Kornel Morawiecki - jak zgrana płyta Solidarności Walczącej - uznaje Okrągły Stół za zdradę, a z Frasyniuka robi wielbiciela Jaruzelskiego i zarzuca mu, że na rozgrabieniu Polski się dorobił. Rzecz w tym, że Lech Kaczyński uznawał Stół za jedyne wyjście i czynnie w nim uczestniczył. Jarosław też usiłował, co autor tego tekstu obserwował z bliska
„Wiadomości” TVP 14 lutego poświęciły zatrzymaniu Władysława Frasyniuka stosowany materiał propagandowy, oparty na trzech tezach:
Dwa pierwsze wątki wnikliwie analizował w OKO.press prof. Jerzy Zajadło, a o spektaklu, jakim było zatrzymanie Frasyniuka, pisał Daniel Flis. Trzeci „zarzut” wspaniałomyślnie zostawimy bez komentarza.
W tych samych „Wiadomościach” Kornel Morawiecki próbował wbić gwóźdź do trumny Frasyniuka przy pomocy narracji historycznej. Tę opowieść snuje niezmienne od czasu, gdy był liderem Solidarności Walczącej (1982-1992), radykalnej organizacji antykomunistycznej wywodzącej się z „Solidarności”.
„Władek nie broni demokracji, on fałszuje swoją opowieść, jak mówi o jakiejś recydywie komunizmu” - martwił się po swojemu Morawiecki. I dalej, z tym samym co zawsze serdecznym zdziwieniem:
Władek Frasyniuk mówi, że panu generałowi Jaruzelskiemu należy się pomnik za Okrągły Stół. Jak mógł tak mówić?
Faktycznie podczas konferencji we Wrocławiu „Dialog-Kompromis-Porozumienie”, z okazji 20-lecia Okrągłego Stołu w 2009 roku, Frasyniuk powiedział, że „we Wrocławiu jest wielkie rondo Reagana i malutka ulica Kuronia, a proporcje powinny być odwrotne. Pomniki powinniśmy więc stawiać Wałęsie i Jaruzelskiemu - specjalnie powiem to mocno - a nie Reaganowi”.
Argumentował, że za Okrągły Stół „podziwiają nas w całym świecie”.
Frasyniuk apelował, by przestać się z tego porozumienia tłumaczyć i przyjąć, że „już nikt o zdrowym umyśle, nie krytykuje Okrągłego Stołu".
Dalej komplementował Jaruzelskiego, bo - mówił - do rozmów władzy z „Solidarnością” mogło dojść tylko i wyłącznie z ekipą generała.
„Generał Jaruzelski - to trzeba mu przyznać tutaj, w jego obecności - ma olbrzymie zasługi. Pogodził się z decyzją społeczeństwa i w ten pokojowy sposób uruchomił mechanizm budowania państwa demokratycznego i państwa obywatelskiego".
Wypowiedź Morawieckiego na temat Frasyniuka oceniamy - życzliwie - jako półprawdę.
Faktycznie Frasyniuk zwrócił się do gen. Jaruzelskiego z życzliwością i docenił jego decyzję, by rozpocząć obrady Okrągłego Stołu i doprowadzić - mimo kryzysów i zwrotów akcji - do zawarcia porozumienia w kwietniu 1989.
Ale Frasyniuk mówił nie o pomniku dla Jaruzelskiego, ale o dwóch pomnikach, jako symbolu porozumienia przeciwników politycznych,
faktycznie podziwianym i naśladowanym na świecie, np. w RPA (inna rzecz, że Wałęsa, który odmówił udziału we wrocławskiej konferencji w 2009 roku, nigdy by się na taki wspólny czy podwójny pomnik nie zgodził).
Morawiecki wypaczył zatem sens wypowiedzi Frasyniuka, czyniąc z niego apologetę komunizmu. I na dodatek beneficjenta postkomunistycznego „układu", który rozgrabił Polskę.
"Sprzeniewierzył się etosowi solidarnościowego działacza, jak zaklepał układ okrągłostołowy, który wyprzedawał Polskę. To był układ, w dużym stopniu rozgrabiania Polski".
I na koniec równie ciepłym głosem rzucił: „Sam podjął działalność gospodarczą, korzystając z tej legendy swojej solidarnościowej, jest bardzo bogatym przedsiębiorcą".
Ostatnia uwaga wpisuje się w najgorsze wzory komunistycznej propagandy, która czyni z zamożności moralny zarzut.
Morawiecki senior powinien przy tym uważać z takimi zarzutami, bo jego syn - bogaty człowiek, z 8 milionami na koncie - także skorzystał na kapitalistycznych przemianach, jakie uruchomił Okrągły Stół, a jednocześnie nie potrafi godzić swojej biznesowej i politycznej kariery, narażając się - jako minister a zwłaszcza premier - na zarzut konfliktu interesów.
Morawiecki senior specjalnie się nie dorobił, ale też nie jest biedakiem W oświadczeniach majątkowych z 2015, 2016 i 2017 roku nieodmiennie informuje, że jest właścicielem domu o powierzchni 90 m, mieszkania 72 m, i 4 ha gruntu rolnego.
Morawiecki senior - w odróżnieniu od syna - nie ma zmysłu do obracania pieniędzmi. We wszystkich trzech oświadczeniach deklaruje identyczną kwotę oszczędności 30 tys. zł i 1 tys. dolarów.
Wypowiedź Morawieckiego o „rozgrabianiu Polski" jest wyrazem antykomunistycznego doktrynerstwa, którym skrajna prawica pisze historię Polski. To zresztą stały motyw jego wypowiedzi.
Podczas debaty na Uniwersytecie Wrocławskim 2 czerwca 2014 roku, Morawiecki powiedział Frasyniukowi: „Twoim, Władek, zadaniem była obrona ludzi »Solidarności«, a nie zakładanie biznesu. Okrągły Stół to był zgniły kompromis przeciwko narodowi, potencjał Polski i »Solidarności« został zmarnowany". Zapytany, jaki był inny scenariusz, odpowiedział: „Na pewno nie rewolucja. Alternatywą było oddanie przez PZPR władzy".
I obrażony wyszedł z sali.
Z tak radykalnym stosunkiem do Okrągłego Stołu Morawiecki powinien mieć jednak polityczny kłopot. Przy Okrągłym Stole aktywną rolę odgrywali bracia Kaczyńscy.
Lech Kaczyński - jak sam opowiadał - był już w składzie tzw. szóstki, czyli kierownictwa »Solidarności« - osób delegowanych przez jeszcze nielegalną Krajową Komisję Wykonawczą do rozmów przy Okrągłym Stole.
Brał też udział we wszystkich spotkaniach w Magdalence (ale zawsze podkreślał, że nie pił alkoholu).
Jak podkreśla Jarosław Kaczyński, Lech „był oczywiście zaproszony do końcowych rozmów, ale zrezygnował”. Jarosław podkreśla role brata: "był sekretarzem, czyli w istocie zastępcą Mazowieckiego przy najważniejszym stoliku ds. legalizacji Solidarności”.
W wywiadzie dla „Newsweeka” z 2009 roku Lech Kaczyński tłumaczył swoją nieobecność przy głównym stole nieco inaczej:
„Mnie i brata zirytowała próba potraktowania nas jako jedną osobę. Powiedziano nam, że miejsce przy głównym stole jest tylko dla jednego z nas. Dlatego obaj zrezygnowaliśmy”.
Jarosław Kaczyński był członkiem zespołu ds. politycznych, którym kierował Bronisław Geremek. Autor tego tekstu obserwował go z bliska (o czym dalej).
Na rok przed tragiczną śmiercią Lech Kaczyński tłumaczył "Newsweekowi”:
"zawsze traktowałem [Okrągły Stół] jako posunięcie czysto taktyczne w ramach gry o wolną Polskę. Do dziś twierdzę, że było ono konieczne.
Strajki z maja i sierpnia 1988 roku pokazywały, że odradza się potencjał »Solidarności«, ale nie z tą siłą, co w roku 1980. W tych warunkach mimo lepszych okoliczności zewnętrznych – przejęcia władzy przez Gorbaczowa w ZSRR – taktyka bezpośredniego starcia z władzą nie mogła się skończyć dobrze”.
