W pierwszym półroczu 2020 znaczna część pieniędzy z rezerwy ogólnej budżetu państwa wsparła walkę z epidemią COVID-19 i jej skutkami. Miliony były potrzebne na testy i laboratoria, sprzęt ochronny, laptopy do pracy zdalnej dla administracji, promocję profilaktyki zdrowotnej. Samo ministerstwo zdrowia otrzymało z rezerwy zaledwie 13 mln zł.
W tym samym czasie, 16 maja 2020, Mateusz Morawiecki zdecydował o przekazaniu z tej samej rezerwy 7 mln zł na rzecz Ignatianum, uczelni prowadzonej przez jezuitów. Rok wcześniej premier na zakup tego samego budynku przyznał już 3 mln zł.
Łącznie jezuicka uczelnia dostała więc w dwa lata z rezerwy budżetowej państwa 10 mln zł.
Zgodnie z zarządzeniami premiera, pieniądze mają być przeznaczone na zakup od Uniwersytetu Jagiellońskiego budynku przy ul. Kopernika 15C w Krakowie. To atrakcyjna lokalizacja, niedaleko kampusu Ignatianum.

Oba wnioski o dotację z rezerwy poparło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, kierowane wtedy przez Jarosława Gowina. Już wcześniej – w 2018 i 2019 roku, dzięki Gowinowi,
Ignatianum dostało obligacje Skarbu Państwa o wartości prawie 7,6 mln zł. Pieniądze z ich sprzedaży traktuje jako „wkład własny” w zakup budynku.
Dodajmy, że jezuicka uczelnia jest regularnie dotowana przez państwo. W latach 2007-2018 otrzymała z budżetu państwa ponad 210 mln zł.
Bez przetargu
Do niedawna budynek przy ul. Kopernika był częścią Szpitala Uniwersyteckiego Collegium Medicum UJ. Przeniósł się on jednak do nowej siedziby.
Powierzchnia użytkowa gmachu to 3 613 metrów kw., plus dodatkowo 1 022 metry kw. piwnic i 0,234 ha gruntu. Obecnie powierzchnia użytkowa budynków Ignatianum to 9 536 metry kw., uczelnia powiększy się więc przestrzennie o 38 proc.
Jak ustaliliśmy, w sprawie zakupu nieruchomości rektor Ignatianum Józef Bremer SJ pisał do władz UJ już w listopadzie 2018. W marcu 2019 roku, po negocjacjach z Ignatianum, prof. Tomasz Grodzicki, prorektor UJ ds. Collegium Medicum, wydał decyzję o przeznaczeniu budynku do sprzedaży.
Sprzedaż odbędzie się w trybie bezprzetargowym. Oznacza to, że Ignatianum nie musiało konkurować z innymi potencjalnymi kupcami.
Co do zasady państwowe osoby prawne, takie jak publiczne uczelnie, mają obowiązek sprzedawać swoje nieruchomości w drodze przetargu. W szczególnych przypadkach mogą – ale nie muszą – zrezygnować z przetargu, np. gdy z wnioskiem o zakup zgłosi się inna uczelnia publiczna. Wtedy obie szkoły prowadzą negocjacje. Cena budynku nie może być wtedy niższa niż jej szacunkowa wartość ustalona przez biegłego. Gdyby UJ rozpisał przetarg, cena mogłaby być wyższa. W tym przypadku
biegły oszacował wartość nieruchomości przy Kopernika na ponad 27,2 mln zł. Większość tej kwoty zostanie pokryta z publicznych pieniędzy.
„Wkład własny” – prawie 7,6 mln zł od Gowina
Jako „wkład własny” w zakup budynku przy Kopernika Ignatianum zamierza zainwestować środki, które zyskało w 2018 i 2019 roku, dzięki poparciu ówczesnego ministra nauki – Jarosława Gowina.
Ustawa o szkolnictwie wyższym i nauce pozwalała ministrowi nauki jednorazowo wnioskować do ministra finansów o przyznanie uczelniom publicznym obligacji Skarbu Państwa. Z tej puli uczelnie dostały obligacje warte od kilkuset tysięcy złotych do kilkudziesięciu milionów złotych. Otrzymały je także uczelnie kościelne finansowane z budżetu państwa.
Ignatianum dostało obligacje warte w sumie 7 577 000 zł.
Zobacz, ile dostały inne kościelne uczelnie
- Katolicki Uniwersytet Lubelski – ponad 30,2 mln zł,
- Uniwersytet Papieski w Krakowie – ponad 17,7 mln zł,
- Papieski Wydział Teologiczny w Warszawie – 2 mln zł,
- Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu – 660 tys. zł,
- Prawosławne Seminarium Duchowne w Warszawie – 151 tys. zł.
Wnioski do premiera
W 2019 roku, we wniosku o dotację z rezerwy budżetowej, Ignatianum prosiło premiera Morawieckiego o 10 milionów złotych. Pozostały koszt zakupu budynku przy ul. Kopernika planowało sfinansować częściowo z kredytu (do 13 mln zł) i sprzedaży części państwowych obligacji.

Jak już napisaliśmy wcześniej, ostatecznie Ignatianum dostało w 2019 roku z rezerwy 3 mln zł. W 2020 roku po raz kolejny prosiło premiera Morawieckiego o 10 mln zł na ten sam cel. Pisało, że chciałoby na zakup budynku dostać łącznie 13 mln zł z rezerwy budżetowej i dołożyć do tego prawie 7,4 mln zł z obligacji. Jak wspomnieliśmy wcześniej, tym razem premier przyznał uczelni 7 mln zł. Wciąż brakuje jej więc 3 mln zł.

Możliwe, że to nie ostatni wniosek Ignatianum do premiera w tej samej sprawie. W liście do prowincjała Towarzystwa Jezusowego w południowej Polsce z kwietnia 2019, który otrzymaliśmy od KPRM, rektor Ignatianum zdradził:
„Ze strony Pana Premiera i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego mamy ustne obietnice, że udostępnią środki finansowe na częściowe pokrycie kosztów nabycia wspomnianego budynku (10 000 000 plus 5 000 000PLN)”.
W tym samym liście rektor Ignatianum prosił przełożonego o zgodę na inwestycję i o dofinansowanie jej przez zakon. Prowincjał pieniędzy nie dał. Jak uzasadnił, „budżet prowincji nie jest w stanie sprostać takiemu zadaniu”. Zalecił rektorowi podjęcie rozmów z bankami.
Najniższe oceny od ministerstwa
„Zadaniem Akademii jako uczelni wyższej, ale przede wszystkim uczelni kościelnej, jest kształcenie przyszłych elit do pracy w szeroko pojętej sferze humanistyczno-społecznej oraz kulturowo-religijnej. Akademia czerpie z dziedzictwa intelektualnego i tradycji chrześcijańskiej” – uzasadniał swój pierwszy wniosek do premiera Józef Bremer SJ, rektor Ignatianum.
Chrześcijańskie elity Ignatianum kształci na trzech wydziałach: pedagogicznym, filozoficznym i zamiejscowym w Mysłowicach.
W wydziale filozoficznym prowadzone są kierunki: filozofia, kulturoznawstwo, psychologia, dziennikarstwo i komunikacja społeczna oraz turystyka religijna, a w wydziale pedagogicznym: pedagogika, nauki o polityce, praca socjalna, administracja i polityka publiczna, zarządzanie i nowe technologie w sferze publicznej oraz filologia angielska.
Pierwszy wydział ma uprawnienia do nadawania tytułu doktora na kierunkach: filozofia i kulturoznawstwo, drugi na naukach o polityce i pedagogice. Pod względem osiągnięć naukowych są jednak przeciętne lub słabe.
W ostatniej ewaluacji ministerstwa nauki wydziały pedagogiczny oraz zamiejscowy w Mysłowicach dostały najniższą ocenę C, a filozoficzny – B (w czterostopniowej skali A+, A, B, C).
Mimo to Uniwersytet Jagielloński, premier Morawiecki i wicepremier Gowin dali się przekonać, że warto wesprzeć Ignatianum w rozwoju naukowym. W swoich wnioskach jezuici zapowiadają, że w nowym budynku stworzą laboratorium badań pedagogicznych i psychologicznych, pracownie komputerowe i językowe oraz sale wykładowe i inkubator przedsiębiorczości.
