0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: WASZYNGTON, DC - 21 MAJA: Prezydent Republiki Południowej Afryki Cyril Ramaphosa (L) przemawia, gdy prezydent USA Donald Trump słucha, podczas gdy (L-R) wiceprezydent USA JD Vance, sekretarz obrony USA Pete Hegseth i sekretarz handlu USA Howard Lutnick przyglądają się spotkaniu w Gabinecie Owalnym Białego Domu 21 maja 2025 r. w Waszyngtonie. Stosunki między oboma krajami są napięte, odkąd Trump podpisał w lutym dekret wykonawczy, w którym stwierdził, że biali mieszkańcy RPA są ofiarami konfiskaty ziemi przez rząd i ludobójstwa na tle rasowym, jednocześnie przyjmując niektórych z tych Afrykanerów jako uchodźców do Stanów Zjednoczonych. Trump wstrzymał również wszelką pomoc zagraniczną dla RPA i wydalił ambasadora tego kraju w USA Ebrahima Rasoola. Fot. Chip Somodevilla/Getty Images/AFPWASZYNGTON, DC - 21 ...

W środę 21 maja 2025 Gabinet Owalny stał się areną kolejnego po lutowej kłótni pomiędzy Donaldem Trumpem, JD Vance'em i Wołodymyrem Zełenskim dziwacznego spotkania na międzynarodowym szczeblu. Prezydent Stanów Zjednoczonych podczas rozmowy z Cyrilem Ramaphosą, swoim odpowiednikiem z Republiki Południowej Afryki, po wstępnej wymianie dyplomatycznych uprzejmości zasugerował, że w RPA dochodzi do ludobójstwa Afrykanerów, czyli tamtejszej ludności europejskiego pochodzenia.

Przeczytaj także:

Furtka do białej supremacji

To nie pierwszy raz, kiedy Trump pochyla się nad tą kwestią – w 2018, podczas swojej pierwszej kadencji, pisał w mediach społecznościowych o zmasowanych atakach na białych farmerów. O kampanii przemocy w Republice Południowej Afryki niedawno mówił także jego sekretarz stanu Marco Rubio oraz doradca prezydenta Elon Musk.

Ba, w przypadku tego ostatniego w dyskusję włączył się nawet Grok, chatbot zarządzanej przez Muska platformy społecznościowej X, który w ubiegłym tygodniu przez kilka godzin wplatał w swoje wypowiedzi informacje o „ludobójstwie białych”. O błąd ten obwiniono nieautoryzowaną modyfikację w kodzie, dokonaną przez jednego z pracowników. Zanim jednak udało się go naprawić, Grok powiązał kwestię domniemanych czystek etnicznych w RPA z zapytaniami o trzęsienie ziemi w Mjanmie, zarobki popularnego amerykańskiego baseballisty czy zmianę nazwy serwisu HBO Max.

Tysiące użytkowników X zostało wyeksponowanych na teorię spiskową ukutą przez białych nacjonalistów.

Należy bowiem podkreślić, że mamy tu do czynienia z teorią spiskową. „Ludobójstwo farmerów w Południowej Afryce” to tylko jedna ze zwrotek dłuższej rasistowskiej epopei o planie wyniszczenia białej rasy, którego składowymi są m.in. międzyrasowe małżeństwa, aborcja, imigracja oraz prawa dla osób LBTQIA+. Przez lata „etniczne czystki w RPA” pozostawały narracją zarezerwowaną dla skrajnie prawicowego marginesu. Teraz jednak teoria ta przebija się do głównego nurtu i po słowach Trumpa niewątpliwie nabierze jeszcze większego rozpędu.

Jest w niej jednak ziarno prawdy, na którym opierają swój ciężar zarzuty o przemoc na tle rasowym. W RPA farmy atakowane są regularnie: według informacji otrzymanych od tamtejszej policji przez „New York Timesa”, pomiędzy kwietniem 2020 a marcem 2024 roku zginęło na nich 225 osób. Nieco ponad jedna ofiara na tydzień – to wysokie statystyki, w dodatku utrzymujące się od lat. Pomiędzy 60 a 78 zabójstw rocznie notowała w latach 2012-2018 organizacja The Transvaal Agricultural Union of South Africa, zrzeszająca krajowych rolników komercyjnych i walcząca o prawa Afrykanerów.

Farmy na celowniku

Przemoc na farmach nie jest jednak wymierzona wyłącznie w białych. 53 spośród 225 zamordowanych osób, o których pisał New York Times, było właścicielami ziemi, na której dokonano zabójstw. Tutaj można założyć, że większość rzeczywiście była Afrykanerami, bo choć apartheid zakończył się ponad 30 lat temu, niemal trzy czwarte prywatnie posiadanej ziemi wciąż należy do białej ludności. Niemal dwukrotnie więcej, bo 101 ofiar było robotnikami rolnymi, którzy z kolei rekrutują się głównie z czarnej ludności. Resztę stanowili goście, rodziny właścicieli i pracowników oraz inne osoby.

W rozmowie z Deutsche Welle rasistowskie podłoże ataku wykluczają sami rolnicy. Farmy atakuje się, bo ich właściciele są zazwyczaj bardziej majętni niż reszta populacji kraju, w którym ponad połowa obywateli żyje w biedzie. W dodatku znajdują się na terenach wiejskich, gdzie czas reakcji służb porządkowych – i tak przeciążonych gigantyczną skalą przestępczości – jest dłuższy. Dr Theo de Jager, południowoafrykański gospodarz europejskiego pochodzenia, podkreśla: „Te problemy, z którymi się zmagamy, nie dotykają wyłącznie białych farmerów, ale w jeszcze większym stopniu czarnych”. Wtóruje mu Themba Masemola, czarny rolnik:

„To po prostu przestępczość, która wymknęła się spod kontroli”.

RPA zmaga się z nią od dekad. Rabunki, gwałty, porwania, kradzieże samochodów, działalność zorganizowanych grup kryminalnych – wszystko to dzieje się codziennie na ulicach Johannesburga, Kapsztadu, Pretorii czy Durbanu. W liczbie morderstw na 100 tysięcy mieszkańców Republika Południowej Afryki regularnie znajduje się w czołówkach światowych rankingów. W zestawieniu z kolosalną skalą problemu trudno w dobrej wierze wyszczególniać właśnie ataki na gospodarstwa rolne. Na przykład dane południowoafrykańskiej policji z okresu między kwietniem 2022 a marcem 2023 roku wskazują, że na farmach doszło do 51 zabójstw z niemal 27 tysięcy (!) odnotowanych w całym kraju. Niecałe 2 promile.

Przemoc w RPA nie ma koloru

Raporty południowoafrykańskiej policji często nie zapisują rasy ofiar. Eksperci twierdzą jednak, że to nie ona jest kluczowym czynnikiem. W wypowiedzi dla amerykańskiej sieci PBS Gareth Newham, prowadzący program zapobiegania przemocy na Instytucie Badań nad Bezpieczeństwem w RPA, zaznacza: „To, kto padnie ofiarą zabójstwa, jest w znacznie większym stopniu powiązane z klasą społeczną, płcią oraz miejscem niż z rasą”. Według niego grupą najbardziej zagrożoną przemocą w tym kraju są nie biali farmerzy, a młodzi, biedni, niepracujący czarni mężczyźni, zamieszkujący dzielnice biedy w ogromnych metropoliach.

Newham twierdzi też, że motyw rasowy pojawia się wyjątkowo rzadko. Nieporównywalnie częściej policja ma do czynienia ze zwykłymi atakami o charakterze rabunkowym, podczas których napastnicy po prostu nie chcą zostawiać świadków – w kraju, gdzie dochodzi do kilkudziesięciu morderstw każdego dnia, życie ma niewielką wartość. Prozaiczne powody mają niekiedy nawet te zabójstwa, w których można było zakładać podłoże rasowe. Na przykład Eugène Terre'Blanche, czołowy biały suprematysta RPA i założyciel neonazistowskiej partii Afrykanerski Ruch Oporu, został w 2010 zabity na własnej farmie. Jednak motywem dla jego morderców nie było przewodzenie rasistowskiej organizacji, odpowiedzialnej za akty terroru przeciwko czarnej ludności w trakcie negocjacji kończących apartheid, a zaleganie z wypłatami.

Rozkrok między białą dominacją a redystrybucją

Fakty nie są także po stronie Trumpa, gdy mówi o tym, że państwo odbiera białym rolnikom ziemie. Faktem jest, że w styczniu południowoafrykański prezydent podpisał nowelizację ustawy o wywłaszczeniu gruntów w interesie publicznym. Nie oznacza ona jednak, że Afrykanerzy będą wyrzucani ze swoich gospodarstw, by zaradzić nierównościom rasowym w rolnictwie. Właściciele ziemscy mogą zostać wywłaszczeni, tylko jeśli ich grunty są nieużywane, nie ma planów na ich rozwój, lub stwarzają zagrożenie dla okolicznej ludności. Ponadto przed podjęciem decyzji o wywłaszczeniu rząd musi podjąć próby wynegocjowania uczciwej kompensaty z gospodarzem. Nowelizacja nie zakłada także, że konfiskacie mogą podlegać wyłącznie grunty należące do białych farmerów – choć fakt, że to oni posiadają zdecydowaną większość prywatnej ziemi w kraju, rzeczywiście oznacza, że w wielu przypadkach nowe prawo będzie dotyczyć właśnie ich. Z tego powodu przeciwko nowelizacji protestowali Afrykanerzy, ale niezadowolona jest z niej również skrajnie lewicowa opozycja, która nazwała ją „legislacyjną wymówką” od prawdziwej redystrybucji na roli.

Teoria o „białym ludobójstwie” stoi na bardzo chybotliwych fundamentach i wymaga omijania rzeczywistych danych z iście saperską precyzją. Zresztą, gdyby systematyczne czystki etniczne rzeczywiście miały miejsce, Trump nie musiałby się posługiwać zdjęciami zrobionymi w Demokratycznej Republice Konga, a jego plan udzielenia azylu prześladowanym Afrykanerom przyciągnąłby więcej niż 60 osób. Tak, faktem jest, że w RPA panuje kultura przemocy i że jej ofiarami padają również przedstawiciele afrykanerskiej mniejszości. To prawda, że nieproporcjonalna większość farm należy do uprzywilejowanych białych i że to oni znajdą się na celowniku przestępców w wiejskich regionach. Ale snucie narracji o trwającym ludobójstwie – zorganizowanej, systematycznej eksterminacji części populacji – jest już nie tylko mijaniem się z rzeczywistością, ale perfidnym kłamstwem.

Za przemocą w RPA, zarówno tą skierowaną przeciwko majętnym białym farmerom, jak i czarnym bezrobotnym ze slumsów, stoi gigantyczna przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi.

W żadnym z krajów, dla których istnieją wiarygodne dane w tej statystyce, nie ma podobnego stopnia nierówności majątkowych.

W dodatku nie zmalały one od czasu zakończenia apartheidu. W Republice Południowej Afryki dla większości ludzi codziennością jest bieda, bezrobocie i brak możliwości zatrudnienia, co sprzyja rozwojowi przestępczości. Największą porażką post-apartheidowego RPA nie są wyimaginowane prześladowania białej ludności, która nadal cieszy się majątkami i statusem, ale niemożność zmniejszenia nierówności. I to ona napędza spiralę przemocy, którą potem wplątuje w swój przekaz skrajna prawica.

„Przyjmujemy ludzi z RPA, jeśli mamy przekonanie, że są prześladowani albo ma miejsce ludobójstwo".

Reuters,21 maja 2025

Sprawdziliśmy

W RPA problemem jest wysoka przestępczość. Dochodzi do napadów na farmerów czarnych i białych, giną też czarni pracownicy farm. Nie ma zorganizowanego planu wymordowania białych mieszkańców.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Lekcje z przeszłości

Jeśli amerykańska administracja chciałaby zobaczyć, jak wyglądały prawdziwe prześladowania białej ludności południowoafrykańskiej, może sięgnąć do historii. W trakcie II wojny burskiej w latach 1899-1902 Brytyjczycy zbudowali na terenie dzisiejszego RPA obozy koncentracyjne, do których przenosili rodziny burskich bojowników oraz cywili, których domy zostały zniszczone w walkach. Warunki tam panujące były tak ciężkie, że doniesienia o nich wywołały oburzenie w Wielkiej Brytanii. Choć nie prowadzono w nich planowej eksterminacji, w obozach zginęły tysiące ludzi, w większości kobiety i dzieci. Dyskusja, czy działania te można nazwać ludobójstwem, trwa do dzisiaj.

Wątpię jednak, by otoczenie Trumpa chciało drążyć ten temat. Rodzina Elona Muska od strony ojca ma w końcu brytyjsko-południowoafrykańskie korzenie, a wstyd byłoby się dowiedzieć, że za jedyne mające oparcie w faktach „ludobójstwo Afrykanerów” mogli odpowiadać jego pobratymcy.

;
Na zdjęciu Jakub Mirowski
Jakub Mirowski

Magister filologii tureckiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, niezależny dziennikarz, którego artykuły ukazywały się m.in. na łamach OKO.Press, Nowej Europy Wschodniej, Balkan Insight czy Krytyki Politycznej. Zainteresowany przede wszystkim wpływem globalnych zmian klimatycznych na najbardziej zagrożone społeczności, w tym uchodźców i mniejszości, a także rozwojem i ewolucją skrajnie prawicowych ruchów i ideologii.

Komentarze