W środę 22 lipca 2020 w Sejmie premier Mateusz Morawiecki chwalił się osiągnięciami szczytu UE w Brukseli i wynegocjowanymi dla Polski pieniędzmi. Po raz kolejny powtórzył też, że cieszy się, że Polsce udało się „wybić zęby” projektowi powiązania wypłat unijnych funduszy z praworządnością.
Ta zdolność negocjacyjna, budowania koalicji i przekonywania [...] zwłaszcza po stronie Węgier i Polski poskutkowała dobrym rozwiązaniem. W jego ramach Rada Europejska na zasadzie jednomyślności musi się wypowiedzieć w tej kwestii.
fałsz. Fałsz. W obecnie zapisanym projekcie nie ma mowy o udziale Rady Europejskiej.
Premierowi w imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości wtórowała i gratulowała posłanka Anna Czerwińska.
To przełom. Dodaliśmy warunek: akceptacja przez Radę Europejską, jednomyślna akceptacja. To zmienia dynamikę na naszą korzyść, bez jednomyślnej zgody wszystkich państw UE nie ma mowy o sankcjach, to zabezpieczenie interesów Polski
fałsz. Inna Rada, inna większość. Wg porozumienia mechanizm powiązania praworządności z budżetem zaproponowany przez KE będzie akceptowany przez Radę Unii Europejskiej większością kwalifikowaną
W OKO.press zastanawialiśmy się, dlaczego premier i jego polityczne otoczenie tak głośno cieszą się z tego „sukcesu”, skoro Polska – jak wielokrotnie powtarzali – nie ma problemów z praworządnością. Politycy PiS tłumaczyli, że to zła opozycja mogłaby chcieć „donosić” Komisji „wbrew faktom” i że dzięki negocjacyjnym zdolnościom premiera nie będzie takiej możliwości.
Problem w tym, że projekt „pieniądze za praworządność” jest częścią konkluzji Rady Europejskiej przyjętych w nocy z poniedziałku na wtorek 21 lipca.
Wbrew narracji PiS nie wpisano do nich wymogu jednomyślności głów państw Unii. Morawiecki i doradcy albo nie zrozumieli zapisów dokumentu, albo kłamią w żywe oczy.
Rada Europejska nie będzie decydować
Napiszmy to jeszcze raz. W konkluzjach zapisano powiązanie wypłat unijnych funduszy z praworządnością. Rada Europejska oficjalnie uznała, że takie rozwiązanie jest niezbędne.
Warto na tym etapie odróżnić Radę Europejską – w której raz na jakiś czas spotykają się głowy państw członkowskich – od Rady Unii Europejskiej (potocznie nazywanej Radą, ang. Council), która na co dzień jest jednym z organów decyzyjnych Unii.
„Interesy finansowe Unii powinny być chronione zgodnie z ogólnymi zasadami zawartymi w traktatach, a zwłaszcza wartościami w artykule 2 Traktatu o UE” – czytamy w art. 22 budżetowego porozumienia. Członkowie UE podkreślają, że ochrona tych interesów oraz poszanowanie praworządności to sprawy dużej wagi.
W związku z tym w kolejnym artykule zapisano, że mechanizm chroniący budżet oraz Fundusz Odbudowy zostanie dodany do porozumienia. Propozycję takiego rozwiązania, które wymagać będzie akceptacji Rady UE większością kwalifikowaną, ma przedstawić Komisja Europejska. Rada Europejska „szybko wróci do sprawy”.
Co to oznacza w praktyce, tłumaczy w rozmowie z OKO.press dr hab. Piotr Bogdanowicz z Wydział Prawa i Administracji UW.
„Sformułowanie, że Rada Europejska szybko powróci do sprawy, oznacza tylko i wyłącznie, że na kolejnym szczycie głowy państw ponownie będą o tym rozmawiać. Mogą spróbować pewne rzeczy dookreślić na poziomie politycznym. Ale sam mechanizm jest już zapisany” – wskazuje Bogdanowicz.
„To zdanie mówi jedynie, że na następnym szczycie ta kwestia będzie przedmiotem rozmowy głów państw i szefów rządów. Nie ma mowy o tym, że dla zawieszenia funduszy będzie potrzebna jednomyślna zgoda Rady Europejskiej. To kłamstwo” – podkreśla prawnik.
Unia poważnie traktuje praworządność
Bogdanowicz tłumaczy, że narracja PiS wskazująca na konieczność jednomyślnej decyzji w Radzie Europejskiej nie ma oparcia w treści porozumienia. Ani w zadaniach tego organu UE.
„Rada Europejska jedynie nadaje impulsy i kierunki polityczne całej Unii. Teoretycznie można wyobrazić sobie sytuację, w której taki mechanizm powiązania funduszy unijnych z praworządnością zostałby zaproponowany nawet jutro, bez czekania na kolejny szczyt. Rada Europejska nie ma funkcji prawodawczej” – mówi prawnik.
Po co zatem dodano do porozumienia zdanie, że Rada Europejska znowu zajmie się tym tematem?
„Zdanie to może mieć podwójny cel. Po pierwsze, chodziło o to, by pokazać, że skoro temat został potraktowany dość lakonicznie, to jeszcze do niego wrócimy, dopowiemy, dookreślimy. Drugi mógł być polityczny – sformułowano go na tyle enigmatycznie, by każdy mógł odtrąbić sukces. Chociaż w osobiście w to nie wierzę” – odpowiada Bogdanowicz.
Jego zdaniem nie doszło też wcale do przesadnego „rozwodnienia” mechanizmu.
„Jak patrzymy na te punkty, widzimy, że wyraźnie wskazują na zagrożenia dla interesów finansowych Unii (warunkowość w celu ochrony budżetu i instrumentu NextGenerationEU). Stąd komentarze, że uruchomienie tego mechanizmu mogłoby zadziałać tylko wtedy, gdy brak niezawisłości polskich sędziów wpłynąłby na wydatkowanie środków unijnych” – uważa Bogdanowicz.
„Ale unijne instytucje, w tym TSUE, obecnie bardzo poważnie podchodzą do spraw praworządności. Przyznają, że to problem systemowy. […] Łatwo można wyobrazić sobie sytuację, w której KE kwestionuje system powoływania sędziów w danym państwie członkowskim, który to system nie zapewnia dostatecznej niezawisłości. Logiczną konsekwencją byłoby wtedy, że każda decyzja takiego sędziego w obszarze prawa UE może być kwestionowana. W tym system wydatkowania środków ” – tłumaczy.
Kiedy nowy projekt?
Wiemy już zatem, że Komisja Europejska przygotuje projekt, w którym ew. zawieszenie wypłat unijnych funduszy będzie uzależnione nie od jednomyślności w Radzie Europejskiej, a od większości kwalifikowanej w Radzie UE. Taki pomysł leży już na stole, na jego stworzenie nie potrzeba będzie dużo czasu.
„Nie sądzę, by Komisja przedstawiła nowy projekt. Najpewniej poprawi ten, który przeszedł już liczne modyfikacje w kolejnych instytucjach. Ogólna idea jednak się nie zmieniła. KE będzie proponowała, a Rada będzie głosowała” – komentuje Piotr Bogdanowicz.
Jak wskazuje prawnik, w pierwotnej wersji projektu z 2018 roku KE chciała, by większość kwalifikowana (15 z 27 krajów reprezentujących 65 proc. ludności Unii) była potrzebna do odrzucenia wniosku. Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, odwrócił ten mechanizm w lutym 2020 w poszukiwaniu kompromisu z Polską i Węgrami.
Jak pisaliśmy po szczycie szefowie unijnych instytucji nie kryli, że cieszą się, że projekt w konkluzjach pozostał.
„Moim zdaniem te radosne komentarze Charlesa Michela czy Ursuli von der Leyen po szczycie nie były jedynie kurtuazją. To naprawdę istotny sukces negocjacyjny Unii Europejskiej, że ten mechanizm udało się zapisać. Nie sądzę, aby pozostał wyłącznie na papierze” – podkreśla Bogdanowicz.
Kiedy i w jakiej formie uzależnienie funduszy od praworządności rzeczywiście się zmaterializuje zależeć będzie od dynamiki politycznej w Unii. M.in. od stanowiska Niemiec, które od lipca 2020 sprawują prezydencję w Radzie UE.
Duże znaczenie będzie miało także stanowisko Parlamentu Europejskiego, który wielokrotnie wzywał unijnych decydentów do poważnego potraktowania wartości zawartych w traktatach. W środę 22 lipca szef PE David Sassoli zasugerował, że Parlament będzie próbował zaostrzyć mechanizm uwarunkowania budżetu od praworządności. Głosowanie w PE już w czwartek 23 lipca.
Ciekawe dlaczego słowo PRAWORZĄDNOŚĆ działa na
pis jak płachta na byka,zwłaszcza na zero i jego akolitów może najmądrzejszy pan słonimski jak zwykle nas oświeci??
Spokojnie. Zaraz słonimski w swoim stylu odwróci Alika ogonem i wybieli pisią dyplomację.
Najbardziej nienawistne słowa dla obozu rządzącego – Konstytucja i praworządność! I jeszcze symbol nienawiści – białe róże..
Po co ten eufemizm w tytule? Nie "opowiada bajki" a zwyczajnie kłamie, jak zwykle zresztą.
Cóż to za „MORAWIECKA BZDURA” w twierdzeniu, że do „ukarania” za brak praworządności w jednym z krajów Unii, powinna być podjęta jednomyślna decyzja wszystkich krajów. Przecież ten z krajów, który ma być ukarany, nigdy się nie zgodzi, aby ukarać samego siebie!
Ślamazarność organów Unii to już inna sprawa.
Masz rację! Gdy już mechanizm będzie, to wtedy wystarczy większość kwalifikowana w Radzie UE i oskarżany kraj o ile nie zbierze "mniejszości blokującej" nie będzie się mógł temu przeciwstawić. Ale jak ten mechanizm będzie wyglądał w szczegółach, to już ostatecznie podejmie decyzję Rada Europejska – jednomyślnie! Czyli na żaden z zapisów, który nie będzie pasował Polsce się nie zgodzimy. Przykład. Podejmowanie uchwał przeciw ideologii LGBT, będzie skutkowało odebraniem funduszy z UE. Gdyby był taki warunek, to może byśmy nie byli w stanie uzyskać mniejszości blokującej i bylibyśmy ukarani. Tylko, że takiego warunku nie będzie, bo musi być wpierw przyjęty przez Radę Europejską jednomyślnie, a na niego nie damy zgody! Rada będzie brać w tym udział raz. Przy tworzeniu mechanizmu (potem jedynie przy dodawaniu nowych warunków jak zajdzie potrzeba). Będzie brać udział w tworzeniu prawa, nie w jego realizacji! I to jest sednem wypowiedzi Morawieckiego. To my poprzez nasze prawo do weta, będziemy współdecydowac, co znajdzie się w mechanizmie. Paradoksalnie, przyjęcie tego mechanizmu jak najszybciej jest korzystne dla PiS! Bo pod niezdefiniowane pojęcie "praworządności" można wiele pociągnąć. Pod twarde zapisy – już nie!
Po prostu łże. Tylko to potrafi ten korporacyjny janczar.
Oczywiście, że Rada Europejska nie będzie się zajmowała każdym przypadkiem dotyczącym rzekomego łamania praworządności! Tym będzie się zajmowała Rada UE, większością kwalifikowaną! Ale nie o to chodziło Morawieckiemu! Chodzi o to, że nie ma dotychczas żadnego mechanizmu działania w tej sprawie. Trzeba określić najpierw warunki, które musi spełnić państwo, by uznać je za praworządne, albo które działania są sprzeczne z pojęciem praworządności. Określić ile funduszy i na jaki czas zostaną zawieszone. I tak dalej i tak dalej. Zacznie to KE potem nad tym pracować będzie Rada EU, a na końcu… zatwierdzi to Rada Europejska! Wiecie dobrze, że nic o co KE oskarża Polskę, np "niepraworządna" reforma sądownictwa, czy "niepraworządna" ochrona tradycyjnych wartości, nie znajdą się na liście warunków. Będzie ochrona przed korupcją, na pewno coś o wolności słowa, prawa do protestów, czyli wszystko to co w Polsce jest obecnie niezagrożone! Czy nawet jest nadużywane przez opozycję!… Widać, że macie problemy z uznaniem porażki. Najpierw przegrana Trzaskowskiego, teraz to! Poza tym, pamiętajcie o jednym. Wasi czytelnicy mają dostęp do innych źródeł informacji! I nie chodzi mi o media rządowe. Prasa światowa, jest jednoznaczna i smutna… z porażki "praworządności"!
Wegry juz pokazaly, ze jak beda nas gonic wilki, to pierwsi z san polecimy na pozarcie, jak dzieki temu Orban zajedzie dalej. Zludny sojusz.
Ten zapis jest na zasadzie 'i wilk syty i owca cała' – niby o praworządności jest, tyle ,że komisja europejska zaledwie 'zaproponuje' odpowiedni mechanizm. Czyli ktoś go musi jeszcze przyjąć. I skoro ta rada europejska o niczym nie decyduje to skąd tak długie negocjacje ws budżetu, a to przecież najistotniejsza część działalności UE?
Krótko mówiąc – sankcje za brak praworzadności zostaną wprowadzone, ale może to być za miesiąc a może i za 500 lat.
Nie chodzi o sam mechanizm. Ten może być użyteczny i dla Polski i warto by był wprowadzony. Ważne jest to, że przy jego wprowadzaniu będziemy mogli odrzucić takie zapisy, które zamiast mechanizmu dotyczącego obrony praworządności, wprowadziłyby obronę "praworządności" (czytaj chore, lewackie pomysły, godzące w państwa narodowe i ich tradycje)!… Swoją drogą OKO.press jest pod dużą presją, bo to już kolejny artykuł na ten temat, a jakoś trudno im przekonać "wiernych opozycji" czytelników. Z każdego ich słowa czuć niepewność.
Się zastanawiam, czy gdy Polska straci miliardy to PiS podda się. Czy jednak będzie nadal brnął w swoje brednie. Tak jak i ty.
Smutne czasy Panie Krzysztofie nastały, że cieszycie się towarzyszu(w końcu w latach 80tych staliście po jednej stronie z ZOMO) z tego,że twój własny kraj może stracić niebagatelne fundusze. Miejmy nadzieję,że do tego nie dojdzie, chociaż niewątpliwie rozbicie sędziowskiej szajki da w perspektywie długoterminowej więcej niż parę tęczowych srebrników za propagowanie prymatu związków homoseksualnych.
Smutne czasy nastały, gdy rząd mojego kraju boi się powiązania funduszy z przestrzeganiem praworządności.
Ale to nie pierwszy raz w historii Polski. Podobnie było w latach 70-tych, gdy OBWE uzależniało dostęp do kredytów od przestrzegania praw człowieka. To był tzw trzeci koszyk negocjacji, w propagandzie gierkowskiej zupełnie niezrozumiały. Jeżeli jesteś w wieku gówniarskim i nie pamiętasz tamtych czasów, poszukaj w internecie.
Z tej perspektywy patrząc, tych co stali po stronie ZOMO łatwiej znajdziesz w szeregach partii humorystycznie zwącej się Prawo i Sprawiedliwość.
Panowie tyle nienawiści i jadu w waszych wypowiedziach ! – Pan Morawiecki i Duda mają rację – polecam przeczytać ze zrozumieniem traktaty z UE, które Polska podpisała – Praworządność i Konstytucja danego kraju jest nad wszelkimi dyrektywami, przepisami i wypocinami UE – jak pałują we Francji ludzi pracy na ulicach, to jest OK, jak ludzie islamu palą kościoły – to jest OK, jak gwałcą kobiety w tzw. starej unii – to jest OK ?!
A jak w \"Hamerce Muzynóf bijom\" to jest ok? Twoj argument jest prosto z piaskownicy. Az wstyd.
–
Na dzien dzisiejszy mamy w Polsce \"strefy wolne of LGBT\"… i funduszy unijnych.
–
Brawo #dojnazmiana
Bredzisz acan. Łgarstwa Pinokia spowodowały, że w PE mówi się o tym jakie są obwarowania budżetu, grantów i pożyczek, więc choćby Kaczfi z Pinokiem na Giewont wleźli i krzyczeli swoje rozumienie dokumentu przyjętego w Brukseli – treści tegoż nie zmienią.
Panie Mateuszu – to już 7 z kolei przegrane wybory peowiaków, lewaków, postkomunistów – od 5 lat wreszcie czuję, że żyjemy w wolnej Polsce – PIS zrealizował ok. 90% swoich obietnic wobec narodu, nie pseudoelit kolesi, złodziei w białych kołnierzykach, kombinatorów itp.
Polskę nie muszą lubić (np.: klepać po pleckach, jak Tuska – który dla własnej prywaty, był na kolanach wobec Merkel), ale muszą nas szanować i tak teraz jest i tak będzie.
Ojcowie założyciele UE mówili o równości wszystkich krajów, narodów, wyznań, światopoglądów – a teraz w Europie prześladowani są chrześcijanie – taka jest prawda !
"to już 7 z kolei przegrane wybory peowiaków, lewaków"
Powaznie siodme? Ktos tutaj liczyc nie umie…
(…)Ale unijne instytucje, w tym TSUE, obecnie bardzo poważnie podchodzą do spraw praworządności.(…)
Prawda… i dlatego już n-ty rok prowadzą konstruktiv dajalaog.
Bo nie mieli instrumentów. Zapomniano przy konstruowaniu prawa UE dopisać że nie wolno kraść, czy czy wprowadzać dyktatury. No nikomu, do głowy nie przyszło, że to trzeba gdzieś zapisać. A potem przyjęto wschodnioeuropejskich Januszy polityki…
Ale teraz bat już jest i Janusze poczują go na swoich tyłkach.
Trwa dyskusja po szczycie UE. Po pierwsze trzeba sobie wyjaśnić co kto może i na czym to polega. Po pierwsze Rada Europejska cyt. „Rada Europejska określa ogólny kierunek polityczny UE i jej priorytety. Nie jest jednak instytucją legislacyjną, a zatem nie negocjuje ani nie przyjmuje unijnego prawa. Ustala natomiast program polityczny UE. Zwyczajowo robi to, przyjmując na swoich szczytach konkluzje, w których określa tematy do analizy i działania do podjęcia. Rada Europejska najczęściej podejmuje decyzje w drodze konsensusu. Jednak w pewnych szczególnych przypadkach, o których mówią unijne traktaty, decyduje jednomyślnie lub większością kwalifikowaną. W głosowaniu nie uczestniczą przewodniczący Rady Europejskiej ani przewodniczący Komisji Europejskiej”. cdn
cd. Rada Unii Europejskiej wraz z Parlamentem Europejskim negocjuje i uchwala akty prawne UE w oparciu o wnioski ustawodawcze przedstawione przez Komisję Europejską.
Koordynuje politykę krajów UE.
Określa kierunki polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE w oparciu o wytyczne Rady Europejskiej.
Podpisuje umowy między UE a innymi krajami lub organizacjami międzynarodowymi.
Przyjmuje, wspólnie z Parlamentem Europejskim, budżet UE.
Decyzje wymagają zazwyczaj większości kwalifikowanej:
55 proc. krajów (przy aktualnej liczbie 27 państw członkowskich jest to 15 krajów)
reprezentujących co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE.
Zablokować decyzję mogą co najmniej cztery kraje (reprezentujące co najmniej 35 proc. ogółu ludności UE).
Wyjątek – W przypadku tematów newralgicznych, takich jak te związane np. z polityką zagraniczną lub podatkami, wymagana jest decyzja jednogłośna (wszystkich krajów).
Zwykła większość wymagana jest w przypadku kwestii proceduralnych i administracyjnych.
Komisja Europejska jest jedyną instytucją UE, która przedkłada projekty aktów prawnych Parlamentowi Europejskiemu i Radzie i która: chroni interesy UE i jej obywateli w kwestiach, którymi nie można zająć się skutecznie na szczeblu krajowym
gromadzi wszelkie szczegóły techniczne za pomocą konsultacji z ekspertami i społeczeństwem.
Zarządzanie polityką UE i przydział środków finansowych
cdn
cd. Wraz z Radą i Parlamentem Komisja określa priorytety dla wydatków UE.
Przygotowuje roczny budżet do zatwierdzenia przez Parlament i Radę.
Nadzoruje sposób wydawania środków finansowych pod czujnym okiem Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.
Egzekwowanie prawa europejskiego
Wraz z Trybunałem Sprawiedliwości Komisja jest odpowiedzialna za zapewnienie właściwego stosowania przepisów unijnych we wszystkich państwach członkowskich.
Reprezentowanie UE na arenie międzynarodowej
KE występuje w imieniu państw UE na forum organizacji międzynarodowych, w szczególności w kwestiach dotyczących polityki handlowej i pomocy humanitarnej.
W imieniu UE negocjuje również umowy międzynarodowe. cdn
cd. Jak to sobie wyjaśniliśmy to teraz można dyskutować co się stało. RE (Rada Europejska) w konkluzji ze szczytu uznała potrzebę uzależnienie dystrybucji środków UE od przestrzegania praworządności pkt 22. W pkt 23 zaleciła KE opracowanie stosownych zasad i przyjęcie ich przez RUE w głosowaniu kwalifikowaną większością głosów. Taki projekt dokumentu jest przez KE przygotowany i został poddany stosownym konsultacjom. Teraz po ewentualnych poprawkach zostanie przedstawiony RUE pod głosowanie, a następnie do akceptacji przez PE. Sprawa kolejna Konkluzja szczytu to nie akt prawny tylko decyzja polityczna określająca ramy zarówno funduszu odbudowy jak i budżetu kolejnej perspektywy, czyli inaczej dostępność środków. Teraz decyzje zawarte w konkluzji zostaną przełożone przez KE na konkretne projekty aktów prawnych i przedstawione do akceptacji PE. I tu mamy tzw. kamienie na drodze Polski do tych pieniędzy. Po pierwsze praworządność po drugie polityka klimatyczna i wiele innych szczegółowych celów. Polskie podmioty mogą dostać te pieniądze, ale po przedstawieniu stosownych projektów, które będą zgodne z celami UE. cdn
cd. To jedno, drugie to konieczność zapewnienia stosownego udziału budżetu państwa w tych projektach, ile i w jakich projektach jeszcze nie wiemy i dowiemy się ze szczegółowych aktów prawnych wydanych przez PE i KE. Co z tego wynika? Polski rząd będzie musiał bardzo ściśle współpracować z samorządami, aby po te środki sięgnąć. Tak więc droga do tego eldorado daleka i wymagająca dużej pracy i współpracy. Natomiast to co wygadywał w czasie szczytu i przed nim nasz pan Prezydent czy Premier (wyimaginowana wspólnota, grupa skąpców itp.) raczej nam nie będzie pomagać. I na koniec czy tak się ten szczyt miał zakończyć? Oczywiście że tak. Ten szczyt nie mógł się zakończyć fiaskiem, ponieważ w ten sposób politycy biorący w nim udział pokazaliby, że się nie nadają, aby przywodzić UE. Fanfary grają we wszystkich stolicach i cieszmy się z tego, a już jutro do roboty, bo tak łatwo nie będzie. Na razie na koncie mamy ZERO, a co będzie to zależy od naszego rządu i nas SPOŁECZEŃSTWA. Pozdrawiam
(…)Polski rząd będzie musiał bardzo ściśle współpracować z samorządami, aby po te środki sięgnąć.(…)
Rząd nic musi… skoro może ukarać samorządy z dominacją opozycji.
Pewnie że nie musi, tylko wtedy nie będzie tego zapowiadanego eldorado…..
Winnego już mają…
A co oznaczają słowa p. Morawieckiego " tzw. praworządność". Nie rozumiem choć jestem wykształconym człowiekiem. Może jest kilka rodzajów praworządności, inna dla PiS , inna dla pozostałych ludzi….
Panie Zbigniewie, jak nie ogarniasz prostej sprawy, to mi jest przykro – praworządność i prawda jest wreszcie w Polsce od ponad 5 lat i jest oparta na niedoskonałej obecnej naszej Konstytucji, która jest nad tzw. prawem UE – wszyscy są równi wobec prawa, nawet tego niedoskonałego, dość rządów kolesi, złodziei w białych kołnierzykach, oszustów np. VAT, czy wręcz zdrajców naszej Ojczyzny – dość nierozliczonej ze swej zbrodniczej działalności postkomunie, my Polacy mówimy dość wtrącaniu się w nasze sprawy Rosji, Niemiec, Francji i tzw. starej UE – nie muszą nas lubić i klepać po pleckach jak Tuska – ale muszą nas szanować i traktować jak partnera.
Działacze PiS używają języka wolskiego gdzie slowa i zwroty maja zupelnie inne znaczenia, podobne do nowomowy z PRL czy Orwella:
–
wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła
–
U Kaczyńskiego i w jego partii zasady zdają się podobne:
prawa obywatelskie i wolnosc to patologia
regulacje i zamordnictwo to swobody
szacunek dla innych narodów to postkolonializm
Najpierw „Konstytucja”, teraz „praworządność”. Zastanawiam się, jakie kolejne słowa będą solą w oku obecnej władzy, czyżby „wolność”? A może „demokracja”? No bo chyba nie „wolne wybory”?
Tak na marginesie: ze sformułowaniem „tzw. praworządność” jest bardzo podobnie, jak z hasłem „Polska w ruinie” – to ostatnie w zamyśle pisowskich spin doktorów miało być diagnozą rządów PO-PSL, a – co teraz już wiemy – okazało się zapowiedzią niszczenia demokratycznych instytucji i rozbijaniu polskiej wspólnoty w wykonaniu rządu PiS i jego przystawek. Czyli „tzw. praworządność” to opis polskiej rzeczywistości, rodzaj samokrytyki ze strony Mateusza Morawieckiego – przyznaję, jestem pod wrażeniem szczerości premiera, nie sądziłem, że ta cecha u niego występuje.
Czasami zastanawiam się, co z tymi pisowcami jest nie tak, że niszczenie dorobku własnego kraju i poniżanie innych ludzi sprawia im taką przyjemność.
Ależ oni robią to z prawdziwym bólem w sercu. Dlatego na otarcie łez i załagodzenie tego bólu należą im się duże premie, odprawy i inne finansowe profity z angielska zwanymi "perks'ami".
Przed wielu laty jak mówiła mi matka było takie powiedzenie – "Żyd śniadania nie zjadł zanim Polaka nie oszukał".
Niestety złośliwość historii zatoczyła koło – p(i)si uważający się za premiera półślepy (po tatusiu) jak nie oszuka Polaków to ma dzień stracony, jak nie wejdzie w **pę karłowi z Żoliborza też ma dzień stracony.
To jest po prostu przekleństwo tej nacji.
Oczywiście nie mam nic do osób narodowości żydowskiej, mam wielu z nich znajomych i darzę ich wielkim szacunkiem tak jak ich kulturę.
A do spłaty rat frankowych nie są potrzebne żadne piniondze i w epidenie najlepiej iść na wybory zamiast do sklepu.
Gotówkie wpłacać nie do banku tylko do Szumowsk..Investments.