Trudno byłoby uwierzyć, że premier wciskał szefom Komisji Europejskiej tak skrajny przekaz propagandy PiS, gdyby nie to, że robi to regularnie. Po exposé pokrzykiwał na posłów: "Reforma Ziobry jest dobra, zwiększa niezawisłość sędziów. Co wy opowiadacie, że zmniejsza?!". Potem Morawiecki zszedł na ziemię mówiąc, że trudno, by druga strona zmieniła zdanie
Ciekawe, co myśleli szefowie Komisji Europejskiej słuchając polskiego premiera, który zapewniał ich, że PiS umacnia państwo prawa, podczas gdy Komisja - punkt po punkcie - domaga się zmian w ustawach, bo obecne prowadzą - jak to ujmuje prof. Adam Strzembosz - do "osaczenia" sądów przez polityków.
W nocy 9 grudnia 2018 premier Mateusz Morawiecki powtórzył dziennikarzom to, co powiedział przewodniczącemu Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerowi:
"Obie strony wyraziły swoje rozumienie sprawy. To jest fundamentalne, żeby mówić jasno. Powiedziałem, o co nam chodzi w reformie sądownictwa:
żeby niezależności sądów było więcej, a nie mniej, żeby transparentności było więcej, a także - żeby więcej było efektywności kosztowej".
W debacie po exposé 12 grudnia 2017 mówił bardzo podobnie do posłów, którzy protestowali przeciw zakłamywaniu istoty zmian w systemie sprawiedliwości:
"Reforma ministra Ziobry jest dobra, zwiększa niezawisłość sędziów. Co wy opowiadacie, że zmniejsza?!".
Morawiecki podkreślał, że rozmowa była udana, atmosfera świetna, wskazywał na wiele innych tematów, które poruszono, co rozwadniało problem. W kluczowej sprawie naruszania przez Polskę praworządności nie odpowiedział na pytanie, czy przekonał Junckera (a wcześniej jego pierwszego zastępcę Fransa Timmermansa).
Tymczasem Komisja Europejska 20 grudnia 2017 sformułowała "czwarte ostrzeżenie" i dała Polsce ostatnią, trzymiesięczną szansę na zmianę uchwalonego prawa. Jeśli władze PiS tego nie zrobią, Rada Unii Europejskiej rozpatrzy "ryzyko naruszenia unijnych wartości" (za stwierdzeniem, że Polska narusza praworządność muszą być minimum 22 kraje spośród 27) i w Parlamencie Europejskim (2/3 głosów). Jeśli Polska dalej nie zmieni swojego postępowania, Rada Unii Europejskiej może stwierdzić już nie ryzyko, ale naruszenie wartości (do tego potrzebna jest jednomyślność). Trzeci, ostatni krok to uruchomienie procedury sankcyjnej, do której potrzebna jest większość kwalifikowana w Radzie Europejskiej.
PAP życzliwie dopytywał, czy wyjaśnienia Morawieckiego "dotarły do Junckera" i czy komisja "przemyśli swoją decyzję i ewentualnie ją wycofa"?
Morawiecki: "Trudno, żeby reakcja drugiej strony była zasadniczo odmienna niż wcześniej".
Polskie Radio: Czy Polska rozważa złożenie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości skargi na Komisję Europejską o przekroczenie uprawnień traktatowych?
Odpowiedź Morawieckiego była niejednoznaczna: Nie było rozmowy o tym. Dzisiaj.
Rzeczywiście trudno sobie wyobrazić, by reakcja Junckera była "zasadniczo odmienna". W rekomendacjach z 20 grudnia Komisja Europejska domaga się od polskich władz:
Komisja precyzyjnie wskazała na te miejsca ustaw o sądach powszechnych, KRS i SN, a także na postępowanie parlamentu i rządu wobec TK, które w ewidentny sposób naruszyły zasady praworządności opisane w słynnym art. 2 Traktatu o UE, który zobowiązuje kraje członkowskie m.in. do przestrzegania zasad państwa prawa.
Ustawodawstwo i praktyka polityczna PiS łamie tę zasadę. Prof. Adam Strzembosz obrazowo określa to jako osaczenie sądów i sędziów. Po domknięciu "reformy sądownictwa" to politycy przejmują kontrolę nad obsadzaniem kluczowych stanowisk (m.in. prezesów i wiceprezesów sądów), a także nad składem KRS, która powołuje wszystkich sędziów.
Według Strzembosza oznacza to w znacznym stopniu powrót do sytuacji z PRL, gdzie "władza polityczna miała wpływ na sądy przez: dobór sędziów, sposób ich awansowania, absolutną możliwość manewrowania prezesami i administracją sądową". Istota dekomunizacji sądów po 1989 roku polegała właśnie na tym, by sędziowie - od sądów powszechnych po Trybunał Konstytucyjny - byli wskazywani przez środowisko sędziowskie, bo wtedy sędzia "czuje się przede wszystkim z nim związany, a nie z ministrem". Władze PiS chcą ten proces odwrócić.
Trudno zrozumieć, jak Morawiecki może "osaczenie sędziów" nazywać ich "większą niezawisłością".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze