Presja opinii publicznej oburzonej, a zarazem rozbawionej kuriozalną decyzją o usunięciu z wystawy w Muzeum Narodowym dwóch prac ze światowego kanonu feministycznej sztuki awangardowej, najwyraźniej okazała się skuteczna.
Jeszcze w piątek 26 kwietnia 2019 w argumentacji Muzeum nie było mowy o „rearanżacji”. Wówczas chodziło o ochronę dzieci przed zgorszeniem, czyli przed dwiema kobietami – jedną jedzącą banana (praca Natalii LL z 1972 roku), drugą – trzymającą na smyczy dwóch mężczyzn (Katarzyna Kozyra, 2005). O zaskakującej próbie cenzury obyczajowej pisaliśmy w tekście „Komu przeszkadza banan?”.
Rzecznik prezydenta: Sztuka ma spełniać „pewnego rodzaju wymogi”
29 kwietnia Muzeum się wycofało. Ministerstwo oficjalnie zaprzeczyło, że nakłaniało Muzeum do cenzury, umilkli politycy PiS.
Ale jeszcze w niedzielę 28 kwietnia rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy bronił cenzorskiego działania Muzeum:
Duża część kultury, sztuki jest finansowana z pieniędzy publicznych, więc naturalnym jest, że jeżeli strona publiczna – rządowa bądź samorządowa w dużej mierze finansuje jakieś instytucje to ma też wobec tych instytucji pewnego rodzaju wymogi.
zbity zegar. Nie, instytucje rządowe nie mają prawa wymagać od sztuki, by realizowała ograniczony światopogląd decydentów.
Błażej Spychalski najwyraźniej nie widział niczego złego w państwowej cenzurze. Przeciwnie, w polemice z Joanną Muchą (PO) i Adrianem Zandbergiem (Razem) w programie Polsat News zacietrzewiony pochwalał ingerencję, narażając się na zarzut, że myśli w stylu dawnych monarchów, którzy kazali nadwornym artystom upiększać swoje wizerunki zgodnie z własnym widzi mi się.
Skoro władza płaci, to może zdaniem Spychalskiego oczekiwać, że pokazywana w muzeum sztuka będzie odzwierciedlała jej światopogląd. Jaki światopogląd? Chrześcijański. Wyjaśnia to druga część wypowiedzi rzecznika:
„Ja nie życzę sobie jednej rzeczy, nie życzę sobie tego, żeby dzisiaj w przestrzeni publicznej obrażać olbrzymią rzeszę Polaków obrazoburczymi wystawami, sztukami, uderzającymi w jedną grupę osób – chrześcijan, a zajmować się innymi rzeczami. Mam taki gorący apel o to” – mówił Spychalski dając sobie prawo do wypowiedzi w imieniu „chrześcijan”.
Wieloznaczne dzieło z lat 1972-1975 roku Spychalski uznaje za obraźliwe dla Polaków i obrazoburcze. Jak pisaliśmy, pracę Natalii LL „w zależności od czasu i miejsca czytano ją jako głos o uprzedmiotowieniu kobiet, komercjalizacji sztuki, emancypacji kobiecej seksualności, gospodarce niedoboru (banany w PRL!)”.
Trudno powiedzieć, który z tych sensów obraża polskich katolików, ale chyba nie gospodarka niedoboru. Rzecznik Spychalski nie wyjaśnił, ale OKO.press poprosiło go o wyjaśnienie.
Przypomnijmy, że art. 6 Konstytucji RP mówi: „Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju”.
Zaś art. 5 głosi, że Rzeczpospolita „strzeże dziedzictwa narodowego”. Nie ma tu mowy o tym, że ochronie podlega jedynie to dziedzictwo zgodne z konserwatywną moralnością, w dodatku w arbitralnej interpretacji polityka.
W historii Polski mieliśmy do czynienia ze sztuką, która wiernie odpowiadała na wymagania władzy państwowej – była to sztuka socrealistyczna.
Rzecznik chciałby zafundować chrześcijański realizm?
W piątek: dobro dziecka. W poniedziałek: ograniczone warunki lokalowe
„Mieliśmy szereg rozmaitych skarg” – mówił prof. Miziołek „Gazecie Stołecznej”.
„Wielu ludzi pisało do nas mejle. Galerię odwiedza cała masa młodzieży w wieku 13, 12 i mniej lat. Ekspozycja powinna być wyważona”.
Te skargi to m.in. list matki ucznia IV klasy podstawówki pt. „Traumatyczna wizyta dziecka w Muzeum Narodowym”. Dyrektor cytuje go „Stołecznej”: „W moim dziecku po wizycie w Muzeum Narodowym pozostał jednak niesmak i niechęć. Sztuka współczesna rządzi się swoimi prawami, ale proszę również pamiętać o dobru dzieci i poszanowaniu ich wrażliwości”.
Miziołek: „Nie mogę nie reagować na krytyczne głosy”.
O „ograniczonych warunkach lokalowych” ani słowa. A tak właśnie uzasadnił swoją cenzorską decyzję trzy dni później: „Zmiany zachodzące w tejże przestrzeni to realizacja podjętych zobowiązań i nowa, bardziej dynamiczna wizja funkcjonowania instytucji, a nie deprecjonowanie zbiorów MNW czy ich »cenzurowanie«”.
W poniedziałek dyrektor podkreśla, że dobrze zna „miejsce prac Natalii LL i Katarzyny Kozyry w polskiej sztuce”. I dodaje, że
z powodu „bardzo ograniczonych warunków lokalowych” w ekspozycji Muzeum Narodowego „muszą następować kreatywne zmiany”. I tylko dlatego prace dwóch artystek „na pewien czas” trafiły do magazynu – „by ustąpić miejsca innym”.
Teraz z magazynu je wyciągnie i – zgodnie z wcześniejszym planem – będą pokazywane do 6 maja.
Dyrektor twierdzi też, że jego wypowiedzi zostały opublikowane bez autoryzacji. A Ministerstwo oświadcza, że „nie domagało się usuwania żadnych dzieł z wystawy”, a dyrektor zrobił to z własnej woli.
Przestraszyli się protestu?
Cenzura w muzeum poruszyła tysiące osób. Na godz. 18:00 w poniedziałek 29 kwietnia zapowiedziano protest pod Muzeum Narodowym, a na czwartek 2 maja – „Narodowe Jedzenie Bananów”. Do południa udział w poniedziałkowym wydarzeniu zadeklarowało 7 tys. osób, a 32 tys. wyraziły zainteresowanie.
Internetowa akcja solidarnościowa w obronie artystów, używająca m.in. hasztagów #stopcenzurze, #bezcenzury, #sztukamusibyćwolna, #wolnasztuka, #bananaselfie, cieszyła się w weekend wielką popularnością. Wzięli w niej udział popularni artyści i osoby publiczne, w tym: Anja Rubik, Dawid Ogrodnik, Krystyna Janda, Maja Ostaszewska, Monika Brodka, Kuba Wojewódzki.
Oświadczenie dyrektora MNW w sprawie rearanżacji Galerii Sztuki XX i XXI Wieku
Muzeum Narodowe w Warszawie posiada w swoich zbiorach bez mała 900 tys. obiektów, podczas gdy na stałej ekspozycji prezentujemy jedynie 0,5 proc. spośród nich. Znana i ceniona jest kolekcja m.in. sztuki XX i XXI wieku, w skład której wchodzi kilkanaście tysięcy prac.
Galeria Sztuki XX i XXI Wieku MNW w obecnym kształcie istnieje od przeszło sześciu lat. Mając na uwadze fakt, że ogromna liczba wybitnych dzieł sztuki, zwłaszcza polskiej, znajduje się w magazynach, w jednym z punktów programu funkcjonowania MNW, przedłożonego w listopadzie 2018 roku w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zobowiązałem się do wprowadzenia koncepcji wymiany dzieł eksponowanych w Galerii Sztuki XX i XXI Wieku co pół roku, aby zapoznać publiczność z bogatymi zbiorami sztuki nowoczesnej MNW.
W ścisłej współpracy z pracownikami MNW, zajmującymi się sztuką współczesną, wypracowano koncepcję pokazu pt. „Widoczne Niewidoczne”. Pokaz malarstwa XX wieku ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Spośród kilku tysięcy dzieł sztuki wyselekcjonowanych zostało prawie 150 obiektów, głównie XX-wiecznego malarstwa polskiego, które w czerwcu br. zostaną udostępnione publiczności w przestrzeni dotychczasowej Galerii.
Zmiany zachodzące w tejże przestrzeni to realizacja podjętych zobowiązań i nowa, bardziej dynamiczna wizja funkcjonowania instytucji, a nie deprecjonowanie zbiorów MNW czy ich „cenzurowanie”. Dobrze jest mi znane miejsce prac Natalii LL i Katarzyny Kozyry w polskiej sztuce. Misją MNW jest prezentowanie różnorodnych kierunków i postaw artystycznych, co w sytuacji bardzo ograniczonych warunków lokalowych powoduje, iż muszą następować kreatywne zmiany. Z respektem należnym każdemu obiektowi muzealnemu zarówno te prace, jak i inne, trafią na pewien czas do magazynu, by ustąpić miejsca innym.
Moja wypowiedź, tak chętnie cytowana w mediach, została opublikowana bez mojej autoryzacji. W sprawie reorganizacji Galerii Sztuki XX i XXI Wieku nie byłem wzywany do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a wszystkie decyzje podjąłem osobiście, po konsultacjach ze specjalistami zajmujących się sztuką XX i XXI wieku.
W związku z zaistniałą sytuacją podjąłem decyzję o dalszym eksponowaniu ww. dzieł do dnia rozpoczęcia prac rearanżacyjnych.
Prof. dr hab. Jerzy Miziołek
Warszawa, 29/04/2019
źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie
Oświadczenie ministerstwa kultury
Uprzejmie proszę o sprostowanie nieuprawnionego twierdzenia zawartego w opublikowanym dziś w „Gazecie Stołecznej” i podzielonym przez inne media materiale na temat „usuwania skandalizujących dzieł z Muzeum Narodowego”. Ministerstwo Kultury nie domagało się usuwania żadnych dzieł z wystawy i żadna z dalszych informacji w tekście, włącznie z cytatem dyrektora Miziołka, nie uzasadnia takiej tezy. Słusznie zresztą, bo zgodnie z ustawą z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, instytucją kultury zarządza dyrektor instytucji kultury.
Oznacza to, że za całokształt działalności instytucji kultury odpowiedzialność ponosi jej dyrektor. Oznacza to również, że wbrew powszechnemu przekonaniu Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie kieruje bezpośrednio pracami i nie steruje polityką wystawienniczą ani repertuarową instytucji kultury. Należy to do wyłącznej kompetencji dyrektora instytucji, który odpowiada za kształt i przekaz prezentowanych ekspozycji. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego sprawuje nadzór nad instytucjami kultury, których jest organizatorem lub współorganizatorem. Nadzór oznacza prawo do oceny działalności instytucji i jej dyrektora – i takie oceny są dokonywane. Nadzór oznacza również prawo do zażądania wyjaśnień w kwestiach dotyczących prowadzonej przez muzeum działalności – o takie wyjaśnienia do dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie minister się zwrócił w związku ze skargą przesłaną w tej sprawie do ministerstwa, podobnie jak zwracał się niedawno z prośbą o wyjaśnienia do Muzeum Sztuki Nowoczesnej – taka jest procedura.
Nadzór nad instytucjami kultury nie oznacza natomiast uprawnień do ingerencji w kształt wystaw, spektakli, koncertów i innych wydarzeń kulturalnych. To jest kompetencja dyrektora instytucji
Anna Pawłowska-Pojawa, dyrektor Centrum Informacyjnego MKiDN
źródło: „Gazeta Stołeczna”