Prezydent doceniał też historyczną rolę Okrągłego Stołu: "Przyspieszył Jesień Ludów w Europie. Komunizm może by kiedyś upadł, bo pewnie wcześniej czy później zawaliłby się w ZSRR. Ale jako przedsięwzięcie taktyczne Okrągły Stół był przedsięwzięciem zręcznym”.
Zapytany przez "Newsweek”, czy w Magdalence zawarty został jakiś potajemny układ między komunistami a częścią liderów "Solidarności", Kaczyński odpowiada:
"Nie było żadnych tego typu ustaleń. Nie było żadnej umowy o podziale władzy, tym bardziej o podziale majątku”.
Jednocześnie Lech Kaczyński krytykował efekty porozumienia przy Okrągłym Stole, czyli spowolnienie dalszych przemian:
"Okrągły Stół powinien być jednak potraktowany jak rozmowa z uzurpatorem. Po jesieni 1989 roku, gdy sytuacja na świecie się zmieniła, należało w Polsce przyspieszyć zmiany. Tak się nie stało. Proces fraternizacji naszej strony z władzą wyzwolił dużo negatywnych zjawisk. W naszym obozie niektórzy zauważyli, że poza władzą polityczną są różnego rodzaju wpływowe układy społeczne, które można albo przeciągnąć na swoją stronę, albo rozbić. Oni wybrali przeciągnięcie na swoją stronę".
Pobrzmiewa tu ton zdrady elit podobny do wypowiedzi Morawieckiego, ale ocena jest łagodniejsza, a różnica zasadnicza: Lech Kaczyński uważa, że rozmowy Okrągłego Stołu, jakie w pewnym stopniu współtworzył, były jedynym realnym sposobem odzyskania przez Polskę wolności.
Jako sekretarz zespołu prof. Bronisława Geremka ds. politycznych, uczestniczyłem w 1988 i 1989 roku w pracach przygotowawczych i w negocjacjach przy Okrągłym Stole. Byłem też współredaktorem (ze strony "Solidarności") politycznej części porozumienia zawartego w kwietniu 1989 roku. Łączyłem to z pracą sprawozdawcy dla wciąż nielegalnego "Tygodnika Mazowsze", w którym pracowałem od początku pisma w 1982 roku. To nie były znaczące funkcje polityczne, ale dawały możliwość obserwacji.
Między innymi obserwowałem Jarosława Kaczyńskiego, który w zespole Geremka odgrywał szczególną rolę. Lech Kaczyński w wywiadzie dla "Newsweeka" mówił, że byli z bratem "uważani za pułkowników, a Geremek czy Mazowiecki byli generałami".
Ciągnąc tę metaforę, Jarosławowi Kaczyńskiemu należałoby przypisać niższy stopień wojskowy, powiedzmy starszego kaprala, ale był to kapral z ambicjami i myśleniem generalskim.
Podczas obrad ze "stroną partyjno-rządową" Jarosław Kaczyński nie zabierał głosu (brylowali Michnik często ostro atakując władzę i bardziej koncyliacyjny Kuroń), podczas narad przed i w trakcie Okrągłego Stołu także siedział raczej cicho.
Zapamiętałem, że starał się nawiązać ze mną kontakt, np. komentował moje sprawozdania i dzielił się pomysłami politycznymi. Pewnie przeceniał moją rolę i liczył na to, że wpłynę na stosunek Bronisława Geremka do jego osoby.
Rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim były - żałuję, że nie prowadziłem notatek - ciekawe. Rysował koncepcje polityczne, które wydawały mi się kompletnie utopijne.
Zapewne wcześniej niż inni zobaczył możliwość, że efektem Okrągłego Stołu może być zmiana całego układu politycznego, a nie tylko legalizacja "Solidarności" i innych niezależnych od władz organizacji.
Jarosław Kaczyński był przy Okrągłym Stole wyraźnie sfrustrowany, ale robił wszystko, by przy nim zaistnieć i starał się przebić ze swoimi politycznymi ideami. Pół roku później przeszedł jego pomysł na rząd "Solidarności" z przybudówkami partii komunistycznej - ZSL i SD.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze