Komisja Europejska ogłosiła dzisiaj uruchomienie procedury z art. 7 – ale jednocześnie dała rządowi PiS kolejną "ostatnią szansę". Komisja wycofa wniosek o uruchomienie procedury, jeśli w ciągu trzech miesięcy rządzący dostosują się do rekomendacji - czyli wycofają się ze zmian w KRS, SN, TK i sądach powszechnych. To byłoby polityczne trzęsienie ziemi
Wydanie czwartej rekomendacji było zaskoczeniem. Dlaczego? Tzw. procedura kontroli praworządności, która prowadzona jest w sprawie Polski już od dwóch lat, przewiduje tylko trzy rekomendacje. Komisja wyczerpała więc limit rekomendacji wobec Polski.
Polska miała miesiąc na ustosunkowanie się do argumentów Komisji i pod koniec sierpnia wysłała do Brukseli swoją odpowiedź, która nie usatysfakcjonowała jednak Komisji.
Prof. Robert Grzeszczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego powiedział OKO.press:
"To nieoczekiwany ruch. Ale wydanie takiej rekomendacji leży w kompetencjach własnych Komisji. To kolejna ostatnia szansa dla Polski".
Rekomendacja Komisji Europejskiej z 20 grudnia 2017 podsumowuje poprzednie zalecenia, ale uwzględnia też obawy Komisji w kwestii ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Ustawy czekają na podpis prezydenta.
Bruksela zaleca polskiemu rządowi:
Jeśli polski rząd zastosuje się do tych zaleceń w ciągu trzech miesięcy, Komisja wycofa swój wniosek o uruchomienie art. 7.
Prof. Grzeszczak powiedział OKO.press: "Mimo, że czwarta rekomendacja to zaskakujący ruch, strategia Komisji układa się w całość. KE zrobi wszystko, żeby załatwić sprawę polskiej praworządności bez konieczności uciekania się do twardych procedur".
Dodał jednak, że konflikt z Polską stał się czymś w rodzaju "politycznego wrzodu" dla Komisji – dlatego tym razem ostatnia szansa prawdopodobnie naprawdę będzie ostatnia.
Złożenie wniosku o uruchomienie procedury z art. 7 sprawia, że teraz sytuacją w Polsce zajmie się Rada Unii Europejskiej, czyli szefowie państw członkowskich.
"Komisja będzie mogła pośredniczyć w rozmowach, ale nie będzie już stroną. A polski rząd nie będzie mógł zarzucić, że krytyka ustaw sądowych wynika ze złego nastawienia Komisji"– dodał prof. Grzeszczak.
Artykuł 7 ma chronić obywateli krajów unijnych przed konsekwencjami rządów populistycznej prawicy, która w późnych latach 90. zaktywizowała się w Europie. Unia Europejska zastosowała „sankcje dyplomatyczne” wobec Austrii w lutym 2000 roku, kiedy Partia Wolności (FPÖ) weszła do koalicji rządowej. Nie było to zastosowanie artykułu 7, ale dużo osób – w tym Austriaków – do tej pory tak uważa.
W związku z tymi sankcjami antyeuropejskie nastroje i popularność prawicy w Austrii tylko się wzmocniły, dlatego w czerwcu 2000 roku Unia się z nich wycofała. Od tego czasu Komisja Europejska ma alergię na sankcje – artykuł 7 jeszcze nigdy nie został zastosowany.
W 2014 stworzono dodatkowo procedurę kontroli praworządności, która miała zapobiegać uruchamianiu art. 7. W październiku 2015 roku Parlament Europejski odrzucił wniosek, by uruchomić art. 7 w sprawie Węgier.
Dopiero działania polskiego rządu zmusiły Komisję do zmiany kursu – to precedens. Więcej o tym, czym jest artykuł 7 można przeczytać w analizie prof. Roberta Grzeszczaka na stronie Archiwum Osiatyńskiego.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zapytał wiceprzewodniczącego Komisji Fransa Timmermansa o to, czy przy obecnym stanie wymiaru sprawiedliwości Polska weszłaby do Unii Europejskiej. Timmermans odpowiedział pięknym elaboratem o znaczeniu Polski dla projektu zjednoczonej Europy i o tym, że nie wyobraża sobie Wspólnoty bez udziału naszego kraju. Uniknął jednak odpowiedzi wprost na pytanie dziennikarza.
Dodał za to: "Nie podważamy prawa Polski do reformy wymiaru sprawiedliwości. Nie podważamy nawet przekonania, że reforma jest potrzebna. Mamy zastrzeżenia jedynie co do samej reformy – która łamie polską Konstytucję i prawo europejskie. To sprawa wszystkich krajów członkowskich, dlatego nie odpuścimy".
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze