Tomasz Mraz, były urzędnik w resorcie Zbigniewa Ziobry, obciąża swego politycznego pryncypała bezpośrednią odpowiedzialnością za nielegalne wydatki z Funduszu Sprawiedliwości
Na tydzień przed wyborami Roman Giertych opublikował na swym kanale na YouTube nagranie z udziałem Tomasza Mraza, byłego dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości w ministerstwie sprawiedliwości z czasów Zbigniewa Ziobry. Na nagraniu Mraza obciąża Ziobrę odpowiedzialnością za sposób wykorzystywania pieniędzy z Funduszu. Pieniądze przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw i przeciwdziałanie przestępczości trafiały do organizacji powiązanych z partią Zbigniewa Ziobry lub były wykorzystywane przez jej kandydatów do prowadzenia kampanii wyborczej.
„Na wszystkie te słowa, która wypowiada pan Mraz, są dowody zgromadzone przez niego” – mówił Giertych przed prezentacją nagrania. W części wstępnej Giertych podkreślał też, że taśmy miały zostać nagrane „kilka miesięcy temu, na wszelki wypadek”.
Prawnik zaznaczył, że część wyznań Mraza dotyczy wyborów parlamentarnych 2019 roku. W związku z tym „subwencja Prawa i Sprawiedliwości za ostatnie 4 lata powinna zostać przynajmniej w części zwrócona. To jest rzecz nowa, o którą będziemy prosić Państwową Komisję Wyborczą” – mówił Giertych.
Większa część „spowiedzi” Mraza jest już znana opinii publicznej za sprawą jego zeznań na posiedzeniach prowadzonego przez Giertycha zespołu do spraw rozliczeń PiS.
„Chciałem przeprosić za to wszystko, czego byłem udziałem”
– tak zaczął swoją wypowiedź Mraz. Przepraszał przez kilka minut. Tłumaczył, że nie mógł ustąpić ze stanowiska w resorcie sprawiedliwości. Twierdził, że obawiał się o życie własne i swej rodziny.
Mraz opowiadał o „limitach Ziobry” – wskazując na to, że były minister sprawiedliwości miał osobiście dysponować pieniędzmi z Funduszu i kierować je na potrzeby kampanii wyborczej swej partii, Suwerennej Polski (wcześniej Solidarnej Polski) będącej koalicjantem PiS.
„Były przyznawane przez ministra Ziobrę limity poszczególnym członkom [partii – przyp. red] na dany okręg wyborczy. Często były to bardzo duże środki, którymi dysponowali pełnomocnicy partii. I są takie umowy typu kilka umów z rzędu po 30 tysięcy. Zawsze budziło to moje zastanowienie, dlaczego to tak było robione. Że polityk jechał do gminy i mówił »dostanie 30 tysięcy«. Potem jechał do następnej. Robił sobie zdjęcia. Te środki były wykorzystywane podczas kampanii prezydenckiej (na prezydenta Rzeszowa – przyp. red) przez ministra Warchoła” – mówił Mraz.
„Ile?” – pytał na nagraniu Giertych.
„Prawie dwie bańki. Jego ludzie jeździli po jednostkach i mówili »a ile głosów dacie«. Ale tak normalnie, to była lista polityków. I limity, żeby nikt nie był za bardzo zachłanny. Te środki były bardzo mocno wykorzystywane. Były raporty po wyborach – ile dana gmina dostała z Funduszu Sprawiedliwości i ile dała głosów Suwerennej Polsce. Były takie przypadki, że za 800 tysięcy zł zostało kupionych 130 głosów. Drogo” – tłumaczył Mraz.
„To nie było tak, że to gmina pisała do Funduszu z prośbą o dofinansowanie wozów strażackich czy hełmów. Bardzo często było tak, że to polityk SP jechał do gminy i mówił, że ma otrzymać 20, 30 czy 50 tysięcy złotych.” – podkreślał były urzędnik resortu Ziobry.
„Pieniądze na przeciwdziałanie przestępstwom miały zostać skierowane do zaprzyjaźnionych fundacji i zaprzyjaźnionych ludzi, którzy mieli otrzymać ogromne wynagrodzenia i przy okazji realizować zadania niemające związku z działalnością funduszu.” – mówił Mraz.
Mraz na nagraniu opowiada też o sposobie rozdzielania pieniędzy z Funduszu. I dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat Kościoła i jego powiązań z Ziobrą.
„Dostałem do oceny jedną z bardziej skandalicznych fundacji. W jej karcie oceny stwierdziłem, że nie odpowiada ona wymaganiom konkursu i powinna zostać odrzucona. Dostałem polecenie zmiany tej oceny. Niestety, to zrobiłem. Wtedy byłem już całkowicie zależny od ich woli, bo mieli na mnie haka” – opowiadał Mraz.
„Zastanawiałem się, jaki to może mieć skutek dla Kościoła, którego jestem członkiem. To nie cały Kościół grał z ministrem Ziobrą, lecz niektóre organizacje skuszone przez Ziobrę lub mamonę” -– tak usprawiedliwiał instytucje kościelne były urzędnik Ziobry.
Opowiadał też o spotkaniach z byłym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Romanowskim, które miały miejsce już po wyborach.
„Organizowane cyklicznie przez Romanowskiego spotkania miały dotyczyć tego, żeby przygotować ministra Romanowskiego na ewentualne pytania (w sprawie Funduszu – przyp. red), a jednocześnie umacniać grupę takiego bardziej zaufanego kręgu ministra, żeby każda z tych osób zachowała milczenie, żeby wiedziała, że ma siedzieć cicho” – mówił Mraz.
Na koniec nagrania Giertych wylewnie dziękował Mrazowi za odwagę.
Afery
Opozycja
Władza
Roman Giertych
Zbigniew Ziobro
Prawo i Sprawiedliwość
Fundusz Sprawiedliwości
Tomasz Mraz
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze