0:000:00

0:00

Wicepremier podjął pomysł swego ojca, Kornela Morawieckiego i 18 września 2017 na ceremonii wręczenia nagrody im. Antoniny i Jana Żabińskich oświadczył, że:

Instytut Yad Vashem powinien docenić odwagę Polaków i cały naród polski powinien mieć jedno wielkie drzewo Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata
Polacy bohatersko ratowali Żydów, ale także ich prześladowali i mordowali
Ceremonii wręczenia nagrody im. Antoniny i Jana Żabińskich,18 września 2017

Morawiecki podkreślił, że "członkowie jego rodziny" byli w stanie przeżyć niemiecką okupację dzięki pomocy polskich rodzin, lecz "żadna z tych osób, które narażały swoje życie nie została zaliczona w poczet tych najbardziej uhonorowanych, wielkich bohaterów - Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata”.

W ten sposób Mateusz Morawiecki

poinformował o żydowskich korzeniach swojej rodziny, co w polskiej polityce zdarza się rzadko. Albo wicepremier ma odwagę ignorować antysemickie uprzedzenia, albo te uprzedzenia w Polsce słabną, także w środowisku politycznym polityka. A może i jedno, i drugie.

Wicepremier powtórzył pomysł opisany przez swego ojca w artykule "Drzewko dla Polski". Gdyby go zrealizować, Polska zostałaby drugim po Danii krajem, który dostał tytuł Sprawiedliwych jako naród, przy czym żaden z Morawieckich nie powołuje się na duński precedens.

We wrześniu 1943 roku Duńczycy uratowali 7320 Żydów, przy ogromnej mobilizacji całej społeczności, przewożąc ich łodziami (ponad 1000 kursów) do neutralnej Szwecji. Yad Vashem odstąpił w tym jednym przypadku od zasady, że tytuł Sprawiedliwego przyznawany jest jednostkom.

"Jak podkreśla Yad Vashem, ten tytuł przyznawany jest jednostkom, a nie grupom. Członkowie duńskiego ruchu oporu, uznali operację ratowania Żydów za działanie zbiorowe i zwrócili się do Yad Vashem o to, by nie nagradzać poszczególnych członków ruchu oporu. Yad Vashem uwzględniło tę prośbę i dlatego liczba Sprawiedliwych wśród Duńczyków jest tak mała - 22".

W 1963 roku Władysław Bartoszewski i Maria Kann posadzili też drzewko zbiorowego upamiętnienia działaczy Rady Pomocy Żydom „Żegota”.

The criteria for awarding this honor of Righteous Among the Nations, determined by the public committee of Yad Vashem , is as follows:

  • An attempt that included the active involvement of the rescuer to save a Jew regardless of whether these attempt(s) ended in success or failure
  • Acknowledged mortal risk for the rescuer during the endeavor - during the Nazi regime, the warnings clearly stated that whoever extended a hand to assist the Jews placed not only their own life at risk but also the lives of their loved ones
  • Humanitarian motives as the primary incentive - the rescuer must not have received material compensation as a condition of their actions
  • There must be testimonial support by the rescued person or archive material concerning the deed.

Mateusz Morawiecki: polskie zasługi były większe

Wicepremier Morawiecki przemawiał na ceremonii wręczenia nagrody im. Antoniny i Jana Żabińskich Polakom i Polkom ratującym Żydów. Odznaczenia są przyznawane przez organizację From the Depths tym osobom, które mają zasługi, ale nie otrzymały wyróżnienia od Yad Vashem.

W warszawskim ogrodzie zoologicznym, gdzie odbyła się ta uroczystość, Antonina i Jan Żabińscy przechowali podczas okupacji hitlerowskiej około 100 Żydów.

Przeczytaj także:

Wicepremier mówił, że "nagrodzonych odznaką Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata jest blisko 20 tys. osób, z tego Polaków 6700. Minimalnie się pomylił: sprawiedliwych jest nieco więcej (26 513), w tym Polaków 6706, czyli równo jedna czwarta.

Morawiecki argumentował, że odwaga Polaków ratujących Żydów była "czymś zupełnie nieporównywalnym, najwyższej próby".

"Z szacunkiem podchodzimy do wszystkich Duńczyków, Francuzów, Holendrów, którzy ratowali życie, czasami za to dostawali grzywnę czy byli wtrąceni przez Niemców do więzienia. To jest coś zupełnie innego. Uważam, że instytut Yad Vashem powinien to docenić".

Polscy sprawiedliwi i polscy oprawcy

Dla rozważań polskich win i zasług trzeba odwoływać się do ustaleń historyków. W wybitnej książce "Utajone miasto. Żydzi po aryjskiej stronie Warszawy - 1940-45" Gunnar S. Paulsson wyliczył - korzystając z tysięcy dokumentów - że w wojennej Warszawie ukrywało się 28 tys. Żydów, którzy "uciekli z getta, nie wprowadzili się tam lub przybyli skądinąd, by ukrywać się w stolicy". Ostatecznie przeżyło 11 500 (41 proc.). 16,5 tys. zginęło, z tego 5400 w czasie Powstania Warszawskiego, a aż 3500 dało się Niemcom nabrać na ofertę wykupienia wolności i stawiło się w Hotelu Polskim. 6000 zostało schwytanych, zadenuncjowanych lub zamordowanych.

Według Paulssona ukrywającym się Żydom pomagało 70-90 tys. Polaków (w większości odpłatnie), co stanowiło aż 8 proc. populacji Warszawy. Ścigało ich i szantażowało 3-4 tys. szmalcowników "i innych niebezpiecznych indywiduów".

Takie proporcje Polaków pomagających Żydom (niezależnie od motywacji) i Polaków, którzy na nich polowali, w innych miejscach kraju mogły być znacznie gorsze. Jak pisze Paulsson, w całym kraju mogło ukrywać się 150-230 tys. Żydów, ale

"współczynnik przeżywalności był zwykle dużo niższy niż w Warszawie, np. na Rzeszowszczźnie wyniósł zaledwie 7 proc.", m.in. za sprawą "powszechnego antysemityzmu wśród chłopów".

Ciemną kartą historii jest bezpośredni udział Polaków w eksterminacji. Podczas powstania warszawskiego doszło do wyjątkowego na tle polityki podziemnego państwa aktu zamordowania 23 Żydów przez odszczepieńczy oddział AK, zdarzały się też przypadki wypychania Żydów z przepełnionych schronów czy piwnic podczas bombardowania.

Były też pogromy na żydowskich sąsiadach z udziałem polskiej ludności. Najbardziej znane jest Jedwabne, gdzie według słynnej książki Jana Grossa zabito 1600 Żydów, a według ustaleń śledztwa IPN 300-400 osób. Ten pogrom jest jednak tylko jednym z serii - z ustaleń IPN wynika, że na Białostocczyźnie podobnych aktów było co najmniej 30. W archiwach IPN są świadectwa kilkudziesięciu Polaków skazanych po wojnie za zabijanie Żydów, ale większość sprawców nie została osądzona.

„Bezinteresowne” donosy, szmalcownictwo czy wręcz współdziałanie Polaków w zbrodniach na Żydach dokumentują prace takich badaczy i badaczek, jak Anna Bikont, Dariusz Libionka, Barbara Engelking, Jan Grabowski, Alina Skibińska czy Joanna Tokarska-Bakir.

Co napisał Morawiecki senior

Krótki tekst "Drzewko dla Polski" (wPolityce, 2 maja 2013) Kornela Morawieckiego jest bardziej zniuansowany w ocenie polskich win i zasług niż wypowiedź Morawieckiego juniora. Ale ogólna wymowa jest zgodna z idealizacją "polskiego narodu", a konkluzja jest identyczna:

Oprócz drzewek dla Sprawiedliwych przypisanych osobom, powinno rosnąć jedno drzewko przypisane Polsce. Symbol tysięcy bezimiennych Polaków, którzy, narażając życie, uratowali kilkudziesięciotysięczną garstkę polskich Żydów.

"Każdy polski Żyd, który przeżył niemiecką okupację, przeżył dzięki Polakom. Bez polskiej pomocy musiał zginąć. Nie miał się gdzie ukryć przed Niemcami. Tej prawdy nie niweczy subiektywne poczucie ocalonych, że Polacy byli zagrożeniem".

Tłumaczył, że "takie poczucie Żydów można zrozumieć. Polak mógł wydać Żyda Niemcom, mógł go szantażować. Każdy ocalony żył dzięki dobremu, a bał się złego Polaka.

Żyd bał się podczas wojny każdego Niemca i niemal każdego Polaka. Nas postrzegał jako antysemitów, Niemców – jako morderców.

Ale Żyd, który zetknął się z Niemcami, był z zasady zabijany wraz ze swoimi polskimi opiekunami. Na tych, co przeżyli, tamten straszny czas odcisnął piętno strachu przed Polakami. Ten paniczny strach stał się źródłem powojennej, psychologicznie zrozumiałej opinii uratowanych Żydów o polskim antysemityzmie. Opinii przekazanej następnie swoim dzieciom i międzynarodowemu otoczeniu, zwłaszcza Żydom amerykańskim i Amerykanom".

Uratowało się jeden, może dwa procent przedwojennej ludności żydowskiej w Polsce. Kilkadziesiąt tysięcy.

Oprócz drzewek dla Sprawiedliwych przypisanych osobom, powinno rosnąć jedno drzewko przypisane Polsce. Symbol tysięcy bezimiennych Polaków, którzy, narażając życie, uratowali kilkudziesięciotysięczną garstkę polskich Żydów.

Podziemne Państwo Polskie w skrajnych warunkach okupacji nie tylko udzielało zorganizowanej pomocy Żydom („Żegota”), ale i karało śmiercią tych, którzy ich wydawali Niemcom.

Morawiecki senior spekulował już, kto powinien złożyć formalny wniosek o drzewko do Instytutu Yad Vashem, a potem "śmiało czekać na odpowiedź: może prezydent, może rząd, może Senat, może Instytut Pamięci Narodowej".

Dodał, że

IPN "sprawa była już sygnalizowana".
;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze