zakazem wstępu, choć potem sąd wielokrotnie stwierdzał, że mieli prawo tam być.

"Aktywiści byli uderzani w twarz i duszeni. Niektórymi osobami rzucano w błoto lub w krzaki jak workiem ziemniaków" - opowiada Bohdan.

"Utkwiła mi szczególnie w pamięci sytuacja z końca sierpnia, kiedy strażnicy mieli problem z oderwaniem mnie od maszyny. Jeden z nich naciskał mnie brzuchem i podskakiwał, pozostali wyrywali mi ręce, które miałem przypięte.

Byłem wtedy w pozycji siedzącej, facet ważył sporo ponad 120 kg, mój kręgosłup trzeszczał, nieźle mnie zamroczyło. W trakcie obdukcji lekarz stwierdził kilkanaście siniaków i krwiaków".

Medal za przemoc

Jak mówi OKO.press Bohdan, Obrońcy Puszczy zgłosili ponad 20 zawiadomień dotyczących przekroczenia uprawnień przez Straż Leśną oraz popełnienia innych przestępstw - dotyczących przede wszystkim zagrożenie życia oraz uszkodzenie funkcji ciała. Co ciekawe, choć sędziowie stwierdzają, że strażnicy leśni nie są funkcjonariuszami publicznymi, więc nie mogło dojść do przekroczenia uprawnień, to jednocześnie wskazują, że prokuratura powinna się zająć tymi zgłoszeniami.

"Mamy nadzieję, że strażnicy leśni zostaną przynajmniej pociągnięci do odpowiedzialności za inne przestępstwa, niż przekroczenie uprawnień. Mamy obdukcje, świadków oraz bogaty materiał dowodowy" - mówi Bohdan.

Jednak - póki co - Straż Leśna pozostaje bezkarna. Za swoje działania w Puszczy Białowieskiej niektórzy zostali nawet nagrodzeni. "Jak na przykład komendant Ryszard Lech z Nadleśnictwa Lwówek Śląski, który nie panował nad nerwami i tłukł ludzi po głowie, i dostał od ministra środowiska medal 'Za Zasługi dla Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej'" - mówi Jacek Kusz. Jedną z tych sytuacji - właśnie z blokady na Wilczej Trybie - widać na poniższym filmie:

[video width="1280" height="720" mp4="https://oko.press/images/2017/10/straznik.mp4"][/video]

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze