0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Pytania do MON wysłaliśmy 26 lipca br., czyli ponad trzy miesiące temu. Chcieliśmy wiedzieć m.in.: ile osób wystąpiło z wnioskami o rekompensaty za śmierć bliskich w katastrofie TU-154 oraz kto i jakiej kwoty żąda. Pytaliśmy również, w ilu sprawach wypłacono już pieniądze. Powoływaliśmy się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którą urzędy mają 14 dni na udzielenie odpowiedzi.

Po dwóch tygodniach ministerstwo poinformowało nas, że nasze „pytania znajdują się w realizacji”. Kilkakrotnie przypominaliśmy o nich urzędnikom. W końcu, 1 września, poinformowali nas, że nie dostaniemy odpowiedzi, dopóki MON nie zbada "statusu prawnego" OKO.press.

Sprawę skierowaliśmy wówczas do sądu administracyjnego (by zobowiązał MON do udzielenia nam odpowiedzi) oraz do prokuratury (by zbadała, czy Antoni Macierewicz, jako szef MON i urzędnicy resortu nie popełnili przestępstwa polegającego na nieudzieleniu informacji publicznej).

Przeczytaj także:

"Pewna trudność" ministerstwa

W ubiegłym tygodniu, niemal równocześnie, otrzymaliśmy pismo, które MON przesłało do sądu w odpowiedzi na naszą skargę oraz e-mail z "odpowiedziami" na nasze pytania.

W piśmie do sądu prawniczka resortu tłumaczy, że „od kilku miesięcy trwają w MON zmiany kadrowe i organizacyjne. Zmiany te objęły również strukturę komórek organizacyjnych odpowiedzialnych za realizowanie wniosków o udostępnianie informacji publicznych."

I wyjaśnia, że w związku z tymi zmianami "w urzędzie istniała pewna trudność z realizowaniem wpływających wniosków, w krótkim ustawowym terminie”.

Przekonuje również, że aby zgromadzić dane, o które wnioskowało OKO.press „należało zwrócić się do kilku podmiotów”. W rzeczywistości wszystkimi niezbędnymi informacjami dysponował mecenas Andrzej Lew- Mirski, reprezentujący MON w sprawach o odszkodowania za katastrofę smoleńską.

MON odpowiada, nie odpowiadając

Czytając "odpowiedzi", które przesłał nam MON, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wysłano je tylko po to, by w przyszłości, składając wyjaśnienia przed sądem i prokuratorem, urzędnicy mogli zapewnić, że udzielili nam informacji. Ministerstwo nie podało nam właściwie żadnych konkretnych danych, o które się zwracaliśmy (poza tym, że o przyznanie odszkodowań wystąpiły 53 rodziny ofiar katastrofy). Napisało też, że "nie została zawarta żadna ugoda", w której resort zobowiązałby się do wypłaty odszkodowania rodzinom ofiar katastrofy. Zaznaczając, że dane te dotyczą stanu na koniec lipca br.(!)

Urzędnicy MON kazali więc nam czekać trzy miesiące na odpowiedź, by w końcu podać nam niepełne i nieaktualne informacje. Ale to nie wszystko. Okazuje się bowiem, że nawet dane, które mają przedstawiać stan na koniec lipca, nie są prawdziwe.

W ostatnich tygodniach zapoznaliśmy się z aktami 57 z co najmniej 71 spraw, które skierowali do sądów bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej, wzywając MON do podpisania ugód w sprawie odszkodowań. Część z tych spraw już się zakończyła. W czterech ugody podpisano przed końcem lipca br.! 10 czerwca zawarto porozumienie z Małgorzatą Biernacką- Posadzką (siostrą Izabeli Tomaszewskiej), 20 czerwca z Kazimierzem Lubińskim (ojcem Wojciecha Lubińskiego), osiem dni później z Marią Lubińską (matką Wojciecha Lubińskiego), a 26 lipca - z Jerzym Mamontowiczem (bratem Bożeny Mamontowicz- Łojek). Łącznie w tych czterech sprawach, resort zobowiązał się wypłacić bliskim ofiar 630 tys. zł zadośćuczynienia.

W naszych pytaniach do resortu określeń rekompensata, zadośćuczynienie i odszkodowanie używaliśmy zamiennie - pytając o wszystkie roszczenia rodzin ofiar katastrofy. Urzędnicy MON nie mogą więc tłumaczyć, że udzielając odpowiedzi uwzględnili tylko odszkodowania, a nie brali pod uwagę zadośćuczynień. Mało prawdopodobne wydaje się również, by urzędnicy nie wiedzieli o porozumieniach z Biernacką- Posadzką, Lubińskimi i Mamontowiczem. Uzasadnienie przyznania pieniędzy w pierwszej z tych spraw podpisał osobiście Antoni Macierewicz.

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze