Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar poinformował, że na najbliższym posiedzeniu Rady ds. Ogólnych UE przedstawi państwom członkowskim plan, który pozwoli zamknąć wobec Polski procedurę art. 7 o uchybieniu zobowiązaniom państwa członkowskiego. Chce, by udało się to zrobić jeszcze przed wyborami europejskimi
Po spotkaniu ministra Adama Bodnara z szefową Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą, Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało komunikat, w którym informuje, że na przyszłotygodniowym posiedzeniu Rady do Spraw Ogólnych przedstawiony zostanie plan działania, który doprowadzi do zakończenia wobec Polski procedury przewidzianej w art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej.
Minister Bodnar ma nadzieję, że stanie się to jeszcze przed wyborami do PE.
To bardzo istotna informacja. Także w kontekście szans na wypłaty środków z funduszy spójności oraz KPO dla Polski.
Procedura z artykułu 7 TUE została uruchomiona wobec Polski w 2017 roku na wniosek Komisji Europejskiej. Otwarcie procedury antynaruszeniowej wobec Polski poparł także Parlament Europejski.
Mija zatem już ponad siedem lat, kiedy Polska objęta jest procedurą uznawaną w UE za „opcję atomową”.
Powodem uruchomienia wobec Polski artykułu 7 były dokonane przez rząd Zjednoczonej Prawicy zmiany w prawie, mające na celu demontaż niezawisłości sądów: zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa, Sądzie Najwyższym, Trybunale Konstytucyjnym i ustawie o sądach powszechnych.
Komisja Europejska kilkukrotnie wzywała rząd Zjednoczonej Prawicy do zaprzestania łamania prawa, ale ten nie zastosował się do tych wezwań.
W tym stanie prawnym funkcjonujemy niemal do dziś: z upolitycznionym Trybunałem Konstytucyjnym, nielegalną KRS, wadliwymi izbami Sądu Najwyższego oraz niezgodnym z prawem europejskim systemem dyscyplinarnym sędziów.
To także z tego powodu przez cały okres rządów PiS, Polsce nie były wypłacane środki z Krajowego Planu Odbudowy ani z funduszy spójności na lata 2021-2027.
Nowe władze – a zwłaszcza Ministerstwo Sprawiedliwości – usiłują praworządność przywrócić.
Procedura z art. 7 Traktatu o UE przewiduje sankcje wobec państwa członkowskiego za naruszenie podstawowych wartości Unii wymienionych w art. 2 TUE. Składa się z kilku etapów. W przypadku Polski (oraz Węgier, wobec których ta sama procedura została uruchomiona na wniosek Parlamentu Europejskiego) poczyniono tylko pierwszy krok.
W pierwszym etapie Rada (czyli ministrowie państw członkowskich), na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej (w przypadku Polski był to wniosek Komisji Europejskiej), stwierdzają, stanowiąc większością czterech piątych głosów oraz po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, „istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2”.
Owo „stwierdzenie ryzyka” poprzedza procedura wysłuchania państwa członkowskiego, w ramach której wnioskujący, czyli Komisja Europejska, przedstawia rekomendacje i daje szansę na zaniechanie i naprawienie naruszeń.
Wobec Polski stwierdzono istnienie takiego ryzyka, ale nie zdecydowano się iść krok dalej.
Choć zdaniem wielu, m.in. członków Parlamentu Europejskiego było to zasadne.
Krok dalej to już etap, w którym Rada Europejska, stanowiąc jednomyślnie na wniosek jednej trzeciej państw członkowskich lub Komisji Europejskiej (i po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego), może stwierdzić poważne i stałe naruszenie przez to państwo członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2.
A to już pociąga za sobą punkt 3 – nałożenie sankcji.
Podpunkt 3 artykułu 7 mówi właśnie o tym. Po dokonaniu stwierdzenia owego naruszenia, Rada, stanowiąc większością kwalifikowaną, może zdecydować o zawieszeniu niektórych praw wynikających ze stosowania Traktatów dla tego państwa członkowskiego. Łącznie z prawem do głosowania w Radzie.
Wobec Polski nigdy tego podpunktu nie zastosowano. Rząd PiS zachował prawo głosu w Radzie. Państwa członkowskie zatrzymały się na pierwszym kroku z art. 7.
Żeby zakończyć procedurę artykułu 7, państwo członkowskie, wobec którego stwierdzono „ryzyko naruszeń”, musi przedstawić Radzie dowody na to, że owych naruszeń zaniechało. Wówczas Rada może, stanowiąc większością kwalifikowaną, „zdecydować o zmianie lub uchyleniu środków (jeśli jakieś zostały podjęte), w przypadku zmiany sytuacji, która doprowadziła do ich ustanowienia”.
Czyli decyzję o zamknięciu procedury art. 7 wobec Polski mogą podjąć państwa członkowskie stanowiąc większością kwalifikowaną. A to oznacza co najmniej 15 państw reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności UE.
To zatem poszczególne państwa członkowskie będą oceniać sytuację w Polsce i podejmować decyzję, czy ich zdaniem Polska już praworządność naprawiła.
Zapowiedź Ministerstwa Sprawiedliwość napawa więc optymizmem.
Wynika z niej bowiem, że Ministerstwo Sprawiedliwości planuje uporać się z przywracaniem praworządności i naprawą wymiaru sprawiedliwości do czerwca, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Jak minister sprawiedliwości ma zamiar tego dokonać, przy tym, że prezydent Andrzej Duda zapowiada odsyłanie wszelkich ustaw zatwierdzonych przez Sejm do Trybunału Konstytucyjnego – tego jeszcze nie wiemy.
Wiemy jednak, że zrealizowanie działań, które mogą zamknąć art. 7 wobec Polski, oznacza de facto naprawę wymiaru sądownictwa, a więc i zrealizowanie wymogów dotyczących odblokowania funduszy spójności oraz wypełnienie wymagań tzw. super kamieni milowych. To wszystko to zatem trzy pieczenie na jednym ogniu.
Polska ma zablokowanych 59,8 mld euro środków z KPO oraz 76,5 mld środków z funduszy spójności.
Artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej mówi o ochronie podstawowych wartości Unii Europejskiej – „szacunku dla ludzkiej godności, wolności, demokracji, równości, poszanowania praworządności, praw człowieka oraz praw mniejszości”, i o tym, co robić, jeśli państwo członkowskie je narusza.
Demontując niezależność wymiaru sprawiedliwości Polska naruszyła zasadę praworządności.
Taki charakter miały zmiany w Trybunale Konstytucyjnym i ustawy sądowe – dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa, sądów powszechnych i Sądu Najwyższego. Komisja domagała się od Polski wycofania tych ustaw, albo ich zmiany – tak, by były zgodne z Konstytucją RP i europejskimi standardami ochrony sędziowskiej niezawisłości.
W polskim systemie prawnym zasada praworządności stanowi zasadę naczelną i została uregulowana w art. 7 Konstytucji RP z 1997 roku: „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.” Jest również podstawową zasadą prawną Unii Europejskiej, dwukrotnie wymienioną w Preambule i bezpośrednio w artykule 2 Traktatu o Unii Europejskiej (dalej TUE).
„Powiedzcie TAK równości!” – wzywa premier Kyriakos Mitsotakis z centroprawicowej partii Nowa Demokracja. Grecki parlament jeszcze dziś zagłosuje nad uznaniem małżeństw osób LGBTQ+.
W greckim parlamencie trwa debata na temat zaproponowanej przez rząd premiera Kyriakosa Mitsotakisa ustawy legalizującej małżeństwa osób LGBT+. Ustawa zakłada także prawa adopcyjne dla par, ale nie zezwala na surogację.
Ustawa, nad którą głosowanie może się odbyć jeszcze dzisiaj, ma szansę zostać przyjęta.
W greckim parlamencie większość ma obecnie konserwatywna Nowa Demokracja, ale duża część posłów tej partii jest gotowa poprzeć projekt. Poparcie dla projektu zapowiedziały też cztery opozycyjne wobec rządu partie lewicowe, których głosy przesądzą o większości.
Jeśli ustawa zostanie przyjęta, Grecja będzie pierwszym krajem na świecie ortodoksyjnie chrześcijańskim, w którym uznawane są prawa osób LGBTQ+.
„Dla każdego demokraty to będzie bardzo radosny dzień” – cytuje wypowiedź premiera anglojęzyczny grecki portal Ekathimerini.
Debacie parlamentarnej towarzyszą demonstrację w obronie praw człowieka na placu Syntagma w centrum Aten.
Grecki parlament rozbrzmiewał dziś wieloma głosami wsparcia dla praw osób LGBTQ+, ale słychać było też liczne głosy sprzeciwu.
„Nie możemy odwracać oczu od tego, co te osoby przeżywają przez lata, spędzając życie w ukryciu, zmagając się z niesprawiedliwym traktowaniem urzędowym” – amerykański portal Voice of America cytuje wypowiedź posłanki Nowej Demokracji Mari Syrengali, która zamierza głosować za projektem.
Innego zdania jest były premier z ramienia Nowej Demokracji Antonis Samaras, który skrytykował plan rządu. Samaras uważa, że „to prawo ma swoje źródło w błędnym przekonaniu, że małżeństwa jednopłciowe są prawem człowieka, podczas gdy tak nie jest”. Zapowiedział, że zagłosuje przeciwko.
Na wejście w życie ustawy uznającej prawa osób LGBTQ+ nie zgadza się też grecki kościół prawosławny. Głowa greckiego kościoła, patriarcha Jeronimos, powiedział, że głosowanie w parlamencie powinno być imienne, by wyborcy wiedzieli, kto jak zagłosował.
Nadzieję na to, że głosowanie zakończy się sukcesem wyraziły światowe organizacje broniące praw człowieka, w tym grecka National Commission for Human Rights.
Zatrzymany miał planować podpalenia obiektów na terenie Wrocławia znajdujących się „w bliskiej odległości od elementów infrastruktury o znaczeniu strategicznym” – informuje ABW.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informuje o zatrzymaniu, do którego doszło 31 stycznia 2024 we Wrocławiu.
Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę, który działając w zorganizowanej grupie przestępczej, na zlecenie rosyjskich służb wywiadowczych, planował podpalenia na terenie Wrocławia.
Do zatrzymania doszło dzięki temu, że wcześniej ABW weszła w posiadanie informacji, że obywatel Ukrainy, działając na zlecenie rosyjskich służb specjalnych planuje podjęcie na terytorium RP tzw. działań dywersyjno-sabotażowych.
Jak informuje ABW, podpalenia miały dotyczyć obiektów, które znajdują się „w bliskiej odległości od elementów infrastruktury o znaczeniu strategicznym”.
W trakcie zatrzymania i przeszukania, agenci ABW znaleźli dowody planowanego przestępstwa.
W wyniku śledztwa zatrzymanemu postawiono zarzuty z art. 258 § 1 k.k. oraz z art. 130 § 7 i 8 k.k., tj. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze międzynarodowym. Za zarzucone podejrzanemu czyny grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Podejrzany został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy.
Śledztwo prowadzi Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu Delegatury ABW w Poznaniu pod nadzorem Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu.
Dzień po tym, jak Donald Trump powtarza swoje absurdalne twierdzenia na temat NATO, prezydent USA Joe Biden wysyła zaproszenie do Polski na wizytę państwową. Ale to wizyta w niestandardowym formacie. Biden chce rozmawiać o demokratycznych wartościach, i z prezydentem Dudą, i z Donaldem Tuskiem
Biały Dom poinformował o tym, że prezydent Joe Biden zaprasza na łączoną wizytę państwową prezydenta Polski Andrzeja Dudę oraz premiera Donalda Tuska. Wizyta ma się odbyć 12 marca.
To dość zaskakujące zaproszenie. Do tej pory prezydenci USA spotykali się raczej z głowami państw odpowiadającymi im rangą. Ale prezydent Joe Biden zdecydował się na wymowny krok. Na wspólną wizytę do Białego Domu zaprasza prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Donalda Tuska.
Oświadczenie w tej sprawie opublikowała rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre. Zaproszenie pełne jest istotnych sygnałów.
„Prezydent Biden ugości prezydenta Andrzeja Dudę oraz premiera Donalda Tuska z Polski podczas połączonego spotkania w Białym Domu 12 marca” – czytamy w oświadczeniu prasowym opublikowanym na stronie Białego Domu w czwartek 15 lutego.
"Liderzy ponownie wyrażą niezachwiane wsparcie dla Ukrainy broniącej się przed brutalną rosyjską agresją. To spotkanie będzie też uhonorowaniem 25. rocznicy wejścia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego i podkreśli wspólne, żelazne oddane Stanów Zjednoczonych i Polski zobowiązaniom NATO, dzięki którym wszyscy jesteśmy bezpieczni.
Trójka liderów skoordynuje też przygotowania do nadchodzącego szczytu NATO w Waszyngtonie.
Liderzy omówią też silne amerykańsko-polskie strategiczne partnerstwo w zakresie bezpieczeństwa energetycznego, solidne relacje gospodarcze oraz wspólne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych i Polski w wartości demokratyczne" – czytamy w zapowiedzi wydarzenia.
Zaproszenie jest krótkie, ale jak bogate w treści.
Po pierwsze, pojawia się dosłownie kilka dni po tym, jak swoimi rewelacjami znów uraczył świat Donald Trump.
Trump, który nominację na kandydata Republikanów w listopadowych wyborach prezydenckich w USA ma już niemal w kieszeni, w sobotę 10 stycznia podczas wiecu wyborczego w Karolinie Południowej, wprost zasugerował, że jego zdaniem ochrona z artykułu 5 NATO, która mówi o kolektywnej obronie, nie przysługuje państwom, które nie przeznaczają co najmniej 2 proc. swojego PKB na zbrojenia.
Trump zacytował swoją rozmowę z jednym z przywódców europejskich:
„Jeden z prezydentów dużego kraju zapytał mnie: no cóż, proszę pana, jeśli nie zapłacimy i zostaniemy zaatakowani przez Rosję, czy będzie pan nas chronił? Odpowiedziałem: Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich, żeby zrobili z wami, co chcą. Musicie zapłacić”.
W treści zaproszenia Biały Dom podkreśla wyraźnie: spotkanie z prezydentem Dudą i premierem Tuskiem to też podkreślenie wagi zobowiązań płynących z NATO, które gwarantują nam wszystkim bezpieczeństwo.
Ale ciekawa jest też formuła amerykańskiego zaproszenia. Prezydent Andrzej Duda ma przyjechać na spotkanie z amerykańskim prezydentem w towarzystwie premiera Donalda Tuska.
To wyraźny ukłon w stronę polskiego premiera.
USA są doskonale świadome łamania demokracji, którego w Polsce dopuszczał się PiS i prezydent Duda. W trakcie spotkania ma być mowa o „wspólnym zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych i Polski w wartości demokratyczne”. To może być bardzo ciekawa rozmowa zważywszy na problemy, jakie ze strony prezydenta Duda napotyka nowa większość rządząca usiłująca realizować reformy przywracające praworządność.
Andrzej Duda już zapowiedział, że w związku z tym, iż jego zdaniem pozbawieni mandatów poselskich politycy PiS Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński wciąż są posłami, to wszystkie ustawy, które zostaną przyjęte przez Sejm bez ich udziału, Duda będzie automatycznie kierował do Trybunału Konstytucyjnego.
Czy dla Andrzeja Dudy, który wyraźnie troszczy się o swój międzynarodowy wizerunek, takie spotkanie może być kubłem zimnej wody na opamiętanie?
Prezydent Andrzej Duda skomentował zaproszenie we wpisie na platformie X.
„Wspólna wizyta Prezydenta i Premiera w Waszyngtonie w rocznicę wejścia Polski do NATO pokazuje, że sojusz Polski i USA jest i będzie silny bez względu na to, kto rządzi w obu krajach. Polska, wydając 4% PKB na obronność, jest wiarygodnym sojusznikiem i wzorem dla innych państw Sojuszu”.
Poinformował o tym w czwartek w kwaterze głównej Sojuszu w Brukseli wicepremier RP Władysław Kosiniak-Kamysz — poinformowała PAP.
„Będzie to centrum edukacji, analiz i szkolenia NATO-Ukraina. Decyzja zapadła na dzisiejszym posiedzeniu ministrów obrony państw NATO. Mamy pełną zgodę. Rozpoczynamy tworzenie tego centrum” – zadeklarował szef MON.
„Cieszę się, że wszystkie państwa członkowskie wspierają tę inicjatywę. To jest pierwsza tego typu inicjatywa pomiędzy NATO a Ukrainą, która daje namacalne efekty”. Centrum będzie zajmować się zbieraniem „doświadczeń płynących z wojny na Ukrainie” i dawaniem wsparcia dla walczącego kraju.