Specustawa dla Ignatianum
Finansowanie kościelnej uczelni z publicznych pieniędzy i sprzedawanie jej publicznych budynków na preferencyjnych warunkach nie byłoby możliwe, gdyby nie ustawa z 2006 roku o finansowaniu Ignatianum z budżetu państwa. Została wtedy uchwalona z dwiema innymi ustawami – pozwalającymi finansować Papieski Wydział Teologiczny w Warszawie oraz Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu.
Ustawy były pokłosiem ustaleń Komisji Konkordatowej z lipca 2005 roku (końcówka rządu SLD, a dokładnie Marka Belki) pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSZ Adama Daniela Rotfelda i biskupa Tadeusza Pieronka. Podpis pod nią złożył prezydent Lech Kaczyński.
Komisja zaleciła finansowanie trzech powyższych uczelni z budżetu, chociaż nie zobowiązuje do tego Konkordat z 1993 roku ani umowa między rządem a Episkopatem, dotycząca kościelnych uczelni wyższych.
Zgodnie z Konkordatem (art. 15) dotowane przez państwo miały być jedynie Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie i Katolicki Uniwersytet Lubelski. Dotowanie innych kościelnych wydziałów zależy tylko od dobrej woli państwa.
Przeczytaj artykuł 15 Konkordatu
Art. 15 Konkordatu
1. Rzeczpospolita Polska gwarantuje Kościołowi katolickiemu prawo do swobodnego zakładania i prowadzenia szkół wyższych, w tym uniwersytetów, odrębnych wydziałów i wyższych seminariów duchownych oraz instytutów naukowo-badawczych.
2. Status prawny szkół wyższych, o których mowa w ustępie 1, a także tryb i zakres uznawania przez Państwo kościelnych stopni i tytułów oraz status prawny wydziałów teologii katolickiej na uniwersytetach państwowych regulują umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Konferencją Episkopatu Polski upoważnioną przez Stolicę Apostolską.
3. Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie i Katolicki Uniwersytet Lubelski są dotowane przez Państwo. Państwo rozważy udzielanie pomocy finansowej odrębnym wydziałom wymienionym w ustępie 1.
Jak pisaliśmy w OKO.press, ustawy o finansowaniu trzech dodatkowych uczelni katolickich zaczęły obowiązywać 1 października 2006 roku. W 2007 kosztowały budżet ponad 17, 3 mln zł, a w roku 2018 roku – już ponad 46,5 mln zł. Łącznie w latach 2007-2018 państwo wydało na ten cel ponad 363,1 mln zł.
Same dotacje dla Ignatianum kosztowały budżet ponad 210 mln zł.
Trybunał przyklepuje
W 2009 roku grupa posłów SLD zaskarżyła trzy ustawy o finansowaniu uczelni kościelnych do Trybunału Konstytucyjnego, argumentując, że są one sprzeczne z konstytucyjną zasadą równouprawnienia związków wyznaniowych.
„Zaskarżone ustawy są niezgodne z wyrażoną w art. 25 ust. 2 Konstytucji zasadą bezstronności władz publicznych wobec przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, ponieważ celem i skutkiem wspomnianych ustaw jest wsparcie przez państwo ze środków publicznych, pochodzących od wszystkich obywateli bez względu na wyznanie, instytucji należącej do Kościoła katolickiego” – argumentowali posłowie.
Trybunał w wyroku z 14 grudnia 2009 roku stwierdził, że wszystkie trzy ustawy są zgodne z Konstytucją. Z pięcioosobowego składu tylko sędzia TK prof. Ewa Łętowskazłożyła zdanie odrębne.
„Jeżeli aprobuje się myśl o konstytucyjnej dopuszczalności finansowania uczelni wyznaniowych i jeżeli to finansowanie nie ma być automatyczne – decyzja nie może być podejmowana arbitralnie” – uzasadniała swoje stanowisko prof. Łętowska, wskazując, że nieuzasadnione jest uchwalanie specustaw dla wybranych trzech uczelni.
Kupno budynku to nie inwestycja budowlana
Treść ustawy o finansowaniu Ignatianum to właściwie jedno zdanie: “wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna Ignatianum w Krakowie otrzymuje dotacje i inne środki z budżetu państwa na zasadach określonych dla uczelni publicznych, z wyjątkiem finansowania kosztów realizacji inwestycji budowlanych”.
Wydawałoby się, że skoro ustawa wyklucza dofinansowywanie z budżetu inwestycji budowlanych, Ignatianum nie powinno dostać pieniędzy na kupno budynku. Jezuitom udało się jednak obejść ten zapis: nie realizują inwestycji budowlanej, tylko kupują gotowy budynek.
„W istocie zakup gotowego budynku nie różni się od wybudowania od podstaw nowego budynku. Skutek jest ten sam. Na tego typu inwestycje państwo ma nie dawać pieniędzy. Nawet jeśli literalnie nie naruszono przepisów ustawy, pogwałcono intencję ustawodawcy” – mówi OKO.press dr hab. Paweł Borecki z Zakładu Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Litera prawa wyraźnie jednak odróżnia inwestycje budowlane od zakupu nieruchomości. I choć przepisy wprowadzające te rozróżnienia zostały uchwalone po 2006 r., gdy ustawy o finansowaniu uczelni katolickich wchodziły w życie, to one dookreślają jej znaczenie.
„W przypadku dofinansowania zakupu budynku dla Ignatianum nie można więc mówić o złamaniu prawa. Bez wątpienia jest to jednak preferencyjne traktowanie uczelni katolickiej przez państwo” – mówi nam Agnieszka Filak, członkini zarządu Stowarzyszenia Obywatelskich Inicjatyw Społecznych i Historycznych (SOISH), monitorującego stosunki państwa z kościołami i związkami wyznaniowymi.
Arbitralne było – jak wskazywała w zdaniu odrębnym do wyroku TK prof. Ewa Łętowska – już samo przyznanie publicznego finansowania jedynie wybranym uczelniom wyznaniowym. Dodatkowo na 10-milionową dotację nie mogą liczyć wszystkie dotowane z budżetu uczelnie wyznaniowe. Dostała ją tylko ta jedna dzięki decyzji premiera Morawieckiego i poparciu ministra Gowina.
Granty Gowina dla Ignatianum
To nie pierwsze dotacje, które Ignatianum dostało dzięki przychylności ministerstwa nauki pod rządami Jarosława Gowina. Z programu MNiSW „Dialog”, który ma budować „współpracę i trwałe relacje między podmiotami działającymi w obszarze nauki a podmiotami działającymi w sferze społeczno-gospodarczej” w latach 2016-2019 Ignatianum dostało trzy dotacje. Ich łączna wartość to ponad 4 mln zł, z tego:
- 1 999 537 zł na projekt „Humanistyka ma przyszłość”;
- 1 053 400 zł na projekt „Społeczeństwo inkluzywne w świetle Katolickiej Nauki Społecznej”;
- 1 010 413 zł na projekt „Kształtowanie i upowszechnianie wiedzy humanistyczno-społecznej – Słowniki społeczne”.
Akademia Ignatianum koordynowała też sfinansowany przez MNiSW projekt „Polonia Restituta. Dekalog dla Polski w 100-lecie odzyskania niepodległości”. Jego koszt to 2 204 300 zł.
Składał się z cyklu 10 „ogólnopolskich naukowych konferencji tematycznych”, podejmujących „kluczowe zagadnienia” (np. rodzina, praca, obywatelskość i patriotyzm, „osoba ludzka i jej prawa”). Ich „zwieńczeniem był międzynarodowy Kongres w Krakowie, podejmujący problematykę sumienia i odpowiedzialności w życiu publicznym”.
Współorganizatorami byli Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Rada ds. Społecznych Konferencji Episkopatu Polski.
Indywidualny grant od ministerstwa Gowina otrzymał także naukowiec z Ignatianum ks. dr hab. Maciej Bała na projekt „Pomniki Polskiej Filozofii Chrześcijańskiej XX wieku”. W I edycji konkursu grantowego „Pomniki polskiej myśli filozoficznej, teologicznej i społecznej XX i XXI wieku” dostał 999 846 zł.
Prawo jest dla szaraków. Nowa elyta może łamać je bezkarnie.
Nie należy się dziwić poczuciu bezkarności obecnej władzy – przykład Jacka Sasina pokazał dobitnie, że nawet bezprawne wydanie blisko 70 mln zł nie powoduje żadnych konsekwencji, ani prawnych, ani nawet służbowych.
To jest właśnie przykład tego, co PiS zarzucał Platformie, czyli funkcjonowania państwa teoretycznego: to właśnie za rządów PiS-u i jego przystawek takie instytucje, jak prokuratura, policja, Trybunał Konstytucyjny czy publiczne media wskutek zaplanowanych i wcielonych w życie działań niby są, niby działają, ale nie podejmują żadnych działań, które szkodziłyby przedstawicielom PiS-owskiej władzy i jej rozmaitym interesom. Dlatego w państwie teoretycznym, jakim jest obecnie Polska bezwzględnie ścigane są kobiety za pomalowanie ściany budynku w ramach akcji zwracającej uwagę na ofiary homofobii, ale nietykalni są członkowie pro-PiSowskich związków zawodowych, niszczący elewacje budynków i palący opony na ulicach. Dlatego w polskim państwie teoretycznym Jarosław Kaczyński, który według zeznań świadka wręczył kopertę z 50 tys. zł księdzu z rady fundacji spółki Srebrna, żeby popchnąć sprawę budowy partyjnych wieżowców w Warszawie, nie został – chociaż powinien – wezwany do prokuratury celem złożenia wyjaśnień w tej sprawie.
Jednak moim zdaniem nie państwo teoretyczne tylko państwo autorytarne, w którym kasta polityczna bez oglądania się na Suwerena i wbrew jego woli wyrażonej w Konstytucji zmieniła ustrój z demokracji liberalnej na w czystej postaci autorytarny, gdzie woluntaryzm polityczny i ekonomiczny zastąpił państwo prawa. Jednak trudno się dziwić mamy takie rządy na jakie zasługujemy. Politycy nam nie spadają z nieba tylko ich wybieramy. Moim zdaniem to wynika z tego, że demokracja to bardzo wymagająca pani. Natomiast w mentalności przeciętnego Polaka niestety nie mieści się w głowie, że bez względu jakie ono jest trzeba szanować prawo, że należy szanować zdanie innych ludzi i nie wolno ograniczać ich praw, że za swoje decyzje, łamanie prawa/grzechy trzeba bezwzględnie odpowiadać. Trafnie to zdefiniował prof. Markowski cyt. „Jeżeli w czymś możemy upatrywać niskich kwalifikacji polskiego obywatela, jego słabego kapitału społecznego, to w specyficznym typie katolicyzmu; w tradycji, w której się wyrasta: zdrowaśkach, odpuszczaniu win, spowiedzi i korupcjogennym dawaniu na tacę za wszystkie grzechy, połączonym z przekonaniem, że to załatwia sprawę. Mówiłem wielokrotnie i pisałem, głównie na podstawie badań, że najbardziej odpowiedzialny za ten stan rzeczy jest właśnie brak tradycji oświeceniowej i purytańskiej, protestanckiej, gdzie grzech jest grzechem, a odpowiada się za niego bezpośrednio przed Bogiem. To ten kulturowy sos, w którym wrastamy w życie, sprawia, że mamy ułomne kwalifikacje demokratyczne.” A ku przestrodze Benjamin Franklin tak powiedział „Ci, którzy poświęcają fundamentalne wolności dla tymczasowego bezpieczeństwa, nie zasługują ani na wolność, ani na bezpieczeństwo oraz zarówno wolność, jak i bezpieczeństwo, ostatecznie stracą.”
Suweren ma to wszystko w wielkim poważaniu, czyli w d……. A te matołki i tak uwłaszczą się na Państwie, czyli na nas. Ta bezsilność "mas" w Polsce mnie powala. Emerytki walczą o normalność, a młodzi, którym przyjdzie za kilka lat się miotać z kmiotkami, dzisiaj myślą o urlopie za granicą, bo fotki na F… trzeba dać. Dostana w tyłek to może zrozumieją
"laboratorium badań pedagogicznych i psychologicznych"
Ja chce zobaczyc jak takie cos dziala w praktyce…
Odechciewa sie pracowac legalnie.
Czy policzyli już diabły na główce od szpilki?
Gowin jest jednym z największych szkodników polskiej polityki, tym niebezpieczniejszy że przez wielu traktowany jako "ynteligent". W rzeczywistości to odpowiednik kościelnego Moczara. Kieruje się ideologią skrajnego katolizmu i ekonomicznego darwinizmu. Stąd, na szczęście nieudane, próby przepchnięcia całkowitego zakazu aborcji za PO, czy obecnie trwająca likwidacja szkół wyższych w mniejszych ośrodkach akademickich. Odbywa się to pod pozorem oszczędności w praktyce po to, aby mieć więcej na dosypywanie na polskie odpowiedniki szkół koranicznych. W praktyce oczywiście wyraz szkoła winien w tym kontekście występować w cudzysłowie bo ze szkołą wspólnego nic nie ma. No przynqjmniej w takim sensie, w jakim ten wyraz rozumie się w Europie.
To teraz wyzwanie dla dziennikarzy. Na najbliższej konferencji gdzie Pinokio będzie ględził o braku pieniędzy zapytać go "a co z 17 milionami które dał pan jezuitom?" Odpowie: nie o tym nie wiem, to pieniądze z innej puli, te pieniądze były w budżecie przeznaczone dla nich, pan pyta nie na temat itp. I teraz trzeba by odpowiedzieć: Facet pieprzysz. Powiedz bez kręcenia. Co z 17 milionami których brakuje na np respiratory? Dlaczego dałeś je kościołowi?. Póki ktoś mu tego nie zacznie rzucać w twarz to nic się nie zmieni i pomimo jojczenia setki milionów dalej będą spuszczane w kiblu.
jakoś pieniądze z innych puli (pul?) można było przesunąć na ochronę zdrowia – to dlaczego pieniędzy na liczenie diabłów na główce od szpilki nie mogą tak samo być przesunięte na służbę zdrowia?
Właśnie tak trzeba robić, zawsze, wszędzie. I jeszcze bardziej stanowczo.
Gowin jest jednym z największych szkodników polskiej polityki, tym niebezpieczniejszy że przez wielu traktowany jako "ynteligent". W rzeczywistości to odpowiednik kościelnego Moczara. Kieruje się ideologią skrajnego katolizmu i ekonomicznego darwinizmu. Stąd, na szczęście nieudane, próby przepchnięcia całkowitego zakazu aborcji za PO, czy obecnie trwająca likwidacja szkół wyższych w mniejszych ośrodkach akademickich. Odbywa się to pod pozorem oszczędności w praktyce po to, aby mieć więcej na dosypywanie na polskie odpowiedniki szkół koranicznych. W praktyce oczywiście wyraz szkoła winien w tym kontekście występować w cudzysłowie bo ze szkołą wspólnego nic nie ma. No przynqjmniej w takim sensie, w jakim ten wyraz rozumie się w Europie.
Jeżeli ustawy były uchwalone w roku 2006 to raczej koalicja PO-PSL nie miała większości.
Dziękujemy za czujność i przepraszamy za błąd trudny do wytłumaczenia. 🙂
Tak działa państwo mafijne. Jedni gangsterzy drugim "dają". Drudzy "biorą". Jedni i drudzy okazują się tą samą bandą: każdy z nich to katolik, a jezuici to katolicy zawodowo wybitni. Do kradzieży nie namawiają, kradzionego nie biorą i do cesarza na próbę kradzieży i korupcję donoszą. Znają bowiem Słowo Boże: co cesarskie – cesarzowi!
Czas płynie, a pewne spostrzeżenia pozostają nadal aktualne:
"Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna"
Lucius Annaeus Seneca (Seneka) 4 r.p.n.e – 65 r.n.e.
Chciałoby się skomentować, ale słów brak po prostu.
Religia jest dla ludzi bez rozumu – Piłsudski.
Demokracja tam jest stabilna i silna gdzie działają instytucje jej broniące. Elektorat pisowski tego nie pojmuje, bo ulega pisowskiej propagandzie. Co robi opozycja, dlaczego nie mówi głośno jak powinny działać sądy i instytucje kontrolujące działanie demokracji. Przecież wiele z nich zostało zlikwidowanych tak jak obecnie rzecznik praw obywatelskich.
Powiedzieć raz to za mało. Na pis głosowało 7 milionów ludzi z wykształceniem podstawowym, oni tego nie rozumieją, to czasem wtórni analfabeci. Nawet gazet bezpłatne wydawane na koszt partii, które by to wyjaśniały miałyby sens aby zrównoważyć propagandę pis wizji.
Starzy wyborcy pis nie mają Internetu, nie czytają gazet, nie kupują książek. Do nich trzeba pójść na własnych nogach.
A co robi opozycja? Oni nie rozumiej co się dzieje. Wierzą, że weto ma sens.