0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: FOT WALDEK SOSNOWSKI / Agencja Wyborcza.plFOT WALDEK SOSNOWSKI...

Był 16 sierpnia, między godziną 22:00 a 23:00, miejscowość Gawłówka w gminie Michów (woj. lubelskie). 61-letni mężczyzna usłyszał jadący samochód i wyszedł z domu, gdyż spodziewał się przyjazdu bliskich. Za furtką dosięgnął go śmiertelny strzał. Myśliwy „pomylił go z dzikiem”.

O zdarzeniu pierwszy poinformował portal lublin112.pl, który podał, że funkcjonariusze zatrzymali trzech mężczyzn biorących udział w polowaniu. Wśród zatrzymanych ma być syn właściciela jednych z najbardziej znanych firm wędliniarskich na Lubelszczyźnie, posiadającej zarówno zakłady mięsne, jak i też własne chlewnie i blisko setkę sklepów. To on – według wstępnych informacji – miał oddać śmiertelny strzał. Mężczyzna posiada zezwolenie na broń, jest też członkiem koła łowieckiego.

Pomylił człowieka z dzikiem?

Jak podaje prokurator Jolanta Dębiec z Prokuratury Wojewódzkiej w Lublinie, trzech myśliwych polowało na dziki na polu kukurydzy, należącym do jednego z uczestników polowania. To teren niedaleko nieruchomości należącej do zastrzelonego mężczyzny.

Jeden z myśliwych strzelił do dzika. Chwilę później z domu wyszedł mężczyzna. Kolejne kule poleciały w jego kierunku. Jedna z nich ugodziła go śmiertelnie w klatkę piersiową. Po oddaniu strzału myśliwy zorientował się, że strzelił do człowieka i powiadomił służby ratunkowe oraz pozostałych uczestników polowania.

Śledczy zabezpieczyli ubrania, telefony i broń oraz analizują dokumentację PZŁ w celu sprawdzenia, czy polowanie było legalne.

Kilka złamanych przepisów, tragiczny skutek

„To kolejna straszna tragedia, kiedy myśliwy zabił człowieka. Tłumaczenie, że ktoś pomylił człowieka z dzikiem, powinno być okolicznością obciążającą, bo nie można oddawać strzału do nierozpoznanego celu” – komentuje psycholożka Izabela Kadłucka, prezeska fundacji Niech Żyją!

W tym przypadku w grę wchodzi nie tylko naruszenie przepisu zakazującego strzelania do nierozpoznanego celu. Ustawa prawo łowieckie jasno zakazuje również strzelania do dzikich zwierząt w odległości mniejszej niż 150 m od zabudowań mieszkalnych.

Na tym jednak nie kończą się prawne kwestie związane ze zdarzeniem. Jak podaje prokurator Jolanta Dębiec, na miejscu znajdował się 12-latek, który towarzyszył polującemu ojcu. Tymczasem art. 52 pkt 7 Prawa łowieckiego stanowi, że kto wykonuje polowanie w obecności lub przy udziale dziecka do 18. roku życia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Przepis ten, obowiązujący od 2018 roku, bardzo wadzi myśliwym i od dawna postulują zniesienie tego zakazu.

Przeczytaj także:

Wśród myśliwych krążą pogłoski, że to dziecko mogło pociągnąć za cyngiel, ale na obecnym etapie nie ma podstaw do wniosku, że tak rzeczywiście było.

Jak mówi Jolanta Dębiec, prokuratura sprawdza wszystkie okoliczności, także po to, żeby potwierdzić ewentualny udział dziecka w polowaniu „w większym stopniu niż jego obecność”.

Myśliwi komentują

Mimo że myśliwy przyznał się do oddania strzału, którego skutkiem była śmierć człowieka, Polski Związek Łowiecki ma wątpliwości co do samego zdarzenia i komunikat zrzeszenia jest bardzo ostrożny. „Polski Związek Łowiecki otrzymał informację, iż w sobotę około godziny 23:00, na terenie powiatu lubartowskiego doszło do postrzelenia mężczyzny, który w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Na miejscu obecny był myśliwy posiadający broń. Zdarzenie to jest aktualnie przedmiotem postępowania prowadzonego przez organy ścigania. Polski Związek Łowiecki deklaruje pełną pomoc w zakresie wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności tej sprawy. Ponadto Polski Związek Łowiecki wyraża swoją zdecydowaną dezaprobatę wobec zachowań, które naruszają obowiązujące zasady bezpieczeństwa przy posługiwaniu się bronią”.

Komentarze myśliwych w zamkniętej grupie są mniej zawoalowane. „Zaje…. nas... Nic nie jesteśmy w stanie zrobić”, „Leżymy i kwiczymy”, „Tego nie da się w żadnym stopniu obronić. Do tego nieletni na nocnym polowaniu. Strzał przy zabudowaniach…” – to niektóre z wypowiedzi.

Więcej „pomyłek z dzikiem”

Śmiertelne zdarzenia podczas polowań co jakiś czas mają miejsce. Pięć lat temu, również na Lubelszczyźnie, myśliwy zastrzelił 16-latka z Kazachstanu, który zbierał jabłka w sadzie w pobliżu internatu.

Myśliwy, który tłumaczył tę tragedię pomyłką z dzikiem, został skazany zaledwie na 4 lata i 9 miesięcy pozbawienia wolności, mimo że nie udzielił ofierze pomocy i uciekł z miejsca zdarzenia. W lipcu 2025 roku myśliwy śmiertelnie postrzelił zięcia, został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. W listopadzie 2023 roku myśliwy na poligonie zastrzelił żołnierza, co tłumaczył, klasycznie, pomyłką z dzikiem.

„Można było ukrócić tę patologię wielokrotnie na wiele sposobów. Okresowe badania lekarskie, komunikaty o miejscach polowań – wszystkie rozwiązania leżą od dawna na tapecie, a niektóre miały już formę gotowej ustawy w Parlamencie” – uważa Krzysztof Wychowałek z Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła”.

Nie ma jednak woli politycznej, żeby ukrócić patologie, które mają miejsce w łowiectwie. Kilka miesięcy temu posłowie sprzeciwili się wprowadzeniu obowiązkowych cyklicznych badań lekarskich i psychologicznych dla myśliwych. Ciągle obywatele mają też utrudniony dostęp do informacji o polowaniach. Same polowania są poza jakąkolwiek kontrolą, gdyż w całym kraju na 134 tysiące myśliwych jest zaledwie kilkudziesięciu państwowych strażników łowieckich.

;
Regina Skibińska

Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.

Komentarze