Premier Mateusz Morawiecki ukręcił łeb pomysłowi Ziobry na wypowiedzenie Konwencji antyprzemocowej. Od tego ma Trybunał Konstytucyjny, któremu polecił zbadać zgodność zapisów dokumentu z ustawą zasadniczą. TK będzie się sprawą „zajmował” jak długo to Morawieckiemu będzie potrzebne
30 lipca 2020 premier Mateusz Morawiecki przeciął spekulacje na temat stanowiska rządu ws. Konwencji Antyprzemocowej. Na specjalnej konferencji prasowej poinformował dziś, że skoro dokument budzi poważne wątpliwości, składa wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności zapisów konwencji z ustawą zasadniczą.
"Mamy prawo sądzić, że dokument może być niezgodny z Konstytucją m.in. w zakresie bezstronności państwa ws. światopoglądowych oraz prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnym sumieniem. (...)
Sprawy takiej wagi należy rozpatrywać w ramach przejrzystej prawomocnej procedury"
- mówił premier.
Trybunał Konstytucyjny to nie tylko maszynka do uprawomocniania politycznych decyzji rządu. Coraz częściej wykorzystywany jest jako zamrażarka dla niewygodnych projektów. Tak PiS uporał się m.in. z kwestią zaostrzenia prawa antyaborcyjnego.
Będąc w klinczu między Kościołem i skrajną prawicą a masowymi, kobiecymi ruchami protestu, polecił instytucji kierowanej przez Julię Przyłębską zbadanie zgodności jednej z przesłanek uprawniających do przerwania ciąży z przepisami Konstytucji. Sprawa do dziś nie doczekała się rozstrzygnięcia.
Podobną strategię rząd przyjął więc w sprawie konwencji. W oficjalnej narracji słyszymy o tym, że Polsce grozi z powodu konwencji „rewolucja moralna” i „obca ideologia”, co jest oczywistym ukłonem w stronę koalicjanta z Solidarnej Polski Ziobry.
Z drugiej strony, na karku premier czuje oddech instytucji unijnych, które stanowczo wyraziły zaniepokojenie planami polskiego rządu na wypowiedzenie konwencji obejmującej obszar praw człowieka. Na ulice polskich miast wyszły też tysiące gniewnych obywatelek i obywateli.
Skierowanie wniosku do TK wyciszy sprawę politycznie i utnie dywagacje na temat fundamentalizmu polskiego rządu, który po wypowiedzeniu Konwencji chciałby tropem „Ordo Iuris” zalegalizować przemoc domową.
O tym, że ruch premiera jest pozorowany i zrozumiały tylko w sensie politycznego spektaklu, najlepiej świadczą fakty. Polski rząd już w 2015 roku w oficjalnym oświadczeniu
zobowiązał się do stosowania zapisów Konwencji zgodnie z zasadami i przepisami Konstytucji RP.
A to oznacza, że wartości zapisane w Konstytucji są nadrzędne nad jakimkolwiek punktem Konwencji i nie ma mowy o konflikcie z krajowym prawem. Sprawa, którą premier skierował do TK, jest więc de facto bezprzedmiotowa.
Szef rządu podczas konferencji zastosował strategię kanapki. Najpierw opowiadał o tym, jak polski rząd bezprecedensowo przeciwdziała przemocy i wspiera ofiary. Wśród zasług wymienił rekomendowaną przez Konwencję ustawę o natychmiastowej izolacji sprawców przemocy i efektywną politykę społeczną, która eliminuje zjawisko przemocy ekonomicznej.
Później premier poinformował o wysłaniu pomysłu Zbigniewa Ziobry do zamrażarki, by na koniec ogłosić, że polskie MSZ dostało zadanie wypracowania z innymi państwami zapisów dotyczących ochrony przed przemocą, które nie będą nasycone treściami ideologicznymi.
Pomysł na konwencję-bis, która miałaby powstać z inicjatywy Polski i zostać przyjęta z entuzjazmem nawet przez kilkadziesiąt państw, jest najbardziej absurdalny z całego wywodu.
Pokazuje jednak skalę napięć w obozie rządzącym - do jakich sztuczek musi posuwać się szef rządu, by okiełznać ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, który po wyborach prezydenckich przez radykalny kurs usiłuje umocnić swoją pozycję.
Unik to też wyraz słabości rządu w konfrontacji z aktywnym społeczeństwem obywatelskim i silnymi instytucjami europejskimi. Mimo monopolu władzy, PiS nie może pozwolić sobie na spełnianie najbardziej kontrowersyjnych ideowo pomysłów.
Jak zwykle, na ostatnim miejscu w debacie są najbardziej zainteresowani, czyli osoby, które doświadczają przemocy. Czas wykorzystany na burzliwą rozmowę na temat zagrożeń, które niesie za sobą dokument przyjęty już pięć lat temu, można było poświęcić na stworzenie kolejnych ustaw, które zwiększyłyby ochronę przed przemocą. A na liście do zrobienia jest wciąż wiele, o czym w ostatnich dwóch tygodniach pisaliśmy wielokrotnie:
Wkrótce opublikujemy też wywiad z Urszulą Nowakowską z Centrum Pomocy Kobietom.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze